Strona główna · Forum · Kontakt · FAQ
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Menu
Initial D
Anime
Manga
Postacie
Samochody
Live Action
Napisy
Gry
Inne

Wangan Midnight
Anime
Manga
Postacie
Samochody

Over Rev
Postacie
Manga

My Carrera
Manga

Countach
Manga

Inne projekty
Gungrave
Gunsmith Cats
Mezzo Forte
Over Drive
Shigurui
You're Under Arrest
Ah! My Goddess
Crystal Blaze
Shuto Kousoku Trial

Poboczem
Czytelnia
Recenzje gier
Gadżety

Kącik Haruhi
Powieści
1. Melancholia
2. Westchnienia
3. Znudzenie
4. Zniknięcie
5. Szał
6. Wahania
7. Intrygi
8. Oburzenie
9. Rozkojarzenie
10. Zaskoczenie cz. 1
11. Zaskoczenie cz. 2
Teatr Haruhi

Świat Haruhi
1. Postaci
2. Miejsca

Aktualnie online
Gości online: 1

Użytkowników online: 0

Łącznie użytkowników: 909
Najnowszy użytkownik: VictorChuth

Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

26/11/2022 23:33
Zajmuje się ktoś tutaj w mniejszym lub większym stopniu fotografią? Szukam paru rad Wink

26/08/2022 20:31
Nie wolno!

26/08/2022 16:12
No to zniknie z naszego downloadu.

24/08/2022 14:51
Czy wy widzieliście, że wychodzi manga initial D w polsce ! JPF

16/08/2022 14:04
Większość ludzi tymi autami jeżdzi na daily bo są na powietrzu, staticiem też jeżdzą. selekcja ostatnio podupadła to fakt.


Facebook Like



Nawigacja
Artykuły » Haruhism » Melancholia Haruhi Suzumiyi, Tom 1, Rozdział 5
Melancholia Haruhi Suzumiyi, Tom 1, Rozdział 5

Nadszedł poniedziałek i wilgoć pory deszczowej stopniowo coraz bardziej dawała się odczuć w szkole, zwiększając się do tego stopnia, że pociliśmy się jak świnie. Gdyby któryś z polityków w swojej kampanii obiecał wybudowanie ruchomych schodów na szczyt góry to gdybym był uprawniony do głosowania, oddałbym mu swój głos.

Siedziałem w klasie, wachlując się podkładką zastępującą mi wachlarz, gdy zadzwonił dzwonek i inaczej niż zazwyczaj, Haruhi weszła do klasy ostatnia.

Rzucając swoją torbę na biurko, powiedziała:

"Mnie też powachluj".

"Sama to zrób!"

Haruhi, z którą dwa dni wcześniej rozstałem się przy stacji, skwasiła minę i wydęła usta. Gdy już sądziłem, że ostatnio była jakaś milsza, wróciła do swojego wiecznie naburmuszonego "ja".

"Powiedz, Suzumiya. Znasz opowieść o Niebieskim Ptaku Szczęścia?"

"Co to?"

"Nie, nic, nieważne."

"Więc nie pytaj."

Haruhi się skrzywiła. Pan Okabe wszedł do klasy i zaczęły się lekcje.

Tego dnia na lekcjach panowała ciężka, ponura aura promieniująca z Haruhi i wywierająca we mnie niekomfortowe napięcie. Nigdy wcześniej dzwonek oznajmiający koniec zajęć nie brzmiał tak pocieszająco. Niczym mysz uciekająca przed miotłą gospodyni, ewakuowałem się do pokoju klubowego.

Jak zwykle czytająca Nagato była niemalże elementem wyposażenia naszego pokoju. Do tego stopnia, że wyglądała już, jakby zapuściła korzenie.

Odwróciłem się do Koizumiego, który właśnie przyszedł:

"Tylko nie mów, że ty też masz mi coś do powiedzenia o Suzumiyi."

Był nas tu tylko troje. Haruhi jest dziś dyżurną, a Asahina jeszcze nie przyszła.

"Ach, wnioskując z twojej reakcji, te dwie dziewczyny już ci co nieco przedstawiły."

Koizumi rzucił szybkie spojrzenie w kierunku Nagato zajętej jak zwykle czytaniem książki. Wkurzał mnie jego przemądrzały ton głosu.

"Znajdźmy jakieś inne miejsce na rozmowę. Gdyby Suzumiya nas usłyszała, mielibyśmy kłopoty."

Wyszedłem z Koizumim i udaliśmy się do bufetu, gdzie usiedliśmy przy jednym ze stołów. Po drodze Istuki kupił nawet filiżankę kawy dla mnie. Wiem, że to, iż dwóch chłopaków siedzi przy jednym stole w bufecie jest co najmniej dziwne, ale innego wyjścia nie było.

"Ile wiesz?"

"Tyle, że Suzumiya nie jest zwykłą osobą. Chyba."

"No to mam z górki. Masz rację."

To jakiś żart? Cała trójka członków Brygady SOS twierdzi, że Suzumiya nie jest człowiekiem. Czy globalne ocieplenie nie spowodowało przegrzania obwodów w ich mózgach?

"Najpierw powiedz mi, kim naprawdę jesteś."

Skoro jedna powiedziała mi, że jest kosmitką, druga, że podróżniczką w czasie, to miałem już swoje przypuszczenia, więc podążyłem ich tropem.

"Chyba nie powiesz mi, że jesteś esperem, co?"

"No to już nic nie muszę mówić!"

Koizumi łagodnie potrząsnął filiżanką.

"Może nie do końca, ale tak mniej więcej jestem tym, kogo nazywasz esperem. Masz rację, posiadam moce nadprzyrodzone."

Piłem swoją kawę w milczeniu. Mmm, za słodka, mógł nasypać mniej cukru.

"Wolałbym nie przenosić się tak nagle do tej szkoły, ale nagle zmieniły się okoliczności. Nigdy bym nie pomyślał, że te dwie dziewczyny mogą tak szybko zbliżyć się do Haruhi Suzumiyi. Wcześniej cały czas ją obserwowały."

Przestań traktować Haruhi jako cenny, zagrożony gatunek!

Widząc, że zmarszczyłem brwi, kontynuował.

"Uspokój się. Staramy się, jak możemy! Nie mamy zamiaru zranić Suzumiyi, raczej chcemy ją chronić przed niebezpieczeństwem."

"Powiedziałeś [my]? Czyli są jeszcze inni esperzy podobni do ciebie?"

"Cóż, nie aż tak wielu, jak może ci się wydawać. Ja jestem zwykłym szeregowym i nie wiem zbyt dużo. Wiem, że jest nas na świecie około dziesięciu. Wszyscy pod nadzorem [Organizacji]."

Świetnie, to mamy jeszcze jakąś "Organizację"!

"Nie wiem kto wchodzi w jej skład, ani ilu ma członków. Wszystko wygląda na prowadzone przez grube ryby na wysokich szczeblach."

"...A ta tajemnicza grupa, ta [Organizacja], co ona tak w ogóle robi?"

Koizumi zamoczył usta w chłodnej kawie.

"Tak jak przypuszczasz [Organizacja] została powołana przed trzema laty i za priorytet postawiła sobie obserwację Haruhi Suzumiyi. Mówiąc prosto z mostu, istnieje wyłącznie po to, by ją obserwować. Teraz pewnie rozumiesz? Ja jestem tylko jej członkiem. Przede mną było tu wielu innych. Ja jestem tu tylko na jakiś czas."

Nagle twarz Taniguchiego stanęła mi przed oczami. Powiedział, że w gimnazjum chodził do klasy z Haruhi. Czy on mógłby być też esperem?

"Żartujesz prawda?"

Koizumi udał, że nie usłyszał i ciągnął dalej:

"Jednakże nie mogę zagwarantować, że wszyscy stoją po stronie Suzumiyi."

Dlaczego wszyscy lubią Haruhi? Jest ekscentryczną, szaloną dziewczyną, która ściąga kłopoty na innych. Nie wspominając o tym, że jest nadzwyczajnie zapatrzona w siebie. Jest warta tego, by angażować wszystkie siły "Organizacji", by ją chronić? Chociaż muszę przyznać, że z wyglądu jest atrakcyjna.

"Nie wiem, co dokładnie stało się przed trzema laty. Wiem jedynie, że nagle, pewnego dnia, uświadomiłem sobie, że posiadam nadprzyrodzone moce. Naprawdę się przestraszyłem, nie wiedziałem co robić. Szczęśliwie dla mnie, szybko przygarnęła mnie [Organizacja], bo inaczej to chyba bym się zabił, sądząc, że z moją głową jest coś nie tak."

Już myślałem, że z twoją głową jest coś nie tak właśnie od tamtej chwili.

"Cóż, to nie jest niemożliwe. Mimo że bardziej boimy się istnienia nieprzewidywalnych możliwości."

Śmiejąc się z własnych słabości, Koizumi pociągnął łyk kawy i zaczął na mnie patrzeć poważnym wzrokiem.

"Jak sądzisz, dlaczego ten świat w ogóle zaczął istnieć?"

Tak znienacka zadał szokujące pytanie.

"Nie zaczęło się od Wielkiego Wybuchu?"

"Tak się mówi. Jednakże według nas istnieje inna możliwość - świat powstał trzy lata temu."

Zerkałem na Koizumiego raz za razem. To, co mówił, było zbyt absurdalne, by mogło być prawdą.

"To niemożliwe! Przecież dobrze pamiętam, co działo się trzy lata temu. Poza tym moi rodzice wciąż żyją. Mam blizny po trzech szwach, które mi założono, gdy za młodu wpadłem do studzienki ściekowej. No i jak wytłumaczysz to wszystko, czego nauczyłem się z podręczników do historii?"

"Dobra, jaką masz pewność, że wszyscy ludzie, włączając w to ciebie, nie są stworzeni przez jej wspomnienia? Jeśli sprawy tak się mają, nie ma potrzeby rozpamiętywać rzeczy sprzed trzech lat. Nie ma żadnych dowodów na obalenie tezy, że świat powstał przed pięcioma minutami i właśnie narodziło się życie."

"..."

"Na przykład spróbuj sobie wyobrazić rzeczywistość wirtualną. Twój mózg został podłączony pod przewody elektryczne i wszystko, co widzisz i czujesz, jest tak naprawdę przekazywane jako elektryczne impulsy do twojego mózgu, lecz ty jesteś przekonany, że wszystko, czego doświadczasz jest prawdziwe. Ten tak zwany "realny świat" jest tak naprawdę nadspodziewanie delikatny i kruchy."

"Powiedzmy, że zgadzam się z tym, co powiedziałeś. Nie ma znaczenia, czy Ziemia powstała trzy lata temu, czy może pięć minut temu. Sęk w tym, co twoja [Organizacja] ma wspólnego z Haruhi?"

"Jej lider uważa, że ten świat jest tak naprawdę czyimś snem. My, nie, raczej cały świat nie jest niczym innym jak snem. A ponieważ nim jest, dla tej osoby stworzenie alternatywnej rzeczywistości jest proste drut. No i wszyscy wiemy, kim ta osoba jest."

Być może to ze względu na to, co mówił, ale twarz Koizumiego wyglądała nadzwyczaj dojrzale.

"Tego, kto tworzy i niszczy świat, ludzie nazwali Bogiem."

Hej, Haruhi! Stałaś się już bogiem, rany boskie!

"To dlatego [Organizacja] zawsze była taka ostrożna. Jeśli świat zacznie drażnić Boga, może go całkowicie zniszczyć i zastąpić nowym. Jak dziecko niezadowolone z zamku z piasku, burzy go i buduje nowy. Mimo że na tym świecie jest wciąż wiele nierozwiązanych konfliktów, wciąż warto w nim żyć. Dlatego też pomagam [Organizacji] w chronieniu świata."

"Dlaczego po prostu nie pójdziesz do Haruhi i nie zapytasz jej wprost? Każ jej przestać niszczyć świat, może usłucha."

"Oczywiście Suzumiya o niczym nie wie. Jest nieświadoma swojej mocy. Naszym zadaniem jest pilnowanie, by nigdy się o niej nie dowiedziała i przeżyła spokojnie swoje życie."

Koizumi po tych słowach znów zaczął się uśmiechać.

"Na razie jest jeszcze niekompletnym bogiem niezdolnym do kontrolowania świata za pomocą własnej woli. Mimo że jeszcze całkowicie się nie rozwinęła, dostrzegliśmy już pewne znaki."

"Skąd to wiesz?"

"Pomyśl tylko. Po co mieliby istnieć esperzy tacy jak ja i ludzie podobni do Mikuru Asahiny i Yuki Nagato? Bo Suzumiya sobie tego życzy."

Jeśli są tu jacyś kosmici, podróżnicy w czasie albo esperzy - zapraszam!

Nagle przypomniałem sobie, jak przedstawiła się Haruhi na początku semestru.

"Skoro jeszcze ich nie znalazła, nie jest w stanie całkowicie wykorzystać swoich mocy. Potrafi je tylko przypadkowo podświadomie uwalniać. Przez kilka ostatnich miesięcy Suzumiya stale generowała moc znacznie przekraczającą ludzkie pojęcie. Jak dobrze wiesz, zaowocowało to ściągnięciem do klubu Mikuru Asahiny, Nagato Yuki, a nawet mnie."

"Czyżbym tylko ja nic tu nie znaczył?"

"Niezupełnie. Dla nas jesteś tajemniczą istotą. Dokładnie cię przejrzałem i mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe. Mogę cię zapewnić, że jesteś zwykłym człowiekiem nieposiadającym żadnych mocy nadprzyrodzonych."

Mam to traktować jak komplement, czy mam być zawiedziony?

"Nie jestem pewny, ale los świata może równie dobrze leżeć w twoich rękach. Dlatego też musisz być ostrożny i nie dopuścić, by Suzumiya zwątpiła w ten świat."

"Skoro twierdzisz, że Haruhi jest Bogiem," - zasugerowałem - "to dlaczego nie uprowadzisz jej, nie zrobisz autopsji i nie sprawdzisz, z czego zbudowany jest jej mózg? Może mógłbyś odkryć nawet tajemnicę Wszechświata!"

"W naszej [Organizacji] jest grono radykałów myślących podobnie do ciebie."

Koizumi skinął głową, dodając:

"Ale większość wciąż uważa, że najlepiej zostawić ją w spokoju. Przecież, jeśli Bóg będzie z tego powodu niezadowolony, prawdopodobieństwo wystąpienia katastrofy się zwiększy. Mamy nadzieję, że świat pozostanie taki, jaki jest, a Suzumiya będzie żyła w spokoju. Katastrofa nie przyniesie nam nic dobrego."

"Więc co powinniśmy robić?"

"Tego nie wiem."

"No tak, a co się stanie ze światem, jeśli Haruhi nagle umrze?"

"Czy wraz z jej śmiercią świat ulegnie zniszczeniu? Albo czy Bóg po prostu przestałby istnieć? Lub czy ktoś mógłby ją zastąpić? Dopóki tak się nie stanie, nikt tego nie wie."

Kawa w papierowym kubku już wystygła. Odsunąłem ją na bok, bo i tak nie miałem już na nią ochoty.

"Mówisz, że posiadasz nadprzyrodzone moce?"

"No, może nie tak dokładnie, ale mniej więcej masz rację."

"Więc pokaż mi je, wtedy ci uwierzę. Powiedzmy, spraw, by kawa znów była ciepła."

Koizumi uśmiechnął się radośnie. Pierwszy raz widziałem u niego szczery uśmiech.

"Przepraszam, nie potrafię. Moich mocy nie można łatwo zrozumieć. W normalnych warunkach nie posiadam żadnych. Mogę ich użyć tylko w pewnych określonych sytuacjach, ale uwierz mi, pewnego dnia będziesz miał szanse je ujrzeć."

"Przepraszam, że zająłem ci tyle czasu, chyba pójdę już do domu." - po tych słowach Koiuzmi odszedł z uśmiechem na twarzy.

Patrzyłem, jak się oddala, aż zniknął. Wtedy pomyślałem, że dotknę papierowego kubka.

Tak jak myślałem, kawa wciąż była zimna.

Gdy wróciłem do pokoju klubowego, natknąłem się na Asahinę stojącą w staniku i majtkach.

"..."

Asahina z kostiumem pokojówki w rękach stała z szeroko otwartymi oczyma, patrząc na mnie, jak na słup soli z ręką przyrośniętą do klamki. Powoli jej usta zaczęły się otwierać, przygotowując do krzyku.

"Przepraszam."

Zanim jeszcze miała szansę, by zacząć krzyczeć, cofnąłem nogę, która stała już w pokoju i szybko zamknąłem drzwi. Całe szczęście, że uniknąłem jej krzyku.

Doprawdy, powinienem był najpierw zapukać. Nie, chwila, to ona powinna była zamknąć drzwi, skoro chciała się przebrać!

Gdy już zastanawiałem się, czy zapamiętać obraz jej gładkiego na w pół nagiego ciała w zasobach długoterminowej pamięci, usłyszałem delikatne puknięcie z drugiej strony drzwi.

"Możesz już wejść."

"Przepraszam za tamto."

"Nie szkodzi."

Spojrzałem na spuszczoną głowę Asahiny. Zarumieniła się i powiedziała:

"Przepraszam, zawsze pokazuję się z tej krępującej strony."

Mi to naprawdę nie przeszkadza.

Jest naprawdę taka posłuszna, wciąż przebierając się wedle rozkazów Haruhi.

Jest zbyt słodka!

Martwiłem się, że jeśli dalej będę się tak gapił na Asahinę, obraz, który właśnie sobie utrwaliłem zacznie zdobywać moją nieprzyzwoitą stronę osobowości. Zbierając wszystkie powody, musiałem znieść te frustrujące pragnienia. Szybko usiadłem na krześle głównodowodzącej i odpaliłem komputer.

Zauważyłem, że ktoś mnie obserwuje, podniosłem głowę i dla odmiany zauważyłem, że patrzy na mnie Yuki Nagato. Odrobinę uniosła okulary i wróciła do czytania książki. Zachowuje się jak człowiek.

Otworzyłem przeglądarkę i przeszedłem na stronę naszego klubu, próbując zredagować nieco statyczną stronę, ale nie wiedziałem od czego zacząć. Zawsze sądziłem, że edytowanie stron to strata czasu i normalnie zamknąłbym okienko. Ale teraz byłem znudzony jak diabli, miałem już dość Othello i jakoś musiałem zabić czas.

Gdy tak mamrotałem sobie pod nosem z rękami założonymi na piersi, nagle ktoś położył przede mną gorącą filiżankę herbaty. Podniosłem wzrok i zobaczyłem Asahinę w kostiumie pokojówki, uśmiechającą się i stojącą z tacką w rękach. Wyglądała jak prawdziwa pokojówka.

"Dzięki."

Już wysączyłem filiżankę kawy z Koizumim, ale z radością przyjąłem tę herbatę.

Asahina położyła filiżankę również przed Nagato, usiadła obok niej i w milczeniu wypiła własną.

Koniec końców, tego dnia Haruhi do klubu nie przyszła.

"Dlaczego wczoraj nie przyszłaś? Nie chciałaś wysłuchać sprawozdań?"

Jak zwykle przed lekcjami odwróciłem się do Haruhi siedzącej za mną i rozmawiałem z nią.

Leżąc na biurku z podbródkiem na blacie, odpowiedziała z wkurzającym spojrzeniem:

"Jesteś irytujący! Sprawdziłam wszystko na własną rękę i sama zdałam sobie sprawozdanie!"

Wiedziałem już, że po szkole Haruhi ponownie zbadała miejsca, które odwiedziliśmy w zeszłą sobotę.

"Bałam się, że mogliśmy coś przeoczyć, więc pomyślałam, że pewniej będzie przejrzeć te miejsca jeszcze raz."

Zawsze myślałem, że była jedynie detektywem, który wierzył, że przestępcy wrócą na miejsce zbrodni, ale myliłem się.

"Jest gorąco jak diabli! Kiedy dostaniemy letnie mundurki? Chcę już nosić krótki rękaw!"

Nie dostaniemy aż do czerwca. A do końca maja został już zaledwie tydzień.

"Suzumiya, może już to wcześniej mówiłem, ale nie sądzisz, że lepiej byłoby, gdybyś przestała szukać tych tajemniczych zjawisk i spróbowała żyć jak normalna licealistka?"

Podniesie głowę i skrzywi się na mnie. Taką reakcję przewidywałem, ale głowa Haruhi wciąż spoczywała na blacie. Chyba naprawdę jest wykończona.

"Żyć jak normalna licealistka? A co to za życie?"

Nie sprawiała wrażenia zainteresowanej.

"Znajdź sobie przyzwoitego chłopaka. Może nawet podczas randki natkniecie się na jakiegoś kosmitę. Upieczesz dwie pieczenie na jednym ogniu. To chyba nie brzmi źle, co?"

Zacząłem myśleć o rozmowie z Asahiną tego dnia, którego padła taka sugestia.

"Poza tym ustawia się do ciebie kolejka chłopaków. Musisz jedynie rzucić swoje ekscentryczne zachowanie w kąt i twój chłopak się zjawi."

"Pff, to bez znaczenia, czy mam chłopaka, czy nie! Ta tak zwana miłość to tylko zwykłe pomieszanie zmysłów. Choroba psychiczna." - odpowiedziała wyczerpująco, leżąc na biurku i patrząc w okno.

"Właściwie czasem zdarza mi się od czasu do czasu o tym pomyśleć. Jestem energiczną dziewczyną i moje ciało ma swoje potrzeby. Ale nie jestem aż taką idiotoką, żeby zawracać sobie głowę takimi głupotami tylko z powodu chwilowego zaćmienia umysłu. Poza tym nie mam czasu na randki. Co by się stało z Brygadą SOS? Dopiero co ją założyłam!"

Technicznie rzecz biorąc, jeszcze jej nie założyłaś.

"Dlaczego by nie założyć klubu, który będzie zapewniał rozrywkę? To by z pewnością przyciągnęło więcej członków."

"Nie." - stanowczo odpowiedziała Haruhi.

"Założyłam Brygadę SOS, bo zwykłe kluby były zbyt nudne. Zwerbowałam słodziutką Mikuru i tajemniczego ucznia z wymiany! Dlaczego jeszcze nic się nie wydarzyło? Rany, przecież już najwyższa pora."

Pierwszy raz widziałem Haruhi tak załamaną, ale wyglądała naprawdę ślicznie. Taka ładna dziewczyna jak ona jest piękna, nawet gdy się nie uśmiecha. Tym bardziej szkoda.

Resztę dnia Haruhi spędziła, głęboko śpiąc. Co ciekawe nauczyciele nawet nie zauważyli. Nie, to musiał być zwykły przypadek.

Od tej chwili powoli zaczęły dziać się tajemnicze rzeczy. Na początku nie było to nic wielkiego i nikt tego nie zauważał, lecz ja myślałem o tym przez cały dzień.

Gdy rozmawiałem z Haruhi, mój umysł błąkał się gdzieś indziej. Wszystko zaczęło się od karteczki znalezionej przeze mnie rano w mojej szafce na buty.

Na karteczce było napisane:

"Po szkole, gdy już wszyscy się rozejdą, przyjdź do klasy 1-5."

To był z pewnością damski charakter pisma.


Co tu jest grane? Po głowie chodziła mi nadzwyczajna narada.

Po pierwsze: "to się stało już wcześniej", ale styl pisma różnił się od stylu Nagato na zakładce. Jej, twierdzącej, że jest Ludzkim Interfacem dla kosmitów, krój pisma był tak piękny, że przypominał druk. Ten z karteczki sprawiał wrażenie, jakby pisała go studentka. Poza tym Nagato nie byłaby aż tak bezpośrednia, by włożyć liścik do mojego schowka na buty.

Po drugie: "a może to Asahina"? Nie, gdyby to była ona, kartka nie byłaby niedbale wyrwana, a pismo nie wyglądałoby jak nabazgrane w pośpiechu. Tak, Asahina włożyłaby starannie napisaną wiadomość do koperty.

Co więcej, dziwne, że miejscem spotkania miała być nasza klasa. "Czyżby to była Haruhi?" - to trzecia ewentualność. Ale jednak chyba najbardziej niemożliwa. Gdyby ona chciałaby mi coś przekazać, zaciągnęłaby mnie na klatkę schodową i zapytała wprost o to, co chce wiedzieć.

Podążając tym tokiem rozumowania, wyeliminowałem Koizumiego z tego równania. Ostatecznie czwarta możliwość brzmiała: "Czyżby to był list miłosny od nieznajomej?". Nie zawracajmy sobie głowy tym, czy jest to liścik miłosny, czy też nie. Rzecz w tym, że ktoś chce się ze mną spotkać i wcale to nie musi być dziewczyna.

"Nie daj się nabrać! To na pewno kawał Taniguchiego i Kunikidy." - to najbardziej prawdopodobne wyjście. Możliwe, że ten idiota Taniguchi ma ubaw, robiąc bezsensowne kawały, ale powinien był napisać coś więcej.

Spacerowałem bez celu dookoła szkoły, myśląc o tym wszystkim. Po lekcjach Haruhi stwierdziła, że jest chora i poszła do domu. To moja szansa!

Postanowiłem najpierw pójść do pokoju klubowego. Oszalałbym, gdybym przyszedł za wcześnie do sali i musiał czekać na nieznajomego. Dodatkowo, gdyby jeszcze nagle przyszedł Taniguchi, mówiąc: "Cześć, wciąż czekasz? Nie do wiary, że uwierzyłeś w tak małą karteczkę, aleś ty głupiutki." - mógłbym się wkurzyć. Najpierw zabić trochę czasu, pójść i rzucić okiem do klasy i potem, po upewnieniu się, że nikogo nie ma w pobliżu, wejść do środka. Tak perfekcyjna strategia!

Sam dotarłem do drzwi naszego klubu. Tym razem pamiętałem, by zapukać.

"Wejdź, proszę."

Gdy upewniłem się, że był to głos Asahiny, otworzyłem drzwi. Nieważne, ile razy na nią patrzyłem, w kostiumie pokojówki wyglądała uroczo!

"Przyjście trochę ci zajęło. Gdzie jest Suzumiya?"

Chyba parzy herbatę.

"Poszła do domu. Wyglądała na naprawdę zmęczoną. Jeśli chcesz się zemścić, właśnie teraz masz okazję. Wygląda na dość słabą."

"Nie mam zamiaru robić niczego takiego!"

Usiedliśmy naprzeciw siebie i piliśmy herbatę, a Nagato czytała. Chyba znów staliśmy się kółkiem działającym zupełnie bez celu.

"Koizumiego wciąż nie ma?"

"Był tu wcześniej i powiedział, że ma dziś jakąś dorywczą pracę, więc wychodzi wcześniej."

Jaka znów praca? Skoro tak się mają sprawy, mogę spokojnie skreślić Koizumiego i Haruhi z listy swoich podejrzanych.

Skoro nie mieliśmy nic do roboty, zagrałem z Asahiną w Othello i uciąłem sobie z nią pogawędkę. Po wygraniu trzech partii przestaliśmy grać i poszliśmy posurfować w Internecie, by poczytać wiadomości. W tym momencie Nagato zamknęła swoją książkę. Ostatnio zaczęliśmy traktować to jako znak, że obowiązek został spełniony (chociaż nie wiemy, o jakie obowiązki chodzi), więc zaczęliśmy się pakować i wychodzić.

"Muszę się przebrać, więc idź pierwszy." - słysząc te słowa Asahiny, pospiesznie wyszedłem z pokoju.

Zegar wybił w pół do szóstej. W klasach chyba już nie ma uczniów? Nawet jeśli był to kawał Taniguchiego, to pewnie dawno poszedł już do domu znudzony tak długim czekaniem. Pomimo tego i tak dwa razy sprawdziłem dwa skrzydła z klatkami schodowymi aż po ostatnie piętro tylko po to, by się upewnić.

Głęboko westchnąłem w cichym korytarzu. Skoro wszystkie szyby w oknach w klasie są barwione, nie ma szans, by zobaczyć co się dzieje w środku. Do tego zachód słońca wypełnił salę kolorem pomarańczowo-czerwonym. Od niechcenia otwarłem drzwi klasy 1-5 i wsadziłem głowę do środka.

Wcale nie zaskoczyło mnie to, że ktoś w klasie czekał. Jednak doznałem szoku, gdy zobaczyłem, kto to jest. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że to może być właśnie ta stojąca przed tablicą osoba.

"Spóźniłeś się."

Ryouko Asakura uśmiechnęła się.

Zarzuciła swoje długie jedwabiste włosy i ruszyła wzdłuż klasy. Jej smukłe uda pod pofałdowaną sukienką i białe buciki naprawdę były oszałamiające.

Zatrzymała się na środku sali i pomachała mi z uśmiechem.

"Wejdź!"

Jak gdybym został wessany. Puściłem klamkę i ruszyłem ku niej.

"Więc to ty..."

"Tak, zaskoczony?"

Asakura uśmiechnęła się wesoło. Jej prawa część twarzy była czerwona od światła rzucanego przez zachodzące słońce.

"Szukałaś mnie?"

Celowo zapytałem szorstkim tonem, a Asakura zachichotała i odpowiedziała:

"Racja, szukałam, muszę cię o coś zapytać."

Skierowała swoją białą twarz ku mnie.

"Słyszałeś powiedzenie [Lepiej żałować coś, co się zrobiło, niż coś, czego się nie zrobiło]? Myślisz, że ma ono sens?"

"Nie wiem, kto to powiedział, ale chyba brzmi sensownie."

"Co byś zrobił, gdybyś był w sytuacji, w której niezrobienie niczego pogorszyłoby sprawę, a ty nie miałbyś pomysłu, co zrobić, by ją poprawić?"

"Co poprawić? Oszczędności?"

Ignorując moje pytanie, Asakura uśmiechnęła się i ciągnęła dalej:

"Czyż nie powiedziałeś, że powinno się zadziałać, a potem stawić czoła konsekwencjom? Skoro nic się nie zmieni, jeśli wszystko będzie tak jak teraz?"

"Chyba tak."

"To miałam na myśli."

Trzymając ręce za plecami, pochyliła się do przodu.

"Jednakże, skoro ci u góry nie są w stanie myśleć lateralnie, nie nadążają za nagłymi zmianami w rzeczywistości. Muszę zrobić coś, co sprawi, że sprawy pójdą gładko. Dlatego będąc w tej rzeczywistości, zdecydowałam się wziąć sprawy w swoje ręce i wymusić jakieś zmiany."

O czym ty, do diaska, mówisz? To jakiś kawał, czy co? Rozejrzałem się po klasie, zastanawiając się, czy gdzieś w schowku na miotły nie ukrywa się Taniguchi, albo też czy nie siedzi pod biurkiem nauczyciela.


Komentarze
Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Copyright © 2013