To było dość dziwne.
Czułem to już kilka dni po zakończeniu Festiwalu O-bon.
Siedziałem w swoim pokoju, obserwując szkolną ligę baseballa, którą trochę się interesowałem. W sumie to sam byłem sobie winny, że popołudniu nie miałem nic do roboty. Mimo że na śmierć się nudziłem, brakowało mi samozaparcia, żeby zmierzyć się z zadaniem domowym, więc zabijałem czas, siedząc przed telewizorem.
Nadawano właśnie miejski turniej, do którego nie udało nam się awansować, ale w empatii do słabszego przeciwnika, dopingowałem przegrywającym 7-0. Ni stąd, ni zowąd, poczułem, że Haruhi działa.
Od dawna jej już nie widziałem, bo sam byłem z siostrą na wsi (w domu rodzinnym mamy) i spędzałem wakacje u krewnych. Wróciłem dopiero wczoraj. To była już niemalże rytualna rodzinna podróż. Poza tym podczas wakacji członkowie Brygady SOS nie mieli wielu szans, by się spotykać, co oznaczało, że z Haruhi też się nie widywaliśmy. W dodatku pierwszego dnia wakacji gorączkowo podążyliśmy za Jej Ekscelencją na tę dziwaczną samotną wyspę, tym samym dawno spuszczając kurtynę milczenia nad wspólnymi wakacjami. Nawet gdyby Haruhi jeszcze coś wymyśliła, druga wycieczka już nie wchodziła w grę. Takie lato powinno wystarczyć jej wyrafinowanemu gustowi.
"Ale wtedy znów..."
Gdy mówiłem do siebie, z nieznanych mi powodów nagle zdarzyło się coś, co spowodowało, że złapałem za pasek od telefonu i przyciągnąłem aparat do siebie, przez co nabrałem podejrzeń, że ktoś zainstalował kamery w moim domu.
W tym samym momencie rozległ się dzwonek telefonu. Może potrafię przepowiadać przyszłość?! Ta myśl przebiegła mi przez umysł, lecz natychmiast sam sobie zaprzeczyłem - to było zbyt idiotyczne.
"Czego ona chce?"
Na ekranie wyświetlił się numer Suzumiyi.
Po trzech dzwonkach odebrałem telefon. Domyślałem się, co może powiedzieć Haruhi. Byłem raczej zaskoczony swoją reakcją.
"Masz dzisiaj czas?" - tak brzmiały jej pierwsze słowa.
"Dokładnie o 14:00 spotykamy się przed stacją. Masz przyjść."
I rozłączyła się. Nie było żadnej wymiany zdań, żadnych pozdrowień, ani nawet mojego potwierdzenia. Skąd tylko ona wiedziała, że nie mam nic do roboty? Mimo że tak to wyglądało, wciąż... Ach, nieważne. Dziś faktycznie nie mam nic do roboty.
Telefon zadzwonił ponownie.
"Czego?"
"Zapomniałam ci powiedzieć, co masz ze sobą zabrać." - i szybko wymieniła całą listę.
"Pamiętaj, że masz przyjechać na rowerze i przynieść pieniądze. Bez odbioru!"
Rozłączyła się.
Rzuciłem komórkę na bok i głęboko się zamyśliłem. Co jest grane? Dlaczego mam wrażenie, że to wszystko jest snem?
Z telewizora dobiegł mnie odgłos gwizdka. Przeciwnik zdobył punkt. Przeciwnik z mojego punktu widzenia. Wynik był już dwucyfrowy. Metaliczny odgłos uderzenia kija o piłkę potwierdził ten fakt.
Lato się kończyło.
Chór cykad grzmiał przez ściany. Klimatyzacja chłodziła.
"Ona jest niemożliwa."
Haruhi, nim na dobre zaczęły się wakacje, zaciągnęła nas na dziwaczną samotną wyspę. To jej nie wystarczyło? Słońce praży jak oszalałe. Czego ona jeszcze chce? Nie miałem ochoty opuszczać klimatyzowanego pomieszczenia.
Dąsając się najmocniej, jak potrafię, powoli skierowałem się ku mojej szafie, zabierając rzeczy, które wymieniła Haruhi.
"Kyon, ale z ciebie poganiacz żółwi! Nie mógłbyś trochę bardziej się starać?"
Haruhi rzuciła plastikową torbę i z niesmakiem wytknęła mnie palcem. Była w formie.
"Mikuru, Yuki i Koizumi byli tu przede mną, a ty zmusiłeś mnie do czekania na siebie. Wiesz, co to oznacza? Zasłużyłeś na karę! Karę!"
Na miejsce dotarłem ostatni, choć i tak byłem piętnaście minut przez wyznaczonym czasem. Wyglądało to tak, jakby wszyscy wiedzieli, że Haruhi nas wezwie, przez co zjawili się błyskawicznie. Dlatego znów musiałem wszystkim stawiać. Już się przyzwyczaiłem. Jestem tylko człowiekiem, więc dotarcie przed tą trójką było misją niemożliwą.
Nie zwracając uwagi na Haruhi, przywitałem się ze wszystkimi.
"Przepraszam, że musieliście na mnie czekać."
Dla dwojga z nich nic to nie znaczyło, ale tej jednej nie mogłem zignorować. Spod eleganckiego kapelusza ze wstążkami Mikuru Asahina rzuciła mi ciepły uśmiech i skinęła głową.
"Nie przejmuj się, właśnie tędy przechodziłam."
Asahina trzymała koszyk. Jego wnętrze zdawało się być wypełnione milionem rzeczy, które jakoś mnie do siebie ciągnęły. Chciałem, by ta miła chwila trwała wiecznie, ale jak zwykle musiał przyjść demon i wszystko zniszczyć.
"Dawno się nie widzieliśmy. Wyjeżdżałeś gdzieś od naszego ostatniego spotkania?"
Itsuki Koizumi odsłonił swoje lśniąco białe zęby i wyciągnął kciuk w górę. Mimo że większość wakacji już minęła, jego uśmiechnięta twarz sprawiała wrażenie, że coś kombinuje. Dlaczego gdzieś nie wyjechałeś? Dlaczego zjawiłeś się natychmiast, gdy Haruhi cię wezwała? To, że przyszedłeś wcześniej, sprawia, że stajesz się jeszcze bardziej podejrzany.
Mój wzrok przesunął się horyzontalnie z jego bijącej blaskiem twarzy. Obok stała Nagato z obliczem zupełnie wypranym z emocji niczym cień Koizumiego. Miała na sobie letni mundurek, a mimo wszystko na jej twarzy nie było kropli potu. Nigdy się do niej nie przyzwyczaję. Zacząłem podejrzewać, że nie ma nawet gruczołów potowych.
"..."
Nagato podniosła głowę i spojrzała na mnie, jakby patrzyła na zabawkę. Lekko skinęła. Być może w ten sposób właśnie mnie pozdrowiła.
"Wszyscy już są, więc idziemy!"
Jedynie z poczucia obowiązku zapytałem Haruhi:
"Ale dokąd?"
"Jak to? Na basen miejski."
Rzuciłem okiem na rzeczy trzymane w swojej prawej ręce: plecak sportowy z ręcznikiem i strojem kąpielowym. Cóż, basen, mogłem się domyślić.
"Lato to lato. Powinniśmy z niego korzystać. Tylko pingwina albo łabędzia w zimie ciągnie woda."
Akurat te przykłady są związane ze stylem życia, a nie rekreacją. Nie należę do osób, które można zbyć niedorzecznymi przykładami zachowań zwierząt.
"Czas leci, więc musimy z niego korzystać! Takie pierwszoroczne wakacje w North High to życiowa okazja!"
Jak zwykle Haruhi nie zdawała się zważać na sugestie innych. Prawdę mówiąc, inni członkowie Brygady nimi nie tryskali, więc jedyne pomysły, które wpadały do jej głowy jednym uchem, a wychodziły drugim, były moje. Racjonalnie rzecz biorąc, Haruhi zachowywała się nierozsądnie. Ale zdałem się na swój los jako jedyny zdrowo myślący członek tej brygady. Cóż za przeklęty ten los...
Analizowałem różnice między losem a przeznaczeniem, gdy...
"Jedźmy tam na rowerach!" - Haruhi ogłosiła kolejny dekret.
Nawet gdyby nie spotkał się on z aprobatą, i tak zostałby wyegzekwowany siłą.
Dowiedziałem się, że Koizumi też został poinstruowany, by zabrać rower. Dziewczyny przyszły piechotą. Warto wspomnieć, że było nas pięcioro, a rowery tylko dwa. Co jej się kotłowało w głowie?
Haruhi ogłosiła radośnie:
"Na jeden rower wsiądą dwie osoby, a na drugi trzy i problem z głowy. Koizumi, ty zabierzesz się z Mikuru, a Kyon weźmie mnie i Yuki."
Pedałując, myślałem, że umrę. Mogłem znieść żar, który lał się na moją głowę, przez co pociłem się jak świnia, ale jej jazgot przypominający dźwięki wydobywające się z zepsutego głośnika i świdrujące mi bez końca w głowie doprowadzał mnie do szału.
"Kyon! Koizumi cię wyprzedził! Pedałuj szybciej i go dogoń!"
Pot lał mi się na oczy, rozmywając obraz. Ledwo mogłem dostrzec Asahinę siedzącą z tyłu roweru Koizumiego i lekko machającą do mnie. Dlaczego to on wiezie Piękną, a ja Bestię? "Niesprawiedliwość" - to słowo najlepiej opisywało moją obecną sytuację!
Moje obie nogi i sam rower z trudem znosiły przeładowanie. Nagato siedziała z tyłu, a na tylnej części ramy, trzymając się moich ramion, stała Haruhi. Wyglądało to jak cyrkowa sztuczka. Czyżby i świat cyrku ma zawojować Brygada SOS?
A właśnie, nim ruszyliśmy, Haruhi wspomniała, że:
"Yuki jest drobna, to waga piórkowa."
To zdanie miało sens. Nie mam pojęcia, czy Nagato ustawiła swoją wagę na 0 kg, czy korzystała z dobrodziejstw antygrawitacji, ale czułem, jakbym wiózł tylko Haruhi Suzumiyę. Rany, byłbym w szoku, gdyby Nagato mogła też panować nad grawitacją. Chciałbym wiedzieć, czego nie potrafi.
Chociaż mogłaby też coś zrobić z wagą Haruhi, bo na swoich ramionach czułem druzgocącą siłę tej dziewczyny.
Koizumi, zerkając w tył ponad głową Asahiny, odsłonił tak znienawidzony przeze mnie uśmiech Mony Lisy. Cholera jasna! Gdy będziemy wracać, na pewno powalczę o to, by wieźć Asahinę i móc delektować się widokiem Koizumiego meczącego się z tą dwójką! Myślę, że moja damka podzielała mój punkt widzenia.
|