Strona główna · Forum · Kontakt · FAQ
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Menu
Initial D
Anime
Manga
Postacie
Samochody
Live Action
Napisy
Gry
Inne

Wangan Midnight
Anime
Manga
Postacie
Samochody

Over Rev
Postacie
Manga

My Carrera
Manga

Countach
Manga

Inne projekty
Gungrave
Gunsmith Cats
Mezzo Forte
Over Drive
Shigurui
You're Under Arrest
Ah! My Goddess
Crystal Blaze
Shuto Kousoku Trial

Poboczem
Czytelnia
Recenzje gier
Gadżety

Kącik Haruhi
Powieści
1. Melancholia
2. Westchnienia
3. Znudzenie
4. Zniknięcie
5. Szał
6. Wahania
7. Intrygi
8. Oburzenie
9. Rozkojarzenie
10. Zaskoczenie cz. 1
11. Zaskoczenie cz. 2
Teatr Haruhi

Świat Haruhi
1. Postaci
2. Miejsca

Aktualnie online
Gości online: 1

Użytkowników online: 0

Łącznie użytkowników: 909
Najnowszy użytkownik: VictorChuth

Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

26/11/2022 23:33
Zajmuje się ktoś tutaj w mniejszym lub większym stopniu fotografią? Szukam paru rad Wink

26/08/2022 20:31
Nie wolno!

26/08/2022 16:12
No to zniknie z naszego downloadu.

24/08/2022 14:51
Czy wy widzieliście, że wychodzi manga initial D w polsce ! JPF

16/08/2022 14:04
Większość ludzi tymi autami jeżdzi na daily bo są na powietrzu, staticiem też jeżdzą. selekcja ostatnio podupadła to fakt.


Facebook Like



Nawigacja
Artykuły » Haruhism » Westchnienia Haruhi Suzumiyi, Tom 2, Rozdział 4
Westchnienia Haruhi Suzumiyi, Tom 2, Rozdział 4


Mina Asahiny była podejrzanie ciepła, a jej wzrok błądził w powietrzu. Wyglądała szczególnie kusząco. Czy to też było częścią scenariusza i jej roli?

"Dziękuję."

"Tak, to jest to!" - szybko wcięła się Haruhi, - "Zbliżcie swoje twarze. Mikuru, zamknij oczy. Koizumi, połóż swoje dłonie na jej ramionach. Dobrze. A teraz połóż ją i pocałuj!"

Asahina miała usta na w pół otwarte i sprawiała wrażenie zakłopotanej, gdy Koizumi podążał według poleceń Haruhi. Moja cierpliwość się kończyła.

"Czekaj! Fabuła jest zbyt uproszczona. Do czego potrzebna jest ta scena? Czemu ma służyć?"

"To scena, w której chłopak poznaje dziewczynę! Bije romantyzmem! Jest wręcz obowiązkowa w filmie o podróżach w czasie."

Zgłupiałaś? Myślisz, że kręcisz serial, który co weekend będzie zajmował dwie godziny najlepiej płatnego czasu antenowego? A ty, Koizumi, czemu tak się starasz? Jeśli ta scena pojawi się na ekranie, następnego dnia twoja szafka w szkole będzie pękała w szwach od liścików cię przeklinających. Rusz głową.

"Ale Mikuru zabawnie gra."

Nic w tym zabawnego - chciałem powiedzieć, ale rzeczywiście z Asahiną było coś nie tak. Wyglądała na zmęczoną. Oczy zrobiły jej się szkliste, policzki czerwone i co dziwniejsze, nie protestowała, gdy Koizumi złapał ją za ramiona. To wcale nie było zabawne.

"Koizumi, moja głowa jest jakaś ciężka." - wymamrotała Asahina i zadrżała. Zacząłem podejrzewać, że została odurzona. Spojrzałem na pustą szklankę Asahiny i zauważyłem jak Tsuruya chichocze.

"Przepraszam. Dolałam trochę tequili do soku Mikuru. Słyszałam, że kropla alkoholu znacznie poprawia jakość gry aktorskiej."

Czyli Haruhi wszystko zaplanowała? Byłem wkurzony jak nigdy. O mało nie eksplodowałem. Jak mogłaś dolać jej czegoś do soku?

"Czy to w ogóle ma jakieś znaczenie? Teraz dopiero Mikuru wygląda seksownie. Wszystko stało się znacznie bardziej ekscytujące." - rzekła Haruhi.

To nie miało już zupełnie nic wspólnego z niczyją grą aktorską. Trzęsącej się Asahinie kręciło się w głowie. Miała zamknięte oczy i rozpalone policzki. To oczywiście dobrze, że wyglądała ponętnie, ale nie podobał mi się widok jej, leżącej w objęciach Koizumiego.

"Nie przejmuj się. Pocałuj ją. W usta, oczywiście!"

Nie możesz! Jak mógłbyś zrobić to półprzytomnej dziewczynie?

"Koizumi, przestań!"

Zamyślił się, rozważając, czy powinien posłuchać reżysera czy kamerzysty. Obiję ci gębę, draniu! Opuściłem kamerę, odmawiając nakręcenia tej sceny.

"To zbyt ciężkie brzemię. Poza tym Asahina chyba ma już dość."

"...nic mi nie jest." - rzekła, ale było widać, że kłamie.

"Ale ty jesteś beznadziejna." - z kwaśną miną rzekła Haruhi i ruszyła ku pijanej dziewczynie.

"Co? Ty wciąż jeszcze nosisz tę soczewkę? Powinnaś była dawno już ją ściągnąć!"

Uderzyła w głowę Asahinę.

"Auć!"

"Co ty robisz, Mikuru?! Po uderzeniu w tył głowy soczewka sama powinna wypaść. Przećwiczymy to."

Plask!

"Boli!"

Plask!

"Aa!" - Asahina mocno zacisnęła powieki.

"Przestań, kretynko!" - szybko złapałem Haruhi za rękę i powstrzymałem ją.

"Co to za ćwiczenia? To nie cyrk! Tak cię to bawi?"

"Co znowu? Nie próbuj mnie powstrzymywać. Od dawna to planowałam!"

"Ale nie ja! To nie jest zabawne! To jakaś kpina! Asahina nie jest twoją zabawką!"

"Ja już podjęłam decyzję. Ona jest moją zabawką!"

Usłyszawszy to, poczułem, jak krew wzbiera w mojej głowie. Myślałem, że będę widział wszystko w czerwonych kolorach. Byłem w szoku. Emocje zwyciężyły rozum i wykonałem podświadomy ruch.

Ktoś chwycił mnie za rękę. Dostrzegłem, że Koizumi zamknął oczy i powoli pokręcił głową. Gdy dotarło do mnie, że to on trzyma mnie za rękę, uświadomiłem sobie, że zacisnąłem pięść, by uderzyć Haruhi.

"Co...?"

Oczy Haruhi błyszczały jasno jak gwiazdy na niebie, gdy patrzyła na mnie zimnym wzrokiem.

"Jeśli masz problem, to powiedz! Musicie jedynie wykonywać moje rozkazy! To ja jestem dowódcą i reżyserem! Nie pozwolę sobie na sprzeciwy!"

Moje oczy znów zalały się krwią. Głupia! Koizumi, puszczaj! Nie obchodzi mnie, czy to człowiek, czy zwierzę, każdy, kto nie wyciąga wniosków, zasługuje na twarde metody nauki, nawet za pomocą pięści. Przecież ona wciąż będzie odwracać się od ludzi tak, jakby miała kolce na plecach, raniąc wszystkich przez całe życie.

"Nie. Przestań!"

Asahina szybko podbiegła i powiedziała prawie niezrozumiale:

"Nie możesz! Nie możesz się bić."

Stojąc między mną a Haruhi, osunęła się na ziemię. Cała jej twarz była czerwona. Złapała Haruhi za kolana i powiedziała dwuznacznie:

"Dogadajmy się, bo..."

Następnie osunęła się ciężko na ziemię i, zamykając oczy, zasnęła, cicho chrapiąc.

Gdy szedłem w dół stoku z Koizumim, mijaliśmy staw, przy którym chwilę wcześniej kręciliśmy sceny.

Musieliśmy wstrzymać zdjęcia, ponieważ odtwórczyni głównej roli była półprzytomna. Koizumi, Nagato i ja zdecydowaliśmy się powierzyć ją opiece Tsuruyi, a sami przeprowadzić ze sobą ważną rozmowę. Z jakiegoś powodu Haruhi bardzo chciała zostać z tyłu. Zabrała mi kamerę i odwróciła się. Nie odezwałem się. Zabrałem ekwipunek i poszedłem do drzwi, odprowadzony przez Tsuruyę.

"Przepraszam, Kyon." - powiedziała skruszonym głosem i uśmiechnęła się.

"Poniosło mnie. Nie martw się o Mikuru. Dostarczę ją później do domu, albo zostanie u mnie na noc."

Nagato po prostu wyszła, jak gdyby nie miała ochoty na żaden komentarz. Ona zawsze taka jest. Nigdy nie komentuje niczego.

Szliśmy ramię w ramię w kierunku domu. Po około pięciu minutach ciszy pierwszy odezwał się Koizumi.

"Myślałem, że jesteś spokojnym człowiekiem."

Ja też.

"Nasz świat stracił regularność. Proszę cię, byś nie robił niczego, co może wywołać powstanie Zamkniętej Przestrzeni."

Nie do mnie należy dbanie o to! Czy nie po to stworzono "Organizację"? Powinniście coś z tym zrobić!

"Jeśli chodzi o ten incydent, to Suzumiya jakoś utrzymała panowanie nad sobą i Zamknięta Przestrzeń się nie pojawiła. To tylko moja prośba, ale porozmawiaj z nią jutro i załagodź sytuację."

To moja sprawa, co zrobię. Nie mogę, ot tak, przyznać ci racji.

"Musimy się zastanowić, jak poradzić sobie z okruchami rzeczywistości, na które ona wpłynęła."

Koizumi próbował zmienić temat. Zdecydowałem się podążyć jego tropem.

"Nie ma się nad czym zastanawiać. Zupełnie nie obchodzi mnie, co się stało."

"To proste. Za każdym razem, gdy Haruhi wpadnie na jakiś pomysł, rzeczywistość się zmienia. Czy nie jest tak od zawsze?"

W mym umyśle pojawił się widok niebieskich olbrzymów siejących zniszczenie w szarym świecie.

"Gdy Suzumiya wyda jakiś osąd, powinniśmy się do niego przychylić. Naszą misją powinno być odnalezienie podstaw jej motywacji."

Czerwone kulki też mi się przypomniały.

Koizumi szedł dalej, mówiąc powoli:

"My jesteśmy środkami uspokajającymi, leczącymi niestabilny stan psychiczny Suzumiyi."

"Ale to twoje zadanie, prawda?"

"Twoje również."

Tajemniczy uczeń z wymiany wciąż obdarzał mnie nieskończonym uśmiechem.

"My ponosimy odpowiedzialność za to, co dzieje się w Zamkniętej Przestrzeni, a ty za to, co w zewnętrznym świecie. Tylko ty potrafisz utrzymać stabilny stan psychiczny u Suzumiyi i zapobiec pojawianiu się Zamkniętych Przestrzeni. To dzięki tobie przez ostatnie pół roku miałem znacznie mniej roboty. Za to powinienem ci podziękować."

"Drobiazg."

"Naprawdę? Zaoszczędziłeś mi długiego monologu."

Schodząc ze zbocza, dotarliśmy do głównej ulicy. Koizumi ponownie przerwał ciszę.

"A właśnie. Chciałbym, żebyś gdzieś ze mną poszedł."

"A co, jeśli nie mam ochoty?"

"To nie potrwa długo. Poza tym, nie będziesz musiał nic robić. Nie martw się, nie chcę cię ponownie zabierać do Zamkniętej Przestrzeni."

Koizumi nagle uniósł ręce i znajoma czarna taksówka zatrzymała się tuż obok nas.

"Kontynuujmy." - rzekł Koizumi, opierając się na tylnym siedzeniu taksówki. Ja patrzyłem w plecy kierowcy.

"Uczestniczenie w życiu Suzumiyi stało się dla nas rutyną dnia codziennego. Wraz z innymi członkami Brygady staramy się, by Suzumiya zachowała nad sobą kontrolę fizyczną i mentalną."

"Cudowne zajęcie."

"Może i masz rację, ale nie wiem, jak długo potrwa ta sielanka, bowiem codzienna rutyna i nuda to dokładnie to, czego Suzumiya nienawidzi."

No to chyba dzisiejszy dzień musiał być dla niej wyjątkowo szczęśliwy. Koizumi rzucił mi uśmiech, w którym nie było krzty niepokoju o powiedział:

"Musimy znaleźć sposób, by Suzumiya ograniczyła swoje wybryki jedynie do granic wyznaczonych przez kręcenie filmu."

By stać się graczem baseballowym, trzeba zacząć wymachiwać kijem i trenować. By stać się mistrzem w Go lub Shougi, trzeba zapamiętać i zrozumieć ich zasady. By najlepiej zdać egzamin końcowy, trzeba uczyć się całymi nocami. Innymi słowy, każdy obiera inną drogę do osiągnięcia sukcesu. Ale ile wysiłku trzeba, by usunąć z Haruhi jej destrukcyjny czynnik?

Gdybym spróbował ją powstrzymać, wpadłaby w złość i świat znów mógłby w szaleńczym tempie stać się szary. Lecz jeśli pozwolę jej utwierdzać się w swojej nieomylności, wszystkie jej fantazje mogą stać się faktem.

Z której strony by na to nie spojrzeć, obie metody były skrajne. Czy ona nie mogłaby trochę bardziej umiarkowanie podchodzić do życia? Rany... Wtedy nie mogłaby być Haruhi Suzumiyą.

Z oknem taksówki otoczenie stawało się coraz zieleńsze. Wjechała na krętą górską drogę. Zrozumiałem od razu. Wczoraj przejeżdżaliśmy tędy autobusem.

Chwilę później taksówka zatrzymała się na pustym parkingu na co dzień wykorzystywanym przez odwiedzających świątynię. To tu Haruhi kazała ostrzelać kapłana i gołębie. Znów się tu znaleźliśmy. Ale tym razem było dziwnie. Przecież jest niedziela. Powinno być tu więcej ludzi.

Wysiadając z samochodu, Koizumi rzekł:

"Pamiętasz jeszcze, co powiedziała tu wczoraj Haruhi?"

Jakim cudem mam zapamiętywać każdą jej brednię, którą z siebie wykrztusi?

"Przypomnisz sobie, gdy wejdziemy do świątyni" - powiedział, a po chwili dodał - "od rana tak tu jest."

Wspięliśmy się na wyłożone kamieniem schody. Wczoraj też na nie wchodziliśmy. Na ich końcu była świątynna brama, od której wyłożony kamieniem deptak prowadził wprost do świątyni. Powinno być na nim dużo gołębi.

"..." - zatkało mnie.

Wszędzie były gołębie. Dziobały w ziemi, poruszając się jak ruchomy dywan. Czy to aby te same gołębie co wczoraj?

Pióra wszystkich były śnieżnobiałe.

"Ktoś je ufarbował?"

...przez noc.

"To ich naturalny kolor. Nie zostały ufarbowane i nie wyblakły."

Może ktoś je tu przywiózł, żeby zastąpić te gołębie z wczoraj?

"Jak to możliwe? Kto miałby zrobić coś takiego?"

Próbowałem tylko dedukować, chociaż wiedziałem, jaka jest odpowiedź, więc wolałem nie mówić na głos.

Wczoraj Haruhi powiedziała;

"Jeśli to możliwe, wolałabym,by wszystkie ptaki były białe, ale chyba nie mogę być wybredna."

No to chyba jednak była wybredna.

"Dokładnie. Suzymiya zrobiła to prawdopodobnie podświadomie. Szczęście, że istniał pewien margines błędu, nim pojawiły się jego efekty."

Może pomyślały, że będziemy je karmili? Gołębie tłoczyły się u naszych stóp. Nikogo innego prócz nas tu nie było.

"Brak kontroli Suzumiyi nad swoim zachowaniem zaczyna powoli przedostawać się ze świata filmu do rzeczywistości."

To już laserowe wystrzały z oka Asahiny jej nie wystarczyły?

"Dlaczego nie możemy po prostu strzelić do Haruhi pociskiem ze środkiem usypiającym z dawką, która pozwoli jej na przespanie całego festiwalu szkolnego?"

Koizumi odpowiedział na mój pomysł ironicznym uśmiechem.

"To możliwe rozwiązanie, ale czy jesteś gotów wziąć na siebie odpowiedzialność za to, co się stanie po jej przebudzeniu?"

"Nie, dziękuję."

To z pewnością nie leżało w zakresie moich obowiązków. Koizumi wzruszył ramionami i powiedział:

"Więc co należałoby zrobić?"

"Czy ona nie jest Bogiem? Wy, wierni, powinniście coś poradzić!"

Koizumi specjalnie spojrzał na mnie zaskoczonym wzrokiem.

"Twierdzisz, że Suzumiya jest Bogiem? Kto ci to powiedział?"

"Ty!"

"Ach, ja?"

Ta rozmowa była istną drogą przez mękę.

Koizumi wybrnął z niej swoim standardowym stwierdzeniem: "Tylko żartowałem" i powiedział:

"Rzeczywiście nie sądzę, by istniał problem ze sklasyfikowaniem Suzumiyi jako Boga. Połowa Organizacji już ją tak traktuje. Oczywiście są też przeciwnicy takiego rozwiązania. Ja sam podchodzę też do tego dość sceptycznie. Uważam, że gdyby rzeczywiście była Bogiem, nie mogłaby żyć w tym świecie, nie będąc świadomą swojej mocy. Ogólnie rzecz biorąc, stwórca powinien oglądać nasze poczynania z dystansu, tworząc cuda losowo i obserwując naszą panikę."

Uklęknąłem, podniosłem gołębie pióro i, pozostając na kolanach, obróciłem je w palcach. Gołębie znów zaczęły się tłoczyć. Przykro mi, dziś nie mam żadnych okruszków.

"Przynajmniej ja tak uważam."

Koizumi kontynuował wypowiedź.

"Ktoś przyznał Suzumiyi moc Boga Wszechmogącego, nie czyniąc jej świadomą całej sytuacji. Jeśli był to Bóg, to Suzumiya została przez niego wybrana. Ale z której strony byś na to nie spojrzał, to wciąż normalna dziewczyna."

Nie musiałem analizować, czy ona jest normalną osobą czy nie. Ale dlaczego ma taką moc i nie jest jej świadoma? Przecież potrafi nawet zmienić kolor gołębich piór. Dlaczego? Kto za tym stoi?

"Wiesz? Sam nie wiem."

On naprawdę prosi się o łomot.

"Przepraszam" - dodał i ciągnął dalej:

"Suzumiya jest zarówno twórcą, jak i niszczycielem. Obecna rzeczywistość może być wynikiem ubocznym tworzenia i Suzumiya otrzymała misję wniesienia do niej poprawek."

Kontynuuj!

"Jeśli to o to chodzi, to my jesteśmy temu winni. Suzumiya jest zupełnie normalną osobą, a my wrogami świata wchodzącymi jej w drogę. I to nie wszystko. Cała rasa ludzka poza Suzumiyą jest winna."

No i w tym właśnie tkwi cały problem.

"Problem leży w nas. Jeśli świat zostanie poprawiony, to czy my wciąż będziemy jego częścią? A może zostaniemy uznani za defekty i poddani eliminacji? Tego nikt nie jest w stanie przewidzieć."

Skoro nie jesteś w stanie, to przestań się wymądrzać, jakbyś wszystkie rozumy pozjadał.

"Jednak z innego punktu widzenia, jak dotąd nie udało jej się stworzyć idealnego świata i to jest pewne. Dzieje się tak dlatego, ponieważ jej świadomość kieruje się ku kreacji. Suzumiya jest jasną postacią, ale co się stanie, gdy zmieni się w czarny charakter?"

Chyba wypadało coś powiedzieć, więc się odezwałem:

"No, co się stanie?"

"Nie wiem. Ale na pewno niszczenie jest łatwiejsze od tworzenia. [Niech zniknę, jeśli w to nie wierzę!]. Gdyby Suzumiya obrała taką postawę, znaczenie wszystkiego zostałoby umniejszone, a całość zlikwidowana. Na przykład, gdyby budzący grozę wróg stanął na naszej drodze, to Suzumiya, zaprzeczając jego istnieniu, mogłaby go unicestwić. Nie wiem, czy dzięki magii, czy zaawansowanej technologii, ale łatwo by sobie z nim poradziła."

Ale Haruhi jeszcze niczemu nie zaprzeczyła. Czyżby wciąż miała na coś nadzieję?

"Właśnie na tym musimy się skupić."

Koizumi kontynuował bez wahania:

"Nie sądzę, byśmy mogli odkryć, czy Suzumiya jest Bogiem lub innym wszechmocnym istnieniem, ale jednego możemy być pewni. Jeśli dalej radośnie będzie korzystała ze swojej mocy i doprowadzi do przemiany świata, nikt nie będzie nawet świadomy tego, że coś się zmieniło. A najstraszniejsze jest to, że ona sama nawet nie zda sobie sprawy z tego, że świat uległ zmianie."

"Dlaczego?"

"Ponieważ jest jego częścią. To dowód na to, że nie ona go stworzyła. Gdyby była Bogiem-Stwórcą, musiałaby być gdzieś indziej, a nie razem z nami. Możemy jedynie wywnioskować, że jej moc wystarczy do zmiany świata tylko do pewnego stopnia. A to jest bardzo dziwne i niezwykłe."

"Ty jesteś dziwniejszy ode mnie."

Ignorując mój komentarz, Koizumi kontynuował:

"Wciąż wolę ten świat, w którym obecnie żyję. Może i istnieje wiele konfliktów między różnymi społecznościami, ale to tylko kwestia czasu, aż ludzkość wszystko sobie uporządkuje. Problem leży w teoriach, jak przy geocentryzmie. Musimy się upewnić, że Suzumiya nie podchwyci tych idei. Czy nie wydostałeś się już z takiej Zamkniętej Przestrzeni?"

Jak by ci to powiedzieć... Już dawno o niej zapomniałem. Postanowiłem pozbyć się tych wspomnień i nigdy do nich nie wracać.

Na twarzy Koizumiego zagościł uśmiech. Wyglądał, jakby sam sobie wyrażał dezaprobatę.

"Przepraszam. Powiedziałem zbyt wiele bzdur. Jestem obrońcą sprawiedliwości na tym świecie. Przyjmij moje przeprosiny."

Komentarze
Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Copyright © 2013