Te wydarzenia miały miejsce w trakcie wakacji przed kręceniem naszego żałosnego filmu.
W kilka pierwszych dni po powrocie z farsy detektywistycznej, którą przeżyłem na samotnej wyspie wraz z Brygadą SOS, udało mi się doświadczyć smaku wakacyjnej radości.
Ta tak zwana koedukacyjna przygoda była w rzeczywistości przymuszona. Początkowo myślałem, że skoro wakacje dopiero się zaczynają, przez pierwsze kilka dni będę mógł spać do późnego popołudnia, ale nasza niecierpliwa przewodnicząca o sercu zimnym jak głaz zdecydowała o wyjeździe już w pierwszy dzień wakacji, co zupełnie zburzyło mój misterny plan. Dzięki niej, nim moje ciało przestawiło się w tryb letni, jak to miało miejsce w poprzednich latach, zostało już tylko kilka dni lipca.
Nie muszę chyba wspominać, że nie miałem już ochoty mierzyć się z furą letniej pracy domowej, którą przyniosłem ze szkoły. W sierpniu nie powinno być jeszcze na nią za późno, więc przesunąłem ją ze zmarnowanego już lipca. Kto wtedy wiedział, że wraz z sierpniem będę towarzyszył mojej energicznej siostrze w wizycie u kuzynostwa, którego od lat nie widziałem, i że spędzę całe dwa tygodnie czy to w górach, czy nad rzeką? Bawiliśmy się do upadłego. Jak ja to mogłem przewidzieć?
Co do zadania domowego, do którego nie miałem ochoty się zabierać, podchodziłem do niego jak pies do ostów. W rezultacie nie odpowiedziałem na żadne pytanie, mimo że cały mój grafik był już zaśmiecony obiecywanymi sobie próbami zmierzenia się z nimi. Jak z bata strzelił minęło pół sierpnia.
Wydawało mi się, że "to"...
...działało podświadomie.
|