Może to przez mój zdezorientowany wyraz twarzy Asahina zaczęła nagle wymachiwać rękoma, a w jej błagalnych oczach pokazały się łzy.
"Błagam cię! Proszę, o nic nie pytaj i po prostu zgódź się! Inaczej będę... um... będziemy mieli przez to kłopoty."
"Cóż... w porządku, ruszajmy."
"Naprawdę? Dziękuję!"
Asahina ucieszyła się i z radością schwyciła moje dłonie. Ach, szczęście Asahiny jest moim szczęściem, ha ha ha!
Jak tak teraz myślę o tym, to gdy Asahina oświadczyła mi, że pochodzi z przyszłości, nie było na to żadnego dowodu. Sytuacja zmieniła się, gdy spotkałem dorosłą wersję Asahiny. I choć uwierzyłem w jej słowa, wciąż nie mogę oprzeć się wrażeniu, że za tym kryje się jakiś spisek. Więc to chyba doskonała okazja, by jednoznacznie stwierdzić "czy Asahina pochodzi z przyszłości".
"Więc, gdzie jest wehikuł czasu?"
Myślałem, że musimy wsiąść do jakiegoś ustrojstwa, ale Asahina powiedziała mi, że niczego takiego nie ma. Więc w jaki sposób przeniesiemy się w czasie? Asahina obróciła się, trzymając swój fartuszek i powiedziała:
"Stąd."
Hę? Stąd? Nonszalancko rozejrzałem się po pokoju, ale był pusty, nie licząc naszej dwójki.
"Tak, usiądź, proszę. I mógłbyś zamknąć oczy? Tak, rozluźnij również ramiona."
Zrobiłem tak, jak mi kazała. Mam nadzieję, że nie dostanę ciosu w tył głowy.
"Kyon..."
Za uchem usłyszałem przytłumiony głos Asahiny. Jaki delikatny oddech.
"Przepraszam."
Mam złe przeczucia co do tego. Gdy otwierałem oczy, wszystko wokół mnie pogrążyło się w mroku. Straciłem przytomność, czując się tak, jakbym tracił równowagę. Zanim spowiła mnie ciemność, pomyślałem sobie, że gdybym o tym wiedział, nie zgodziłbym na to.
Gdy odzyskałem świadomość, mój wzrok obrócony było o 90 stopni. Wszystko, co powinno stać, leżało płasko. Gdy zauważyłem latarnię rozciągającą się od mojej lewej do prawej, zdałem sobie sprawę z tego, że leżę. Wtedy poczułem coś ciepłego po lewej stronie mojej głowy.
"Och, już się obudziłeś?"
Usłyszałem anielski głos. Byłem już w pełni przebudzony. Co tak dygotało za moim lewym uchem?
"Um... jeśli nie podniesiesz głowy... wtedy moje..."
W głosie Asahiny słyszałem zakłopotanie. Usiadłem prosto, chcąc zorientować się w swoim położeniu.
Ławka w parku.
Co jest grane? Spałem na kolanach Asahiny, a przez to, że spałem, w ogóle nie pamiętam, co się działo wcześniej. Co za strata.
"Nogi już mi zdrętwiały, to robi się męczące."
Asahina uśmiechnęła się zawstydzona i zniżyła głowę. Nie wiem, gdzie się przebrała, ale jej kostium pokojówki został zastąpiony mundurkiem liceum North High. Miała wystarczająco dużo czasu na przebranie się, skoro spałem od zmierzchu do nocy. Ale dlaczego spałem?
"Dlatego że nie mogę pozwolić ci poznać metody podróżowania w czasie, bo to tajna informacja... Jesteś zły?"
Nie, wcale nie. Gdyby to była Haruhi, sprałbym ją na kwaśne jabłko, ale skoro to Asahina, to nie ma problemu.
A swoją drogą, chwilę temu zamknąłem oczy, siadając na krześle w naszym pokoju klubowym. Dlaczego nagle znalazłem się w parku w środku nocy? I mam wrażenie, że już tutaj byłem. Pamiętam, że to tutaj spotkałem się z Nagato, zanim wyjawiła mi, kim jest. Czy to jakaś święta ziemia dla dziwaków?
Podrapałem się w głowę, chciałem o coś spytać,
"W jakiej płaszczyźnie czasowej jesteśmy?"
Siedząca przy mnie Asahina odpowiedziała:
"Cofnęliśmy się do dnia siódmego lutego sprzed trzech lat. Teraz jest chyba dziewiąta godzina?"
"Naprawdę?"
"Tak."
Wyglądała na poważną.
Nigdy nie myślałem, że pójdzie tak łatwo. Oczywiście nie byłem na tyle naiwny, by z miejsca uwierzyć we wszystko, co mówiła, najpierw potrzebowałem dowodu. Muszę zadzwonić na zegarynkę, by dowiedzieć się, który dziś jest.
Kiedy chciałem powiedzieć Asahine o tym, co zamierzam zrobić, poczułem jakiś ciężar na lewym ramieniu. Hę? Teraz Asahina opierała się o mnie. Opierała się o mnie wyczerpana Asahina; co to miało znaczyć?
"Asahina?"
Brak odpowiedzi.
"Um..."
"(Chrap)..."
Chrapie?
Opuściłem głowę i obróciłem ją o 85 stopni w lewo. Ujrzałem Asahinę z zamkniętymi oczami i na wpół otwartymi ustami, z których dobiegało ciche pochrapywanie. Co tu się dzieje?
Szelest...
Nagle krzaki zaszeleściły. Poczułem, jak serce podskoczyło mi do gardła, co to było?
"Usnęła?"
Z krzaków wyszła... inna Asahina.
"Dobry wieczór, Kyon."
To była ulepszona wersja Asahiny. Piękna młoda dama, choć dużo starsza od Asahiny śpiącej na moim ramieniu, urosła pod każdym względem. Choć wciąż wyglądała słodko, jej urok zwiększony był dziesięciokrotnie. Już raz ją spotkałem i tak jak ostatnio, miała na sobie białą bluzkę i niebieską, wąską spódniczkę. Ta Asahina podeszła do nas,
"Hi hi, z tego punktu widzenia..."
Dorosła Asahina uszczypnęła w policzek śpiącą Asahinę i dokończyła:
"...wygląda jak dziecko."
Z nostalgicznym wyrazem twarzy Asahina (duża) pogładziła mundurek Asahiny (małej).
"Więc tak wyglądałam w tym wieku?"
Czując na ramieniu delikatny oddech małej Asahiny, nie mogłem się ruszyć i siedziałem sztywno, patrząc z trwogą na dużą Asahinę.
"Jej zadaniem było sprowadzenie cię tutaj, jednak od teraz ja będę twoim przewodnikiem."
Z miną idioty spytałem Asahinę, od której biła aura dojrzałości, nawet gdy się uśmiechała:
"Um... tylko co..."
"Nie mogę wyjawić ci szczegółów, bo są tajne. Mogę tylko poprowadzić cię dalej."
Odwróciłem wzrok ku śpiącej Asahinie.
"To ja sprawiłam, że usnęła, ponieważ nie może mnie zobaczyć."
"Dlaczego?"
"Bo gdy byłam nią, nie widziałam siebie."
Powód jasny i zrozumiały a zarazem zastanawiający. Urocza Asahina zamknęła jedno oko i powiedziała:
"Idź tą ścieżką na południe, dojdziesz do publicznego gimnazjum. Możesz pomóc osobie stojącej przed ogrodzeniem szkoły? Możesz iść już teraz? I mam nadzieję, że nie będziesz miał nic przeciwko noszeniu ze sobą drugiej mnie, nie powinnam być taka ciężka."
Zabrzmiała jak wieśniak z jednej z tych gier RPG. Ciekaw jestem, jakim skarbem zostanę nagrodzony.
"Nagroda? Cóż..."
Dorosła Asahina elegancko ułożyła dłonie pod swoim podbródkiem, zamyśliwszy się głęboko. Potem obdarzyła mnie dorosłym uśmiechem.
"Nie mam ci nic do zaoferowania, ale możesz pocałować mnie podczas snu. I zanim to zrobisz, upewnij się, że śpię."
Jaka atrakcyjna oferta! To jest dokładnie to, czego mógłbym sobie życzyć. Śpiąca Asahina była tak urocza, że z chęcią bym to zrobił, ale...
"To trochę..."
Nie wiem, czy to przez sytuację, czy po prostu ze mną jest coś nie tak, ale mam przeczucie, że nie powinienem tego robić. Nienawidzę siebie za swoją racjonalność.
"Kończy mi się czas, muszę już iść."
Czy to ma być jakaś wskazówka?
"Och, tak, nie mów jej, że tu byłam. Złączmy palce i złóżmy sobie obietnicę."
Automatycznie podniosłem swój mały palec i złączyłem go z małym palcem dużej Asahiny. Czy możemy potrzymać je tak jeszcze minutę?
"Do zobaczenia, Kyon." - powiedziała radośnie duża Asahina i odeszła, znikając w ciemnościach.
Po chwili straciłem ją z oczu. Tym razem odeszła wprost błyskawicznie.
"W takim razie..." - powiedziałem do siebie.
Ciekaw jestem, kiedy znów spotkam dorosłą Asahinę? Mam wrażenie, że nie zmieniła się zbytnio od naszego pierwszego spotkania, kiedy dała mi tę dziwną radę. Może ta Asahina pochodziła z wcześniejszego okresu niż ta, którą spotkałem najpierw. Nic z tego nie rozumiem. Nie ma mowy, żeby było inaczej. Szczerze mówiąc, nie zdziwiłbym się, gdybym w tej chwili spotkał jeszcze jakieś Asahiny z różnych czasów.
Asahina, którą niosłem na plecach, nie była lekka, ale nie była też ciężka. Oczywistym następstwem było spowolnienie mojego marszu. Jej anielska twarz oddychała tak delikatnie wprost do mojego ucha, że czułem się tak, jakbym popełniał przestępstwo. Moja szyja była już cała wilgotna.
Unikałem spojrzeń przechodniów (chociaż niewielu było na ulicy) i szybko udałem się w kierunku wskazanym przez dorosłą Asahinę. Myślę, że szedłem z dziesięć minut, przechodniów było coraz mniej. Po skręceniu za róg dotarłem do celu.
Wschodnie Gimnazjum. Słyszałem o nim. To tutaj chodzili Taniguchi i Haruhi. A propos, przed szkolnym ogrodzeniem stała znajoma mi osoba. Natychmiast rozpoznałem niewielką postać, przymierzającą się do wdrapania się na metalowe ogrodzenie.
"Hej!"
Gdy krzyknęła, nagle poczułem zaskoczenie. Jak mogłem rozpoznać tę osobę? To było niezwykłe. Patrzyłem na nią od tyłu, co więcej, była stanowczo za niska a jej włosy nie były ni to długie, ni krótkie.
Jednak tylko jedna osoba, którą znam, wkraczałaby w taki sposób na teren szkoły w środku nocy.
"Co?"
Dopiero w tej chwili zdałem sobie sprawę z tego, że stanąłem twarzą w twarz z rzeczywistością sprzed trzech lat. Nie żartuję, naprawdę dopiero teraz poczułem, że przeniosłem się w czasie.
Twarz zwisającej z ogrodzenia osoby wpatrującej się we mnie była młodszą wersją twarzy należącej do znanej mi głównodowodzącej Brygady SOS. Jednak błyszczące oczy nie pozostawiały żadnych wątpliwości, należały one do Haruhi. Nawet ubrana w zwykły podkoszulek i krótkie spodenki dla mnie wyglądała tak samo. Trzy lata temu Haruhi była w pierwszej klasie gimnazjum. Czy Asahina chciała, żebym właśnie jej pomógł?
"Kim jesteś? Zboczeńcem? Porywaczem? Kimkolwiek byś nie był, wyglądasz podejrzanie."
Mdłe światło latarni lekko rozjaśniało ciemną ulicę, przez co nie byłem w stanie dostrzec wyrazu twarzy Haruhi. Widziałem jednak, że oczy gimnazjalistki wpatrywały się we mnie tak, jakbym rzeczywiście wyglądał bardzo podejrzanie. Ciekaw jestem tylko, kto wygląda bardziej podejrzanie? Dziewczyna chcąca wkraść się na teren szkoły w środku nocy? Czy może biedny ja, wałęsający się ze śpiącą dziewczyną na plecach? Dzisiaj jakoś nie mam ochoty na rozmyślania.
"Raczej ty wyglądasz podejrzanie. Co tutaj robisz?"
"A na co to wygląda? Wkradam się bez pozwolenia, oczywiście!"
Nie wygłaszaj tak otwarcie swoich zbrodniczych zamiarów! Jest jakaś granica ludzkiej nieprzyzwoitości!
"Przyszedłeś w samą porę. Nie znam cię, ale jeśli możesz, pomóż mi! Inaczej zadzwonię na policję!"
Ja powinienem to powiedzieć, ale złożyłem obietnicę Asahinie. A swoją drogą, dlaczego istota znana jako Haruhi Suzumiya zawsze postrzega mnie jako niewolnika? Nawet w przeszłości?
Haruhi przeskoczyła na drugą stronę i otworzyła bramę kluczem. Skąd żeś go wzięła?
"Ukradłam go, kiedy nikt nie patrzył. To było zbyt proste."
Ona naprawdę jest kieszonkowcem. Haruhi powoli odchyliła metalową bramę i pomachała w moją stronę. Wciąż mając na plecach Asahinę, podszedłem do dziewczynki, będącej o głowę niższą od swojej o trzy lata starszej siebie.
Niedaleko od wejścia znajdowała się bieżnia. Budynek szkoły stał przed nami. Haruhi przeszła przez skąpaną w mroku bieżnię po przekątnej.
Dobrze, że było ciemno. Dzięki temu nie mogła uważnie przyjrzeć się mnie i Asahinie. Przynajmniej za trzy lata nie przyjdzie jej do głowy, że jeszcze w gimnazjum poznała nas oboje. W przeciwnym wypadku byłoby to co najmniej kłopotliwie.
"Wieczorem ukryłam je w magazynie, całkiem sprytnie, nie?"
Stwierdziła Haruhi, po czym wyniosła worek z kredą, chyba tak ciężki jak ona sama, na taczki i zaczęła je pchać. Obserwując jej zmagania, zdałem sobie sprawę z tego, jaka jest młoda. Widocznie gimnazjaliści jeszcze są, mniej lub bardziej, dziećmi.
Ostrożnie ułożyłem śpiącą Asahinę tak, by opierała się o ścianę magazynu. Proszę, na razie siedź tu jak na grzeczną dziewczynę przystało.
"Ja to zrobię! Daj mi to, a ty zajmij się wózkiem do rysowania linii."
Czy ja powinienem jej pomagać? Zawsze wykonywałem całą czarną robotę, jaką zlecała mi Haruhi. Była jak wadliwy robot, który zniszczyłby wszystko, gdyby nikt go nie powstrzymał. Nie inaczej było z nią w tym czasie. Wynika z tego, że charakter człowieka nie zmienia się zbytnio przez trzy lata.
"Słuchaj moich poleceń i zgodnie z nimi rysuj linie. O tak, właśnie tutaj. Muszę mieć cię na oku, żebyś nie popełnił żadnego błędu. Ach! No i widzisz! Tam źle narysowałeś! Co ty wyprawiasz?!"
Bez żadnego wstępnego przedstawienia czy chociażby zastanowienia szefowała uczniowi szkoły średniej. Do tego może być zdolna tylko Haruhi. Gdybym spotkał taką dziewczynę po raz pierwszy w życiu, pomyślałbym, że jest szalona.
Znaczy się, przed poznaniem Nagato, Asahiny i Koizumiego, rzecz jasna.
Zgodnie z instrukcjami Haruhi narysowałem linie na bieżni przez całą jej długość. Przez prawie trzydzieści minut nie pokazał się żaden nauczyciel pracujący na nocnej zmianie, ani żaden radiowóz, mający zbadać powód narzekań sąsiadów.
Czy te linie, o których kiedyś mówił mi Taniguchi, były właśnie tymi, które sam narysowałem?
W ciszy przyglądałem się rysunkowi, nad którym tak się męczyłem. W tej chwili podeszła do mnie Haruhi i zabrała wózek, by dorysować jeszcze kilka linii. Potem spytała:
"Hej, wierzysz w istnienie obcych?"
Ni z tego, ni z owego, właśnie o to spytała.
"Myślę, że gdzieś są."
W myślach ujrzałem na moment twarz Nagato.
"A podróżnicy w czasie?"
"Hmm, nie zdziwiłbym się, gdyby istnieli."
W tej chwili, sam nim jestem.
"A co z esperami?"
"Myślę, że mogą być wszędzie."
Przypomniałem sobie kilka latających czerwonych kul.
"A sliderzy?"
"Jeszcze żadnego nie spotkałem."
"Hmpf."
Haruhi odstawiła wózek do rysowania linii i starła kredę z twarzy.
"Hmm, to powinno wystarczyć."
Zacząłem czuć się niezręcznie, czy to przez to, że powiedziałem coś, czego nie powinienem? Haruhi spojrzała na mnie i powiedziała:
"Czy to mundurek liceum North High?"
"Tak."
"Jak się nazywasz?"
"John Smith."
"...jesteś nienormalny?"
"Powiedzmy, że posługuję się pseudonimem."
"A kim jest ta dziewczyna?!"
"To moja siostra. Cierpi na chorobę zwaną narkolepsją, potrafi zasnąć w każdej chwili, tak jak teraz. Śpi już od jakiegoś czasu, dlatego niosę ją ze sobą."
"Hmpf."
Haruhi uniosła nieco dolną wargę i w geście niedowierzania odwróciła się na bok. Postanowiłem zmienić temat.
"Tak właściwie po co to?"
"Sam się nie domyślasz? To wiadomość."
"Do kogo? Nie mów mi, że do Hikoboshi i Orihime."
Haruhi odpowiedziała mi z lekkim zaskoczeniem:
"Skąd wiedziałeś?"
"...Cóż, dziś jest Tanabata. No i znam kogoś, kto robi coś podobnego."
"Naprawdę? Chciałabym poznać tą osobę. Naprawdę jest ktoś taki w North High?"
"Tak."
Od tej pory jedyną taką osobą jesteś ty.
"Hmm, North High, hę..."
Haruhi szeptała sobie pod nosem, głęboko się zastanawiając. Przez jakiś czas siedziała cicho, jak solone warzywo, by po jakimś czasie nagle się odwrócić.
"Wracam już do domu. Osiągnęłam swój cel. Na razie."
Odeszła dużymi krokami. Bez choćby słowa wdzięczności? Niegrzecznie, ale właśnie tak postąpiłaby Haruhi. Poza tym nawet mi się nie przedstawiła. Mam wrażenie, że może to i dobrze.
Ponieważ nie możemy siedzieć tu całą wieczność, postanowiłem obudzić Asahinę. Oczywiście najpierw musiałem z powrotem odstawić wyciągnięte przez Haruhi taczki i wózek z kredą do magazynu.
Śpiąca niczym kociątko Asahina wyglądała tak uroczo, że z trudem powstrzymałem się przed zrobieniem czegoś niestosownego i delikatnie potrząsnąłem jej ramieniem.
"Umm... hę. Ech?..."
Powoli otwierając oczy, Asahina rozglądała się dookoła.
"ECH?!"
Jednocześnie krzyknęła i stanęła na nogi.
"Co-co-co... co to za miejsce? Dlaczego? Jaki to czas?"
Co miałem jej odpowiedzieć? Gdy zastanawiałem się nad odpowiedzią, Asahina krzyknęła "ACH!!!". Nawet w ciemności mogłem stwierdzić, że jej biała twarz jest bledsza niż zwykle.
Asahina przeszukała siebie całą obiema rękami.
"TPDD... zniknął. Nie mogę go znaleźć..."
Asahinie łzy napływały do oczu, a po chwili rzewnie się rozpłakała. Kiedy tak wycierała łzy, wyglądała jak zagubione dziecko. Ale to chyba nie jest odpowiednia pora na podziwianie jej uroku.
"Czym jest TPDD?"
"Chlip~~ To zastrzeżona informacja, nie powinnam tego mówić... to coś takiego, jak wehikuł czasu. Zabieram go w podróże w czasie... ale nie mogę go znaleźć. Bez tego nie możemy wrócić do naszego czasu..."
"Jak go straciłaś?"
"Nie wiem... powinnam mieć go cały czas... ale go nie mam."
Pomyślałem o drugiej Asahinie, która wcześniej ją dotykała.
"A czy nie ma kogoś, kto mógłby nam..."
"To niemożliwe. Chlip~~"
Szlochając, Asahina wyjaśniła mi, że każde zdarzenie w danej płaszczyźnie czasowej musi mieć jakąś przyczynę, więc gdyby TPDD istniał, miałaby go ze sobą. Teraz go już nie ma, a to oznacza, że nieuchronnym było jego zgubienie, więc zapadła decyzja o tym, by go już dłużej "nie posiadała"... coś w tym rodzaju. Co to ma znaczyć?
"Czyli co się z nami stanie?"
"Chlip, chlip. Jeśli nic się nie zmieni, utkniemy w tym czasie oddaleni o trzy lata przed czasem, z którego pochodzimy i nie będziemy mogli do niego wrócić."
To już poważna sprawa! Tak pomyślałem, jednak nie czułem żadnego strachu. Dorosła Asahina nic mi o tym nie mówiła. Domyślam się, że to ona zabrała TPDD i doprowadziła do takiego rozwoju wydarzeń. Idąc tym tropem, wychodzi na to, że duża Asahina przybyła z przyszłości właśnie po to, dlatego mniejsza Asahina nie może go obecnie posiadać.
Skierowałem swój wzrok ze smutno szlochającej Asahiny na bieżnię. Tajemniczy wzór wymyślony przez Haruhi, a narysowany przeze mnie wyglądał jak zwykłe gryzmoły. Nauczyciele i uczniowie Wschodniego Gimnazjum prawdopodobnie będą zaskoczeni, gdy ujrzą to z samego rana. Mam tylko nadzieję, że te gryzmoły to nie jakaś klątwa wymierzona w kosmitów... gdy tak o tym myślałem, nagle mnie olśniło.
Wokół panowała ciemność, tylko szkoła była oświetlana przez blade światło pobliskich latarni. Ponieważ kształt, który narysowałem, był bardzo duży, musiałem stanąć w pewnej odległości od niego, by go rozpoznać.
Dlatego tyle czasu zajęło mi odkrycie pewnego faktu.
Sięgnąłem do kieszeni i wyciągnąłem z niej tanzaku, które dała mi Nagato. Narysowane były na nim tajemnicze geometryczne kształty.
"Wciąż istnieje jakaś szansa."
Powiedziałem, a Asahina spojrzała na mnie, szybko mrugając, podczas gdy ja dalej przyglądałem się tanzaku.
Narysowane na nim znaki były takie same jak wiadomość dla kosmosu od Haruhi, graffiti które przed chwilą narysowałem razem z Haruhi.
Pospiesznie opuściliśmy teren Wschodniego Gimnazjum i przyszliśmy do wysokiej klasy apartamentowca w pobliżu stacji.
"Czy to nie dom Nagato?"
|