Haruhi nigdy ani odrobinę nie powątpiewała abstrakcyjną rzeczywistość. Chwyciła moją siostrę za ręce i z uśmiechem zatańczyła z nią.
"Masz niesamowity talent i świetlaną przyszłość! Pewnie wkrótce dostaniesz się do ligi baseballowej!"
Siostra pozwoliła się wodzić w tym szaleńczym, radosnym i głośnym tańcu.
Co powinienem dodać? Ano to, że było już 9-3.
Siedziałem na ławce z twarzą skrytą w dłoniach.
Nasza passa homerunów wciąż trwała. Na tablicy wyników widniało już 9-7. Siedem homerunów pod rząd w jednym inningu. To chyba nowy rekord turnieju.
Po swoim piorunującym uderzeniu Taniguchi wrócił na ławkę, mówiąc:
"Zdecydowałem się dołączyć do drużyny baseballowej. Nie wiedziałem, że drzemie we mnie taki potencjał. Koushien nie jest już tylko sferą marzeń. Czułem, jakby kij sam celował w piłkę!"
Siedzący obok niego Kunikida przytaknął: "Tak, to prawda!"
Ich ekscytacja sięgała zenitu.
Tsuruya, głośno się śmiejąc, klepnęła w ramię dziwnie poddenerwowaną Asahinę. Jak ja się cieszę, że ci troje to tacy naiwniacy.
"Czas, żeby pokazać im nasze prawdziwe oblicze." - powiedziała Haruhi, podnosząc kij.
Czy teraz nie pora miotacza?
Męczyły mnie już dźwięki piłek odbijających się od tablicy wyników.
Było już 9-8. Przeciwnicy wymienili już trzech miotaczy. Wiem, że nie zależało im na mojej sympatii, ale zwyczajnie było mi ich żal. Biedacy.
Kolejka zaczęła się od nowa. I Asahina, i Nagato ponownie wykonały homerun. Wynik zmienił się na 9-11 na naszą korzyść. Jedenaście homerunów z rzędu...
Zacząłem dochodzić do wniosku, że trzeba to jak najszybciej zatrzymać, bo zauważyłem, że przeciwnicy nie patrzyli już na nas, tylko na kij. Czy mogliby pomyśleć, że jest magiczny? Pewnie, będąc w tej sytuacji, tak.
Nim przekazałem kij siostrze, podszedłem do Nagato, która czytała książkę na skraju ławki.
"Już wystarczy." - rzekłem.
Jak nigdy Nagato szybko zamrugała oczami. Niezwykły widok, bowiem zwykle robi to może raz na dziesięć sekund.
"Rozumiem." - odpowiedziała i, wypowiadając coś, dotknęła palcem kija, który trzymałem.
Nie słyszałem, co mówiła, ale i tak pewnie bym nie zrozumiał.
Wtem szybko cofnęła rękę, zamilkła i ponownie otworzyła książkę.
Rany!
Gdy moja siostra, Koizumi i Kunikida poszli ponownie uderzać już ani razu nie udało im się wykonać homeruna. Przepuścili wszystkie piłki i zostali wykluczeni. Wszystkie udane próby były wynikiem oszustw.
Zapomniałem wspomnieć, że w turnieju obowiązywał też limit dziewięćdziesięciu minut na mecz. Po to tylko, żeby organizatorzy zdążyli przeprowadzić wszystkie mecze w ciągu jednego dnia. Czyli i tak kolejnej rundy nie będzie. Jeśli w drugiej połowie czwartego inningu nam przerwą to wygramy.
Naprawdę musimy?
"Musimy" - odparł Koizumi.
"Dzwonili moi towarzysze z podziękowaniami. Zamknięta Przestrzeń przestała się rozszerzać. Jednak mimo to Wcielenia wciąż w niej są, więc jakoś musimy posprzątać ten bałagan. Ale najważniejsze, że Zamknięta Przestrzeń już nie rośnie."
Jednakże jeśli nasi przeciwnicy odwrócą losy, będzie jak pod Waterloo. Nie byłem przygotowany na to, by wyobrazić sobie humor, w jaki wpadnie Haruhi.
"Dlatego mam propozycję."
Koizumi odsłonił swoje białe zęby. Biel była tak jasna, że z powodzeniem nadawałby się do reklam pasty do zębów.
Wyszeptał mi do ucha swoją propozycję.
"Poważnie?"
"Bardzo poważnie. Jedyny sposób to maksymalnie zminimalizować straty punktowe."
Znów zazgrzytałem zębami.
Poprosiliśmy sędziego o pozwolenie przeprowadzenia zmian w polu.
Nagato zastąpiła Koizumiego na stanowisku łapacza, Koizumi przeniósł się na środek pola, a ja zamieniłem się pozycjami z Haruhi i stanąłem w polu miotacza.
Kiedy Koizumi poprosił Haruhi, by zrezygnowała ze swojej pozycji, żachnęła się. Ale gdy dowiedziała się, że to ja ją zastąpię, rzuciła mi mało porozumiewawcze spojrzenie i rzekła:
"No dobrze. Ale jeśli pałkarz uderzy piłkę, stawiasz wszystkim kolację!"
I przeszła na drugą bazę.
Nagato stała oszołomiona, więc wraz z Koizumim pomogliśmy ubrać jej ochraniacz klatki piersiowej i nagolenniki. Czy ktoś tak wypluty z emocji może być łapaczem?
Nagato przeszła za płytę pałkarza i uklękła.
Mecz został wznowiony. Ponieważ czas już się kończył, nie miałem ani chwili, by się rozgrzać na nowej pozycji. Chyba będę musiał pierwszy raz pełnić rolę miotacza.
Rzucę i zobaczę, co się stanie.
Szzzzzt!
Piłka, którą rzuciłem z całej siły wylądowała w rękawicy Nagato bez żadnego impetu.
Zły rzut.
"Graj poważnie!"
To Haruhi wrzeszczała ile sił w płucach. Zawsze jestem śmiertelnie poważny.
Tym razem spróbuję podkręconej piłki.
Drugi rzut.
Naprawdę chciałem, by przeciwnik został zmylony, ale nic z tego. Piła znów poleciała praktycznie bez impetu. To koniec. Moje rzuty nie są wystarczająco dobre.
"Pierwszy błąd!" - ogłosił sędzia.
Kij pałkarza minął piłkę. Błąd był ewidentny, ale pałkarz z niedowierzaniem spojrzał w rękawicę Nagato.
Rozumiałem, jak się czuł. Można było się spodziewać jego reakcji, gdy zobaczył, że moja słabo rzucona piłka nagle, tuż przed uderzeniem, obniżyła lot o trzydzieści centymetrów. Nikt by nie uwierzył w takie coś, gdyby tego nie widział.
"..."
Nagato pozostała na kolanach. Lekko tylko odrzuciła piłkę w moją stronę. Złapałem ją i poszedłem z powrotem na swoje stanowisko.
Chociaż bardzo się starałem, posyłałem piłki o przeciętnej sile.
Trzeci rzut był zupełnie niecelny - to znaczy taki się wydawał. Po kilku metrach piłka wróciła na linię rzutu, ignorując wszelkie prawa fizyki, grawitacji i aerodynamiki. Nawet przyspieszyła, wpadając w rękawicę łapacza.
Trzask! Wątła Nagato aż się zatrzęsła.
Pałkarz zrobił wielkie oczy. Nawet sędzia na chwilę zaniemówił. Po chwili już nie tak pewnie ogłosił:
"Drugi błąd pałkarza!"
To zaczyna wymykać się spod kontroli! Kończmy już!
Zaczynałem już słabnąć od tych rzutów wykonywanych bez siły na oślep. Gdyby pałkarz nie machał kijem, sędzia przyznałby mój błąd. Jednak skoro machał, mijał się z piłką, nawet lekko jej nie dotykając.
Cały sekret tkwił w inkantacjach, które za każdym razem wypowiadała Nagato, gdy ja rzucałem. Tylko ja wiedziałem, co tak naprawdę się dzieje. Pewnie to samo zrobiła z kijem, gdy uratowała mi życie w klasie, zmieniając jej dane.
Dzięki temu właśnie dziś rzucałem jak maszyna. Dzisiejszym MVP powinna zostać Yuki Nagato.
Bardzo szybko pałkarze przeciwników zaliczyli dwa błędy, a trzeci był o jedną piłkę od wyeliminowania. Czy to ja powinienem odgrywać tak ważną rolę? Przykro mi, Piraci z Kamigahara.
Nie włożyłem ani dużo siły, ani uwagi w ostatni rzut w kierunku bladego pałkarza.
Piłka zmieniła kurs i poleciała w dobrym kierunku. Pałkarz machnął kijem z całej siły. Piłka ponownie zmieniła kierunek i zaczęła lecieć w górę. Kij znów wykonał pusty przebieg rysując tylko półksiężyc w powietrzu. Trzeci błąd. Rany, wreszcie koniec. A może i nie?
"!"
Piłka odbijała się w kierunku siatki za łapaczem. Chyba poleciała własnym torem po zmianie kierunku. Przeleciała przez rękawice Nagato i potoczyła za bazę pod niemożliwym kątem.
Ale dziki rzut.
Pałkarz dostrzegł swoją szansę i szybko wystartował. Nagato wciąż trzymała rękawicę, pozostając nieruchomo na swojej pozycji.
"Nagato! Podnieś piłkę!"
Spojrzała na mnie wzrokiem bez wyrazu, powoli wstała i podeszła do niej. Pałkarz dotarł już do pierwszej bazy i kierował się do drugiej.
"Szybciej!"
Haruhi, stojąca na drugiej bazie, machała gorączkowo rękawicą.
Nagato w końcu chwyciła miękką piłkę w taki sposób, jakby ostrożnie podnosiła żółwie jajko i spojrzała na mnie.
"Na drugą bazę!"
Wskazałem za siebie na krzyczącą Haruhi. Nagato lekko skinęła głową.
Fru!
Biały promień minął moją głowę, rozwiewając kilka pasm włosów. Zobaczyłem jak rękawica Haruhi spadła jej z ręki. Piłka pozostała w niej. Wtedy zauważyłem, że Nagato przy rzucie ledwo tylko ruszyła nadgarstkiem.
Widząc, że rękawica spadła jej z dłoni, Haruhi zrobiła wielkie oczy. Pałkarz też chyba się przestraszył bo na czworakach docierał właśnie do czwartej bazy.
Koizumi, stojąc w środku pola, podniósł rękawicę, wyciągnął z niej piłkę i odszedł ze swoim firmowym uśmiechem na ustach. Dotknął piłką pałkarza, równocześnie go przepraszając.
"Przykro mi. Chyba jesteśmy mało zorganizowaną drużyną."
Mnie w nią nie wliczaj.
Westchnąłem głęboko.
Mecz się skończył.
Zawodnicy Piratów z Kamigahara zalali się łzami. Nie byłem pewny, co się działo. Może byli załamani faktem, że zostali pokonani jako seniorzy? A może, że zostali zmieceni z powierzchni ziemi przez w większości damską zbieraninę licealistów, w której szeregach była nawet uczennica podstawówki? A może jedno i drugie?
Z drugiej strony Haruhi była absolutnie zachwycona. Miała na twarzy promienny uśmiech. Taki sam jak wtedy, gdy zakładała Brygadę SOS.
"Pójdziemy na całość i dotrzemy do letniego Koushien! Mistrzostwo krajowe to nie sen!" - krzyknęła głośno.
Tylko Taniguchi się z nią cieszył.
Nie miałem zamiaru uronić już ani kropli potu i jestem pewny, że Szkolna Federacja Baseballowa też nie chciała na to patrzeć.
"Świetna robota!"
Nagle obok mnie pojawił się Koizumi.
"Skoro o tym mowa, to co teraz robimy? Gramy drugi mecz?"
Potrząsnąłem głową i powiedziałem:
"Jeśli przegramy, Haruhi znów będzie niezadowolona, prawda? Znów będziemy musieli wygrać, korzystając z magii Nagato i znów zignorujemy prawa fizyki. Odpuśćmy!"
"Też jestem za tym. Lepiej pójdę pomóc swoim kolegom. Wciąż brakuje im ludzi do eliminowania Wcieleń."
"Pozdrów ich ode mnie."
"Na pewno. Swoją drogą, wiemy już, że nie możemy pozwolić na to, by Haruhi się nudziła. Musimy poważnie się nad tym zastanowić."
"Liczę na ciebie." - rzekł Koizumi i udał się do organizatorów z wnioskiem o wycofanie naszej drużyny.
Wciąż z poważną miną faszeruje mnie kłopotliwymi zadaniami. Naprawdę nie mogę go znieść.
Podszedłem do tańczącej z Asahiną Haruhi.
"Co? Też chcesz zatańczyć?"
"Mam ci coś do powiedzenia."
Poprosiłem ją na stronę. Nie sądziłem, że tak łatwo się zgodzi.
"Spójrz na nich." - wskazałem na graczy Piratów z Kamigahara, którzy przygnębieni siedzieli na ławce.
"Nie uważasz, że należy im się trochę litości?"
"A niby dlaczego?"
"Założę się, że wylali mnóstwo potu, trenując do dzisiejszego meczu. Wygrywali cztery lata pod rząd. Musi na nich ciążyć olbrzymia presja."
"No i?"
"Pewnie do końca życia będą grzali ławkę. Spójrz też na tego krótko ściętego chłopaka przy siatce. Czy to nie smutne? Pewnie już nigdy nie wyjdzie na boisko."
"No i?
"Wycofajmy się!" - powiedziałem rzeczowo.
"Chyba osiągnęłaś cel, prawda? Ja już chyba nie dam rady grać. Chciałbym coś zjeść i porozmawiać. Ręce i nogi drżą mi ze zmęczenia."
Mówiłem prawdę.
Ponieważ biegałem wciąż po całym boisku, byłem wyczerpany fizycznie i psychicznie.
Haruhi wykrzywiła usta i wpatrzyła się we mnie uważnie. Prawie straciłem oddech.
"Zgadzacie się na to?"
"Tak. Asahina i Koizumi, a może nawet i Nagato też czują się tak jak ja. Moja siostra z pasją machała kijem, ale jeśli zaproponujesz jej cukierka to też odpuści."
"Hmmm."
Haruhi spojrzała na mnie a potem na boisko. Pomyślała chwilę (albo udawała, że to robiła) i uśmiechnęła się do mnie.
"No dobrze, ja też zgłodniałam, zjedzmy coś. Nie myślałam, że baseball to taki łatwy sport. Wygraliśmy z łatwością!"
Doprawdy?
Nie chciałem się już z nią kłócić. Tylko wzruszyłem ramionami.
Gdy zaproponowałem wycofanie się z turnieju, kapitan przeciwnej drużyny podziękował nam, rzewnie płacząc. Czułem się winny, patrząc na niego, bo wiedziałem, że oszukiwaliśmy, kradnąc im zwycięstwo.
Gdy już miałem szybko opuszczać boisko, kapitan zawołał mnie jeszcze i wyszeptał do ucha:
"Ile chcecie za ten kij?"
Tak wiec wszyscy za wyjątkiem Koizumiego znaleźliśmy się w restauracji, gdzie zajęliśmy się napełnieniem naszych żołądków.
Moja siostra już wrosła w towarzystwo Haruhi i Asahiny, bo siedziała między nimi, jedząc hamburgera, którego niedbale podnosiła nożem. Taniguchi i Kunikida wdali się w poważną rozmowę na temat przystąpienia do drużyny baseballowej. Rany, lepiej dam im spokój. W tym samym czasie uwagę Tsuruyi przykuwała Nagato.
"Więc ty jesteś Yuki Nagato? Mikuru dużo mi o tobie mówiła."
Lecz ta cicha o rok młodsza uczennica w ogóle nie zwracała na nią uwagi, przeżuwając kanapkę.
Wtem Haruhi głośno i wyraźnie obwieściła wszystkim, że ja płacę rachunek. Nie mam pojęcia, skąd biorą się u niej takie dzikie pomysły. Nigdy też nie pojąłem sposobu, w jaki pracuje jej mózg, dlatego też nie jestem nigdy zaskoczony tym, co dzieje się każdego dnia. Nie zawracałem sobie nawet głowy protestami, bo były zbyt kłopotliwe. Co więcej, gdy cała burza minęła, odczułem przyjemność błogiego relaksu.
Wszystko dzięki dodatkowej gotówce, która tajemniczym sposobem pojawiła się w mojej kieszeni.
Szczerze życzę wszystkiego najlepszego Piratom z Kamigahara.
Kilka dni później.
Po szkole jak zwykle spotkaliśmy się w naszym pokoju w skrzydle klubowym i wróciliśmy do normalnego trybu życia, tak jakby turniej baseballowy nigdy się nie odbył.
Ja sączyłem brązową ryżową herbatę zaparzoną dla mnie przez Asahinę, dziś ubraną w strój pokojówki, grając z Koizumim w Othello. Nagato siedziała obok nas, czytając swoją filozoficzną książkę wypożyczoną z biblioteki, a grubą jak słownik.
Swoją drogą, Asahina ubrała kostium na nasze życzenie. Bo przecież nie lepiej podawać herbatę w stroju pokojówki niż pielęgniarki? Trzymała mocno tackę i przyglądała się naszej grze na planszy.
Cisza była taka jak zawsze.
A tą, która niszczyła spokój, topiąc go w dzikim potoku czasu, była zawsze Haruhi Suzumiya.
"Przepraszam za spóźnienie!" - przeprosiła od niechcenia, skradając się jak zima za oknem.
Promienny uśmiech na jej twarzy przyprawił mnie o dreszcze. Za jakiegoś powodu, zawsze gdy się tak uśmiechała, czułem, że stanie się coś, co jeszcze bardziej wykończy mnie fizycznie i psychicznie. Co za niesamowity świat.
Tak jak się spodziewałem. Haruhi zapytała dwuznacznie:
"Które lepsze?"
Położyłem mój czarny pionek na planszę, obracając dwa białe Koizumiego i odparłem:
"Które co?"
"To."
Niechętnie wziąłem dwa kawałki papieru, które wręczyła mi Haruhi.
Nie, tylko nie znowu ulotki. Szybko rzuciłem okiem na obydwie. Pierwsza mówiła o turnieju piłki nożnej, a druga turnieju futbolu amerykańskiego. Z głębi serca przekląłem człowieka, który wydrukował te ulotki.
"Właściwie to nigdy nie chciałam zapisywać się do turniej baseballowego, tylko do któregoś z tych dwóch. Tylko że baseball był wcześniej. To co, Kyon? Jak myślisz, który lepszy?"
Z zasmuconym sercem powoli zmierzyłem wzrokiem pokój klubowy. Koizumi z małym grymasem na twarzy bawił się pionkiem Othello, Asahina potrząsała głową ze łzami w oczach, a Nagato dalej czytała książkę, od czasu do czasu przewracając stronę.
"No dobrze. Ilu ludzi potrzebujemy do futbolu amerykańskiego? Ci, którzy grali w baseball wystarczą?
Spojrzałem na uśmiech Haruhi i zastanowiłem się:
"Która gra wymaga mniejszej ilości graczy?"
Napisane przez Cain
dnia 25/12/2018 ·
0 komentarzy ·
1541 czytań ·