20 Grudnia.
Był to poranek trzeciego dnia w tym dziwnym świecie, gdy obudziłem się z mojej bezsennej nocnej drzemki. Jak zawsze wylazłem z łóżka z uczuciem, że mój żołądek został wypełniony tuzinem naboi kalibru 7,62 mm. Shamisen, śpiący na kocu, sturlał się nagle i położył plackiem na podłodze. Delikatnie położyłem stopy na jego brzuszku i westchnąłem.
Wystawiając głowę przez drzwi, moja siostrzyczka wyglądała na zlęknioną tym, że byłem obudzony.
"I co? Czy Shami coś powiedział?"
Od przedwczorajszego wieczoru wciąż powtarzała to samo pytanie. Moja odpowiedź nic się nie zmieniła.
"Nie-e."
Gdy tak wspominałem delikatny dotyk futerka kota na stopach, moja siostrzyczka zaczęła nucić swoją piosenkę, wynosząc Shamisena z pokoju. Koty mają fajnie, jedyne co robią to jedzenie, spanie i lizanie sierści. Jak ja bym chciał zamienić się z nim na jeden dzień. Kto wie, jako kot mógłbym nawet znaleźć zgubione rzeczy w trymiga.
Właśnie! Wciąż nie znalazłem klucza. Nawet nie wiem, co ten "klucz" oznacza. Nie wspominając o programie do aktywacji systemu. Jeśli nic nie zrobię, to świat nadal pozostanie w swojej obecnej formie, a to może być o wiele bardziej przerażające. A jeśli chodzi o limit czasowy, to czyim był on pomysłem, pytam się? Czy Nagato miała jakiś problem, że zapewniła aż tak ograniczoną ofertę?
Nie czyniąc żadnych postępów, udałem się do szkoły. Szare niebo wyglądało, jakby miało zacząć zaraz śnieżyć na nasze głowy. Zapowiadają się białe święta. Powinna spaść gruba warstwa śniegu. W prognozie niewiele mówili o ilości białego puchu, ale sadząc po mrozie – będzie go dużo. Haruhi byłaby pewnie bardziej podekscytowana niż szczeniaczek na wieść o spacerze… To znaczy, o ile Haruhi nadal istnieje.
Ani gdy wspinałem się pod górkę w kierunku North High, ani podczas spaceru do klasy 1-5 nie wydarzyło się nic godnego mojej uwagi. Moje fizyczne zmęczenie wzięło nade mną górę, więc usiadłem na miejscu w momencie, w którym zabrzmiał dzwonek. Tak jak wczoraj wiele osób było nieobecnych z powodu choroby, ale zdumiewające było to, że Taniguchi potrzebował tylko jednego dnia odpoczynku. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że ten gość po prostu kochał chodzić do szkoły.
Swoją drogą, dzisiaj siedząca za mną Asakura posłała mi dość intrygujący uśmiech.
"Dzień dobry."
Asakura powitała mnie zwyczajnie, tak jak wszystkich innych. Lewie coś odchrząknąłem.
W momencie, w którym zadzwonił drugi dzwonek sygnalizujący początek lekcji, pan Okabe wkroczył do klasy energicznym krokiem i rozpoczął lekcję.
Kompletnie zgubiłem kolejność dni tygodnia. Dzisiejszy plan zajęć wydawał się inny od tego, który zapamiętałem, chociaż nie byłem go do końca pewny. Nawet nie pamiętałem, czy przedmioty, które miałem dzisiaj, były takie same jak tydzień temu. A nawet jeśli jutrzejszy plan byłby kompletnie pomieszany, boję się, że bym nie zauważył. Czy tylko mi odbiło? Dziewczyna znana jako Haruhi Suzumiya nigdy nie istniała, Asakura była najpopularniejszą osobą w klasie, Asahina stała się nieosiągalną koleżanką z wyższej klasy, podczas gdy Nagato była jedyną członkinią Klubu Literackiego.
Tylko co było prawdą? Czy Brygada SOS i wszystko przez co przeszedłem jest tylko częścią mojej wyobraźni?
Nachodzą mnie coraz czarniejsze myśli, szlag by to.
Podczas WF-u byłem nieobecnym myślami bramkarzem niezainteresowanym obroną bramki. Podczas matmy wszystko wlatywało mi jednym uchem, a wylatywało drugim. Nawet nie zauważyłem, gdy nadeszła przerwa.
Opadłem bezwładnie na ławkę, by się uspokoić, gdy usłyszałem:
"Siemka, Kyon."
To był Taniguchi. Zawiesił swoją maskę na brodzie i wysłał mi swój firmowy idiotyczny uśmiech.
"Następna jest chemia. Dziś będzie odpowiadał nasz rząd. Pomógłbyś mi, co?"
Mam ci pomóc? Do reszty cię pogięło? Czy zdajesz sobie sprawę, że obydwaj znamy na wylot swoje mocne i słabe strony? Jak mam wiedzieć coś, czego ty nie wiesz?
"Hej, Kunikida!"
Zawołałem swojego drugiego kolegę, który właśnie powrócił z toalety.
"Powiedz Taniguchiemu wszystko, co wiesz o wodorotlenkach sodu. On chce przede wszystkim wiedzieć, czy są one w dobrych stosunkach z kwasami solnymi."
"Cóż, to proste, po zmieszaniu ich razem, ulegają neutralizacji." - odrzekł Kunikida, przekartkowując notes Taniguchiego.
"Ach tak! W tym przypadku najpierw policz mole i będziesz mógł przeliczyć to na kilogram. Pomyślmy..."
Widząc utalentowaną osobę tłumaczącą coś tak beztrosko, można czuć się beznadziejnie.
Taniguchi non-stop kiwał swoją głową, jednak im dłużej Kunikida myślał, tym rzadziej liczył w pamięci. Porwał mój mechaniczny ołówek i zaczął szkicować jakieś symbole w notesie Taniguchiego.
Gdy wszystko się ułożyło, Taniguchi posłał mi dziwny uśmiech.
"Kyon, Kunikida opowiedział mi o wszystkim podczas dzisiejszego meczu na WF-ie, podobno przedwczoraj coś cię napadło?"
Czyż tego dnia nie było cię w szkole?
"Po obiedzie musiałem zdrzemnąć się u pielęgniarki i czułem się niemrawo przez całe popołudnie. Dopiero dziś się o tym dowiedziałem. Słyszałem, że byłeś w szale, czy naprawdę powiedziałeś, że Asakura nie powinna istnieć?"
"Mniej więcej."
Podniosłem rękę, dając znak, że już może sobie iść. Jednakże Taniguchi tylko zarechotał i kontynuował :
"Szkoda, że mnie tam nie było. To bardzo rzadkie widzieć cię komicznie wrzeszczącego."
Kunikida nagle coś sobie przypominał odnośnie tamtej sprawy i rzekł :
"Kyon czuje się już lepiej. Wygląda na to, że wczoraj chciał zdenerwować Asakurę. Zrobiła ci coś złego?"
Nawet gdybym wyznał prawdę, potraktowaliby mnie jak świra, naturalne więc było, że zachowałem ciszę.
"A właśnie! Mówiłeś coś o tym, że Asakura kogoś zastąpiła. Znalazłeś tę osobę? Na imię jej Haruhi, co nie? Kim ona jest?"
Mógłbyś przestać wypominać mi takie rzeczy? Teraz zadrżałbym na sam dźwięk jej imienia, nawet wypowiedzianego przez papugę.
"Haruhi?"
Widzisz? Nawet Taniguchi skrzywił głowę. Nie tylko to, powiedział też:
"Gdy mówisz [Haruhi], nie masz na myśli Haruhi Suzumiyi, prawda?"
Właśnie ją mam na myśli…
Moja szyja wydała pękający odgłos. Powoli odwróciłem się do mojego kumpla, który próbował mnie wkręcić.
"Taniguchi, coś ty powiedział?"
"Powiedziałem Suzumiya, uczennica gimnazjum we Wschodniej Dzielnicy. Przez trzy lata chodziłem z nią do klasy. Ciekawe, co porabia… A ty skąd ją znasz? Mówiłeś, że została zastąpiona przez Asakurę. Co miałeś wtedy na myśli?"
Moje oczy zbielały w ułamku sekundy.
"TANIGUCHI! TY PUSTOGŁOWY IDIOTO!"
Wrzasnąłem na niego co sił w gardle. Być może z powodu mojego nagłego wybuchu Taniguchi i Kunikida odruchowo odsunęli się ode mnie.
"Kto ma pustą głowę? Jeśli ja mam w niej pusto, to ty masz w niej próżnię. Poza tym w przeciwieństwie do twojej, moja rodzina zawsze miała siwe włosy! Przygotuj się na łysinę."
To nie twój interes! Złapałem Taniguchiego za krawat i przyciągnąłem do swojej twarzy, aż nasze nosy prawie się stykały.
"Powiedziałeś, że znasz Haruhi?!"
"A jakże by inaczej? Nawet po półwieczu nie mógłbym o niej zapomnieć. Jeśli ktokolwiek z gimnazjum we Wschodniej Dzielnicy jej nie zna, to musi iść się przebadać, bo podejrzewam amnezję."
"Gdzie?"
Jak w majakach wypluwałem jedno pytanie po drugim.
"Gdzie ona jest? Gdzie jest Haruhi? Odpowiadaj! Natychmiast!"
"Co z tobą? Zaciąłeś się jak zdarta płyta? Zobaczyłeś gdzieś Suzumiyę i zakochałeś się od pierwszego wejrzenia? Daj sobie z tym spokój. Mówię to tylko dla twojego dobra. Może wygląda jak anioł z nieba, ale jej zachowanie wpędziłoby w obłęd niejednego świętego. Na przykład…"
Pisała dziwne znaki na boisku szkolnym, tak? Wiem o tym. W tym momencie mam gdzieś jej kartotekę przestępczą. W tej chwili chcę tylko wiedzieć gdzie ona, do cholery, jest!"
"Uczęszcza do Kouyouen"
Taniguchi odpowiedział, jakby recytował jakąś definicję z kosmosu.
"Jeśli się nie mylę, dołączyła do szkoły u podnóży wzgórza, tej naprzeciw stacji. Jest bystrą osobą, więc nic dziwnego, że zapisała się tak elitarnego liceum."
Elitarne liceum?
"Czy Kouyounen naprawdę jest tak dobre? Myślałem, że to żeńska szkoła dla znanych i bogatych?"
Taniguchi popatrzył na mnie z politowaniem w oczach.
"Nie wiem, co wam wmawiali w gimnazjum, ale Kouyouen zawsze było koedukacyjne. Nie wspominając o tym, że ich współczynnik wejść na studia należy do najwyższych w prefekturze. Żeby mieć tak dobrą szkołę w okolicy... To naprawdę wkurzające."
Gdy tak słuchałem Taniguchiego, powoli opuściłem ręce.
Dlaczego wcześniej nie zdałem sobie z tego sprawy? Za coś takiego powinienem popełnić seppuku.
Tylko dlatego, że Haruhi nie chodziła do North High, założyłem, że nie istniała w tym świecie. Jak widzicie, moja wyobraźnia była gorsza niż u śpieszka jaskiniowego. Kiedy pojadę z rodziną na wieś, powinienem uciąć sobie pogawędkę z jednym z tych owadów. Pewnie się dogadamy.
"Hej! Opanuj się!" - Taniguchi poprawił swój krawat i powiedział - "Masz rację, Kunikida. Ten gość zwariował, jego kondycja chyba się pogorszyła."
Mów, co chcesz, nie jestem teraz w nastroju na dyskusje, bo ktoś irytuje mnie bardziej niż zdradziecki Taniguchi i wiecznie potakujący Kunikida.
Tamta seria niefortunnych wypadków była doprawdy niewiarygodna. Gdyby tego dnia ktoś z gimnazjum we Wschodniej Dzielnicy siedział koło mnie, albo gdyby Taniguchi przyszedł jednak do klasy, szybciej dowiedziałbym się o Haruhi. Tylko czyja to wina? Niech się tylko dowiem, a nie ręczę za siebie! Uzyskałem odpowiedzi na wszystkie pytania, teraz nadszedł czas na działanie!
"Kyon, gdzie idziesz? Do łazienki?"
Przed wyjściem z klasy obróciłem się i powiedziałem:
"Wcześniej skończę lekcje."
Tak wcześnie, jak się da.
"A co z twoją torbą?"
Tylko by zawadzała.
"Kunikida, jeśli Okabe będzie się pytał, powiedz mu, że mam dżumę, tyfus i grypę zarazem, albo coś innego, co boli w cholerę. A, i Taniguchi…"
Złożyłem najszczersze podziękowania mojemu wiecznie uśmiechniętemu kumplowi.
"…dzięki"
"Hę? Że co?"
Przed opuszczeniem klasy zobaczyłem, jak Taniguchi kręci palcem przy głowie. Po chwili byłem na dworze.
Naprawdę ciężko było mi zbiec z górki sprintem. Po prostu byłem tak podniecony, że biegłem tak szybko, jak mogłem, ale po dziesięciu minutach moje nogi i płuca zaczęły narzekać, że zbytnio je forsuję, i jeszcze ta kolka… Tak właściwie to nie musiałem się spieszyć. W Kouyouen wciąż powinna trwać część zajęć. Powinno być dobrze, jeżeli dotrę tam, zanim rozbrzmi dzwonek. Nawet gdybym poszedł tam spacerkiem, dotarłbym na miejsce w mniej niż pół godziny.
W momencie, w którym zdałem sobie sprawę z tego, jak kiepsko zarządzałem czasem, dotarłem do liceum naprzeciw stacji. W liceum było bardzo cicho, czyżby wciąż mieli lekcje? Spojrzałem na zegarek. Lekcje trwały tyle, ile w naszej szkole, więc najprawdopodobniej są w środku trzeciej części zajęć. Innymi słowy, mam całą godzinę do otwarcia bram. Jedyne co mogłem zrobić, to stać bezczynnie, zdając się na łaskę tej zimnej pogody.
"Może powinienem się włamać…"
Gdyby Haruhi była na moim miejscu, właśnie to by zrobiła, i wyszłoby to jej wspaniale. Niestety ja nie mam tyle pewności siebie. Po powolnym dojściu do bram szkoły zawróciłem na miejsce startu. Jak można się było spodziewać, bram pilnował strażnik o bardzo srogiej twarzy.
W rzeczywistości mogłem zinfiltrować Kouyouen, wspinając się po ogrodzeniu. Problemem było to, że jego szczyt był dość wysoko od ziemi, a dodatkowo u samej góry wystawały ostre pręty. W tym wypadku uznałem, że najlepszym wyborem będzie czekać na koniec zajęć. Gdybym na siłę próbował się włamać, najpewniej zostałbym złapany i byłoby po ptakach. Doszedłem już tak daleko i nie mam zamiaru pozwolić, by gra zakończyła się tak łatwo. W końcu w przeciwieństwie do Haruhi, wciąż potrafię się kontrolować.
No i czekałem przez niemal dwie godziny…
Ostatni dzwonek brzmiał mi jak odległe wspomnienie. Bramy wypuściły uczniów, wylewając ich niczym potop.
Taniguchi miał rację. Faktycznie była to koedukacyjna szkoła. Dziewczęce mundurki były zwyczajnymi czarnymi uniformami. Idący między nimi chłopaki również ubrani byli w tradycyjny sposób. Było to dokładnym przeciwieństwem North High z dziewczynami w marynarskich mundurkach i chłopakami w garniturach. Jeśli chodzi o proporcje, to więcej było dziewczyn…
"Jak to możliwe… Kij z tym"
Widziałem kilka znajomych twarzy z klasy 1-9. Myślałem, że zniknęli, a okazuje się, że uczęszczali do tego liceum. Nie wiem, czy to uprzedzenie, czy coś, ale nie zauważyłem nikogo z mojego gimnazjum. Ci, których wcześniej widziałem, nawet mnie nie zauważyli, albo przechodząc w pobliżu, patrzyli na mnie podejrzliwym wzrokiem. W tym momencie mają inny zestaw wspomnień, prawdopodobnie lepszych, w końcu nie musieli wspinać się co dzień na szczyt wzgórza.
Czekałem dalej. Szanse na zgarnięcie puli wynosiły 50/50. Jeśli ta dziewczyna dołączyła do jakiegoś klubu, albo musiała coś zaplanować i w wyniku tego została w szkole, to praktycznie będę stać tutaj jak strach na wróble. Błagam cię, pospiesz się i wracaj do domu, a potem pojaw się przede mną.
A co jeśli Haruhi założyła nową Brygadę SOS w tym liceum Kouyouen i to z kimś innym niż ja bierze udział we wszystkich typach zajęć?
Gdy tak myślałem, moje serce zaczęło bić jak szalone. W końcu czy taki obrót spraw nie zrobiłby ze mnie, Asahiny, Nagato i Koizumiego śmieciem do zastąpienia? W takim wypadku byłbym mniej niż postacią epizodyczną, byłbym kompletnym outsiderem. Nie tego chciałem! Pomodlę się do kogokolwiek. Niech to będzie Jezus, Budda, Mohammed, Mani, Zoroaster, a nawet Lovecraft! Jeśli którykolwiek z nich będzie w stanie mi pomóc, uwierzę w każdą przepowiednię lub legendę, którą głoszą! Nawet jeśli mówi ona o wielbieniu Dnia Sądu, z radością bym go wyczekiwał! Wreszcie zrozumiałem, jak to jest być tonącym chwytającym się brzytwy.
Ciekawość i depresja konsumowała mnie przez ok. 10 minut, aż:
"Taaak…."
Głęboko westchnąłem. Nawet nie wiedziałem, dlaczego aż tak głęboko. Dlaczego to westchnienie przepełnione było taką ulgą?
Dlatego, że pojawiła się ona.
W tym morzu czarnych mundurków szkolnych ujrzałem twarz, której nie zapomnę do końca swych dni.
Tak jak wtedy, gdy przedstawiała się pierwszego dnia szkoły i rozgrzała powietrze w klasie, długie włosy dosięgały jej talii. Stałem oszołomiony przez jakiś czas, po czym zacząłem obliczać na palcach, który dziś dzień tygodnia. Dzisiejszy dzień nie był dniem dla rozpuszczonych włosów. Jak widać ta Haruhi nie była zainteresowana bawieniem się fryzurami.
Mimo iż nie pasowało im, że stoję na ich drodze, uczniowie Kouyouen omijali mnie z prawej i z lewej. Nie miałem pojęcia, co myślą o gościu stojącym jak debil tuż przed bramą do szkoły, ale niech myślą sobie, co chcą. Nie mam czasu na przejmowanie się ich opinią.
Zatrzymałem się i skoncentrowałem swój wzrok na powoli zbliżającej się do mnie dziewczynie w czarnym mundurku.
Haruhi Suzumiya.
Nareszcie cię znalazłem.
Uśmiechnąłem się mimo woli, ponieważ Haruhi nie była jedyną osobą, którą znalazłem.
Obok Haruhi szedł i rozmawiał z nią chłopak w czarnym mundurku. Osobą tą, ze swoim przeklętym, firmowym uśmiechem, był nie kto inny tylko Itsuki Koizumi. I to się nazywa element zaskoczenia.
Więc ci dwoje tak się zbliżyli, że razem wracają do domu? Jednak Haruhi nie wyglądała na zbyt szczęśliwą. Jej wyraz twarzy był taki sam jak wtedy, gdy spotkałem ją po raz pierwszy na początku semestru. Okazjonalnie odpowiadała na pytania, po czym jej wzrok znów wracał na asfalt, a mina na powrót stawała się groźna.
To ta dziewczyna z przeszłości. Tak jak wtedy, nim wpadła na pomysł utworzenia Brygady SOS. Cały czas widać było wyraz twarzy mistrza sztuk walki zdesperowanego, by znaleźć wartościowego przeciwnika w celu zaprezentowania swoich umiejętności. Ta mina wywołała we mnie swego rodzaju nostalgię. Była to Haruhi znudzona codzienną rutyną, przykładająca się, by znaleźć ekscytację w życiu. Była to Haruhi nieuświadamiająca sobie, iż mogła manifestować każdą swoją zachciankę.
W każdym razie zawsze jest czas na retrospekcję, ale nie teraz. Podchodząc do mnie, ta dwójka nawet mnie nie zauważyła.
Jakkolwiek beznadziejnie to brzmi, ale nie byłem w stanie powstrzymać bicia mojego serca. Gdybym teraz miał się spotkać z doktorem, głos wydobywający się z mojej piersi, byłby tak głośny, że lekarz musiałby ściągnąć swój stetoskop. Było mroźno, a jednak się pociłem. Mam tylko nadzieję, że drżenie moich nóg było jedynie wytworem mojej wyobraźni, na pewno nie byłem takim tchórzem.
Już są. Haruhi i Koizumi właśnie do mnie dotarli.
"Hej!"
Musiałem się bardzo wysilić, by wypuścić z siebie chociaż te dźwięki.
Haruhi uniosła swoją głowę i wymieniła ze mną spojrzenia.
Jej nogi w czarnych pończochach przestały się poruszać.
"Co jest?"
Jej spojrzenie było chłodne jak zamrażarka. Przed zdjęciem ze mnie wzroku przeskanowała mnie od stóp do głów tymi oczyma.
"Czego chcesz ode mnie? Albo raczej – kim jesteś? Nie jestem osobą, która pozwala każdemu [hejować] mnie. Jeśli chcesz sobie poflirtować, idź gdzie indziej, takie rzeczy mnie nie interesują."
Byłem mentalnie przygotowany na coś takiego, więc nie byłem zszokowany. Jak przewidywałem, ta Haruhi nie miała pojęcia, kim jestem.
Odwróciłem się i odezwałem do Koizumiego:
"Czy to nasze pierwsze spotkanie?"
Koizumi wzruszył lekko ramionami i odpowiedział:
"Tak sądzę. Mógłbym zapytać, kim jesteś?"
"Jesteś przeniesionym uczniem, co nie?"
"Przeniesiono mnie tej wiosny… Skąd o tym wiesz?"
"Czy wiesz cokolwiek o grupie nazywającej się [Organizacją]?"
"[Organizacją]? Co sugerujesz?"
Jego niewinny uśmieszek to znak firmowy, do którego już się przyzwyczaiłem. Ale jego wzrok zdradzał oznaki zaniepokojenia. Nie znał mnie tak samo jak Asahina.
"Haruhi..."
Jej twarz drgnęła, a ona sama spojrzała na mnie swoimi wielkimi, czarnymi oczyma.
"Kto dał ci pozwolenie, by mówić mi po imieniu? Kim ty w ogóle jesteś? Nie przypominam sobie, bym poszukiwała towarzystwa zboczeńców lub prześladowców. Weź stąd spadaj, stoisz mi na drodze."
"Suzumiya..."
"Po nazwisku też nie wolno ci się do mnie odzywać. Skąd w ogóle znasz moje imię? Chodziłeś do gimnazjum we Wschodniej Dzielnicy? Po mundurku widać, że chodzisz do North High. Tylko co tu robi uczeń North High?"
Haruhi parsknęła tylko i obróciła się,
"Zignoruj go, Koizumi. Udawajmy, że nigdy nie istniał. Marnowanie czasu na tego chamskiego typa jest bezsensowne, zresztą to idiota. Chodźmy!"
Dlaczego Haruhi wracała do domu z Koizumim? Czyżby w tym świecie Koizumi przejął moją rolę? Ta myśl przeszła mi przez głowę, ale niezbyt się nią przejąłem.
"Czekaj!"
Złapałem ramię Haruhi, mimo iż próbowała mnie ominąć,
"Puszczaj mnie!"
Haruhi wykręciła swoją rękę i wyrwała się z mojego uścisku. Jej twarz emanowała wściekłością, ale ten poziom jej dzikości nie był wystarczający, bym porzucił swoje zadanie. W innym wypadku te godziny stania i marznięcia nie miałyby znaczenia.
"Jesteś naprawdę irytujący!"
Haruhi lekko skłoniła się i zaserwowała mi eleganckiego low kick'a.
Ból, który zaczął emanować z mojego kolana, był tak wielki, że zacząłem się dusić. Nie wystarczył jednak, by położyć mnie na ziemię. Po odzyskaniu równowagi powiedziałem niepocieszony:
"Powiedz mi tylko jedno."
Musiałem odwołać się do resztek pozostałej mi odwagi. Jeśli to nie zadziała, to nie mam więcej pomysłów. To była moja ostatnia nadzieja. Tak więc wyrzuciłem z siebie ostatnie pytanie:
"Pamiętasz festiwal Tanabaty sprzed trzech lat?"
Haruhi zatrzymała się ponownie, mimo iż już odchodziła. Patrząc na jej długie czarne włosy, kontynuowałem.
"Tego dnia wkradłaś się do szkoły i za pomocą białej kredy narysowałaś dziwne znaki..."
"I co z tego?"
Oblicze Haruhi przybrało wyraz furii.
"Wszyscy już o tym wiedzą. Po co o tym wspominasz?"
Ostrożnie dobierając słowa, spróbowałem skończyć to tak szybko, jak tylko się dało.
"Nie tylko ty wkradłaś się tego dnia do szkoły. Byłaś razem z gościem, który niósł Asahinę… Dziewczynę. To z nim właśnie narysowałaś te wzorki. Wzorki były wiadomością do Hikoboshi i Orihime, znaczyły mniej więcej [jestem tutaj]…"
Niedane mi było zakończyć tego zdania.
Haruhi złapała mnie za krawat swoją prawa ręką i przyciągnęła do siebie. Pociągnięty przez straszliwą moc mimo woli upadłem i zderzyłem swoje czoło z twardą jak skała głową Haruhi.
"Auć!"
Spojrzałem na nią z protestem, a ona popatrzyła na mnie niszczącym wzrokiem. Jej przeszywające spojrzenie wypaliło się w moich myślach. Było to nostalgiczne spojrzenie. Jej wyraz twarzy także był nostalgiczny.
Haruhi spojrzała na mnie zafascynowana i podczas gdy jej żyły niemalże pękały, spytała,
"Skąd to wiesz?! Kto ci o tym powiedział?! Nigdy nikomu o tym nie wspominałam. Wtedy…"
Nagle Haruhi przestała, jej mina gwałtownie się zmieniła, gdy zobaczyła mój mundurek.
"North High… Czy to możliwe…? Jak się nazywasz?!"
Miałem pewne kłopoty z oddychaniem, kiedy trzymała mnie tak mocno. Co za brutalna dziewczyna. Nie! Nie mam teraz czasu na kontemplowanie jej ogromnej siły. Jak się nazywam? Czy powinienem powiedzieć jej moje prawdziwe imię, którego nigdy nie słyszała, czy też tą głupią ksywkę, do której używania wszyscy już się przyzwyczaili?
Żadne z nich nie zadziałałoby na dziewczynę przede mną. Nie sadzę by kiedykolwiek usłyszała którekolwiek z tych dwóch imion. W takim wypadku pozostała mi tylko jedna, jedyna odpowiedź:
"John Smith."
Mimo że próbowałem powiedzieć to spokojnie, ciężko było to zrobić, będąc jednocześnie podnoszonym za szyję. Czy nie widzisz, że mam problemy z oddychaniem? Kiedy rozmyślałem sobie w ten sposób, cały ucisk na moje drogi oddechowe zniknął jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
"John Smith?"
Haruhi puściła mój krawat i stała oszołomiona, podczas gdy jej ręce wisiały w powietrzu. Rzadko widziałem ją w takim stanie. Haruhi Suzumiya wyglądała, jak gdyby jej dusza została zabrana przez mrocznego kosiarza, gdy jej usta były szeroko otwarte.
"Więc to ty… Jesteś tym Johnem Smithem? Tym dziwnym licealistą… który mi pomógł… w gimnazjum…."
Nagle Haruhi potknęła się, a długie włosy zasłoniły jej oczy. Koizumi złapał ją ostatnim momencie, gdy już miała upaść.
Kontakt został nawiązany.
|