Strona główna · Forum · Kontakt · FAQ
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Menu
Initial D
Anime
Manga
Postacie
Samochody
Live Action
Napisy
Gry
Inne

Wangan Midnight
Anime
Manga
Postacie
Samochody

Over Rev
Postacie
Manga

My Carrera
Manga

Countach
Manga

Inne projekty
Gungrave
Gunsmith Cats
Mezzo Forte
Over Drive
Shigurui
You're Under Arrest
Ah! My Goddess
Crystal Blaze
Shuto Kousoku Trial

Poboczem
Czytelnia
Recenzje gier
Gadżety

Kącik Haruhi
Powieści
1. Melancholia
2. Westchnienia
3. Znudzenie
4. Zniknięcie
5. Szał
6. Wahania
7. Intrygi
8. Oburzenie
9. Rozkojarzenie
10. Zaskoczenie cz. 1
11. Zaskoczenie cz. 2
Teatr Haruhi

Świat Haruhi
1. Postaci
2. Miejsca

Aktualnie online
Gości online: 1

Użytkowników online: 0

Łącznie użytkowników: 909
Najnowszy użytkownik: VictorChuth

Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

26/11/2022 23:33
Zajmuje się ktoś tutaj w mniejszym lub większym stopniu fotografią? Szukam paru rad Wink

26/08/2022 20:31
Nie wolno!

26/08/2022 16:12
No to zniknie z naszego downloadu.

24/08/2022 14:51
Czy wy widzieliście, że wychodzi manga initial D w polsce ! JPF

16/08/2022 14:04
Większość ludzi tymi autami jeżdzi na daily bo są na powietrzu, staticiem też jeżdzą. selekcja ostatnio podupadła to fakt.


Facebook Like



Nawigacja
Artykuły » Haruhism » Szał Haruhi Suzumiui, Tom 5, Rozdział 1
Szał Haruhi Suzumiui, Tom 5, Rozdział 1



Haruhi dokończyła lody, które pływały w jej mrożonej kawie i zanotowała coś z taką skrupulatnością, jakby robiła to na mapie skarbów.

Gdy płaciłem rachunek, Haruhi wybiegła z lokalu jak maratończyk. Może chciała zmagazynować energię, czekając do jutra, kiedy z całą mocą ją uwolni. Miałem nadzieję, że da sobie siana, co uratuje nas wszystkich.

Rozdzieliliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę. Odezwałem się naszego jedynego niemalże "hologramu".

"Nagato."

Organiczny android ubrany w letni mundurek odwrócił się w moją stronę, odpowiadając na moje wezwanie:

"..."

Spojrzała na mnie bez cienia emocji na twarzy. Nie wiedziałem, czy potwierdza, czy zaprzecza.

Coś było w tym dziwnego. Mimo że Nagato nigdy nie okazywała emocji, czułem, że coś dziś jest z nią nie tak, ale nie mogłem dokładnie określić co.

"A nic..."

Czułem się niezręcznie, najpierw odzywając się do niej, a później uświadamiając sobie, że nie mam jej nic do powiedzenia.

"Nic takiego. Jak się ostatnio miewasz? Wszystko w porządku?"

Nie mogłem wymyślić nic lepszego, więc pozostała mi pogawędka na przełamywanie lodów.

Nagato zamrugała lekko oczami i tak lekko, że do pomiaru tego potrzebny byłby kątomierz, skinęła głową.

"W porządku."

"To dobrze."

Jej mina była jakaś bardziej konkretna. Nie, przeciwnie, wydawało mi się, że złagodniała. Dlaczego mam tak sprzeczne myśli? Nie rozumiem. Może ludzka percepcja jest aż tak kiepska? Odpuszczę sobie.

W końcu, nie mogąc już nic wymyślić sensownego do powiedzenia, rzuciłem coś na odchodne i opuściłem, jakby uciekając, Nagato.

Czułem, że to najlepsze, co mogłem zrobić. Wróciłem do domu na rowerze, wziąłem prysznic zaraz po kolacji, włączyłem telewizor i zasnąłem podczas seansu.

Rano obudził mnie telefon od Haruhi.

Znalazła miejsce festiwalu O-Bon. Miał się odbyć tego wieczoru na miejskim stadionie. Tak twierdziła...

Jakim cudem tak dobrze poszło? Byłem zaskoczony, że wszystko idzie jak z płatka. Haruhi kontynuowała:

"Razem kupimy yukaty."

Czas chyba zacząć poranne ćwiczenia.

"Początkowo chciałam, żeby wszyscy ubrali je w Tanabatę, ale zapomniałam o nich. Naprawdę nie wiem, co się ze mną dzieje. Na szczęście w Japonii jest tradycja, by nosić yukatę przez dwa miesiące."

Na jakie "szczęście"?

Dodam tylko, że było rano. Myślałem, że spotkamy się wieczorem i to wystarczy, ale Haruhi właśnie dla uregulowania tej kwestii zerwała mnie z łóżka wczesnym rankiem. Więc jak dzień wcześniej majestatyczna Haruhi, biedna Asahina, cicha Nagato i wesoły Koizumi – wszyscy jak jeden mąż skierowali się na nasze tradycyjne miejsce spotkań przy stacji.

"Zarówno Mikuru, jak i Yuki nie mają yukaty, a ja zapomniałam swojej. Przechodząc obok dzielnicy handlowej widziałam sklep, w którym sprzedawali je z kapciami, więc pójdziemy tam później."

Spojrzałem na Asahinę i Nagato, zastanawiając się, jak mogłyby wyglądać w yukacie.

Rany, mamy lato.

Ja i Koizumi marzymy o tym, by ubierać się swobodnie. Jesteśmy facetami. W yukatę można ubrać się w hotelu i tyle. Poza tym mężczyźni nie wyglądają w niej atrakcyjnie.

"Fakt, Koizumi wyglądałby dobrze, ale ty..."

Haruhi zmierzyła mnie wzrokiem od stóp do głów.

"Dobra, idziemy."

Zarządziła:

"Cel. Sklep z yutakami!"


Haruhi na oślep wbiegła do sklepu, wybrała kilka krojów dla Nagato i Asahiny i wparowała do przebieralni.

Dziewczyny, z wyjątkiem Nagato, nie miały zielonego pojęcia, jak ubrać yukatę, więc poprosiły sprzedawcę o pomoc, co zajęło mnóstwo czasu. Wraz z Koiuzmim na długo utknąłem przed oknem wystawowym wypełnionym modą damską, nim nasze trio pojawiło się przed lustrem.

Na yukacie Haruhi znajdował się delikatny wzór z hibiskusów, Asahina miała złote rybki, a Nagato figury geometryczne. Nie wiedziałem, na której skupić się najpierw. Wszystkie na swój sposób przyciągały mój wzrok.

Sprzedawca spojrzał na mnie i Koizumiego, być może zastanawiając się, kto jest chłopakiem której dziewczyny. Niestety, nikt żadnej. Nie skupiając się już na Koizumim, ja byłem tu jedynie na doczepkę. Być może teraz powinienem tego żałować.

No nieważne. Dopóki mam przed oczami Asahinę w yukacie, nie mogę ubolewać nad swoim losem. Do Haruhi i Nagato również pasował ich strój, ale nie byłbym sprawiedliwy, gdybym próbował opisać ich wygląd.

"Mikuru, ty..."

Haruhi po zobaczeniu Asahiny w yukacie była nie mniej zachwycona niż ja.

"Wyglądasz tak słodko! Jestem pod wrażeniem swojego nosa do mody! W tej yukacie powalisz urokiem 95% mężczyzn!"

A co z pozostałymi 5%?

"Prawdziwego geja nie oczaruje nawet najpiękniejsza dziewczyna. Zapamiętaj sobie, że na każdych stu facetów, pięciu to geje."
Nie widzę potrzeby, by zapamiętywać tę myśl.

Asahina zdawała się nie zaprzeczać temu, że czuje się powabnie. Wciąż obracała się przed lustrem, oceniając swój strój.

"To nasz narodowy ubiór. I chociaż jest trochę ciasny w klatce piersiowej, wygląda całkiem nieźle."

To chyba najbardziej formalne i odpowiednie ubranie ze wszystkich, w które siłą została wepchnięta Asahina. Nie odsłaniało tyle, co kostium króliczka, nie prowokowało jak przebranie pokojówki, a do tego było zwykłym ubiorem dopasowanym do tej pory roku, na który nikt nie popatrzy z ukosa. Ten zestaw idealnie do niej pasował. Zdawało mi się, że po prostu patrzę na swoją siostrę w yukacie (pomijając oczywiście rozmiar biustu). Wszystko było w porządku. Asahina promieniała boskim blaskiem, który zdawał się zmywać grzechy świata. Stanąłbym po jej stronie, nawet gdyby była mózgiem realizacji planu napadu na bank. Co do Haruhi, zawahałbym się...


Dzięki temu, że Haruhi ściągnęła nas z łóżek tak wcześnie (nawiasem mówiąc, w ogóle nie ma talentu do zarządzania czasem), było jeszcze mnóstwo czasu do rozpoczęcia festiwalu. Skończyło się na tym, że wylądowaliśmy w parku przed stacją. Haruhi "pomogła" związać włosy Nagato i Asahinie. Tempo zmieniających się fryzur u tych dwóch dziewczyn siedzących sztywno jak marionetki było tak imponujące, że z chęcią zrobiłbym im serię pamiątkowych zdjęć. Dopiero po zachodzie słońca stanęliśmy w kolejce na stadion.

Teren festiwalu O-Bon, zajęty już przed zmierzchem, zapełnił się nagle ludźmi przybyłymi, zdawałoby się, znikąd.

"Wow!" - zawołała Asahina.

"..." - Nagato nie zdradziła żadnych emocji.

Przeszły mnie ciarki, ale może dlatego, że nieczęsto bywam na takich imprezach. Dlaczego mam wrażenie, że już to kiedyś widziałem? To O-Bon tańca pod wszystkimi postaciami!

"Hmm?"

Znów do mojej głowy wkradło się wrażenie déja vu. Wydawało mi się, że niedawno tu byłem, chociaż dobrze widziałem i powtarzałem to sobie, że nie przychodziłem tu od bardzo dawna. Wszystko było takie znajome. Scena na środku stadionu, stragany...
Gdy miałem złapać za postrzępione nici pajęcze unoszące się w powietrzu, uczucie zniknęło.

Usłyszałem głos Haruhi.

"Tu są stragany ze złotymi rybkami do łowienia, których tak pragnęłaś. Zdobędziesz dodatkowych dwieście punktów, jeśli złapiesz jakąś z zawiązanymi oczami."

Haruhi zaciągnęła Asahinę do baseniku ze złotymi rybkami, szybko tłumacząc jej fikcyjne zasady.

"Przyłączmy się. Zobaczymy, kto złapie więcej!"

Odmówiłem uzależnionemu od gier Koizumiemu. Nawet gdybym miał donieść złotą rybkę do domu, nie miałem dla niej żadnego akwarium. Poza tym bardziej interesowały mnie roztaczające słodki aromat stoiska ze smakołykami.

"Nagato, chcesz wrzucić coś na ząb?"

Jej beznamiętny wzrok skupił się na mnie na dłuższą chwilę, po czym przeniósł na coś innego. W polu jej widzenia stał stragan z maskami. Trudno pojąć, co ta dziewczyna lubi.

"Nieważne, po prostu rozejrzyjmy się."

W głośnikach grała lekka festiwalowa muzyka. Wiedziony nią i przytłoczony władczym "blaskiem" Koizumiego, odprowadziłem Nagato do stoiska z maskami.


"Dobrze poszedł mi połów, ale wystarczy mi tylko jedna. Mikuru żadnej nie złapała, więc może wziąć je wszystkie."

Plastikowa torebka na sznurku zwisała z dłoni Asahiny. W niej beztrosko pływała złota rybka. Każdy ruch Asahiny trzymającej plastikową linkę torby był czarujący. Gdy zobaczyłem w jej drugiej ręce jabłko w karmelu na kiju, zdecydowałem, że wezmę jedno dla siostry. Raz na jakiś czas mogę jej przecież dogodzić.

Haruhi natomiast, rozmawiając z nami, w lewej ręce trzymała worek z wodą, a w prawej talerz po brzegi wypełniony takoyaki.

"Każdy po jednym." - rzekła z "hojnością".

Gdy cieszyłem się takoyaki zanurzonym w sosie:

"Yuki, skąd masz tę maskę?"

"Kupiłam."

Zamilkła, patrząc na swoją wykałaczkę z takoyaki. Na boku swej głowy miała srebrną maskę Ultramana strażnika Królestwa Światła. Mimo że jej generacja przewyższa moją, to nasze fale mózgowe jakoś muszą się pokrywać, bo maska ta sprawiła, że Nagato wydała z siebie głos.

Tak wiele dla mnie zrobiła, więc sam chciałem kupić jej to cacko, ale odmówiła i zapłaciła z własnej kieszeni. Skąd ma pieniądze?

Cztery rogi sceny zostały zajęte przez kobiety i dzieci tańczące do melodii Tanko-bushi. Wyglądali jak zwykli ludzie, którzy przychodząc na taką imprezę, nie mają ochoty na takie zachowanie. Oczywiście my nie mieliśmy.

Asahina wpatrywała się w grupy tancerzy jak oczarowana. Wyglądała, jakby była świadkiem powitania siebie przez aborygenów w nieznanej części nowego świata.

"Aaaaa." - zawołała cicho.

Czyżby tradycja tańców na O-bon w przyszłości zanikła?

Pod przewodnictwem Haruhi nasza kolorowo ubrana gromadka wspólnie koncentrowała się na festiwalu. Co chwilę wydawała nam rozkazy, mówiąc "Zjedzmy to!", "Spróbujmy tego.". Cieszyła się jak dziecko i wydaje mi się, że Asahina też była rozbawiona, co mnie cieszyło. Nie byłem w stanie określić, czy Nagato też czerpała radość, a wrażenia Koizumiego to już w ogóle mnie nie obchodziły.

Ten od czasu do czasu milknął w swojej osobliwej ciszy i bez ostrzeżenia prezentował biały uśmiech. Bez wątpienia emanował z niego spokój. Być może to przeznaczenie, któremu wszyscy członkowie Brygady SOS po prostu muszą stawić czoła.


Co do wakacji, one muszą być wielkim świętem.


Kupiłbym każdy bilet na wszystko, by móc oglądać nasze trio w yukatach.

W tym momencie Haruhi zaproponowała:

"Chodźmy odpalić fajerwerki! Rzadko się zdarza, byśmy chodzili w yukatach, więc równie dobrze dziś możemy dokonać wszystkiego!"

Propozycja spotkała się z aprobatą całej Brygady SOS. Kupiliśmy te prymitywnie bezpieczne fajerwerki dla dzieci i pod mrocznym jak na Księżycu lub Marsie niebem udaliśmy się nad brzeg rzeki. Podążaliśmy za Haruhi, która na tę wycieczkę zabrała tanią zapalniczkę i aparat polaroid. Wydawała się być w lepszym nastroju niż zwykle. Z jakiegoś powodu przez moją głowę przemknęło powiedzenie "Jesteś tym, co nosisz".

Niejeden nie zwróciłby uwagi na szerokie pląsy Haruhi, widząc, jak powiewają jej spięte z tyłu głowy włosy. Najwyraźniej nieustępliwość Haruhi jest jej siłą.

Godzinę później miałem już narobioną niezliczoną ilość zdjęć. Wśród nich znalazła się fotografia Asahiny trzymającej zimne ognie z szeroko otwartymi oczyma, Haruhi kucającej i trzymającej obyrącz smoczą armatę oraz Nagato wpatrzonej w wijącego się węża.

I tak właśnie dobiegły końca letnie zajęcia Brygady SOS.

Koizumi podniódł jakiś odłamek, który wpadł do rzeki i włożył do plastikowej torby spożywczej. Haruhi spojrzała na niego i położywszy palec na ustach rzekła:

"Jutro będziemy łapali owady."

Była zdeterminowana, by wypełnić każde zadanie ze swojej listy.

"Haruhi, nie mam nic przeciwko, ale czy zrobiłaś już letnie zadanie szkolne?"

Nie miałem prawa o to pytać, bo sam jeszcze się za nie nie zabrałem. Haruhi nagle oniemiała.

"O czym ty, do diaska, gadasz? Wystarczy góra trzy dni, żeby je zrobić - bułka z masłem. A właściwie zajęłam się nim już w czerwcu. Zapomnij o nudach, bo tylko tak możesz cieszyć się latem!"

Gdy Haruhi bierze się do czegoś na poważnie, fura pracy jest dla niej niczym. Dlaczego Bóg dał jej tak genialny umysł? On jest po prostu niesprawiedliwy.

Z nieustępliwym spojrzeniem przekazała nam plan jutrzejszego dnia.

"Słyszeliście? Jutro każdy z was ma zabrać siatkę i klatkę na owady. Zobaczymy, kto złapie ich najwięcej. Wygrany zostanie przewodniczącym na jeden dzień."

W ogóle nie interesował mnie ten "zaszczyt". Chwila. Chodzi o obojętnie jakie owady?

"Tylko o cykady! Dokładnie. To będą Wielkie Łowy Cykad Brygady SOS. Co do zasad... Rodzaj nie ma znaczenia, sztuka jest sztuką i ważna jest tylko ich liczba."

Potrzebowała tylko własnego potwierdzenia. Zaczęła bawić się wachlarzem tak, jakby to właśnie on był siatką. Siatka i klatka... Gdzieś w domu powinienem jeszcze jakieś znaleźć.

Z tą myślą wróciłem do domu, gdzie uświadomiłem sobie, że zapomniałem kupić jabłko w karmelu dla siebie.


Z jakiegoś powodu, mimo iż pozbyłem się Teru teru bozu, by upewnić się, że będzie lało, następnego dnia była piękna bezchmurna pogoda. Bez wątpienia przy takiej temperaturze cykady będą harcować w najlepsze.

"Cykady są jadalne, prawda? Powinny być dość smaczne, jeśli usmażymy je i zrobimy tempurę. Ach, a może tempura jest taka dobra z powodu panierki i dlatego ten pomysł przyszedł mi do głowy? Jeśli tak, to cykady muszą być przepyszne."

Sama je sobie jedz!

Widok piątki licealistów różnego wzrostu podróżujących autobusem z klatkami i siatkami w rękach był jednak nieco dziwny.

Spotkaliśmy się przed południem. W celu poszukiwania terenów zielonych udaliśmy się do Północnej Dzielnicy, ponieważ szkoła stoi na szczycie, na którym znajdują się drzewa. To dobre miejsce na łapanie owadów, które przecież najbardziej lubią lasy. Wygląda na to, że mimo iż mieszkamy w dość ruchliwym mieście, nie jest tak fatalnie, by nie znaleźć żadnej cykady.

Klatkę po klatce zapełnialiśmy świerszczącymi owadami, jakbyśmy trafili na jakąś ich plagę. Zadanie zamieniło się w "Machnij siatką, a coś złapiesz". Asahina wykonała ledwie kilka zamachów i cieszyła się z udanego polowania. Cykady nie miały pojęcia, że ludzie są drapieżnikami, których najczęściej widzą. No dobrze, dzisiejszy dzień był dla mnie jak terapia szokowa.

Pochyliłem się, by spojrzeć na nieruchome cykady w klatce, którą napełniłem w mgnieniu oka. Nie mam pojęcia, ile przebywały pod ziemią, ale nie wątpię również, że ich trud dotrwania do dojrzałości nie był po to, by teraz po prostu zostały usmażone przez Haruhi. Gdy wsłuchiwałem się w słabnący płacz tych letnich owadów, opanowała mnie melancholia i dopadło poczucie grzechu niesprawiedliwości. Przepraszam, że zniszczyliśmy wam domy, układając na nich asfaltowe drogi. Mam nadzieję, że wybaczycie ludzkości jej bezczelność.

Wiedziałem, że Haruhi nie słyszy mojego wewnętrznego monologu, ale mimo to rzekła:

"Musimy zachować się zgodnie z duchem złap i wypuść. Oszczędźmy je. Może w przyszłości jakoś się nam odwdzięczą."

Słabo mi się zrobiło w chwili, gdy wyobraziłem sobie cykadę ludzkich rozmiarów pukającą do moich drzwi. Gdyby jakiś owad chciałby nam się odwdzięczyć, będąc wcześniej świadkiem tego, jak łapiemy jego braci, a później wypuszczamy, byłby po prostu głupi jak owad. Myślę, że zemsta byłaby bardziej na miejscu.

Haruhi otworzyła klatkę i potrząsnęła nią w prawo i w lewo.

"Wracajcie w góry!"

Cykające owady stłoczone w klatce zaczęły się w niej szamotać, próbując wydostać się na zewnątrz. Asahina uklękła i zaczęła płakać. Rój cykad chwilę pokręcił się wokół jej głowy, przeleciał do nieruchomej Nagato, a następnie spiralnym torem lotu zniknął na niebie czerwieniącym się od zachodzącego słońca.

Podobnie jak Haruhi otworzyłem swoją klatkę. Czułem się jak Pandora, która przypadkiem otworzyła skrzynię dostarczoną przez Hermesa. Myśl zatrzymania choć jednej cykady przeszła przez moją myśl, gdy wszystkie w najlepsze już odleciały.


Następnego dnia mieliśmy pracować na pół etatu.

Jakimś cudem Haruhi udało się znaleźć zatrudnienie i to takie, w którym wszyscy mieliśmy robić to samo. Tym jednodniowym zajęciem było...

"Wi... Witamy!" - Asahina jakby siłą zdobyła się na powitanie.

"Ustawcie się w kolejce! Ach! Nie popychajcie!"

Praca, którą Haruhi siłą wcisnęła w nasze ręce, polegała na przyciąganiu klientów na coroczną wyprzedaż w lokalnym supermarkecie.

Spotkaliśmy się, nie mając pojęcia w jakim celu, i ubraliśmy stroje wręczone nam przez Haruhi. Następnie zostaliśmy zabrani na promocję odbywającą się od 10:00 rano.

Swoją drogą wszyscy zostaliśmy wciśnięci w przebrania.

Czemu to się w ogóle dzieje? Dlaczego muszę doznawać takiego wstydu? Obowiązkiem Asahiny było witanie ludzi i pozdrawianie ich... Koizumi, Nagato, co z wami? Czyżby najmniejszy sprzeciw miał was zabić? Dlaczego znosicie kaprysy tej dziewczyny?

"Zapraszam do kolejki! Dziękuję za współpracę!"


Komentarze
Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Copyright © 2013