Wiele gier w historii podejmowało temat rajdów. Niektóre były nawet sygnowane nazwiskami sławnych kierowców. Brakowało w nich jednak (z małymi wyjątkami) licencji FIA. Aż do czasu, gdy na konsole zawitał WRC.
Evolution Studios wydał pod koniec roku 2005 piątą już odsłonę swojego dziecka WRC. Z tego też powodu można wymagać od nich wiedzy oraz doświadczenia.
Tradycją serii jest licencja FIA. Dzięki niej na ekranie zobaczymy ponad czterdzieści pieczołowicie dopracowanych samochodów, których osiągi są zgodne z prawdziwymi, trasy, które są odwzorowaniem realnych
odcinków specjalnych, a także kierowców biorących udział w rajdach.
W trakcie wyścigu słuchamy wskazówek pilota, niestety, po angielsku. Prócz typowo suchych wstawek "prawy trzy", potrafi od czasem dodać coś od siebie (oczywiście jest to zapewne sterowane skryptami). Gdy
jedziemy bardzo ryzykownie, często wykrzykuje "hamuj!".
Podczas naszych zmagań musimy również uważać na zdarzenia losowe, które mogą się nam przytrafić. Czasem przez drogę przebiegnie stado dzikiej zwierzyny leśnej, o klif uderzy fala, rozbryzgując na naszej
szybie pokaźną ilość wody, lub co najciekawsze, czego nie widziałem w innych grach traktujących o rajdach, na poboczu może znajdować się np. płonący lub stojący na dachu samochód rywala, który przeszarżował.
Zdarza się również, i to też ciekawostka, że dogonimy kierowcę, który startował przed nami, a zmaga się z awarią i jedzie powoli.
W grze zaimplementowano również model uszkodzeń pojazdu. Jest on nieco uproszczony i czasem dziwnie reaguje. "Dzwon" w drzewo kończy się najczęściej poważnym uszkodzeniem silnika lub skrzyni biegów, ale
niejednokrotnie zdarzało mi się zaliczyć bliskie spotkanie z barierką, które nie uszkodziło mojego samochodu. Jednocześnie nie da się również tak urządzić naszego pojazdu, by nie ukończyć odcinka.
Graficznie gra prezentuje się bardzo przyzwoicie. Co prawda do najnowszych produkcji wiele jej brakuje, ale lata robią swoje, a PS2 nie jest konstrukcją, z której można jeszcze wiele wycisnąć. Na ogromny plus
można zaliczyć takie smaczki jak pryskająca woda, genialne efekty kurzu i dymu (pamiętajmy, że był to rok 2005), oraz jazdę w deszczu. Świetnie też wyglądają kibicie, którzy uciekają przed naszym samochodem,
gdy podjedziemy za blisko nich. To chyba też pierwsza gra, w której zdarzył mi się przypadek, że kibice stali na drodze i odsuwali się przed nadjeżdżającą rajdówką.
Jak wiadomo zdarzają się i wady. Tu ciężko jest się przyzwyczaić do sterowania. Samochody wydają się dość toporne w prowadzeniu. Wrażenie mija po kilkunastu minutach gry i przesiadnięciu się z klasy 1600 na
WRC.
Ciekawym dodatkiem do gry są zmagania historyczne, w których walczymy z czasem samochodami sprzed lat (również grupy B).
Podsumowując: jeśli Colina znacie już na pamięć, Richard Burns jest za trudny a w domu leży i kurzy się Wam PS2, to już wiecie jak spędzić kilka wieczorów.
Uwaga. Gra nie działa na emulatorze PCSX2.
|
|