Licea od czasu do czasu organizują jakieś zajęcia. W szkole, do której ja chodzę, w zeszłym miesiącu mieliśmy dni sportu. Gdy Haruhi zasugerowała, że Brygada SOS będzie uczestniczyć w sztafecie, jednej z wielu konkurencji rozgrywanych tego dnia, zaraz dopadły mnie wątpliwości. Co gorsza, skończyło się tak, że pokonaliśmy kółko lekkoatletyczne i zespół rugbystów, i to o trzynaście długości!
W rezultacie nasz klub z roztoczonej nad sobą aury tabu, z rozmów o nim tylko szeptem, przeistoczył się gwiazdę szkoły niczym za naciśnięciem alarmowego przycisku przeciwpożarowego. Kompletnie nie wiedziałem, jak sobie z tym poradzić. Oczywiście główną prowodyrką była Haruhi, ale Nagato, która biegła jako druga, też nie była bez winy. Nigdy nie zapomnę jej prędkości, którą można opisać jedynie jako lot błyskawicy. Nagato, powinnaś była mnie przynajmniej przed tym ostrzec!
Gdy ją zapytałem, jakiego rodzaju magii użyła tym razem, stoicki, stworzony przez kosmitów humanoidalny interface odpowiedział terminami takimi jak "lokowanie energii", "rozproszenie molekuł" i podobnymi w tym żargonie. Oczywiście wyjaśnienia tego typu nie mają dla mnie najmniejszego znaczenia, od kiedy zdecydowałem zainteresować się przedmiotami artystycznymi i porzuciłem ścisłe, których zrozumienie lub próba pojęcia nie kosztowała mnie żadnego wysiłku.
Po zakończeniu tego burzliwego dnia sportu minął miesiąc i nadszedł czas na festiwal szkolny. Dlatego też ta mało znacząca prefekturalna szkoła zajęta jest przygotowaniami do niego, chociaż jedynymi, którzy cokolwiek robią w tym kierunku, są nauczyciele, członkowie komitetu organizacyjnego i kółka powiązane ze sztuką, bo to ich jedyna okazja, by się pokazać.
Teraz, gdy nadeszła pora na wkład klubów artystycznych w festiwal, jak dotąd nierozpoznawana Brygada SOS nie była zobowiązana do przygotowania żadnych atrakcji. Właściwie, gdybyśmy mieli coś dać od siebie, nie miałbym nic przeciwko zamknięciu kota w klatce z wywieszką "Istota pozaziemska" i pokazaniu go na jakiejś bocznej scenie jak w cyrku, by zebrać trochę grosza. Chociaż myślałem, iż byłoby to niemądre, ponieważ ludzie bez poczucia humoru poczuliby się obrażeni, a z poczuciem humoru tylko podle by się śmiali.
Taka atrakcja nie wymagałaby żadnych poważnych namysłów nad wartościami i powodzeniem - nawet nie kosztowałaby wiele wysiłku. Tak samo jak reszta innych. Licealne festiwale naprawdę bywają niesamowicie miałkie. Jeśli wydaje wam się, że stroję sobie żarty, to wpadnijcie na jakieś szkolne obchody. Zobaczycie, że takie atrakcje są na porządku dziennym.
Z drugiej strony, co klasa 1-5, do której chodzi Haruhi i ja, zamierzała przygotować na ten dzień? Wypadło tak, że będziemy musieli przeprowadzić pewien rodzaj durnej ankiety. To chyba jakaś przykrywka, żeby wyglądało, że coś robimy. Od czasu, gdy na wiosnę zniknęła Ryouko Asakura, nasza klasa została pozbawiona ucznia z umiejętnością dowodzenia. Tak więc z powodu braku uczestników ta mało twórcza idea została wymyślona przez pana Okabe podczas długiej i nudnej godziny wychowawczej. Bez zgody i sprzeciwów wniosek przeszedł i nudna godzina wychowawcza się skończyła. Ale co to ma być za ankieta? Kto w ogóle będzie zainteresowany, by ją zrobić?
Chyba nikt - tak przypuszczam. Ale skoro klamka zapadła, powodzenia!
Cierpiąc na syndrom apatii, ze znużeniem powlokłem się w kierunku pokoju klubowego.
Dlaczego tam poszedłem, zapytacie?
Naturalnie z powodu apodyktycznej dziewczyny, która podeszła do mnie i rzekła bez ładu i składu: "Jaka ankieta? To robota dla opóźnionych!".
Powiedziała to z malującym się oburzeniem na twarzy. "A gdzie zabawa? Zupełnie tego nie rozumiem!"
To dlaczego nie zaproponowałaś czegoś lepszego? Nie było cię na lekcji? Nie patrzyłaś tępo na pana Okabe, niewiedzącego, co począć?
"Zapomnij, nigdy nie miałam zamiaru włączać się w życie klasy. Organizacja atrakcji z nią nie jest zabawna."
A czy w dniu sportu nie zintegrowałaś się z klasą, biorąc udział w sztafecie? Myślałem, że to ty wygrałaś, biegnąc na ostatniej zmianie w krótko-, średnio- i długodystansowej sztafecie. A może pamięć mnie myli?
"To było zupełnie coś innego."
Jak to coś innego?
"Festiwal szkolny to święto całej szkoły, innymi słowy, całego miasteczka uczniowskiego. Czy to nie najważniejsze wydarzenie dla szkoły w całym roku?
Naprawdę?
"Oczywiście!" - skinęła energicznie głową, potem stanęła twarzą ku mnie i ogłosiła: "Brygada SOS zrobi coś bardzo interesującego!"
Twarz Haruhi Suzumiyi promieniała tym samym blaskiem co twarz Hannibala, decydującego się na przekroczenie Alp podczas drugiej wojny punickiej.
Może idea godna naśladowania, ale...
Przez ostatnie sześć miesięcy, cokolwiek było "interesujące" dla Haruhi, nie było interesujące dla mnie. Każdy jej pomysł skutkował moim wyczerpaniem. Przynajmniej jeśli chodzi o mnie i Asahinę, ale to dlatego, że jesteśmy mimo wszystko zwykłymi ludźmi. Z tego, co widzę, powszechnie wiadomo, że Haruhi nie jest zwykłą osobą, a Koizumi posiada umysł, jakiego normalny człowiek nie ma. Jeśli chodzi o Nagato, to ona nawet nie jest człowiekiem.
Jak mam spokojnie przeżyć ten wyjątkowy czas liceum, skoro spędzam czas z tą paczką? Naprawdę nie chcę już więcej wplątywać się w żadne głupoty. Sama myśl o tym sprawia, że z chęcią przyłożyłbym sobie pistolet do głowy albo pozbył się miejsc w pamięci zawierających te wspomnienia. Chociaż nie wiem, co na to powiedziałaby Haruhi.
Może byłem zbyt zajęty myślami, jak wymazać te wspomnienia przeszłości, bo nie zwróciłem uwagi na siedzącą obok mnie dziewczynę, która z entuzjazmem o czymś rozprawiała.
"Kyon, ty w ogóle słuchasz?"
"Nie. Na czym stanęło?"
"Na festiwalu szkolnym! Powinieneś być nim bardziej przejęty! Mamy go tylko raz w roku!"
"Może i racja, ale nie musisz się tak o niego martwić."
"Oczywiście, że muszę! Co to będzie za festiwal, jeśli nie będzie wystarczająco ekscytujący. Powinien być jak festiwal studencki."
"Czy w gimnazjum zrobiłaś coś śmiesznego?"
"Nie, to wcale nie było śmieszne. Będzie bez sensu, jeśli licealny festiwal też nie będzie zabawny."
"Więc co uważasz za interesujące?"
"Gdy w domu strachów pojawią się prawdziwe potwory, w klatce schodowej ilość schodów nagle się zwiększy, liczba tajemnic szkolnych wzrośnie z siedmiu do trzynastu, fryzura afro na głowie dyrektora będzie trzy razy większa, szkoła zmieni się w ogromnego robota i stoczy walkę z potworem mieszkającym w morzu albo chociaż kasztany zakwitną na jesień..."
Na wpół słuchając, przestałem zwracać uwagę na Haruhi, więc zapomniałem, co powiedziała po tym, jak wspomniała o ilości schodów w klatce schodowej. Jeśli ktoś wie, co było dalej, niech da mi znać.
"Rany, zapomnij. Powiem ci więcej w pokoju klubowym."
Haruhi maszerowała wielkimi krokami i w złym humorze w kierunku pokoju klubowego. W mgnieniu oka dotarliśmy do drzwi. Tabliczka na drzwiach oznajmiała "Kółko literackie", a pod spodem wisiała przyklejona taśmą klejącą kartka z nagryzmolonym napisem "i Brygada SOS".
"Skoro urzędujemy już tu pół roku, nie sądzę, by ktoś miał coś przeciwko, byśmy uznali to pomieszczenie za swoje." - oznajmiła jednostronnie Haruhi, deklarując swoją suwerenność w korzystaniu z pomieszczenia i chciała usunąć oryginalną tabliczkę, lecz ją powstrzymałem. Mimo wszystko ważne, by ludzie panowali nad tym, co robią.
Haruhi otworzyła drzwi bez pukania. W środku stała wróżka. Gdy jej oczy spotkały się z moimi, uśmiechnęła się jak kwitnący kwiat lilii.
"Och... witajcie."
Nosi kostium pokojówki, zamiata miotełką nasz pokój, parzy najlepszą herbatę, jest dumą Brygady SOS – to Mikuru Asahina. Jak zwykle ze słodkim uśmiechem, jak przystało na wróżkę zamieszkującą pokój klubowy i witającą mnie, gdy przychodzę. Może ona jest wróżką w przebraniu? Bardziej przypomina właśnie ją niż przybyszkę z przyszłości.
Asahina została siłą zaciągnięta przez Haruhi podczas formowania brygady. Jak powiedziała: "Potrzebowaliśmy maskotki." Na żądanie Haruhi została zmuszona do założenia przebrania i stała się oficjalną pokojówką Brygady SOS. Każdego dnia po lekcjach zmieniała się w idealną pokojówkę. I to nie z powodu tego, że brak jej piątej klepki, ale raczej dlatego, że jest uczciwa i szczera do łez.
Asahina miała już na sobie kostium króliczka, pielęgniarki i wiele innych przebrań Brygady SOS. Jednak jako pokojówka wyglądała najlepiej. Po prostu to przebranie nie ma żadnego podtekstu i mam nadzieję, że przy nim pozostanie. Powinienem chyba podkreślić, że w zachowaniach Haruhi rzadko jest jakiś podtekst.
Ponieważ jej działania stają się często punktem zapalnym do czegoś i sprawiają, że wpada się w kłopoty, czułem, że lepiej byłoby, gdyby naprawdę mało znaczyły.
Ekscentryczna Haruhi rzadko robiła coś poprawnie, chociaż powinienem powiedzieć, że właściwie jedyne, co zrobiła dobrze, to wybranie dla Asahiny kostiumu pokojówki. Ponieważ pasuje jej aż nazbyt dobrze, wystarczy, by przyprawić człowieka o zawrót głowy. I właśnie przez tę jedną rzecz daję Haruhi kredyt zaufania w jej ekscentrycznym zachowaniu. Nie wiem, gdzie to kupiła, ani ile zapłaciła, trzeba przyznać, że ma gust, jeśli chodzi o gustowne przebrania. Mimo iż uważam, że Asahina wyglądałaby wspaniale w jakimkolwiek kostiumie, jak profesjonalna modelka, a moim ulubionym jest właśnie pokojówka, musi coś w nim być, że zawsze był w stanie nasycić mój wzrok.
"Zaparzę herbatę."
Asahina powiedziała to swoim miękkim, uroczym głosem. Odłożyła miotełkę do szafki na czystości i pognała w kierunku kuchennego kredensu, zabierając filiżanki dla wszystkich.
Nagle poczułem ogromny ból w brzuchu, a gdy odzyskałem świadomość, zauważyłem, że Haruhi wbiła mi w niego łokieć.
"Bardzo mrużysz oczy."
Być może byłem zbyt poruszony zachowaniem Asahiny, więc odruchowo przymrużyłem oczy. Jestem pewny, że każdy by tak zareagował, widząc uroczą, elegancką i nieśmiałą Asahinę.
Haruhi podeszła do biurka z czarnym ostrosłupem z napisem "Głównodowodząca", wzięła z szuflady opaskę, na której też było napisane "Głównodowodząca" i założyła ją. Wykopała metalowe krzesło spod biurka i usiadła na nim, obrzucając całe pomieszczenie swoim spojrzeniem.
W rogu stołu, czytając grubą książkę, siedziała kolejna członkini Brygady.
"..."
Osoba siedząca, skoncentrowana na czytaniu książki, nie mogła być nikim innym jak tylko Yuki Nagato - uczennicą pierwszej klasy i członkinią Klubu Literackiego, będącą dla Haruhi "spadkiem otrzymanym wraz z przejęciem pomieszczenia Klubu Literackiego."
Jej obecność jest tak subtelna jak zawartość azotu w atmosferze, jednak ze wszystkich pierwszoklasistów będących w Brygadzie, jest najbardziej niezwykła. W tym stopniu znacznie przewyższa nawet Haruhi. O Suzumiyi nie wiem nic, lecz o Nagato coś, co po prostu miesza mi w głowie. Jeśli to, co mi powiedziała, było prawdziwe, to ta cicha, krótkowłosa, mała uczennica o braku mimiki twarzy, emocji i empatii nie jest człowiekiem, lecz ludzkim interfacem stworzonym przez kosmitów w celu nawiązania kontaktu z ludźmi. Wciąż brzmi to absurdalnie, ale skoro sama tak powiedziała, nie chcę pytać o więcej, skoro brzmi to prawdziwie. Oczywiście Haruhi o tym nie wie, wciąż traktuje ją jak "nieco dziwacznego mola książkowego".
Chociaż obiektywnie mówiąc, słowo "nieco" jest małym niedomówieniem.
"Gdzie jest Koizumi?"
Haruhi spojrzała na Asahinę wzrokiem pełnym wściekłości. Przeszły ją dreszcze i po chwili powiedziała:
"E... e... jeszcze go nie ma, spóźnia się..."
Asahina ostrożnie wyciągnęła liście herbaty z pudełka i włożyła do małego dzbanka. Od niechcenia patrzyłem na wieszak w rogu pomieszczenia. Na samej górze wisiały różnego rodzaju kostiumy jak w teatralnej garderobie. Od lewej były to: kostium pielęgniarki, króliczka, pokojówki, yukata, biała bluzka, kostium w deseń skóry lamparta, wełniane przebranie w żabkę-maskotkę i wiele innych bliżej nieokreślonych kostiumów.
Przez ubiegłe sześć miesięcy wszystkie te przebrania zdobiły delikatną skórę Asahiny. Pozwólcie, że wyjaśnię, iż nie ma zupełnie żadnego powodu, dla którego Asahina ubierała te stroje prócz zaspokajania ego Haruhi. Może w przeszłości doświadczyła jakiegoś bolesnego przeżycia? Może w dzieciństwie nie dostała lalki, którą mogłaby ubierać i której bardzo pragnęła i dlatego widzi w Asahinie dużą lalę do zabawy? Przez to właśnie z każdym dniem rósł w niej uraz, a moje wrażenia wzrokowe były stymulowane, tworząc swego rodzaju poczucie radości we mnie. Rany... W sumie to nie sądzę, by wielu ludzi na tym korzystało, więc lepiej już się nie odzywam.
"Mikuru, herbata!"
"Ach... tak! Już!"
Asahina pospiesznie nalała zieloną herbatę do filiżanki opisanej pisakiem [Haruhi] i zaniosła na tacy.
Haruhi, otrzymawszy ją, zdmuchnęła parę i pociągnęła łyk. Potem, niczym mistrz ikebany krytykujący swojego ucznia za to, że nie jest zbyt pilny, rzekła:
"Mikuru, pamiętam, że już ci o tym mówiłam. Zapomniałaś?"
"Hę?" - Asahina zatrwożona chwyciła tackę. - "O... o czym?"
Przechyliła głowę jak mały ptaszek, wspominający smak ziaren, które jadł dzień wcześniej.
Haruhi położyła filiżankę na stole.
"Niosąc herbatę, musisz się przypadkowo potykać przynajmniej raz na trzy razy! Wcale nie zachowujesz się jak niezdarna pokojówka!"
"Ach... ee... przepraszam."
Asahina wzruszyła małymi ramionami. Pierwszy raz słyszałem tę zasadę. Czy ta dziewczyna sądzi, że pokojówki powinny być niezdarne?
"Masz teraz szansę. Mikuru, poćwicz na Kyonie. Niosąc mu herbatę, rozlej ją na jego głowie."
"Hę?"
Asahina spojrzała na mnie. Naprawdę z chęcią zrobiłbym Haruhi dziurę w czaszce i wymienił jej zawartość. Niestety, nic bym tam nie znalazł.
"Asahina, tylko ktoś, kto ma nierówno pod sufitem mógłby wymyślić coś takiego jak Haruhi."
Dobrze sobie radzisz, oby tak dalej! - chciałem powiedzieć, ale ugryzłem się w język.
Haruhi wszystko słyszała. Przewróciła oczami.
"Idioto, nie żartuję! Zawsze jestem poważna."
Więc sprawa jest bardziej skomplikowana, chyba potrzebujesz tomografii. Poza tym ciekawe, czy gdybym zezłościł się na ciebie za nazwanie mnie idiotą, oznaczałoby to, że nie mam poczucia humoru.
"Zapomnij, sama ci zademonstruję. Patrz i ucz się, Mikuru."
Haruhi zeskoczyła z metalowego krzesła i wyrwała tackę jąkającej się Asahinie. Podniosła dzbanek i zaczęła nalewać herbatę do filiżanki podpisanej moim imieniem.
Gdy patrzyłem na tę scenę w przenikliwej ciszy, Haruhi niestarannie położyła filiżankę na tacce, rozlewając herbatę wokoło, spojrzała na mnie, by zlokalizować, gdzie siedzę i skinęła głową na znak, że nadchodzi. Natychmiast podniosłem filiżankę.
"Hej! Nie przeszkadzaj mi!"
"Co masz na myśli, mówiąc [nie przeszkadzaj]? Tylko ktoś przesadnie miły, albo jakiś naciągacz towarzystw ubezpieczeniowych, siedziałby i czekałby, aż ktoś wyleje mu wrzątek na głowę."
Stałem i piłem herbatę zaparzoną przez Haruhi, myśląc: Dlaczego, mimo że korzystały z tych samych liści, herbata Asahiny smakuje zupełnie inaczej niż ta od Haruhi? Odpowiedź nasuwała się sama. Różnica tkwiła w składniku zwanym [sercem]. Gdyby Asahina była dziką, kwitnącą białą różą, to Haruhi musiałaby być szczególną jej niekwitnącą odmianą pełną cierni, pewnie nawet nie dającą nasion.
Haruhi patrzyła na mnie ostrzegawczo.
"Pff."
Zarzuciła włosy i ciężkim krokiem wróciła na swoje krzesło. Miała minę, jakby ktoś przed chwilą kazał jej przełknąć gorzkie, ziołowe lekarstwo.
Asahina odetchnęła z ulgą i powróciła do swojego sposobu podawania herbaty, nalewając ją do filiżanki Nagato i kładąc przed czytającą dziewczyną.
Nagato nie ruszyła się nawet na milimetr, trzymając głowę ze wzrokiem utkwionym w grubej książce. Powinnaś okazać choć trochę wdzięczności! Taniguchi czekałby pewnie ze trzy dni, nim wypiłby herbatę zaparzoną przez Asahinę.
"..."
Nagato przerzuciła stronę, nie podnosząc głowy. To u niej normalne, więc Asahina nie czuła się urażona. Poszła przygotować filiżankę dla siebie.
W tej chwili przyszedł piąty do brydża, chociaż właściwie nikogo nie obchodziło, czy się zjawi, czy nie.
"Przepraszam za spóźnienie, spotkanie klasowe się przedłużyło."
Osobą ujawniającą swój czarująco niewinny uśmiech i stojącą przy drzwiach był Itsuki Koizumi, tajemniczy uczeń z wymiany Haruhi. Jego przystojna twarz, której nie przedstawiłbym swojej dziewczynie, gdybym ją miał, niosła ze sobą, jak zwykle, uśmiech.
"Wygląda na to, że przyszedłem ostatni. Jeśli spotkanie jest przeze mnie opóźnione, to szczerze przepraszam. Może najpierw wrzucimy coś na ruszt?"
Spotkanie? Jakie spotkanie? O żadnym nie wiem.
"Naprawdę zapomniałabym o nim, gdybyś nie wspomniał".
Patrząc na stół, Haruhi rzekła do mnie:
"Powiedziałam to wszystkim w przerwie na lunch. Myślałam, że mogę ci to powiedzieć w każdej chwili."
Miałaś czas, by pójść do innej klasy, ale nie zadałaś sobie trudu, by przekazać coś osobie, która przypadkiem siedzi jeden stolik przed tobą w klasie?
"Czy to ma znaczenie? Nieważne, kiedy się dowiedziałeś, ważne, co teraz robimy."
To dokładnie w stylu Haruhi. Nieważne, co by powiedziała, nigdy nie sprawia, że jest mi lepiej. To taki dogmat.
"Co ważniejsze, musimy przedyskutować, co dziś robimy!"
"Proszę! Rozróżniaj czas teraźniejszy i przyszły! Nie zaznaczyłaś nawet, do kogo się odnosisz."
"Oczywiście, że do nas wszystkich! To działalność Brygady SOS."
"Jaka działalność?"
"A nie powiedziałam? Kiedy indziej mielibyśmy działać, jak nie podczas szkolnego festiwalu?"
Więc to nie działalność Brygady, a szkoły. Jeśli naprawdę chcesz nieco ożywić szkolny festiwal, powinnaś dostać się do komitetu wykonawczego. Otrzymasz wtedy wiele zadań, którymi będziesz musiała się zająć.
"To musi być coś. Musimy zadziałać w stylu Brygady SOS! Włożyliśmy dużo pracy, by Brygada była tym, czym teraz jest. Nie ma w szkole osoby, która nie wiedziałaby, kim jesteśmy. Nie rozumiecie?"
Czym, do diaska, są działania w stylu Brygady SOS? Dopadła mnie melancholia na samą myśl, jak wyglądały nasze zajęcia przez ostanie pół roku.
Pleciesz, co ci ślina na język przyniesie. Łatwo ci mówić, ale czy wiesz, ile przez ten czas wycierpiała Asahina? Koizumi potrafi tylko uśmiechać się jak idiota, a Nagato wiele nie pomaga. To z takimi jak ja, przez cały czas stojącymi po twojej stronie, powinnaś bardziej się liczyć. Och, Asahina prawdopodobnie też nie jest zwyczajną osobą, ale ponieważ jest taka słodka, to mnie to nie przeszkadza. Wystarczy, że tylko stoi i pozwala mym oczom nacieszyć moje serce.
"Musimy zrobić coś, co spełni oczekiwania wszystkich." - wymamrotała Haruhi, sprawiając wrażenie niezadowolonej.
Skoro już o tym mowa, to kto oczekuje czegokolwiek po Brygadzie SOS? O, to nadaje się do ankiety!
Brygada SOS nawet się nie rozwija, liczba członków wciąż jest taka sama, nie mówiąc już o awansowaniu do rangi zrzeszenia. Najlepiej więc utrzymywać status quo, ale prędzej czy później, Expres zwany Haruhi i tak się wykolei. Wiezie tylko pięciu pasażerów. Niech ktoś znajdzie tylko zastępstwo dla mnie. Albo przynajmniej niech ktoś mi płaci za godzinę. Nawet 100 jenów mi wystarczy.
Haruhi w trzydzieści sekund dokończyła pić swoją filiżankę herbaty, po czym poprosiła Asahinę o kolejną.
"A co ty myślisz, Mikuru? Masz jakieś plany?"
"Umm... Jeśli chodzi o klasę... Mamy zamiar sprzedawać makaron i herbatę..."
"Mikuru będzie kelnerką, tak?"
Asahina zrobiła wielkie oczy.
"Skąd wiesz? Chciałam gotować, ale wszyscy widzieli mnie w roli..."
Oczy Haruhi wyglądały na zaintrygowane w sposób nie zwiastujący niczego dobrego. Jej wzrok powędrował na wieszak, obnażając fakt, że Haruhi nie pomyślała jeszcze, by przebrać Mikuru za kelnerkę.
Twarz Haruhi znów była pełna zamyślenia.
"A co z klasą Koizumiego?"
Podniósł brwi.
"Zdecydowaliśmy się wystawić sztukę, ale zdania w klasie są podzielone. Jedni chcieli własnego scenariusza, inni klasycznego dzieła. Festiwal coraz bliżej, a my wciąż debatujemy. Minie jeszcze trochę czasu, nim się zdecydujemy."
Klasa tętniąca życiem jest znacznie lepsza, choć może sprawiać kłopoty.
"Hmm."
Oczy Haruhi powędrowały w kierunku wciąż milczącego członka Brygady.
"A ty, Yuki?"
Kosmitka uwielbiająca czytać książki, tym razem podniosła głowę jak borsuk wyczuwający deszcz.
"Wróżby."
Odpowiedziała bez emocji, jak zawsze.
"Wróżby?"
Wtrąciłem się i zapytałem.
"Tak."
Nagato, której twarz nie zdradzała nawet oddechu, skinęła głową.
"Będziesz wróżyła?"
"Tak."
|