Strona główna · Forum · Kontakt · FAQ
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Menu
Initial D
Anime
Manga
Postacie
Samochody
Live Action
Napisy
Gry
Inne

Wangan Midnight
Anime
Manga
Postacie
Samochody

Over Rev
Postacie
Manga

My Carrera
Manga

Countach
Manga

Inne projekty
Gungrave
Gunsmith Cats
Mezzo Forte
Over Drive
Shigurui
You're Under Arrest
Ah! My Goddess
Crystal Blaze
Shuto Kousoku Trial

Poboczem
Czytelnia
Recenzje gier
Gadżety

Kącik Haruhi
Powieści
1. Melancholia
2. Westchnienia
3. Znudzenie
4. Zniknięcie
5. Szał
6. Wahania
7. Intrygi
8. Oburzenie
9. Rozkojarzenie
10. Zaskoczenie cz. 1
11. Zaskoczenie cz. 2
Teatr Haruhi

Świat Haruhi
1. Postaci
2. Miejsca

Aktualnie online
Gości online: 1

Użytkowników online: 0

Łącznie użytkowników: 909
Najnowszy użytkownik: VictorChuth

Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

26/11/2022 23:33
Zajmuje się ktoś tutaj w mniejszym lub większym stopniu fotografią? Szukam paru rad Wink

26/08/2022 20:31
Nie wolno!

26/08/2022 16:12
No to zniknie z naszego downloadu.

24/08/2022 14:51
Czy wy widzieliście, że wychodzi manga initial D w polsce ! JPF

16/08/2022 14:04
Większość ludzi tymi autami jeżdzi na daily bo są na powietrzu, staticiem też jeżdzą. selekcja ostatnio podupadła to fakt.


Facebook Like



Nawigacja
Artykuły » Haruhism » Westchnienia Haruhi Suzumiyi, Tom 2, Rozdział 2
Westchnienia Haruhi Suzumiyi, Tom 2, Rozdział 2

Mamy już jesień, lecz z jakiegoś powodu wcale nie jest o wiele chłodniej. Tak jakby coś stało się z porami roku i planeta zapomniała zrobić nad Japonią następną. Letni upał został przedłużony na czas nieokreślony i jeśli ktoś nie zdobędzie bazy z napisem "jesień", to chyba szybko się to nie skończy. Nawet jeśli tak się stanie, zdaje mi się, że jesień zostanie zepchnięta na boczny tor przez zimę.

"Możemy się spóźnić." - powiedziała Haruhi, więc spakowaliśmy nasze plecaki i opuściliśmy szkołę. Biegła w pośpiechu długim krętym zboczem. Dokąd? Zrozumiałbym, gdybyśmy szli do kółka informatycznego, bo przecież mimo wszystko jesteśmy tajemniczym klubem, który istnieje już pół roku, a nikt nawet nie wie, jakie mamy cele. Przepędzenie nas byłoby najbardziej logiczną rzeczą, jaka może nas spotkać.

Zeszliśmy z góry i pojechaliśmy kolejką podmiejską. Trzy stacje później dotarliśmy do okolicy ze ścieżką z kwitnącymi kwiatami wiśni, którą kiedyś szedłem z Asahiną. Znajdował się tam supermarket i pasaż sklepowy. Z tego też powodu było to zatłoczone miejsce.

"To tutaj."

Haruhi zatrzymała się i wskazała na sklep elektroniczny.

"Rozumiem." - odpowiedziałem.

Prawdopodobnie ma zamiar wyszantażować sprzęt filmowy.

Ciekawe, jak to zrobi?

"Wy tu poczekajcie, ja pójdę negocjować."

Haruhi wepchnęła mi plecak i bez wahania weszła do przeszklonego domu towarowego.

Asahina skryła się za mną, stale spoglądając na jasno oświetlony sklep. Zachowywała się jak dziecko z podstawówki idące pierwszy raz pobawić się do domu kolegi. Patrząc na Haruhi, wymachującą rękami, mówiącą coś do człowieka wyglądającego na kierownika sklepu, moje pragnienie chronienia Asahiny stało się bardzo silne. Gdyby Haruhi próbowała czegoś zabawnego, złapałbym Asahinę i zaraz uciekł.

Przez szybę widziałem, jak Haruhi mówiła, wskazała na sprzęt, na siebie, a później znów na kierownika. Ten wciąż kiwał głową. Zastanawiam się, czy nie powinienem ostrzec go przed łatwym uwierzeniem w jej słowa?

Po chwili Haruhi odwróciła się i pokazała palcem na nas, przygotowanych do ucieczki, gdyby coś poszło źle. Rzuciła nam ciepły uśmiech, pomachała i kontynuowała swoją prezentację.

"Co ona robi...?" - zapytała Asahina, stojąc za mą, wystawiając głowę i ponownie ją chowając. Jeśli nawet ona, podróżniczka w czasie, nie znała odpowiedzi, to ja tym bardziej.

"Kto wie? Prawdopodobnie domaga się za darmo najlepszej cyfrowej kamery."

Jest typem człowieka, który bez wahania robi takie rzeczy. Skoro wierzy, że jest pępkiem świata, a wszystko kręci się wokół niej.

"Ale kłopot."

Pamiętam podobną dyskusję z Nagato.

Haruhi wierzy w absolutność swoich wartości i osądów. Nie rozumie, co sądzą inni, ani nie zważa na to, że mogą myśleć inaczej, czy raczej: nigdy nie przyszło jej do głowy, że jej tok myślenia może znacznie różnić się od toku myślenia innych.

Jeśli ludzie chcą podróżować w czasie, wystarczy tylko wsadzić Haruhi do statku kosmicznego. Zapewne nie zmartwiłaby się ona teorią względności.

Gdy tylko wspomniałem o tym Nagato, zawsze milcząca kosmitka odpowiedziała: "Możesz mieć rację."

Dla Nagato jest to sensowne. Dla innych Haruhi Suzumiya jest tylko żartem.

"O, chyba już skończyła."

Szept Asahiny znów sprowadził mnie zna ziemię.

Haruhi wyszła ze sklepu, wyglądając na usatysfakcjonowaną i niosąc małe pudełko pod pachą. Było na nim zdjęcie produktu i marka. O ile mnie wzrok nie myli, to kamera, zgadza się.

Jakiej groźby użyła, by zastraszyć przeciwnika?

Postraszyła spaleniem sklepu? Zagroziła bojkotem? Wysyłała faksem dla żartu fałszywe pisma? A może wybuchnęła złością? Czy mogła zagrozić wysadzeniem siebie w sklepie?

"Nie bądź śmieszny! Ja nie uciekam się do szantażu!"

Haruhi szła oszklonym pasażem z uśmiechem na ustach.

"Właśnie zrobiliśmy pierwszy krok! Łatwizna!"

Zostałem zmuszony do niesienia pakunku z kamerą. Podążałem za Haruhi i, patrząc jak jej włosy falują, zapytałem:

"Jak udało ci się zdobyć tak drogie urządzenie? Wywlekłaś na wierzch jakieś brudne sekrety właściciela?"

W rzeczy samej, pierwsze słowa po wyjściu Haruhi ze sklepu brzmiały: "Mamy go!".
Jeśli tak łatwo rozdają tam rzeczy, to ja też ustawię się kolejce. Proszę, powiedz, jakich magicznych słów użyłaś!

Haruhi odwróciła się i uśmiechnęła.

"To nie było nic wielkiego! Powiedziałam, że chcę nakręcić film i potrzebuję kamery, a on się zgodził. Nie było żadnego problemu."

Czułem, że nawet jeśli teraz poszło gładko, to i tak nie będzie tak do samego końca. Może zbyt się martwię?

"Nie wypruwaj sobie żył za drobnostki, po prostu bądź moim sługą, a wszystko będzie dobrze!"

Niestety, nawet teraz, wciąż czułem się, jakbym wchodził na pokład Titanica. Chciałem nadać sygnał SOS, ale niestety, nie znam alfabetu Morse'a, a poza tym, nie jestem osobą, która cieszy się z bycia nazywanym sługą.

"Dobra! Kierunek - kolejny sklep!"

W gwarnym tłumie Haruhi szła zamaszyście przed siebie. Wymieniłem spojrzenia z Asahiną i pospiesznie poszedłem śladami Haruhi.

Następnie Haruhi odwiedziła sklep z zabawkami i modelami.

Jak wcześniej, Asahina i ja zostaliśmy na zewnątrz, a Haruhi szła negocjować. Zaczynałem podejrzewać jej metodę. Za każdym razem wskazywała na nas. Jej palec był skierowany na Asahinę. O ile się nie mylę używała jej jako swoistego rodzaju karty przetargowej. Mikuru, z ciekawością oglądająca globus na wystawie sklepowej, jeszcze sobie tego nie uświadomiła.

Kilka minut później Haruhi wyszła, niosąc wielkie pudło. Co tym razem?

"Broń" - odpowiedziała Haruhi i wcisnęła mi pudło w ręce. Spojrzałem ostrożnie i zobaczyłem plastikowy przedmiot. Wyglądał jak pistolet. Po co jej takie rzeczy?

"Będziemy tego potrzebowali do scen akcji, strzelanin! Walki są podstawowym elementem każdego ciekawego filmu. Jeśli to możliwe, chcę zburzyć nawet cały budynek. Wiesz, gdzie sprzedają materiały wybuchowe? Ciekawe, czy w sklepie z bronią je mają."

A skąd, do diaska, mam wiedzieć? Wiem tylko, że na pewno nie znajdziesz ich w zwykłych sklepach lub w Internecie. Może mają ich trochę w kamieniołomach... Chciałem przypomnieć o tym Haruhi, ale szybko rozwiałem te myśli, głównie dlatego, że prawdopodobnie poszłaby tam w środku nocy i ukradła trochę dynamitu.

Opuściłem pudła z kamerą oraz plastikowymi rzeczami i potrząsnąłem rękami.

"Po co nam te skrzynie?"

"Najpierw zabierz je do domu, a jutro przynieś do pokoju klubowego. Nie ma co ich dziś taszczyć do szkoły."

"Ja?"

"Tak, ty."

Haruhi założyła ręce na piersi i rzuciła życzliwy uśmiech. Miała wyraz twarzy, jaki rzadko można było zobaczyć w klasie. Był zarezerwowany tylko dla Brygady SOS i za każdym razem, gdy go widziałem, miałem ochotę zająć się wszystkim. Tylko, że kim ja dla niej byłem?

"Przepraszam..."

Asahina grzecznie podniosła rękę.

"Co ja powinnam zrobić?"

"Możesz iść do domu, Mikuru. Dziś już wykonałaś swoją robotę."

Asahina zamrugała oczami, wyglądając jak lisek. Jedyne, co dziś zrobiła, to ślepo podążała za Haruhi i mną. Prawdopodobnie nawet nie wie, dlaczego Haruhi zabrała ją ze sobą, chociaż mi się wydaje, że wiem.

Haruhi szła energicznie jak trener gimnastyki, prowadząc nas na stację. Wygląda na to, że dzisiejsze zajęcia dobiegły już końca. Łupem padła kamera i kilka zabawkowych pistoletów. Prawdopodobnie zadecydowały o tym nie umiejętne negocjacje, lecz niekonwencjonalny sposób prowadzenia rozmowy. Nie wydaliśmy ani grosza. Innymi słowy, dostaliśmy wszystko za darmo.

Mówi się, że "Nie ma nic straszniejszego, jak nie musieć płacić". Rzecz w tym, że Haruhi to nie obchodziło. Jeśli ktoś wie, co może przerazić Haruhi, proszę, niech mi zdradzi co.

Następnego dnia prócz swojego plecaka musiałem wnieść na górę nadliczbowy bagaż.

"Hej, Kyon! Co tam masz? Jakiś prezent dla idealnej uczennicy?"

W moja stronę biegł Taniguchi, kolega z klasy mój i Haruhi, prosty jednokomórkowy organizm i zarazem zwykły uczeń, jakich wszędzie pełno. Normalny - to słowo chyba najpełniej go opisuje. Obecnie dla mnie normalność to towar deficytowy, od kiedy to słowo oznacza magię w języku używanym w rzeczywistości.

Zawahałem się chwilę, po czym mniejsze z pudeł wcisnąłem w ręce Taniguchiego.

"Co do, do diaska, jest? Zabawkowe pistolety? Nie wiedziałem, że masz takie hobby."

"To nie moje hobby tylko Haruhi."

Poinstruowałem krótko Taniguchiego, lecz ten faktycznie miał rację, sądząc, że to dziwne zainteresowania.

"Ciężko mi sobie wyobrazić, jak Haruhi rozbiera, czyści i składa broń."

Ja też, więc kto inny poza Haruhi może się tym zajmować? Równie dobrze mógłbym powiedzieć, że gdy byłem młodszy, próbowałem złożyć zabawkowego robota, lecz jakoś nie potrafiłem złączyć prawego ramienia, więc sfrustrowany wyrzuciłem je.

"Ciężko masz."

Powiedział Taniguchi wcale nie współczującym tonem.

"Do teraz jedyną osobą zdolną bronić Suzumiyi byłeś ty. Mogę cię zapewnić, że lepiej by było, gdybyś był dla niej lojalny."

"O czym ty, do diabła, gadasz? Nie ma szans, bym chciał być wobec niej lojalny. Jedyną osobą, której chciałbym się blisko trzymać, była Asahina. Jestem pewny, że każdy czułby tak samo."

Taniguchi zachichotał jak gremlin.

"Ech, to nic nie da. To mały anioł tej szkoły, miód na serce wszystkich chłopaków. Jeśli chcesz zostać uduszony przez pół szkoły, lepiej uważaj na to, co robisz. Nie sądzę, byś chciał, bym wbił ci nóż w plecy, prawda?"

"Dobrze więc, zajmę się drugą z kolei, Nagato."

"To też na nic się zda. Może na taką nie wygląda, ale ma wielu cichych wielbicieli. Dlaczego nagle przestała nosić okulary? Zamieniła je na soczewki?"

"Hmm... Dlaczego sam jej nie zapytasz?"

"Mam zapytać? Dotychczas, chociaż bardzo się starałem, ignorowała każde moje zdanie. Wszyscy w jej klasie wierzą, że jedno jej słowo wystarczy, by określić jak minie cały dzień."

"Przestań robić z Nagato Boga. Co to za zabobony? Może nie jest taka jak inne, ale jak na swoje standardy jest całkiem normalna. Chociaż właściwie nie wiem, jakie ma standardy."

"W każdym razie ty i Suzumiya pasujecie do siebie. Tylko ty potrafisz nawiązać z tą idiotką przyzwoity kontakt. Miej na nią oko i minimalizuj straty najbardziej, jak się da. A właśnie, zbliża się festiwal szkolny, jakież to wielkie przedsięwzięcie planujecie?"

"Nie pytaj."

Nie jestem rzecznikiem prasowym Brygady SOS, lecz Taniguchi ciągnął dalej:

"Nawet gdybym sam zapytał Suzumiyę, odpowiedziałaby bardzo zagadkowo, a gdybym jeszcze trafił nie w porę, mogłaby mnie zaatakować. Z Nagato nic nie da się wyciągnąć, a Asahina jest poza zasięgiem. Prawdopodobnie zostałbym też zlinczowany przez tłum, gdybym spróbował z nią porozmawiać. Więc, koniec końców, pytam ciebie."

Jest naprawdę dobry w formułowaniu wymówek. Z tego, co powiedział, wychodzi na to, że miły gość ze mnie.

"Co nie? Zdajesz się być takim typem człowieka, który będzie za nią podążał, nawet gdy straci grunt pod nogami."

Gdy dotarliśmy przed szkolne wejście, wyrwałem, wyglądającemu na poirytowanego, Taniguchiemu pudło z rąk.

Nie wiem, jakie kłamstwa czają się w szaleństwie Haruhi, ale nie sądzę, by wyszło z tego coś dobrego. Nie tylko ja idę z Haruhi tą pełną niebezpieczeństw ścieżką. Jest jeszcze trzy osoby ze mną. Dwie z nich potrafią zadbać o siebie, lecz Asahina będzie w wielkim niebezpieczeństwie, ponieważ nie wie czego może się spodziewać. Dzieje się tak nie tylko dlatego, że ona jest z przyszłości. Problem leży też w jej uroku.

"Dlatego też," - tłumaczyłem Taniguchiemu - "ktoś musi ją chronić."

Ach, powiedziałem to jak główny bohater. Chociaż chronię ją tylko przed molestowaniem seksualnym przez Haruhi. I już.

Spokojnie ciągnąłem:

"Skoro dano mi tę szansę, muszę ją chronić. Nie obchodzi mnie, co mówi reszta chłopaków w szkole. Nie krępuj się, jeśli chcesz stworzyć dżentelmeński sojusz lub coś w tym stylu."

Taniguchi wciąż chichotał jak gremlin.

"Lepiej stąpaj ostrożne, bo każdy miesiąc to nowy miesiąc."

Porzuciwszy temat szantażu, jakiego mógłby użyć początkujący złodziej, Taniguchi przestąpił próg szkoły.

Po zabraniu paczek i skierowaniu się ku korytarzowi wiodącemu do klasy, zobaczyłem Haruhi upychającą coś w swojej szafce. Sam też włożyłem ekwipunek z kamerą do swojej.

"Kyon, dziś mamy pracowity dzień."

Bez najzwyklejszego cześć, czy dzień dobry, trzasnęła drzwiczkami szafki i rzuciła mi ciepły jak wiosenne słońce uśmiech.

"Mikuru, Yuki i ty też Koizumi, nie pozwolę wam na żadne narzekania! Scenariusz w mojej głowie jest już prawie gotowy. Słyszę nawet, jak się przebija. Teraz wystarczy przenieść tylko to wszystko na ekran."

"Naprawdę?"

Odpowiedziałem zwyczajnie i wszedłem do klasy. Moje miejsce znajduje się w drugim rzędzie od końca. Od początku semestru wiele razy już nas rozsadzano po klasie, ale jak dotąd nigdy nie siedziałem tak, by Haruhi nie była za mną. Zaczynam przeczuwać, że nie jest to najzwyklejszy zbieg okoliczności, ale wciąż chcę wierzyć, że tak jest.

Gdybym tak sobie tego nie tłumaczył, straciłbym wiarę w to, że na świecie zdarzają się przypadki. Na pewno. Jestem też pewny, że każdy, kto byłby zamieszany w sprawy Haruhi, wierzyłby tak samo. Jestem jak pomocnik przechwytujący każdą zabłąkaną piłkę, podczas gdy Haruhi jest super napastnikiem, stojącym na pozycji spalonej, biegnącym na bramkę. Jest na tak odległym spalonym, że najbliższy przeciwnik jest kilometry od niej, więc nawet, gdyby otrzymała podanie, sędzia liniowy musiałby podnieść chorągiewkę.

Haruhi oczywiście twierdziłaby, że liniowy się mylił. Powiedziałaby zdecydowanym tonem, że przepisy są złe, zabrałaby piłkę i przebiegłaby z nią między słupkami bramki, oznajmiając, że zdobyła gola. W takim razie radzę jej, by trzymała się daleko od rugby.

By jakoś poradzić sobie z jej bezmyślnym zachowaniem, najlepiej jest udawać, że nic się nie stało i szybko opuścić miejsce zdarzenia. Można też się poddać i posłuchać Haruhi.

Poza mną większość klasy wybrała pierwszą opcję.

Po szóstym takim rozsadzaniu pan Okabe i inni uczniowie nie mieli już nic do powiedzenia na temat miejsca za mną. Nie zauważyli? Nie chcieli zauważyć? A może nie chcieli tracić swojego czasu, martwiąc się takimi błahostkami? W każdym razie, każdy zgadzał się z tym, by zostawić ją w spokoju, więc nieważnym stało się [dlaczego?].

Szedłem korytarzem z pochmurnym przeczuciem, niosąc reklamówkę z pudełkami. Zatrzymałem się przed klubem literackim.

Wydawało mi się, że coś słyszałem. Achy i ochy były słodkimi krzykami Asahiny, a wrzaski Haruhi jeżyły włosy na plecach. Powtórka z rozrywki.

Gdybym otworzył drzwi, zapewne ujrzałbym przyjemny widok, ale będąc facetem o zdrowych zmysłach, powstrzymałem swoje pragnienia i cicho poczekałem na zewnątrz.

Po około pięciu minutach miękkie krzyki oporu ucichły. Zawsze kończyło się tak, że Haruhi zakładała swoje ręce na biodra z uśmiechem zwycięstwa. Jak królik niepotrafiący pokonać węża, Asahina nie mogła dać sobie rady z Haruhi.

Zapukałem.

"Wejdź!"

Żywiołowa odpowiedź Haruhi dobiegła mnie zza drzwi. Otwierając je, próbowałem sobie wyobrazić, co też mogło być w torbach, które przyniosła ze sobą dziś rano. Tak jak myślałem, powitał mnie jej zwycięski uśmiech. Ale tak naprawdę to miałem go już dość. Przeniosłem wzrok na osobę siedzącą przed nią na metalowym krześle i poczułem, jak temperatura uderza mi do głowy.

Załzawionymi oczami patrzyła na mnie kelnerka.

"..."

Z fryzurą w lekkim nieładzie opuściła głowę i siedziała w milczeniu jak Nagato. Haruhi związała kelnerce włosy w dwa kucyki. Zaskoczeniem było, że nigdzie w pobliżu nie było wspomnianej Nagato.

"I jak?" - prychając, zapytała Haruhi.

Dlaczego twoja mina mówi, że to twoja zasługa? Asahina ma po prostu olśniewającą urodę. Jeszcze...

Naprawdę podobała mi się w tym kostiumie. Ciekawe, co ona sama sobie myśli? Chyba nie mogłaby się ze mną nie zgodzić, co nie? Chociaż, czy jej sukienka nie jest odrobinę za krótka?

Słodka jak 100% sok z owoców Asahina - kelnerka złożyła ręce i położyła w okolicach brzucha, siedząc sztywno.

Ten kostium idealnie na tobie wygląda, tak jakby był szyty specjalnie dla ciebie. Dzięki temu w milczeniu przez pół minuty gapiłem się na Asahinę. Nagle ktoś klepnął mnie w ramię, że mało ze strachu nie wyskoczyłem z butów.

"Przepraszam za wczoraj. Musimy jeszcze dopracować scenariusz, ale nie chciałem wcześniej wychodzić, skoro nie miałem możliwości przygotować wszystkiego z wami od początku do końca."

Na przystojnej twarzy Koizumiego zagościł uśmiech. Chwilę później zbadał wzrokiem przez moje ramię cały pokój klubowy.

"Cześć."

Uśmiechnął się radośnie.

"Ten kostium..."

Koizumi przeszedł obok mnie, położył plecak na stole i usiadł na jednym z krzeseł.

"Świetnie ci pasuje."

Dał najbardziej bezpośrednią opinię. Cóż, każdy to wie. Nie rozumiem tylko, co robi kelnerka w kiepskim, starym pokoju, a nie w kawiarni czy restauracji.

"To dlatego," - rzekła Haruhi - "że chciałam, by Mikuru nosiła to w filmie."

A co było nie tak w kostiumie pokojówki?

"Pokojówki zajmują się tylko zadaniami zleconymi przez bogaczy w swoich rezydencjach. Kelnerki są inne, pojawiają się na rogach ulic, w sklepach i służą różnymi usługami dla ludzi za stawkę godzinną wynoszącą 730 Jenów."

Nie wiem, czy ta godzinna stawka jest wysoka czy niska, ale tak czy owak, nie sądzę, by Asahina wystroiła się na pokojówkę po to tylko, by mogła pracować w jakiejś rezydencji. To zupełnie inna historia, jeśli też Haruhi zapłaciłaby jej za to.

"Przestań zagłębiać się w detale! To zależy tylko od twojego podejścia, mnie się wydaje, że tak jest dobrze."

Ty może tak sądzisz, ale co na to Asahina?

"Umm.. Suzumiya... Wydaje mi się, że ten kostium jest na mnie trochę za mały..."

Asahina prawdopodobnie martwiła się tym, że widać jej bieliznę, skoro tak kurczowo trzymała rogi sukienki. Ale przez to nieświadomie trzymałem wzrok na jednym miejscu.

"Myślę, że kostium jest w porządku."

Wiele trudu kosztowało mnie, by przesunąć swoje spojrzenie w kierunku Haruhi, która uśmiechała się jak kwiat kwitnący w środku lasu. Haruhi skierowała swoją "zabawkę", która widziała tylko, co dzieje się przed nią, ku mnie.

"Pomysłem na nasz film jest..."

Wskazała na przeszytą dreszczem Asahinę.

"To."

Co rozumiesz pod słowem "to"? Chcesz nakręcić film dokumentalny o dziewczynie pracującej na pół etatu w herbaciarni?

"Nie! Ukryta kamera podglądająca codzienność życia Mikuru nie byłaby zbyt zabawna. Musimy zrobić film o codziennych zajęciach wyjątkowej osoby, tylko wtedy dzieło będzie atrakcyjne. Dokument o życiu zwykłej uczennicy liceum zaspokoiłby tylko czyjeś ego."

Nie sądzie, by Asahina była usatysfakcjonowana tworzeniem tego filmu, ale ktoś inny mógłby być. Wydaje mi się, że jej życie codzienne jest już wystarczająco wyjątkowe. Ale postanowiłem trzymać język za zębami.

"Jako reżyser Brygady SOS przeprowadzę misję zabawienia mas. Tylko czekajcie! Zgotują mi owacje na stojąco!"

Spoglądając ostrożnie, uświadomiłem sobie, że opaska na ramieniu Haruhi z napisem "Głównodowodząca" została zastąpiona przez taką z napisem "Reżyser". Ależ ona jest drobiazgowa.

Podekscytowana pani reżyser, przygnębiona odtwórczyni głównej roli i aktor pierwszego planu, uśmiechający się tajemniczo, jakby był tylko widzem. Naprawdę nie mam pojęcia, jak opisać ten obrazek. W tym momencie drzwi do pokoju klubowego otworzyły się.

"..."

Myślałem, że to ktoś inny i przez chwilę w moim umyśle zapanowała groza. Czułem, jakby moje krótkie życie właśnie dobiegło końca, skoro nawet śmierć po mnie przyszła. Myślałem nawet, że jestem za kulisami filmu Amadeusz.

"..."

Zza drzwi wyłoniła się blada twarz Nagato. Pojawiła się tylko twarz, a jej całe ciało było spowite w ciemnościach.

Nie tylko ja byłem przestraszony, Haruhi i Asahina nie wyglądały lepiej, nawet uśmiech Koizumiego zawierał w sobie małą dozę przerażenia. Nagato miała na sobie kostium, w którym nawet Asahina wyglądałaby przerażająco. Na ramionach miała czarną pelerynę, a na głowie kapelusz do szpica w tym samym kolorze. Typowy strój wiedźmy.

Pod sparaliżowanymi spojrzeniami, Nagato, ubrana jak śmierć, w milczeniu poszła w kierunku swojego "zarezerwowanego" miejsca w rogu, spod płaszcza wyciągnęła torbę oraz książkę w twardej oprawie i położyła ją na stole.

Ignorując nasze zdumione spojrzenia, zaczęła czytać książkę.

Wygląda na to, że ten kostium będzie służył jej za przebranie wróżki podczas festiwalu szkolnego.

Będąc pierwszą, która otrząsnęła się z szoku, Haruhi zbombardowała Nagato potokiem pytań. Z jej monosylabicznych wypowiedzi doszliśmy do następujących konkluzji: W jej klasie musi być jakiś utalentowany projektant mody, będący w stanie sprawić, że Nagato czerpała przyjemność z noszenia tego stroju.



Komentarze
Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Copyright © 2013