Zaintrygowany niespotykaną grafiką opartą na cell-shadingu, sięgnąłem po dość stary już tytuł na moją małą czarną konsolę PS2, mianowicie po Auto Modellistę.
Płyta w ruch, pad w rękę. Jak można się było spodziewać, wszystko zostało wykonane w sposób rysunkowy, ciekawy pomysł. Już na początku wita nas menu, w którym możemy wybrać tryb arcade - nic w nim specjalnego, time trial oraz single race znamy z innych gier - oraz gwóźdź programu czyli Garage Life. Z oczywistych względów skupię się na tym drugim.
Wybrawszy wygląd naszego garażu spośród trzech możliwych wersji jakie proponuje nam gra, przyszła pora na wstawienie tam mojego wirtualnego pojazdu. Pewnie wielu z Was ucieszy fakt, iż autorzy oddali nam do dyspozycji cały panteon samochodów JDM. I pomimo rysunkowej grafiki, pojazdy są wykonane z należytą pieczołowitością co do najdrobniejszych szczegółów. Wśród nich znaleźć można m.in. 86, Evo, Imprezę, FD, 350Z... Oj można by tak wyliczać, bo wybór jest naprawdę spory. Wpisujemy sobie coś na tablicę rejestracyjną i możemy ruszać. Możemy, ale nie musimy, bo zanim ustawimy się na linii startu, warto byłoby troszkę ulepszyć nasz wóz. I to też możemy tu zrobić! Mamy zarówno opcję tuningu mechanicznego i optycznego (którą częściowo można odkryć wraz z postępami w grze). Balans hamulców, rodzaj opon, spoilery, felgi... Możemy dobrać wszystko według własnego widzimisię. Sposób w jaki wybieramy nowe części przypomina trochę pierwszą odsłonę Gran Turismo.
Wraz z kolejnymi wygranymi wyścigami otrzymujemy też elementy wyposażenia garażu. Ciekawe urozmaicenie, niestety nie ma wpływu na rozgrywkę, a szkoda.
Nie tylko w tym aspekcie Capcom trochę zawalił, bo cieniem na honorze kładzie się także liczba dostępnych tras. Jest ich "aż" 6 + jedna ukryta. Tak, słownie: sześć. Fanów Initial D pewnie znowu ucieszy fakt, że są wśród nich dwie przełęcze, w tym Akagi! Trasy, podobnie jak samochody, również wyglądają bardzo przyjemnie.
Trochę nuży jednak udźwiękowienie. Muzyka nie wpada w ucho (no może prócz dwóch kawałków), a komentator(?) swoim krzykiem przywodzi na myśl odgłosy płynące z automatów w salonach gier.
Capcom nie popisał się również przy tworzeniu fizyki. Wiadomo, że zręcznościówki rządzą się swoimi prawami, ale radość z jazdy powinna być większa. Głównie jeśli chodzi o poślizgi, gra jest z nimi zupełnie na bakier. Samochody prowadzą się jak przyklejone, a prawie każda próba wymuszenia driftu przez naciśnięcie przycisku odpowiadającego za hamulec ręczny kończy się kilkoma obrotami samochodu wokół własnej osi i jego zatrzymaniem. Z czymś takim jeszcze się nie spotkałem.
Wystarczyłoby kilka poprawek, głównie co do ilości tras i fizyki zachowania pojazdów, a otrzymalibyśmy naprawdę ciekawą zręcznościową pozycję. Teraz mamy przeciętniaka.
Jako plus, oczywiście niezwiązany z osiągnięciami Capcomu i nieliczący się w ostatecznej ocenie, można uznać fakt, że gra przyjemnie chodzi na emulatorze PCSX2 na PC.
|
|