Oczywiście nie mogłem zdradzić swoich myśli Haruhi. Aż tak szalony nie byłem.
"Daj spokój." - parsknęła i odwróciła się.
"Pozwolimy im wygrać jeden inning. Nie będzie zabawnie, jeśli wygramy zbyt wysoko."
Chyba opętała ją chęć zwycięstwa. Tylko jak ona zamierza je odnieść?
"Jeszce nie zdecydowaliśmy o ustawieniu i kolejności uderzeń. Masz jakieś sugestie?"
"Już o tym pomyślałam."
Twarz Haruhi jaśniała z zadowolenia, gdy wyciągała kartkę papieru z kieszeni dresu. Do dziś nie mam pojęcia, jakimi kryteriami kierowała się przy ustalaniu, kto gra i gdzie.
"Zagramy według tego schematu. Chyba nikt nie ma nic przeciwko?"
Taktyka składała się z dwóch kartek. Na każdej z nich było wymalowanych osiem linii. Przypominało to drabinkę z gier losowych.
"O czym ty mówisz? Przecież to drabinka z gier losowych. Ma zdecydować o ustawieniu. Ja będę pierwszym pałkarzem i miotaczem."
"Więc zdecydowałaś się na tę metodę?"
"Masz coś do niej? Nie podoba ci się? To najbardziej demokratyczny sposób. Już starożytni Grecy z tego korzystali!"
Nie porównuj systemu politycznego w starożytnej Grecji do systemy wyboru graczy w nowoczesnej japońskiej drużynie baseballowej. Poza tym to tylko twój kaprys. Gdzie tu demokracja?
Zresztą nieważne. W ten sposób szybko przegramy. Reguły turnieju stanowiły, że gra się kończy, jeśli różnica między zespołami wyniesie więcej niż dziesięć punktów. Chyba powinienem przygotowywać się do powrotu do domu, bo pierwszymi naszymi przeciwnikami okazała się drużyna dysponująca najlepszą obroną w ciągu trzech ostatnich lat.
Piraci z Kamigahara byli drużyną w pobliskiej uczelni. Prezentowali twardy styl gry. Wszyscy poważnie traktowali turniej i mieli na celu wyłącznie zwycięstwo. W samej ich rozgrzewce można było dostrzec profesjonalizm. Ich okrzyki były pełne energii, a rzuty zapierały dech w piersiach. To była prawdziwa drużyna. Z punktu widzenia człowieka z zewnątrz byli groźnymi przeciwnikami. Pomyślałem sobie, że znaleźliśmy się w niewłaściwym miejscu. Chciałem się rozejrzeć, czy aby na pewno znajdujemy się na turnieju w miejskim ośrodku sportu.
Chociaż nie czułem, że przegrana to coś złego, miałem ochotę uciec od tej zbliżającej się tragedii. Nasz zespół był tak cienki, że z chęcią przeprosiłbym za to naszych przeciwników.
Gdy opracowywałem plan ewakuacji, Haruhi kazała nam stanąć w rzędzie.
"Przekażę wam moją strategię. Niech wszyscy się do niej stosują."
Mówiła, jakby była trenerem.
"Słuchajcie. Naszym priorytetem jest dotarcie do bazy. Gdy ją zdobędziemy, będziemy w stanie skraść bazę, nim miotacz wykona trzy rzuty. Przy błędzie nie uderzajcie, ale gdy będzie rzucona poprawnie, wybijajcie piłkę. Proste, prawda? Wykonajcie tylko mój plan, a zrobimy trzy runy na inning."
Taki był nasz plan zgodnie z zamysłem Haruhi. Ale na czym opierała się jej pewność siebie? Oczywiście na niczym. Tylko ją manifestowała na zewnątrz. Czy taka osoba nie powinna zostać uznana za "głupią"? Co więcej, ona nie była zwykłym typem głupka. Znajdowała się na szczycie łańcucha pokarmowego głupków. Królowa idiotek ze świata idiotek.
Przedstawię jeszcze tylko rozmieszczenie graczy Brygady SOS według losowania:
Pierwszy pałkarz i miotacz Haruhi Suzumiya. Drugi pałkarz, gracz prawy łapacz: Mikuru Asahina. Trzeci pałkarz, środkowy łapacz: Yuki Nagato. Czwarty pałkarz, dugi na bazie: ja. Piąty pałkarz, lewy łapacz: moja siostra. Szósty pałkarz, łapacz: Itsuki Koizumi. Siódmy pałkarz, pierwsza baza: Kunikida. Ósmy pałkarz, trzecia baza: Tsuruya. Dziewiąty pałkarz, przechwytujący: Taniguchi.
Taki był skład naszego zespołu. Żadnych rezerwowych, żadnego trenera. Że o cheerleaderkach nie wspomnę.
Po wymianie uprzejmości między drużynami Haruhi udała się w pole pałkarza. Zapomniawszy zupełnie o kaskach, musieliśmy pożyczyć kilka używanych od komitetu organizacyjnego. Jedyne co było nasze, to dziewięć żółtych megafonów, które przyniosła ze sobą Haruhi.
Haruhi przesunęła czubek kasku w górę i podniosła kij skradziony drużynie baseballowej i oślepiła nas nieustraszonym uśmiechem.
Gdy sędzia krzyknął "Gramy!", miotacz wyprostował ramię, przygotowując się do pierwszego rzutu.
Trzask!
Rozległ się głośny metaliczny dźwięk, a biała piłka poszybowała daleko. Przeleciała nad głową środkowego łapacza i odbiła od ściany. Nim wróciła na plac gry, Haruhi była już przy drugiej bazie.
Nie byłem zaskoczony, bo taki wyczyn był dla Haruhi pestką. Asahina i Koizumi też czuli to samo. Co do Nagato, jej uczucia nie zawierają emocji typu "zaskoczenie".
Pozostała czwórka stała oniemiała i patrzyła z podziwem na Haruhi, która podniosła obie ręce w geście zwycięstwa. Nasi przeciwnicy byli jeszcze bardziej zdumieni.
"Ich miotacz to cienias! Zrób to co ja, a będzie dobrze!" - krzyknęła Haruhi z pewnością siebie.
Niestety może to przynieść odwrotny efekt do zamierzonego, bo nasi przeciwnicy mogą wyzbyć się miłosierdzia w stosunku do naszych dziewczyn.
Nasz drugi pałkarz - Asahina - ubrała szeroki kask i niepewnie udała się w kierunku miejsca, z którego miała uderzać.
"Może lepiej będzie, jeś... Aaaa!"
Nim zdążyła dokończyć zdanie, mocno podkręcona piłka przeleciała obok niej. Jak śmiecie tak postępować?! Jeśli traficie w Asahinę w trzech rzutach, spotkacie się z nieprzyjemnymi konsekwencjami. Manto to za mało!
Asahina stała sztywno jak posąg Buddy i tylko patrzyła, jak pozostałe dwie piłki przeleciały obok niej. Gdy sędzia ogłosił błąd pałkarza, westchnęła z ulgą i wróciła na ławkę.
"Hej! Dlaczego nie machasz kijem?!"
Narzekania Haruhi nic tu nie znaczyły. Ważne, że Asahina była bezpieczna.
Nagato, nasz trzeci pałkarz, podeszła w milczeniu na swoje stanowisko, ciągnąc aluminiowy kij po ziemi.
"..."
Zignorowała wszystkie piłki i została wyoutowana. Wróciła na ławkę, zdjęła kask i wręczyła kij kolejnemu pałkarzowi - mnie.
"..."
Usiadła na ławce i ponownie stała się "dekoracją".
Wrzaski Haruhi stawały się powoli denerwujące. Rany, to przecież jej wina, że tak wiele wymagała od Asahiny i Nagato.
"Kyon! Musisz ją uderzyć! Jesteś czwartym pałkarzem! Jesteś czyszczącym!"
Naprawdę chciałbym, żebyś nie pokładała tak wiele nadziei w czwartym pałkarzu wybranym w drodze losowania.
Wzorem Nagato, nic nie mówiąc, stanąłem w polu.
Przy pierwszej piłce nie machnąłem kijem w ogóle. To był out. Straszne. Piłka była piekielnie szybka. Cięła powietrze, wydając świst. Nie wiem, jaką prędkością mknęła, ale wydaje mi się, że nie zdążyłem nawet mrugnąć. W chwili, w której miotacz wypuszczał piłkę z dłoni, ta już lądowała w rękawicy łapacza. Czy Haruhi naprawdę ją odbiła?
Drugi rzut. Rany, ale poleciała krzywym torem. Czy to jest właśnie podkręcona piłka? Gdybym ją zignorował, zdobylibyśmy punkt, ale ja machnąłem. Wszystko zakończyło się na trzech moich błędach i strony zmieniły się pozycjami.
"Idioci!"
Gdy przeciwnicy udali się na przerwę, Haruhi wrzeszczała na boisku i rzucała rękawicami.
Byłem zażenowany.
Szczerze mówiąc, nasza obrona miała więcej dziur niż ser szwajcarski.
Zawodnicy z pola byli już za to kompletną pomyłką. To zupełnie normalne, że ani Asahina, ani moja siostra nie złapały żadnej piłki. Już na rozgrzewce byłem pewny, że tak będzie.
Gdy piłka poleciała na prawą część boiska, musiał łapać ją ten na drugiej bazie, czyli ja. Gdy poleciała na lewo, Taniguchi co sił w nogach próbował ją dogonić. Natomiast, gdy leciała w kierunku Asahiny, ta od razu klękała i zakrywała głowę rękami. Od niej nie można było wymagać żadnej obrony. Za to moja siostra za każdym razem mogłaby złapać piłkę, gdyby ta nie lądowała zawsze metr dalej niż ona stała. Nie było na to wszystko rady.
Nagato bezbłędnie łapała wszystkie piłki, ale tylko te, które leciały idealnie w jej stronę. Była przy tym powolna jak ślimak. Jeśli jakaś leciała w jej stronę, przeciwnik i tak zdążył zdobyć wszystkie bazy.
Może pospieszymy się, przegrajmy wreszcie i wracajmy do domu! To nie była taka zła opcja.
"No dalej! Grać!"
Tylko Haruhi z entuzjazmem podchodziła do kopca miotacza. Rękawice, nagolenniki i ochraniacz na klatkę piersiową naszego łapacza - Koizumiego - też oczywiście były pożyczone.
Pierwszy pałkarz przeciwników skłonił się w kierunku organizatorów i ruszył na plac gry.
Haruhi wykonała pierwszy rzut.
Out!
Rzuciła bardzo dobrze, jeśli chodzi o kąt, siłę i prędkość. Piłka wylądowała w samym środku rękawicy. Rzut był tak silny, że pałkarz nawet nie machnął kijem.
Oczywiście wszyscy członkowie Brygady SOS wcale nie byli zaskoczeni tym faktem. Wcale też nie zdziwilibyśmy się, gdyby Haruhi została powołana do reprezentacji. Dla niej nie było nic niemożliwego.
Co było oczywiste dla nas, nie było dla pałkarza przeciwników. Przy pierwszych dwóch rzutach nawet nie machnął kijem. Przy trzecim zareagował, ale i tak nie trafił w piłkę i został wyoutowany. Wyglądało to tak, jakby ktoś zaczarował piłkę, która skręcała dopiero w strefie uderzenia. Była tak nieprzewidywalna jak osobowość Haruhi.
Drugi pałkarz wysłuchał sugestii pierwszego, który nie był w stanie uderzyć piłki. Dwa razy ją przepuścił i raz się machnął, więc został wykluczony.
Widząc, jak rozwija się sytuacja, sam poczułem się nieswojo. Obydwie drużyny nie chciały przeciągać tej farsy do ostatniego inningu, prawda? Dopiero czyszczącemu udało się trafić w silnie rzuconą przez Haruhi piłkę. Przy silnych rzutach to tylko kwestia czasu, aż pałkarz trafi.
Piłka przeleciała nad głową Nagato, która nawet na krok nie ruszyła się ze swojego miejsca. Niczym Medea zdradzona przez Jazona, Haruhi patrzyła na trzeciego pałkarza, który właśnie kończył homerun.
No to jesteśmy o jeden run w plecy.
Czwarty pałkarz uderzył aż dwa razy. Z błędu Kunikidy piąty pałkarz zdobył przewagę. Szósty ukończył drugi run, wybijając piłkę na prawą część boiska. Siódmy posłał piłkę w kierunku trzeciej bazy. Ta została podniesiona przez Tsuruyę, wykluczając biegnącego. Tak skończył się pierwszy inning.
Po pierwszej rundzie rezultat stanowił 2-0. Nie sądziłem, że będziemy aż tak mężnie walczyć, przez co aż rozbolała mnie głowa. Pospieszcie się i dajcie im zdobyć dziesięć punktów, to wreszcie pójdziemy do domu!
W drugim inningu nasz piąty, szósty i siódmy pałkarz - czyli moja siostra, Koizumi i Kunikida - wszyscy zostali wykluczeniu. Druga część rundy rozpoczęła się, nim zdążyliśmy w ogóle złapać oddech.
Nasi przeciwnicy odkryli nasze słabości - czyli graczy z pola. Było pewne, że będą posyłać piłki w ich kierunku. Za każdym razem wraz z Kunikidą gorączkowo biegliśmy w tamtym kierunku, próbując złapać piłkę. Niestety, naszych udanych prób było może z 10%. Zmęczyliśmy się bardzo szybko. Taka cena za ochronę Asahiny była jednak bardzo niska. Wyglądała cały czas słodko, mimo że trzęsła się ze strachu zupełnie bez powodu.
W tym inningu przeciwnicy ukończyli sześć biegów. Na tablicy wyników widniało 7-0. Jeszcze trzy punkty i koniec. Wszystko powinno rozwiązać się chyba w kolejnej rundzie.
W pierwszej części trzeciego inningu byliśmy ekipą broniącą.
Tsuruya, która związała włosy z tyłu głowy konsekwentnie popełniała błędy przy uderzeniach. Wyglądała na energiczną osobę, ale za każdym razem piłka lądowała w rękawicy łapacza. Podbiła kask kijem i powiedziała:
"To trudne! W ogóle to ciężko to uderzyć."
Haruhi zmarszczyła brwi i oddała się głębokiej refleksji. Cokolwiek kołacze się w jej głowie, na pewno nie jest to nic dobrego.
"Chyba będziemy musieli z tego skorzystać."
Haruhi podeszła do sędziego i poprosiła o czas.
Złapała za szyję Asahine siedząca z megafonem.
"Aaa!"
Zaciągnęła szczupłą osóbkę w dresie za ławki. I ona i Asahina przyniosły ze sobą wielkie sportowe torby. Pewnie wkrótce dowiem się, co w nich było.
"Czekaj! Suzumiya! Nie!"
Prócz słodkich krzyków Asahiny wiatr niósł też okrutne wrzaski Haruhi.
"Pospiesz się! Zakładaj to!"
Znowu się zaczyna.
Asahina wróciła chyba w najbardziej odpowiednim stroju do tej sytuacji. Miała na sobie biało-niebieską koszulkę na ramiączkach i mini spódniczkę. Całości dopełniały żółte pompony.
Doskonała cheerleaderka.
Skąd ona wytrzasnęła ten strój? Tajemnica.
"Wygląda olśniewająco." - powiedział z zadowoleniem Kunikida.
"Mikuru, mogę zrobić ci kilka zdjęć?" - zachichotała Tsuruya i wyciągnęła komórkę z aparatem.
Swoją drogą, Haruhi też była ubrana jak cheerleaderka. Czyż nie byłoby wspaniale, gdyby obie tak się ubierały na co dzień? Szczerze mówiąc, Asahina wyglądała słodko w każdym stroju.
"Ciekawe, czy nie wyglądałabyś lepiej z włosami spiętymi w koński ogon?"
Haruhi próbowała związać włosy Asahiny z tyłu głowy. Gdy zauważyła, że się jej przyglądam, skrzywiła usta i zrezygnowała z tego zabiegu.
"Zabierzmy się do roboty!"
"A co mamy robić?"
"To!"
Zaszła Asahinę od tyłu, podniosła jej wątłe ramiona i zaczęła wymachiwać nimi w górę i w dół. Cóż za zapierająca dech w piersiach choreografia!
"Krzycz! Krzycz głośno!" - wrzasnęła jej do ucha.
"Starajcie się i zdobądźcie punkt! Do boju!"
Krzyczała w tak pretensjonalny sposób, że aż Taniguchi pozytywnie nakręcił się, gdy, machając kijem, przygotowywał się do stanięcia przy swojej bazie. I tak mam wrażenie, że choćby bardzo się starał i tak nie trafi w piłkę.
Zgodnie z oczekiwaniami wrócił ze spuszczoną głową na ławkę.
"Rany, ale to trudne."
Tak kolejka zatoczyła koło i Haruhi ponownie stanęła w polu pałkarza.
Oczywiście w stroju cheerleaderki.
Asahina i Haruhi były istną ucztą dla oczu. Kiedyś miały na sobie kostiumy króliczków, a teraz rozpraszały uwagę w tych.
Nasi przeciwnicy nie wiedzieli, gdzie patrzeć. Asahina była idealna w każdym calu. Haruhi (prócz jej osobowości) też pod względem figury była bez skazy.
Wykorzystała błąd miotacza i uderzyła piłkę w sam środek pola za drugą bazą. Gdy przeciwnicy wrzucali piłkę w boisko, Haruhi była już przy trzeciej bazie. Stojący przy niej obrońca patrzył pod dziwnym kątem, gdy wykonywała wślizg.
Kolejnym pałkarzem była piękna cheerleaderka, której czar przyćmiewał Haruhi. Drżącymi rękami trzymała kij. Pod czujnym wzrokiem większości facetów (w tym mnie) jej twarz przybrała czerwoną barwę zakłopotania. Wspaniała scena.
Miotacz był tak rozkojarzony, że rzucił bardzo słabo. Jednak Asahina nawet nie machnęła kijem. Przeciwnik celowo posłał taką łatwą piłkę.
"Jest!"
Zamknęła oczy i machnęła kijem. Piłka, którą można było z łatwością trafić, nawet nie otarła się o niego.
I znów Asahina była o jeden rzut od wykluczenia.
Haruhi zaczęła machać rękami, stojąc przy bazie. Co ona wyprawia?
"Chyba daje jakieś znaki." - wyjaśnił Koizumi.
"A jakieś ustaliliśmy?"
"Nie, ale wydaje mi się, że próbuje przekazać, by Asahina się nie ruszała."
"Po dwóch błędach? Nawet marny trener zrobiłby to lepiej."
"Wydaje mi się, że uważa, iż szanse Asahiny na zdobycie runu są bliskie zeru, więc próbuje wymusić na graczach błąd. A może, gdyby Asahinie udało się odbić piłkę, mogłaby coś zrobić?"
"Tylko że przeciwnicy już się połapali."
Wszyscy zawodnicy z pola przygotowali się do obrony. Sygnalizacje wskazywały na to, że piłka zostanie uderzona.
Asahina nie wiedziała, o co chodzi. Przechyliła głowę i zastanawiała się, co Haruhi ma na myśli. Koniec końców została wykluczona.
Opuściła głowę i wróciła na ławkę z miną szczeniaka, który właśnie rozwścieczył swojego pana.
"Mikuru, chodź tu i mocno zaciśnij zęby!" - krzyknęła Haruhi.
Chwyciła obiema rękami drżące policzki Asahiny.
"To za karę! Niech wszyscy zobaczą twoją słodką twarz."
"Ach! Ach!"
"Zgłupiałaś?"
Stuknąłem megafonem w głowę Haruhi.
"To twoja wina, że dawałaś takie zabawne sygnały. Dlaczego sama nie skradłaś bazy, idiotko?"
Wtem...
Pip, pip, pip!
Koizumi wyciągnął komórkę z kieszeni dresu i zmarszczył brwi, patrząc na jej ekran LCD.
Asahina przycisnęła lewe ucho dłonią i spojrzała w dal.
Nagato obróciła się i spojrzała pionowo w niebo.
Gdy wszyscy rozeszli się, by zająć pozycje w obronie, Koizumi zawołał mnie na stronę.
"Coś się zbliża."
Nie chcę o niczym wiedzieć, ale wysłucham, co masz do powiedzenia.
"Pojawiła się Zamknięta Przestrzeń. Chyba największa, jaką widziałem i rośnie w zastraszającym tempie."
Zamknięta Przestrzeń - szary świat, który zdążyłem już poznać. Jak mógłbym go zapomnieć? Przez uwięzienie w tym ponurym wymiarze do końca życia będę musiał zmagać się ze skazą na psychice.
Koizumi wciąż się uśmiechał.
"Więc to tak. Zamknięta Przestrzeń wytworzyła się w rezultacie presji podświadomie wywołanej przez Suzumiyę. Teraz jest sfrustrowana i to tłumaczy wszystko. Jeśli jej nastrój się nie poprawi, Przestrzeń zacznie się rozszerzać, a Wcielenia, które już dobrze znasz, zaczną siać zniszczenie."
"Mówisz, że Haruhi wpadła w zły nastrój przez przegraną? Może tak się wściec, by stworzyć ten kretyński wymiar?"
"Na to wygląda."
"Głupia!"
Koizumi uśmiechnął się, ignorując mój komentarz. Westchnąłem i powiedziałem:
"To irytujące."
Koizumi spojrzał na mnie i odparował:
"Nie ma sensu się nad tym rozwodzić. Mówisz tak, jakby to nie miało nic wspólnego z tobą. To poważna sprawa i ma wiele wspólnego z tobą. Bo przecież o naszych pozycjach zdecydowało losowanie, prawda?"
"Tak, i co z tego?"
"Zostałeś wybrany czyszczącym."
"I wcale się z tego nie cieszę."
"Suzumiyi wcale nie obchodzi, czy byłeś zadowolony, czy poczułeś presję. Zostałeś wybrany jako czyszczący i już."
"Czy mógłbyś wyjaśnić po ludzku, jak mam to rozumieć?"
"To proste. Zostałeś czwartym pałkarzem, bo tego chciała Haruhi. To nie przypadek. Chciała, byś wypełnił swoje zadanie, a teraz jest zawiedziona, że nie udało ci się sprostać jej oczekiwaniom."
"Cóż, przykro mi."
"Hmm. Mnie też to martwi. Jej nastrój wciąż będzie się pogarszał, a Zamknięta Przestrzeń rozszerzała."
"Więc co powinienem zrobić?"
"Daj z siebie wszystko w grze. Jeśli to możliwe, wybij piłkę daleko, albo nawet wykonaj homerun. Może nawet udałoby ci się rozbić tablicę wyników, która stoi tam daleko?"
"Nie bądź śmieszny. Homeruny zdobywam tylko w grach komputerowych. Jakim cudem mam tak mocno machnąć kijem?"
"Wszyscy mamy nadzieję, że ci się uda."
Co z tego, że wierzycie? Przecież nie jestem Bogiem, ani nawet elfem. Jak mam z tego wybrnąć?
"Postaraj się chociaż, by przeciwnicy nie zakończyli meczu w tym inningu. Jeśli teraz mecz się skończy, świat ulegnie zagładzie. Musimy za wszelką cenę zminimalizować straty punktowe." - powiedział Koizumi bardzo poważnym tonem, który zupełnie nie pasował do obecnej atmosfery.
Rozpoczęła się druga część trzeciego inningu. Haruhi w stroju cheerleaderki podeszła do pola miotacza. Asahina - też tak ubrana - zajęła miejsce na prawym polu.
Haruhi bez wahania rozluźniła ręce i nogi i, posyłając piłki, zignorowała wszystkich biegnących.
Pierwszy pałkarz uderzył piłkę, która przeleciała tuż przed twarzą Nagato. Gdy piłka toczyła się z lewej części boiska ku jego środkowi, pałkarz był już przy trzeciej bazie. Rzuty Haruhi wciąż były silne, lecz przeciwnicy bez problemu je odbijali. Zgodnie z oczekiwaniami mistrzowie obrony wykonali dwa runy, uderzając dwie piłki i zdobywając punkt z błędu Kunikidy. Sytuacja stała się krytyczna. Mieli zawodników na pierwszej i drugiej bazie. Jeszcze jeden run i mecz się skończy, a nikt nie wie, co wydarzy się później.
Bum! - piłka poleciała wysoko na prawe pole. Stała tam Asahina, która zwijała się ze strachu. Nie było czasu na myślenie. Po raz n-ty pobiegłem na prawe skrzydło. Muszę złapać tę piłkę!
Rzuciłem się, by ją dosięgnąć. Prześlizgnęła się po końcówkach palców.
"Ach!"
Szybko odrzuciłem ją z całej siły do Taniguchiego, który stał na drugiej bazie. Dublet!
Uff. Jakoś udało nam się przetrwać. Ale męczarnia.
"Niezła gra!"
Asahina spojrzała na mnie pochwalnym wzrokiem, Taniguchi, Kunikida, moja siostra i Tsuruya stłoczyli się przy mnie. Wykonałem gest zwycięstwa, patrząc na reakcję Haruhi. Zobaczyłem, że z zakłopotaniem spogląda na tablicę wyników.
Usiadłem na ławce i zakryłem twarz ręcznikiem. Podszedł do mnie Koizumi.
"Zacznijmy od miejsca, w którym skończyliśmy."
Naprawdę nie miałem ochoty go słuchać.
"Istnieje rozwiązanie. Ja udało ci się wrócić, gdy ostatnio znalazłeś się z Suzumiyą w tym dziwnym świecie?"
Nie każ mi ponownie myśleć.
"Jeśli znów zrobisz to co wtedy, może poprawimy swoją sytuację."
"Nie."
Koizumi zachichotał. Jego śmiech zwyczajnie mnie wkurzał.
"Wiedziałem, że tak powiesz. Więc jak? Będzie dobrze, jeśli będziemy wygrywać. Już zresztą wpadłem na świetny pomysł, który powinien zdać egzamin, bo ona i my mamy wspólny interes."
Koizumi lekko się uśmiechnął i skierował wzrok w kierunku Nagato, która stała w białym kole i tępo wpatrywała się w dal. Wyszeptał jej coś do ucha. Nagle odwróciła głowę w moim kierunku i spojrzała na mnie wzrokiem bez emocji.
Czyżby się zgodziła? Skinęła głową jak lalka na sznurkach i podeszła do pola pałkarza.
Odwróciłem wzrok w lewo i zobaczyłem Asahinę wpatrującą się w Nagato.
"Nagato, ona wreszcie..." - powiedziała z bladym wzrokiem, co skłoniło mnie do zastanowienia.
"Co ona robi?"
"Chyba wymawia inkantacje."
"Inkantacje? A co to niby jest?"
"To zastrzeżona informacja."
Przykro mi. Asahina opuściła głowę. No dobrze, skoro to tajemnica, to nic na to nie poradzę. Rany, chyba znów wydarzy się coś surrealistycznego.
Już kiedyś widziałem, jak Nagato wypowiadała inkantacje.
Było gorące majowe popołudnie. Gdyby Nagato nie weszła wtedy do klasy, pewnie teraz leżałbym 2,5 metra pod ziemią. Wtedy też Nagato coś szybko wypowiadała i pokonała osobę, która próbowała mnie zabić. A właśnie, ona jeszcze wtedy nosiła okulary.
Co próbuje zrobić tym razem?
Nagle wszystko zrozumiałem.
Kij przeciął ze świstem powietrze.
Zdobyliśmy homerun.
Wyglądało to tak, jakby Nagato uderzyła od niechcenia i akurat trafiła w piłkę rzuconą przez miotacza. Ta poleciała wysoko nad boiskiem i zniknęła za murem.
Odwróciłem się w kierunku kolegów z drużyny. Koizumi uśmiechnął się elegancko i skinął na mnie. Asahina wciąż zachowywała się sztywno, ale nie była w ogóle zaskoczona. Natomiast siostra i Tsuruya krzyknęły tylko "Wow!".
Reszcie w szoku opadła szczęka. Naszym przeciwnikom też.
Haruhi skoczyła radośnie w kierunku pola pałkarza i stuknęła w kask Nagato, która właśnie leniwie z obojętnym wyrazem twarzy kończyła homerun.
"To było niesamowite! Skąd wzięłaś tyle siły?!"
Haruhi chwyciła i pociągnęła z ekscytacją za drobne ręce Nagato, która bez objawiania żadnych emocji nie przerywała eksplozji radości.
Chwilę później podeszła do ławki i wręczyła kij mnie.
"To." - wskazała na niego.
"Zmieniłam dane siły uderzenia."
"Co to znaczy?" - zapytałem.
Patrząc na mnie przez chwilę, powiedziała:
"Ma tryb samonamierzania." - odpowiedziała lakonicznie i usiadła na rogu ławki, oddając się lekturze książki.
Wynik wynosił 9-1, a była pierwsza połowa czwartego inningu. Chyba już ostatniego.
Miotacz przeciwników jeszcze chyba nie przyszedł do siebie po doznanym przed chwilą szoku, jednak posłał ku mnie piekielnie szybką piłkę.
Już wiem, co oznaczały słowa Nagato.
"Wow!"
Kij sam się poruszył, pociągając za sobą moje ręce.
Bum!
Początkowo myślałem, że ledwo musnąłem piłkę. Nigdy bym nie przypuszczał, że poleci z wiatrem daleko i wysoko nad murem i trawnikiem, lądując na boisku baseballowym obok. Kolejny homerun. Szczęka mi opadła.
Tryb samonamierzania był rzeczywiście niesamowity.
Rzuciłem kij i zacząłem biec.
Mijając drugą bazę, zerknąłem na ławkę. Haruhi trzymała ręce w górze, a gdy nasze spojrzenia się spotkały, szybko odwróciła wzrok.
Powinnaś cieszyć się jak szalona, podobnie do tego, jak robi to moja siostra i Tsuruya!
Widziałem po raz kolejny zdumiony wzrok Taniguchiego i Kunikidy. Asahina i Koizumi wciąż milczeli, a przeciwnicy porozumiewawczo wymienili spojrzenia między sobą.
Naprawdę było mi ich żal. Jednak wyraz niedowierzania nie chciał zejść z ich twarzy.
Kolejna, drżącym krokiem, do uderzenia podeszła moja siostra. Kask był tak duży, że zakrywał jej pół twarzy, więc nie mogę jej winić, że z trudem utrzymywała równowagę. Mój tuz, który miał zapewnić nam przegraną trafił w piłkę, która ponownie poleciała za mur. Zdobyliśmy kolejny homerun.
Szaleństwa szaleństwami, ale przecież istnieje granica absurdu. Bo jakim cudem jedenastoletnia uczennica miałaby odbić za płot piłkę rzuconą przez licealistę z prędkością 130km/h? To niemożliwe.
Napisane przez Cain
dnia 25/12/2018 ·
0 komentarzy ·
1541 czytań ·