Strona główna · Forum · Kontakt · FAQ
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Menu
Initial D
Anime
Manga
Postacie
Samochody
Live Action
Napisy
Gry
Inne

Wangan Midnight
Anime
Manga
Postacie
Samochody

Over Rev
Postacie
Manga

My Carrera
Manga

Countach
Manga

Inne projekty
Gungrave
Gunsmith Cats
Mezzo Forte
Over Drive
Shigurui
You're Under Arrest
Ah! My Goddess
Crystal Blaze
Shuto Kousoku Trial

Poboczem
Czytelnia
Recenzje gier
Gadżety

Kącik Haruhi
Powieści
1. Melancholia
2. Westchnienia
3. Znudzenie
4. Zniknięcie
5. Szał
6. Wahania
7. Intrygi
8. Oburzenie
9. Rozkojarzenie
10. Zaskoczenie cz. 1
11. Zaskoczenie cz. 2
Teatr Haruhi

Świat Haruhi
1. Postaci
2. Miejsca

Aktualnie online
Gości online: 1

Użytkowników online: 0

Łącznie użytkowników: 909
Najnowszy użytkownik: VictorChuth

Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

26/11/2022 23:33
Zajmuje się ktoś tutaj w mniejszym lub większym stopniu fotografią? Szukam paru rad Wink

26/08/2022 20:31
Nie wolno!

26/08/2022 16:12
No to zniknie z naszego downloadu.

24/08/2022 14:51
Czy wy widzieliście, że wychodzi manga initial D w polsce ! JPF

16/08/2022 14:04
Większość ludzi tymi autami jeżdzi na daily bo są na powietrzu, staticiem też jeżdzą. selekcja ostatnio podupadła to fakt.


Facebook Like



Nawigacja
Artykuły » Haruhism » Szał Haruhi Suzumiyi, Tom 5 Rozdział 3
Szał Haruhi Suzumiyi, Tom 5 Rozdział 3


Haruhi nie patrzy na mnie, zamiast tego skupia wzrok w głębi korytarza.

Po krótkiej chwili odpowiedziałem.

"O czym ty mówisz? Między nami nic się nie dzieje."

"Kłamiesz. Widzę, jak często zwracasz na nią uwagę od czasu Bożego Narodzenia. Ilekroć patrzyłam na ciebie, ty spoglądałeś na Yuki."

Wciąż patrzyła w tym samym kierunku.

"Nie uderzyłeś się w głowę, prawda? A może jednak planujesz coś wobec Yuki?"

Wcale nie wydaje mi się, żebym tak często gapił się na Nagato. Biorąc pod uwagę Asahinę, stosunek poświęcanej przeze mnie uwagi mógłby wynosić najwyżej 6:4… Ale to nie jest pora na takie uwagi!

"Tak jakbym…" - ugryzłem się w język. Od tego zamieszania ze zniknięciem zgodnie ze słowami Haruhi poświęcam Nagato więcej uwagi. Czuję się z tym niezręcznie, dlatego temu zaprzeczam. Po prostu nie spodziewałem się, że Haruhi to zauważy, dlatego nie przygotowywałem się na taki scenariusz. Co więcej, nie mogę przecież zdradzić jej prawdziwego powodu.

"Przyznaj się!"

Zaakcentowała każde wypowiedziane słowo.

"Yuki jakoś się zmieniła. Choć cały czas wygląda tak samo, to po prostu wiem. Coś się wydarzyło między wami, mam rację?"

W trakcie dwóch czy trzech zdań, przeszliśmy od "nikczemnych zamiarów" do "coś jest na rzeczy". W takim tempie, gdy wrócimy do Koizumi i reszty, stosunki między mną a Nagato będą na etapie "poważnej relacji". To prawda, coś się wydarzyło między nami, więc nie mogę ot tak zaprzeczyć, ale nie da się tego tak prosto wyjaśnić.

"Ech… Emm… Cóż…"

"Nawet nie próbuj wykręcić się z tego, ty szumowino!"

"Nie próbuję! Nie zrobiliśmy niczego złego! Chodzi tylko o to, że… Właściwie…"

Mina Haruhi coraz bardziej przywodziła na myśl sokoła wypatrującego ofiary.

"Tylko o co?"

Czując już na sobie prowokujące spojrzenie Haruhi, z więlką trudnością wybąkałem odpowiedź.

"Nagato miała pewne problemy. Właśnie tak. Przyszła do mnie, żeby o nich porozmawiać."

Mówienie przy jednoczesnym obmyślaniu swojej wypowiedzi to niełatwy wyczyn, a jest jeszcze trudniej, jeśli na bieżąco muszę wymyślać kłamstwa.

"Właściwie jej kłopoty jeszcze się nie skończyły. Jak to powiedzieć… Tak jakby… Ich rozwiązanie cały czas leży w kwestii Nagato. Ja mogę wyłącznie słuchać, ale Nagato musi sama wymyślić, jak sobie z nimi poradzić. Nie zdradziła mi, co zamierza, dlatego jestem cały czas zmartwiony. Może dlatego czasem na nią spoglądam."

"O co miałaby martwić się Yuki? I dlaczego przyszła z tym do ciebie? Przecież może też porozmawiać ze mną!"

W jej głosie wciąż nie słychać przekonania.

"Wcale mi się nie wydaje, żeby Yuki uważała, iż jesteś bardziej zaradny niż ja czy Koizumi."

"Nagato woli rozmawiać o tym z każdym poza tobą."

Wolną ręką złapałem Haruhi, której brwi poszybowały w górę, a mój zmotywowany mózg wrócił do płynnego myślenia.

"Taka jest prawda. Wiesz, dlaczego Nagato musi mieszkać sama?"

"Przyczyny rodzinne? Nie lubię wtykać nosa w nie swoje sprawy, dlatego nie mam pewności."

"Zaszły pewne zmiany w jej sytuacji rodzinnej. Zależnie od tego, jak się zakończą, Nagato może przestać mieszkać sama i oddać mieszkanie pod wynajem."

"Powiedz mi po prostu, o co chodzi?"

"Mówiąc wprost, może będzie musiała się wyprowadzić. Opuścić wygodne mieszkanie i przeprowadzić się gdzieś daleko… Być może do kogoś z jej bliskich. Oczywiście to będzie miało wpływ na jej naukę, bo będzie musiała zmienić szkołę. Prawdopodobnie nastąpi to na wiosnę, kiedy skończymy rok szkolny."

"Naprawdę?"

Haruhi opuściła brwi. Nieznacznie, ale wystarczająco, żebym się uspokoił.

"Naprawdę. Ale bez względu na to, co mówią jej rodzice, nie chce zmienić szkoły. Chce zostać w North High do końca liceum."

"Więc o to tak się martwi…"

Na chwilę opuściła głowę, a gdy ją ponownie uniosła, rzekła wzburzona:

"Tym bardziej powinna porozmawiać o tym ze mną! Yuki jest ważną członkinią Brygady, nie zostawiłabym jej na lodzie!"

Cieszę się, słysząc taką reakcję.

"Rozmowa z tobą pewnie skończyłaby się twoim wybuchem. Zakładam, że pojechałabyś do jej bliskich i zaoponowała przeciw przeprowadzce Yuki."

"Zgadza się."

"Nagato zdecydowała się sama sobie z tym poradzić. Choć może czuć się zagubiona, całym sercem jest z klubem. Uznała jednak, że spoczywa na niej tak duży ciężar emocjonalny, że postanowiła zwierzyć się z tego mnie. Byłem wtedy w szpitalu i opowiedziała mi wszystko, gdy przyszła sama. Nie wiedziałaś o tym tylko dlatego, że akurat wtedy nikogo innego nie było."

"Więc to tak…" - Haruhi delikatnie westchnęła.

"A więc Yuki ma takie zmartwienia…? Ostatnio wyglądała na zadowoloną, dlatego nie przyszło mi to do głowy. W trakcie wakacji widziałam, jak chłopcy z kółka informatycznego kłaniali jej się w pas. Wydawało się, że jej to nie przeszkadza…"

Staram się jak mogę wyobrazić sobie, jak mogła w takiej sytuacji zareagować Nagato, ale nie potrafię, więc odpuściłem. Nagle Haruhi uniosła głowę i powiedziała:

"Ale, hmm, nieważne. Brzmi to jak coś w stylu Yuki."

Chyba to kupiła. Odetchnąłem. Która część tej serenady brzmiała jak coś, co zrobiłaby Nagato? Nawet ja uważam to za nieprawdopodobne. Ale skoro Haruhi twierdzi, że właśnie taką dziewczyną jest Yuki, powinienem jakoś zamknąć ten temat.

"Nie mów tego nikomu, a zwłaszcza Nagato. Nie martw się, w przyszłym roku też będzie siedziała w naszym klubie, czytając książki."

"Ja myślę, inaczej podejmę kroki!"

"Ale…"

Czując już piekący ból na nadgarstku w żelaznym uchwycie Haruhi, zdecydowałem się zakończyć to optymistycznym akcentem.

"Gdyby, ale tylko gdyby Nagato miała się przeprowadzić albo zostałaby zabrana stąd siłą, możesz zrobić taki raban, jaki tylko chcesz, a ja ci w tym pomogę."

Spojrzała na mnie łagodnym wzrokiem i mrugnąwszy dwukrotnie, uśmiechnęła się szeroko, dodając tylko:

"Oczywiście!"

Gdy wróciliśmy do głównego holu na pierwszym piętrze, trójka, która została i ściągnęła już kurtki, powitała nas, będąc w różnych nastrojach.

Z jakiegoś powodu Asahina wyglądała, jakby miała zaraz zalać się łzami.

"Kyon, Suzumiya, w końcu wróciliście."

"Mikuru, dlaczego płaczesz? Czy nie powiedzieliśmy, że wrócimy najszybciej, jak się da?"

Haruhi radośnie pociesza Asahinę, dotykając jej delikatnych włosów, a Koizumi raczy mnie drażniącą miną. Tylko co próbuje mi powiedzieć? Przekazywanie mi informacji za pomocą takiego spojrzenia nic nie da. Możesz się starać, ale nie chwycisz mnie za serce.

Nagato stoi samotnie i patrzy wprost na Haruhi swoimi ciemnymi źrenicami. Wygląda jeszcze bardziej lalkowato niż zwykle. Nawet dla organicznej formy życia stworzonej przez kosmitów przeprawa przez śnieg i towarzyszącą mu zamieć może być zbyt wyczerpująca. Przynajmniej tak to sobie tłumaczę. Nagato nie jest jednostką idealną i już się o tym przekonałem.

"Jest coś, co muszę ci powiedzieć."

Koizumi niby od niechcenia zbliżył się do mojego ucha.

"Ale ani słowa Suzumiyi."

Skoro tak to ujmuje, lepiej go wysłucham.

"Jak myślisz, jak długo was nie było?"

"Raczej nie dłużej niż trzydzieści minut."

Chociaż musiałem wysłuchać bzdurne tezy Haruhi i ją okłamać, czułem, że rzeczywiście zajęło nam to tyle czasu.

"Wiedziałem, że tak powiesz."

Koizumi był zdziwiony, ale raczej zadowolony z odpowiedzi.

"Dla nas, którzy zostaliśmy tutaj, odkąd wyruszyłeś z Suzumiyą do chwili, w której wróciliście, minęły trzy godziny.

Koizumi powiedział też, że Nagato mierzyła czas.

"Mikuru jest wściekła, że zajęło wam to tyle czasu."

Koizumi odgarnął część suchej już grzywki, uśmiechnął się i pociągnął dalej:

"Dlatego postanowiłem przeprowadzić eksperyment. Poprosiłem Nagato, by udała się za róg w miejsce, w którym nie możemy jej widzieć, i została tam przez dziesięć minut, a następnie wróciła."

Zrobiła to bez sprzeciwu. Ruszyła korytarzem i zniknęła za rogiem.

"Jednakże nim policzyłem do dwustu, wróciła. Zastanowiło mnie to, bo czułem, że nie było jej przez około trzy minuty, ale stwierdziła, że spędziła tam dziesięć."

Nagato nie może się mylić. Może przysnąłeś albo pomyliłeś się przy liczeniu?

"Asahina liczyła ze mną na własną rękę i otrzymała podobny wynik."

Doprawdy... Wciąż uważam, że wynik Nagato byłby bardziej precyzyjny.

"Nie wątpię w obliczenia Nagato, ona zwyczajnie nie może popełnić tak prostego błędu."

Więc jak? Świat jest taki skomplikowany.

"Podejrzewam, że upływ czasu w tym dworku zależy od miejsca. Możliwe też, że percepcja jego upływu u każdego z nas różni się. Nie mogę stwierdzić u kogo jest poprawna, być może u wszystkich."

Koizumi co rusz zerka to na Haruhi pocieszającą Asahinę, to na mnie.

"Najlepiej byłoby poruszać się tu grupą, ponieważ podejrzewam, że ta chronologiczna anomalia może się jeszcze pogorszyć. Pół biedy, jeśli zakłócenie czasowe dotyczy tylko tego budynku, wtedy można podjąć działania, które nam to zrównoważą. Ale co, jeśli ten fenomen rozpoczął się zanim trafiliśmy do dworku? Co sądzisz na temat tej niespodziewanej zamieci i wędrówki, w której nie potrafiliśmy osiągnąć celu? Co jeśli zostaliśmy wciągnięci w inny wymiar?"

Patrzę na Asahinę, której włosy zostały kompletnie rozczochrane przez Haruhi, i na Nagato. Jej głowa już wyschła i nawet cera wróciła do bieli cieplejszej niż barwa śniegu.

Zacząłem szeptać do Koizumiego.

"Pewnie wraz z Nagato i Asahiną zrobiliście naradę grupową. Do czego doszliście?"

"Asahina nie miała nic do powiedzenia."

To oczywiste, bo płacze teraz jak bóbr. Skupmy się jednak na tej drugiej dziewczynie.

Koizumi obniżył głos.

"Nie powiedziała absolutnie nic. Odeszła w milczeniu, gdy poprosiłem ją o przysługę, a po powrocie nie powiedziała ani słowa. Kiedy zapytałem ją, czy naprawdę odmierzyła dziesięć minut odpowiedziała tylko skinieniem głowy. Nie sformułowała żadnej opinii."

Nagato wciąż wpatruje się w czerwony dywan. Jej pokerowa twarz przypomina tę z wczoraj. Chociaż mam wrażenie, jakby była jakaś otępiała. A może tylko za dużo myślę? I gdy już mam okazać zaniepokojenie skierowane do Nagato...

"Kyon, co ty, do diaska, wyprawiasz? Szybciej, zdaj raport!"

Haruhi z przenikliwym spojrzeniem relacjonuje przebieg wyprawy:

"Wróciliśmy, obchodząc budynek jednokrotnie. Od drugiego piętra są tam same sypialnie. Sądziliśmy, że znajdziemy jakieś telefony..."

"Tak, ale nie znaleźliśmy żadnego." - dodałem.

"Nie ma też telewizji ani radioodbiorników. Gniazdek telefonicznych też ani widu, ni sprzętu bezprzewodowego."

"Rozumiem."

Koizumi dotyka palcem podbródka.

"Innymi słowy nie ma sposobu na nawiązanie kontaktu ze światem zewnętrznym."

"Przynajmniej od drugiego piętra wzwyż."

W uśmiechu Haruhi nie ma cienia obawy.

"Wystarczy, że na pierwszym piętrze coś jest, o ile jest. Ten budynek jest tak duży, że gdzieś tu może być specjalne pomieszczenie do łączności."

Postarajmy się je znaleźć - Haruhi do dania sygnału używa ręki zamiast flagi, przyciągając ku sobie zaniepokojoną Asahinę.

Podążyłem za Koizumim i Nagato, odchodząc wraz z nimi.

Szybko rozłożyliśmy się w jadalni. W pomieszczeniu urządzonym w antycznym stylu znaleźliśmy luksusowy, lśniący złotem kandelabr znajdujący się na stole przykrytym białym obrusem. Takie widoki można również spotkać w trzygwiazdkowych restauracjach hotelowych, których nigdy nie zaszczyciłem swoją obecnością, więc niewiele o nich wiem. Rzut oka w górę i widzę kolejny żyrandol chłodno spoglądający na członków Brygady SOS.

"Naprawdę nikogo tu nie ma."

Haruhi podnosi parująca filiżankę herbaty do ust.

"Gdzie wszyscy poszli? Oświetlenie i ogrzewanie wciąż działa. Co za marnotrawstwo energii. No i nie ma tu pokoju łączności. Dlaczego?"

Gorąca bawarka, którą właśnie popija Haruhi, została właśnie wzięta z kuchni, która przypomina te w wysokiej klasy restauracjach, że o filiżankach i butelkach wody nie wspomnę. Czekając, aż woda zawrze, Asahina i Haruhi dokopały się w szafkach do błyszczących naczyń, które wyglądają na umyte i wysuszone. Ogromna lodówka zawiera spore zapasy jedzenia, przez co trudno sobie wyobrazić, że jest to opuszczona posiadłość. Wygląda to tak, jakby w chwili naszego przybycia wszyscy jej mieszkańcy spakowali się i po prostu odeszli. Ale nawet ta hipoteza jest dziurawa jak ser. Bo przecież według niej powinien być tu jakiś ślad życia.

"Prawie jak na Mary Celeste."

Haruhi chciała rozładować napięcie, ale bezskutecznie.

Pierwsze piętro zbadaliśmy całą naszą piątką. Chodząc gęsiego, otwieraliśmy każde drzwi, jakie napotkaliśmy, i za każdym razem znajdowaliśmy coś przydatnego. Trafiliśmy na pralnię z ogromną pralką, gigantycznych rozmiarów łaźnię, a nawet na pokój gier ze stołem bilardowym, ping-pongowym i do Mah-jonga.

Jakże bym chciał, żeby wszystkie te pomieszczenia nie były nowo wykreowanymi przestrzeniami.

"Jest inna możliwość."

Koizumi stawia filiżankę na spodku i bawi się migocącym kandelabrem. Sądziłem, że chce go sobie przywłaszczyć, ale po dokładnym obejrzeniu odłożył go na swoje miejsce.

"Mieszkańcy wyszli przed zamiecią i nie potrafią wrócić przez tę pogodę."

Uśmiecha się i spogląda na Haruhi.

"Jeśli tak właśnie jest, wrócą, gdy zamieć ucichnie. Postawią się wtedy w naszej sytuacji i wybaczą nam, że wtargnęliśmy na ich posesję."

"Zdecydowanie, bo w istocie nie mamy gdzie się podziać. Ale czy możliwe, że ten dworek powstał jako schronisko dla narciarzy, którzy jak my zgubili drogę? To by tłumaczyło, dlaczego nikogo wewnątrz nie ma."

"Ale jakie schronisko nie posiadałoby telefonu?"

Mój głos zdradzał objawy zmęczenia. Osiągnęliśmy tak niewiele po tym, jak nasza piątka odwiedziła każde drzwi na tej kondygnacji. Ten budynek nie jest wyposażony w żaden środek komunikacji pozwalający na kontakt ze światem zewnętrznym. Nie ma tu nawet zegara.

Ale przede wszystkim uważam, że wyraźnie narusza przepisy budowlane i przepisy przeciwpożarowe.

"Kto, na Boga, mógłby zbudować tak duże i nieprzemyślane schronisko?"

"Może jakaś krajowa lub społeczna organizacja korzystająca z podatków obywateli? Taki punkt widzenia sprawia, że czuję się usprawiedliwiona, pijąc tę herbatę. W końcu płacę podatki. Mikuru, podaj mi rękę."

"Co? Och, dobrze."

Ciągnięta do kuchni Asahina rzuciła nam na odchodne zmartwione spojrzenie. Choć jest to niesprawiedliwe wobec niej, to jest to odpowiednia pora, żeby Haruhi nie kręciła się w pobliżu. Teoria Koizumiego o chronologicznej anomalii nie daje mi spokoju.

"Nagato?" - zwróciłem się do krótkowłosej dziewczyny stojącej z boku i gapiącej się na ceramiczny spodek.

"Czym jest ta posiadłość? Gdzie my konkretnie jesteśmy?"

"Ta przestrzeń wywołuje u mnie znaczącą presję." - to cała wypowiedź, którą do mnie rzuciła.

Nie rozumiem. Co to znaczy? Nie możesz skontaktować się ze swoim stwórcą albo opiekunem i poprosić go o pomoc? To wyjątkowy przypadek. Czy oczekując pomocnej dłoni, proszę o zbyt wiele?

Gdy Nagato wreszcie spojrzała na mnie, jej twarz była niezmiennie pozbawiona emocji.

"Moje połączenie z Jednostką Integracji Danych zostało zakłócone. Powód nieznany."

Nie zrozumiałem tego, tak delikatnie to ujęła. Zebrałem się w sobie jeszcze raz i zapytałem:

"Kiedy to się stało?"

"Według mojego wewnętrznego zegara około sześć godzin i trzynaście minut temu."

Trudno wyrazić to liczbami w obliczu utraty poczucia czasu. Jak się domyślam...

"Od chwili, gdy utknęliśmy w zamieci."

Ciemne źrenice są wciąż nieruchome, ale moje serce łaknie potoku jej słów.

"Dlaczego nic nam nie powiedziałaś?"

Nie obwiniam jej. Milczenie to jedna z jej cech. Ustalmy, że taka się urodziła, a nie, że tak ją zaprogramowano.

"Więc uważasz, że to nie jest prawdziwy świat? I nie chodzi mi tylko o ten dworek, ale również o Śnieżną Górę, z której nie mogliśmy się wydostać. Czy to inny wymiar stworzony przez kogoś?"

Nim odpowiedziała, milczała przez chwilę.

"Nie wiem."

Opuszcza głowę, jakby przyznawała się do porażki. Mój niepokój rośnie, ponieważ przypomina mi się Nagato z owego dnia. Jednakże czy jest coś poza Haruhi, co mogłoby spowodować takie wypaczenie, którego nawet ta osoba nie byłaby w stanie pojąć?

Patrzę w sufit i pytam innego członka Brygady SOS.

"Co o tym myślisz? Chcesz coś dodać?"

"Pomijając komentarz Nagato, ta anomalia wykracza poza moje zdolności rozumienia."

Zwracam uwagę na honorowego wiceszefa Brygady, który stara się to nieco wyjaśnić:

"Z tego co wiem, nie jest to Zamknięta Przestrzeń jak we wcześniejszych przypadkach. Nie została stworzona z woli Suzumiyi."

To twoja diagnoza?

"Tak. Jeśli chodzi o badania aktywności umysłowej Suzumiyi, możesz powołać się na mnie jako na eksperta. Gdyby zmieniła fizycznie znany nam świat, z pewnością bym o tym wiedział. Jednakże tym razem nie ona za tym stoi, bo w ogóle nie oczekiwała na taki obrót wydarzeń. Gwarantuję, że nie ma to z nią żadnego związku. Mogę się nawet z tobą założyć. Cokolwiek postawisz, podwoję stawkę."

"Więc kto za tym stoi?"

Czuję lekki chłód. Może to z powodu burzy, ale widok z okien jadalni przedstawia jednolitą szarość. Nawet jeśli nagle niebieskoskóre Wcielenie zajrzałoby przez okno do środka, nie wyróżniałoby się zanadto z tła.

Koizumi, jakby parodiował Nagato, w milczeniu wzrusza ramionami. Nie wygląda na zmartwionego. Być może tylko gra, nie chcąc pokazać mi swojej utrapionej twarzy.

"Przepraszam, że tak długo czekaliście!"

I właśnie w tej chwili Haruhi i Asahina wniosły ogromną tacę pełną kanapek ułożonych w mały kopiec.

Mój zegar biologiczny zaprzecza temu, jakobyśmy czekali aż tak długo. Przecież od chwili, gdy Haruhi wyciągnęła Asahinę z kuchni, minęło najwyżej pięć minut. Jednakże zapytałem o to Haruhi jakby od niechcenia i okazało się, że, by przygotować kanapki, wybyły na przynajmniej pół godziny. Widząc wynik ich prac, nie sądzę, by przesadzała. Każda kromka została przypieczona, szynka i zielenina przyprawiona, a jajka ugotowane i pokrojone, i nawet przystrojone majonezem. Samo przygotowanie składników musiało pochłonąć co najmniej pięć minut. Poza tym ilość przygotowanych kanapek, bez względu na ilość odkrojonych skórek, świadczyła o pracochłonności. Stwierdzam, choć nie na temat, że są całkiem niezłe. Oczywiście miałem już okazję doświadczyć kulinarnych zdolności Haruhi podczas pochłaniania świątecznego dania. W czym ona nie jest dobra? Gdybym poznał ją w podstawówce, jedyne, w czym mógłbym nad nią górować, to zagadnienia etyczne. Chyba...

Stuknąłem się w głowę.

Nie czas na dyrdymały. Trzeba się skupić na naszej obecnej sytuacji.

Asahina zdaje się zwracać uwagę na to, kto spożywa jej kanapki. Za każdym razem, gdy sięgałem po kolejną, spoglądała z niecierpliwością, a jej wyraz twarzy zmieniał się z rozluźnionego w pełen napięcia. Z łatwością można było powiedzieć, że tę kanapkę przygotowała Haruhi, a tę Asahina.

Ale jest coś, czego nie wie. Nie powiedziałem o tym nawet Koizumiemu. Haruhi też nie może być tego świadoma.

Tylko Nagato i ja zdajemy sobie sprawę, że jest coś, czego nie zrobiłem.

Zgadza się...


Muszę jeszcze wrócić do przeszłości, by uratować świat.


Początkowo sądziłem, że nie jest to priorytetem i wykonanie tego w okolicach Nowego Roku będzie całkiem w porządku. Fakt, że musiałbym pozbawić złudzeń Asahinę spowodował tylko dalsze opóźnienia. Zatem przełożenie tego na kolejny rok nie wchodzi w grę? A co jeśli nigdy nie opuścimy tego dworku?

"Zaraz, moment."

Osobliwe. Nagato i ja, wespół z Asahiną, przenieśliśmy się w przeszłość gdzieś w środku grudnia. Jak inaczej mógłbym zobaczyć wtedy tę trójkę? Innymi słowy, na pewno wrócimy do właściwej czasoprzestrzeni. Taki tok myślenia trochę mnie uspokaja.

"Nie krępujcie się, wcinajcie."

Haruhi łapie kanapki i wypycha sobie nimi policzki, popijając od razu czarną herbatą.

"Jeszcze dużo ich zostało, mogę zrobić, co tylko chcecie. Jedzenia w kuchni starczy nam w zupełności."

Koizumi pokazuje dziwny uśmiech, zajadając się kanapką z szynką.

"Przepyszne, bez dwóch zdań. Zupełnie jakbym jadł w restauracji."

Ten przegięty komplement był zdecydowanie skierowany do Haruhi, ale nią się nie przejmuję. Ani Asahiną, którą najwyraźniej nie potrafi cieszyć się posiłkiem przez zżerające ją poczucie winy spowodowane wykorzystaniem cudzych zapasów.

"..."

Martwię się o Nagato.

Powolne skubanie kanapki nie jest w jej stylu.

Niepojęty apetyt robota o sztucznej inteligencji kosmicznego wyrobu zniknął. Tempo, w jakim ręka kursuje między talerzem a ustami, spadło co najmniej o połowę.



Kiedy przy talerzu zostaliśmy już tylko ja i Haruhi, pochłaniając większość przygotowanego posiłku…

"Czas na kąpiel."

Nikt nie wniósł sprzeciwu odnośnie nagłej sugestii Haruhi. A w jej naturze jest rozumienie milczenia jako przyzwolenie.

"Łaźnia jest całkiem spora, ale nie jest w żaden sposób podzielona, więc musimy kąpać się po kolei. Nie pozwolę na żadne nieprzyzwoitości w Brygadzie. Dziewczyny pierwsze, jakieś ale?"


Ponieważ nikt nie miał pojęcia, kto powinien być pierwszy, podejmowanie decyzji przez kogoś takiego jak Haruhi jest dobrym pomysłem. Tym sposobem my możemy skupić się na czym innym. Jeśli ktoś nie będzie w stanie wpaść na jakiś pomysł, to może jak się porusza mechanicznie bez zastanawiania się nad tym, to przyjdzie nagłe olśnienie. Liczę na ciebie, mój mózgu.

"Przedtem jeszcze zastanówmy się nad pokojami. Które chcecie? Od razu uprzedzam, wszystkie są takie same."

Gdybyśmy mieli trzymać się hipotezy Koizumiego, to najlepszym wyjściem byłoby zajęcie jednego pokoju przez całą piątkę, ale gdyby ktoś wyskoczył z takim pomysłem, powinien być gotów na solidny cios ze strony Haruhi. Czasem lepiej jest skupić się najpierw na przetrwaniu.

"Powinniśmy spać niedaleko siebie, może w przeciwnych sobie bądź sąsiadujących pokojach, jeśli tylko znajdziemy pięć takich."

Po tej utrzymanej w poważnym tonie wypowiedzi Haruhi wstała.

"Dobra, to śpimy na drugim piętrze."



Haruhi odchodzi, stawiając długie kroki, a my spieszymy za nią. Zanim poszliśmy na górę, wróciliśmy na dół do holu, żeby przenieść pozostawione tam kurtki do suszarki w pralni.

Wybrała pięć pokoi znajdujących się najbliżej schodów, żeby móc jak najszybciej zareagować, gdyby wrócił właściciel dworku. Sąsiaduję z Koizumim, a pokoje naprzeciwko naszych zajmują Nagato, Haruhi i Asahina. Pokój Haruhi jest na wprost mojego.

Nastrój panujący w pokojach jest taki sam jak wtedy, gdy ja i Haruhi je sprawdzaliśmy. W każdym z nich jest tylko tyle mebli, żeby można było odpocząć i nic więcej. Nawet te tanie kwatery pracownicze mają bogatsze wyposażenie. Poza archaicznie wyglądającym stołem mamy tu jeszcze zasłony i łóżko. Okno wygląda na zamknięte na amen. Po przyjrzeniu mu się stwierdzam, że musi być dwuwarstwowe. Może zapewnia mu to lepszą dźwiękoszczelność, bo choć na zewnątrz szaleje burza śnieżna, to w pokoju panuje cisza jak makiem zasiał. Jednak zamiast mnie uspokajać, powoduje to u mnie wzrost napięcia.


Ponieważ nie mamy żadnego bagażu, który mielibyśmy poukładać, zaraz po zajęciu pokoi zdecydowaliśmy się spotkać na korytarzu wyłożonym czerwonym dywanem.

Haruhi odzywa się z prowokującym uśmiechem:

"Kyon, wiesz co?"

A co ja wiem?

"Kogo próbujesz nabrać? Nie próbuj zrobić tego, co na twoim miejscu zrobiliby pełni trosk chłopcy. Nie znoszę tego przewidywalnego schematu."

To znaczy, że co powinienem zrobić?

"Po prostu..."

Haruhi łapie pozostałe dziewczyny za ramiona, opierając głowę tuż przy nieruchomych włosach nieruchomej Nagato i wygłasza prosty, głośny komunikat:

"Nie podglądać!"

Odszedłem, ale w sposób bardziej przypominający wymykanie się z pokoju, gdy tylko trójka dziewcząt wraz z roztrzęsioną Haruhi poszły w swoją stronę. Choć powietrze jest ciepłe, korytarz wręcz śmiertelnie bezgłośny, bo zamieci poza murami budynku w ogóle nie słychać, to w głębi serca nie jestem spokojny. Ciepło, które tu odczuwam, kontrastuje z wewnętrznym chłodem.

Na palcach podchodzę do drzwi sąsiedniego pokoju i lekko w nie pukam.

"Pomóc w czymś?"

Koizumi odsłania serdeczny uśmiech. I gdy już ma się odezwać, kładę palec wskazujący na swoich ustach, a on zamyka swoje. Bez słowa wślizguję się do jego pokoju. Wolałbym raczej zakradać się w ten sposób do Asahiny, ale teraz nie czas na to.

"Muszę ci coś wyznać."

"Tak?"

Koizumi, siedząc przy swoim łóżku, daje mi gestem znak, bym również spoczął.

"Co to takiego? Aż jestem ciekaw. Czy mam trzymać język za zębami przed pozostałą trójką?"

"Nagato może się dowiedzieć."

Co to takiego? Wciąż pytacie, o co chodzi?

Oczywiście ma to związek z wydarzeniami, które wydarzyły się pomiędzy zniknięciem Haruhi a moim przebudzeniem na szpitalnym oddziale. Ponowne pojawienie się Ryouko Asakury, druga Tanabata przed trzema laty, członkowie Brygady SOS ze zmodyfikowanymi wspomnieniami, dorosła Asahina i plany stworzenia świata od nowa...

"To nam zajmie trochę czasu."

Koizumi jest świetnym słuchaczem. Nie tylko pomaga w podsumowaniu wypowiedzianego przeze mnie potoku słów, ilekroć się zatrzymuję, ale do samego końca pozostaje skupiony niczym wzorowy uczeń.

Ponieważ skupiałem się tylko na najważniejszych elementach, wyjaśnienie wszystkiego nie zajęło mi tak długo. Myślałem o zagłębieniu się w drobniejsze szczegóły w niektórych częściach opowieści, ale zdecydowałem się na wersję kompaktową ze względu na to, że łatwiej ją zrozumieć.

Po wysłuchaniu wszystkiego Koizumi stwierdza:

"Więc to tak."

Wygląda tak, jakby nie zrobiło to na nim większego wrażenia. Kładzie tylko palec na policzku.

"Jeśli wszystko, co powiedziałeś, jest prawdą, to mogę tylko rzec, że to bardzo ciekawe."

Próbujesz być uprzejmy, mówiąc, że to "ciekawe"?

"Nie, naprawdę tak myślę, bo sam zastanawiałem się nad czymś. Jeśli doświadczyłeś tego wszystkiego, to mogę czymś podeprzeć moje podejrzenia."

Wyobrażam sobie, że moja mina przekazywała komunikat typu: "Niedobrze. Co on takiego wymyślił, do czorta?"

"Podejrzewam, że osłabła."

Co takiego?

"Moc Suzumiyi, a poza nią również zdolność Nagato do manipulacji danymi."

"Wytwarzanie Zamkniętych Przestrzeni przez Suzumiyę zdarza się znacznie rzadziej, o czym wspomniałem ci podczas świąt Bożego Narodzenia. Mam też wrażenie, że w wyniku tego u Nagato… Jak to ująć? Aura kosmitki stała się o analogicznie słabsza."

"Co?"

"Suzumiya coraz bardziej przypomina zwyczajną dziewczynę podobnie jak Nagato, której funkcja terminala Jednostki Integracji Danych traci na znaczeniu."

Koizumi patrzy na mnie.

"Z mojego punktu widzenia nie mógłbym prosić o lepszy scenariusz. Gdyby Suzumiya mogła pogodzić się z rzeczywistością, nie myślałaby o zmienianiu świata, co skutecznie zakończyłoby moją misję. Skorzystałaby też na tym Nagato, stając się zwykłą licealistką bez żadnych mocy. Co do Asahiny... Cóż, dla kogoś z przyszłości i tak nie ma znaczenia, jak potoczą się sprawy."

Koizumi kontynuuje swój monolog, jakbym był nieobecny.

"Musisz powrócić do przeszłości, by przywrócić świat i siebie do normalności, bo twoje przeszłe [ja] widziało przyszłą wersję siebie z Nagato i Asahiną, prawda?"

Tak jest.


Komentarze
Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Copyright © 2013