"Jeśli nie potrzebujecie komputera, oddajcie go nam." - powiedział przewodniczący, a Haruhi na to:
"Oczywiście, że go używamy. Cały czas. Dopiero co użyliśmy go do edycji filmu, który niedawno nakręciliśmy."
Tak konkretnie to tylko ja go do tego używałem.
"Nawet zrobiliśmy stronę internetową."
To też moje dzieło. Poza surfowaniem po internecie dla zabicia czasu i narysowania loga, które było niczym więcej jak bazgrołem, Haruhi rzadko używała komputera.
"Jedyne, co wasza strona ma po sześciu miesiącach, to strona główna! I wcale jej nie aktualizowaliście!"
Gniewnie odpowiedział przewodniczący. A więc to on tak regularnie odwiedzał stronę, zwiększając licznik odwiedzin. Rozumiem, to wyjaśnia, dlaczego został uwięziony w jaskini olbrzymiego świerszcza. Naprawdę przejmuje się tym, do czego jest wykorzystywany jego komputer.
"Ale kiedy zapytałam, czy użyczycie nam komputer, zgodziliście się. Ty też to pamiętasz, prawda, Kyon?"
Czy pamiętam? Tak, wyraźnie pamiętam klęczącą i łkającą Asahinę, biedaczka. Ale nie zwracałem za bardzo uwagi na to, co mówił przewodniczący. Nawet jeśli się zgodził, to wtedy był mentalnie zniszczony, więc ta transakcja prawdopodobnie się nie liczy.
"Sprzeciw! Kategorycznie się temu sprzeciwiam!"
Wygląda na to, że poważnie do tego podchodzi. Skrzyżował ramiona i nie powiedział nic więcej. Z tym zdeterminowanym wyrazem na twarzy nawet wyglądał jak wojownik gotowy, by zginąć na polu bitwy. Myślałem, że dał sobie spokój po półroczu, ale jego wewnętrzny płomień świecił jasno.
"Hmm..."
Haruhi pokiwała głową, uśmiechając się.
"No dobrze, skoro tak bardzo chcecie zmierzyć się z nami, przyjmujemy wyzwanie. Stawiamy na szali komputer, tak? A jaka jest wasza stawka?"
"Ten komputer, oczywiście, a cóż by innego? Jeśli przegramy, komputer zostaje u was."
"On już należy do nas. Nie ma zabawy w zaklepywaniu tego, co już się posiada, wymyśl coś innego!"
Z jakiegoś powodu poruszyły mnie słowa Haruhi, ona zawsze potrafi znaleźć sposób, aby zmienić nielegalną zdobycz na absolutnie legalną własność. Czyżby zamierzała zostać profesjonalną złodziejką?
Jednakże przewodniczący się nie zdenerwował. Zamiast tego uśmiechnął się sztywno.
"W porządku. Jeśli wygracie, damy wam nowy… No dobra, damy wam cztery komputery. To będą laptopy, jeśli nie macie nic przeciwko..."
Takie podniesienie stawki wymagało nie lada odwagi. Haruhi nie spodziewała się usłyszeć czegoś takiego.
"Naprawdę? Mówisz poważnie?"
Zeskoczyła z biurka i wpatrzyła się w twarz przewodniczącego.
"Nie żartujesz? Jeśli nie dotrzymasz słowa, pożałujesz!"
"Masz moje słowo. Podpiszę nawet oświadczenie woli."
Widząc wyzywające spojrzenie przewodniczącego, nagle po części zrozumiałem, skąd bierze się jego pewność siebie.
Od jakiegoś czasu Nagato przygląda się pudełku z płytą, które trzyma w ręce. Nie miałem pojęcia, co za gra tam się znajduje, ale dam sobie głowę uciąć, że Kółko Informatyczne przelało w jej stworzenie całą swoją wiedzę. Pomijając pytanie, jak doświadczonymi graczami są członkowie Kółka, pewnie wydaje im się, że mogą zniszczyć amatorów z Brygady SOS. Mnie też tak się wydaje. Bez względu na dyscyplinę, jeśli chodzi o jakiekolwiek zawody, nasze zwycięstwo jest mało prawdopodobne. Mecz bejsbolowy wygraliśmy wyłącznie dzięki magicznemu kijowi Nagato, nie dzięki jej umiejętnościom.
Jednakże mamy tu kogoś, kto po prostu tego nie rozumie.
"Nie macie w swoim kółku żadnych dziewczyn, prawda?"
To bezsensowne pytanie padło z jej ust ni z tego, ni z owego.
"Nie mamy, i co z tego?" - odpowiedział przewodniczący.
"Nie macie ani jednej członkini?"
"N... Nie."
Przewodniczący starał się zachować opanowanie, podczas gdy Haruhi uśmiechała się złowrogo niczym stary rozpustnik.
"Jeśli wygracie, nagrodzę was tą dziewczyną."
Wycelowała palec w stronę Nagato.
"Założę się, że chcielibyście mieć w swoim kółku dziewczynę, co nie? Yuki jest bardzo użyteczna, ma świetną pamięć i zachowuje się lepiej niż ktokolwiek inny w tym pokoju."
Ty kretynko! Jak możesz składać taką propozycję? Zaoferowali cztery komputery, a ty w zamian jedną osobę, czy to nie za mało? Poza tym cztery komputery nigdy nie będą dorównywały Nagato, choć ty chyba o tym nie wiesz.
"..."
Nagato zachowywała spokój, mimo iż znalazła się na szali. Bez choćby drgnięcia powieką spojrzała na mnie, potem na Haruhi i jej wzrok spoczął na przewodniczącym.
"Hę... A... Ale..."
"O co chodzi? Mówisz, że wolisz jednak słodką Mikuru? A może uważasz, że cztery komputery to za mało, by kupić Nagato? No dobra, dorzućmy dodatkowe nagrody. Jeśli wygramy, zmienicie nazwę swojego klubu na [Drugi Oddział Brygady SOS z North High]."
"Ech... Co... Ja..."
Słysząc słowa Haruhi, Asahina zaczęła się jąkać i natychmiast zastygła w miejscu.
"Sama możesz być trofeum, jeśli przegramy."
Z oburzeniem skierowałem się w stronę Haruhi.
"Przestań traktować Nagato i Asahinę, jakby były przedmiotami! Czemu nie postawisz sama siebie? Jest jakaś granica znieczulicy!"
"O czym ty gadasz? Dowódca Brygady SOS to najświętszy i najbardziej symboliczny byt i nie można go zbezcześcić! Dowódca reprezentuje esencję tego, czym jest Brygada SOS! Wybrałam jej członków i nie zamierzam ustąpić ze stanowiska!"
Chcesz powiedzieć, że nawet jeśli ukończysz szkołę, zamierzasz dalej władać tą klitką?
"Poza tym nikt nie może postawić na szali czegokolwiek równego mnie, choćby przeszukał wszystkie zakamarki Ziemi!"
Haruhi bezmyślnie uniknęła moich ataków i wskazała najpierw na Nagato, a potem na znieruchomiałą Asahinę, podchodząc do przewodniczącego.
"A teraz wybieraj! Którą chcesz?"
Gdy to powiedziała, przelotnie spojrzała na mnie i dodała:
"Jeśli ostatecznie będziesz chciał wybrać mnie... No dobra, mnie też możesz wybrać!"
Jak można było się spodziewać, nie dał się złapać na głupie prowokacje Haruhi. Podążyłem za jego wzrokiem i zauważyłem, że wielokrotnie spoglądał na Nagato. To jestem w stanie zrozumieć.
Nosząc piętno zbrodni molestowania Asahiny, oczywiście nie czuł się uprawniony do wybrania ofiary swego czynu. Z drugiej strony, Taniguchi mówił mi, że Nagato ma wielu cichych wielbicieli, może taki cichy mól książkowy jest w typie przewodniczącego? Fakt, że ani razu nie obrócił się w stronę Asahiny również może mieć z tym coś wspólnego. I wciąż ostrożnie utrzymywał swój wizerunek, nie deklarując otwarcie, że "chcę mieć dziewczynę w swoim kółku." Więc to naturalne, że wybrał Nagato.
Pytacie, co z Haruhi? Ha. Odkąd jej ekscentryczna osobowość stała się szeroko znana w całej szkole, jedynymi, którzy mogliby ją wybrać, byliby albo masochiści od urodzenia albo ludzie równie dziwni co ona sama. Oczywiście nikt nigdy nie dorówna Haruhi pod względem dziwności, więc chociaż z tego powodu mogę odetchnąć z ulgą.
I tym sposobem przygotowano pole do bitwy.
Przewodniczący zabrał swoich sługusów z Klubu Literackiego i zaraz potem wrócili. Tym razem nieśli, jeśli dobrze pamiętam, cztery przenośne komputery. Początkowo pomyślałem, że to bardzo szczodre z ich strony, że wydają nam nagrodę z góry. Później jednak zauważyłem, że do gry potrzeba pięciu komputerów. Następnie, nie wiedząc, czy należą do Kółka Informatycznego, czy do sieci techników telekomunikacyjnych, błyskawicznie zainstalowali okablowanie LAN do komputera Haruhi i czterech laptopów, a na koniec zainstalowali na nich stworzoną przez nich grę. Z tego, co mówili, wynikało, że jest to symulator kosmicznych bitew 5 na 5 graczy. Krótko mówiąc, Brygada SOS ma swoje pięć komputerów, Kółko Informatyczne ma swoje pięć i wszyscy będziemy toczyć bitwę na tym samym serwerze. Tyle tylko, że my siedzimy w swoim pokoju, a oni w swoim.
Oczywiście, sam serwer znajduje się u nich. Hmm, rozumiem.
"Tydzień na ćwiczenia powinien wam wystarczyć?"
Przewodniczący spoglądał z dumą na zwinną pracę jego członków.
"Bitwa odbędzie się za tydzień licząc od dzisiaj, o 16:00. Sprawdźcie grę i rozegrajcie kilka partii próbnych. Nie byłoby żadnej zabawy, gdyby nasi oponenci okazali się za słabi."
Jest tak pewny swego, jakby już zwyciężył. Pod tym względem brzmi jak Haruhi. A u niej sama myśl o zdobyciu czegoś nowego powoduje, że uśmiecha się od ucha do ucha.
"Hmm, a tak się właśnie zastanawiałam, czy by nie sprawić wszystkim po laptopie. Każdy powinien go mieć, w końcu inwestycja w pracowników to klucz do ich motywacji."
Mnie nie zmotywujesz byle laptopem. Ale skoro już mi go dajesz, to nie będę protestował.
Wypiłem dawno wystygłą herbatę i zauważyłem minę Nagato. Stała pod ścianą razem z Asahiną, obserwując z kamienną twarzą, jak Kółko Informatyczne instaluje sprzęt. Ani cienia emocji, jak zwykle.
Nie sądzę, aby umieścili wirusa w ich własnej grze, ale nie ma też gwarancji, że tego nie zrobili. Gdyby było inaczej, Nagato coś by na to poradziła. Dopóki jest w pobliżu, mogę być spokojny. Bez względu na to, jakie asy ma w rękawie Kółko Informatyczne, nie są w stanie oszukać Nagato.
Podczas gdy bawiłem się pustą filiżanką, Asahina podbiegła do mnie i powiedziała:
"Kyon... Co... Co mam robić? Ja... Nie mam bladego pojęcia o maszynach..."
Jej zakłopotany wzrok skupiał się na wciąż rosnącej liczbie kabli. Cóż, nie ma powodu, by się zamartwiać.
"To tylko gra, po prostu baw się dobrze."
Tymi słowami pocieszyłem ją. I szczerze mówiąc, tak właśnie myślałem. Jeśli stawką w tej batalii naprawdę są Nagato i Asahina, to będę walczył niczym lew. A co do zwrotu komputera, który zdobyła Haruhi przy pomocy swoich brudnych sztuczek, to zupełnie inna para kaloszy. Jak na mój gust, warunki postawione przez Kółko Informatyczne opierały się na niskim ryzyku i wysokim zysku. I na tym polegała różnica w determinacji obu drużyn.
"Możemy albo nic nie stracić albo zyskać wszystko. Dlatego Haruhi tak szybko przyjęła wyzwanie."
Powiedziałem z przekonaniem i uśmiechnąłem się, aby pocieszyć Asahinę.
"Ale Suzumiya... Zdaje się... Podchodzić do tego bardzo poważnie..."
Gdy tylko członkowie Kółka Informatycznego zakończyli instalację, Haruhi zaciągnęła Koizumiego do swojego biurka, podczas gdy ten zapoznawał się z plikiem kartek, będącym z pewnością instrukcją do gry. Haruhi natychmiast chwyciła za mysz, chcąc sprawdzić grę.
Z jakiegoś powodu wszyscy członkowie Kółka, wyłączając przewodniczącego, wyglądali na bardzo zadowolonych, albo raczej dumnych z siebie, jakby ukończyli jakieś znaczące osiągnięcie.
Potem sprawdziliśmy wszystkie komputery. Testowanie trwało do zachodu słońca, po czym stwierdziliśmy, że na dziś wystarczy.
Podczas gdy całą piątką schodziliśmy ze wzgórza, zamieniłem słówko z Koizumim. Gdy znaleźliśmy się kilka metrów za dziewczynami, powiedziałem:
"Jakiś czas temu zdecydowałem się usunąć pewne wyrażenie z mojego słownika."
"Poważnie? Jakie?"
"Zgadnij."
Koizumi uśmiechnął się ironicznie i udawał, że się zastanawia.
"Z twojego punktu widzenia niewiele jest takich wyrażeń, których chciałbyś się pozbyć. To może być niema dezaprobata […], albo [dość tego!]" To chyba najlepsze odpowiedzi, czyż nie?"
Milczałem, podczas gdy Koizumi z uśmiechem odpowiadał.
"Dobra, wygrałeś."
Wzruszyłem ramionami i uniosłem dłonie, by wynagrodzić go za poprawną odpowiedź. Koizumi pretensjonalnie pomachał dłonią i rzekł:
"Teraz w pełni rozumiem, jak się czujesz."
Przypuszczam, że wątpię.
"Nie, nie, starasz się nie popadać w ten sam powtarzalny nastrój. Gdybyś przez cały czas robił to samo, to nawet jeśli nikt inny by tego nie zauważył, ty byłbyś już tym zmęczony. To tak, jakbyś nie chciał grać w grę, z którą miałeś do czynienia tysiące razy, bo już się nią znudziłeś. Po prostu martwisz się tym, co by było, jeśli miałbyś dość tego wszystkiego. Podobnie jest z Suzumiyą, z tą różnicą, że jej działania są oparte na jej myślach, a twoje są ograniczone tym, co ona robi. Więc kto tu jest bardziej odprężony?"
Wyjaśnisz mi, czemu bawisz się w psychiatrę z moimi odczuciami? Dziura w moim sercu nie może zostać załatana twoimi byle jakimi teoriami. Swoją drogą, jako gość ciągle zgadzający się z Haruhi, jesteś ostatnim, który ma prawo mnie analizować.
"Może i zgadzam się na wszystko, jednak jestem tu z własnej woli. Zapomniałeś o tym? Choć Nagato, Asahina i ja reprezentujemy różne frakcje i stanowiska, jesteśmy tu mniej więcej z tego samego powodu. Chyba nie muszę ci przypominać, że moim głównym celem jest obserwacja Suzumiyi."
Dlatego jestem niespokojny. Najpierw zostajesz bez powodu wciągnięty do Brygady SOS, a potem jesteś na każde jej rozkapryszone zawołanie? Nie kpij ze mnie! Co to ma być za konspiracja?
"Skąd mam mieć pewność?"
Rozbawiony wzrok Koizumiego padł teraz na mnie.
"Właściwie to już nie tylko o Suzumiyę chodzi. Teraz i ty stałeś się celem obserwacji. Od teraz bez względu na to, co zrobicie ty i Suzumiya, to, choć z obawą, potraktuję to jako okazję do rozszerzenia mojej perspektywy na świat. I za samo to mam prawo być ci wdzięczny. Nie żartuję. Jestem wdzięczny wam obojgu."
To nie ty cierpisz, dlatego możesz sobie pozwolić na wdzięczność.
Od zakończenia szkolnego festiwalu, mój umysł stał się czystszy. Wiatry od strony gór niosą ze sobą jesienny chłód. Nie potrafię polubić tej pory roku. W porównaniu z coraz zimniejszą pogodą każdego kolejnego dnia wolę tyranię Haruhi.
Robiło się ciemno. Trójka dziewczyn szła powoli przed nami. Haruhi gadała bez końca, Asahina potakiwała od czasu do czasu, a Nagato wyłączyła wszelkie funkcje mechaniczne poza chodzeniem. Torba Nagato bujała się, jakby zabrała ze sobą laptopa, który został jej przydzielony. Gdy zapytałem ją, po co zabiera go do domu, włożyła pudełko z płytą CD do torby i odparła: "Analiza." Patrząc na jej sylwetkę, coś jeszcze przyszło mi na myśl.
"Koizumi, chcę coś zasugerować."
"Toż to rzadkość, zamieniam się w słuch."
Na wszelki wypadek ściszyłem głos.
"Możemy nie oszukiwać podczas starcia z Kółkiem Informatycznym?"
"Zdefiniuj oszukiwanie."
Koizumi również ściszył głos.
"To, co robiła Nagato podczas meczu w baseball."
Nie mów, że zapomniałeś.
"Postawię sprawę jasno, jeśli masz jakieś moce pozwalające na manipulację grami wideo na naszą korzyść, nie korzystaj z nich. A poza nadnaturalnymi mocami nie korzystaj z innych metod, które kwalifikowałyby się jako oszukiwanie!"
Koizumi uśmiechnął się nieznacznie i obdarzył mnie badawczym spojrzeniem,
"Co zamierzasz? Chcesz powiedzieć, że nie przejmujesz się możliwością przegranej?"
"Tak."
Przyznaję.
"Tylko tym razem nie chcę korzystać z żadnej mocy związanej z kosmitami, podróżnikami w czasie czy esperami, by oszukiwać. Myślę, że lepiej stawić czoło wyzwaniu i zaakceptować wynik, jaki by nie był."
"A twoim powodem, by tak postąpić jest...?"
"Nawet jeśli przegramy, stracimy tylko komputer, który im ukradliśmy. Poza tym to by tylko oznaczało, że wróci do prawowitego właściciela, a to żaden problem dla nas."
Tylko zanim do tego dojdzie, muszę gdzieś przenieść mój sekretny album ze zdjęciami Asahiny.
"Nie chodzi mi o to, co się stanie z komputerem." - odpowiedział zaintrygowany Koizumi,
"Powinieneś wiedzieć, że Suzumiya nie lubi przegrywać. Jeśli podczas tego starcia zauważy, że nie dajemy sobie rady, może wpaść w złość i stworzyć Zamkniętą Przestrzeń. Nie przeszkadza Ci to?"
"Mam to gdzieś."
Spojrzałem na plecy Haruhi.
"Najwyższa pora, żeby ta dziewczyna dorosła. Nie może wszystko dziać się według jej widzimisię. No i tym razem to nie ona zainicjowała pojedynek, dlatego nie wydaje mi się, żeby bardzo poważnie do niego podchodziła."
Powinienem też powiedzieć Nagato, żeby jutro zablokowała i swoje moce. Tylko czy wspominać też o tym również Asahinie? Choć sama przyznaje, że nie umie korzystać z maszyn, ciężko mi sobie wyobrazić, z jakich mocy specjalnych czy tajnych technologii mogłaby korzystać, by zwyciężyć w kosmicznej batalii. Porozmawiam z nią, na wszelki wypadek.
Koizumi zachichotał cicho. Co Ty wyprawiasz? To brzmi obrzydliwie.
"Nie, nie śmiałem się z Ciebie. Po prostu jestem trochę zazdrosny."
A czego ty mi możesz zazdrościć?
"Tego głębokiego zaufania, jakim ty i Suzumiya się obdarzacie."
O czym ty gadasz? Słyszałem, ale nie zrozumiałem sensu.
"Zgrywasz się? Wybacz, może nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale Suzumiya zawsze liczy na Ciebie, podczas gdy ty pokładasz w niej sporo zaufania."
A kim ty jesteś, żeby mówić, komu ufam?
"Przyjmijmy, że faktycznie przegramy pojedynek w przyszłym tygodniu. Wierzysz, że Suzumiya nie utworzy w wyniku tego Zamkniętej Przestrzeni. To pokazuje, jak mocno jej ufasz. Adekwatnie Suzumiya wierzy, że dopóki jesteś w pobliżu, może wygrać. To reprezentuje podobny poziom zaufania. Postawiła na szali siebie i swoich towarzyszy, ponieważ jest przekonana, że zwycięży. Możecie nie przyznawać tego głośno, ale wytworzyliście między sobą silną więź."
Ucichłem na dłuższą chwilę. Dlaczego nic mu nie odpowiedziałem przez tak długi czas? Czy to dlatego, że Koizumi trafił w samo sendo moich uczuć? Kwestię tego, czy ufam Haruhi, czy nie, zostawię ekspertom, jednak naprawdę wierzę, że rozsądek Haruhi nie będzie schodził na dalszy plan przez cały czas. Wystarczy popatrzeć na to, co się działo przez ostatnie pół roku. Wiele się wydarzyło między założeniem Brygady SOS a stworzeniem filmu, powstało mnóstwo wspomnień. Bardzo dojrzałem przez ten czas i jestem pewny, że to samo można powiedzieć o Haruhi. A jeśli nie, to byłaby największą idiotką na świecie bez nadziei na ocalenie.
"Warto spróbować."
Mój język nareszcie zmusił się, by coś powiedzieć.
"Jeśli rzeczywiście przegramy z Kółkiem Informatycznym, a potem Haruhi stworzy dziwny i niepokojący, szary świat, to już nie będzie mnie obchodziło, co się z wami stanie. Kto wie, może nawet przyłączę się do niej przy tworzeniu nowego świata."
Tym razem Koizumi uśmiechnął się w typowy dla siebie sposób i stwierdził:
"To właśnie miałem na myśli, mówiąc, że sobie ufacie. Czy teraz rozumiesz, dlaczego ci zazdroszczę?"
Nie odpowiedziałem mu, gapiąc się na swoje stopy. Koizumi chciał dodać coś jeszcze, ale widząc, że nie jestem w nastroju, nie powiedział już nic.
Dajcie spokój, przyzwyczaiłem się już do widoku zamyślonego Koizumiego, tak samo jak do Asahiny przebierającej się za pokojówkę, albo Haruhi biorącą wieczną pewność siebie chyba z powietrza.
Było to też prawie tak normalne jak niemal niewidoczna obecność Nagato... Tak chciałem powiedzieć, ale...
Tydzień później podczas bitwy między nami a Kółkiem Informatycznym zauważyłem coś kompletnie niespodziewanego.
|