Strona główna · Forum · Kontakt · FAQ
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Menu
Initial D
Anime
Manga
Postacie
Samochody
Live Action
Napisy
Gry
Inne

Wangan Midnight
Anime
Manga
Postacie
Samochody

Over Rev
Postacie
Manga

My Carrera
Manga

Countach
Manga

Inne projekty
Gungrave
Gunsmith Cats
Mezzo Forte
Over Drive
Shigurui
You're Under Arrest
Ah! My Goddess
Crystal Blaze
Shuto Kousoku Trial

Poboczem
Czytelnia
Recenzje gier
Gadżety

Kącik Haruhi
Powieści
1. Melancholia
2. Westchnienia
3. Znudzenie
4. Zniknięcie
5. Szał
6. Wahania
7. Intrygi
8. Oburzenie
9. Rozkojarzenie
10. Zaskoczenie cz. 1
11. Zaskoczenie cz. 2
Teatr Haruhi

Świat Haruhi
1. Postaci
2. Miejsca

Aktualnie online
Gości online: 1

Użytkowników online: 0

Łącznie użytkowników: 909
Najnowszy użytkownik: VictorChuth

Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

26/11/2022 23:33
Zajmuje się ktoś tutaj w mniejszym lub większym stopniu fotografią? Szukam paru rad Wink

26/08/2022 20:31
Nie wolno!

26/08/2022 16:12
No to zniknie z naszego downloadu.

24/08/2022 14:51
Czy wy widzieliście, że wychodzi manga initial D w polsce ! JPF

16/08/2022 14:04
Większość ludzi tymi autami jeżdzi na daily bo są na powietrzu, staticiem też jeżdzą. selekcja ostatnio podupadła to fakt.


Facebook Like



Nawigacja
Artykuły » Haruhism » Melancholia Haruhi Suzumiyi, Tom 1, Rozdział 1
Melancholia Haruhi Suzumiyi, Tom 1, Rozdział 1

Tak więc poszedłem do liceum, które znajdowało się w mojej okolicy. Z początku żałowałem tej decyzji, gdyż moja nowa szkoła mieściła się na szczycie bardzo wysokiej góry. Nawet wiosną uczniowie pocili się i męczyli, wspinając na nią. Moja dewiza "spiesz się powoli" też działała. Za każdym razem, gdy sobie przypominałem, że każdego dnia będę musiał powtarzać tę wspinaczkę przez kolejne trzy lata, po prostu miałem dość.
Dziś trochę zaspałem. Może dlatego szedłem troszkę szybciej i może dlatego byłem już dziś tak zmęczony. Mogłem wstać dziesięć minut wcześniej, ale jak wszyscy dobrze wiedzą, najlepiej się śpi wtedy, kiedy trzeba wstać. Nie chciałem tracić tych cennych dziesięciu minut, więc machnąłem na to ręką. Oznaczało to, że przez następne trzy lata będę musiał wstawać dziesięć minut wcześniej. Załamujące.

Całe to zamieszanie z dziesięcioma minutami było powodem mojego ponurego nastroju. Zresztą każdy miał minę, jakby wybierał się w nową, długą podróż. Szczególny widok "nadziei dopełnianej przez niepewność" gościł na twarzach uczniów, którzy pierwszy raz szli do nowej szkoły. Dla mnie nie miało to znaczenia. Wielu moich kolegów z poprzedniej szkoły poszło tam, gdzie ja. Co więcej, byli tu, więc nie wyglądałem na zmartwionego i podekscytowanego jak inni.

Chłopcy ubrani byli w marynarki a dziewczyny w mundurki marynarskie. Rany, dziwne zestawienie. Może ten przemawiający właśnie chrapiącym głosem dyrektor stojący na podwyższeniu miał jakieś ciągoty do marynarskich mundurków? Gdy tak myślałem o sprawach bez znaczenia, skończyła się ta idiotyczna ceremonia. Razem z moimi niezbyt zainteresowanymi kolegami weszliśmy do klasy 1-5.

Nasz wychowawca, Okabe-sensei, ze sztucznym, jakby wyćwiczonym uśmiechem, stanął przed nami i przedstawił się. Na samym początku powiedział, że jest nauczycielem WF-u i prowadzi drużynę piłki ręcznej. Później zaczął dryfować w historii o tym, jak to było za czasów, gdy grał w drużynie, jak zdobył mistrzostwo i to tym, jak obecnie brakuje chętnych do gry w piłkę ręczną, więc każdy, kto będzie chciał dołączyć, otrzyma miejsce w składzie. Później mówił, dlaczego to najbardziej interesujący sport na świecie i tak dalej. Gdy już myślałem, że nigdy nie skończy, nagle rzucił:

"A teraz wy się przedstawcie."

To była zwyczajna procedura, więc się nie zdziwiłem.

Kolejno uczniowie siedzący w lewej części sali zaczęli się przedstawiać. Podnosili rękę w górę, podawali swoje imię, nazwę poprzedniej szkoły, do której chodzili i inne mało znaczące informacje jak hobby czy ulubiona potrawa. Niektórzy mamrotali bez zainteresowania. Niewielu ciekawie przedstawiło swoją osobę. Ktoś próbował kiepskich żartów, które znacznie psuły atmosferę. Gdy część klasy już się przedstawiła, przyszła kolej na mnie. Zacząłem się denerwować! Chyba każdy rozumie, o co mi chodzi, prawda?

Po skończeniu mojej drobiazgowo przemyślanej maksymalnie krótkiej wypowiedzi bez większych zająknięć, usiadłem, czując ulgę jak po wykonaniu niechcianej, ale koniecznej roboty. Osoba za mną wstała i - rany, nie zapomnę tego do końca życia - powiedziała coś, co mogłoby posłużyć za temat rozmów przez długi czas.

"Nazywam się Haruhi Suzumiya. Ukończyłam gimnazjum we Wschodniej Dzielnicy."

Do tego momentu jej słowa brzmiały normalnie, więc nawet nie zadałem sobie trudu, by się obrócić i na nią spojrzeć. Gapiłem się przed siebie i słuchałem jest rzeczowego tonu.

"Nie interesują mnie zwykli ludzie. Jeśli są tu jacyś kosmici, podróżnicy w czasie albo esperzy - zapraszam! To wszystko."

Gdy to usłyszałem, podświadomie obróciłem się w jej kierunku.

Miała długie, czarne, delikatne włosy. Z jej słodkiej twarzy biła śmiałość i gotowość na wyzwania. Cała klasa się na nią gapiła. Spod długich brwi błyszczącym wzrokiem rzucała spojrzenia pełne powagi i determinacji. Usta miała mocno zaciśnięte. Takie było moje pierwsze wrażenie.

Wciąż pamiętam to wszystko - była naprawdę piękna.

Haruhi prowokującym wzrokiem powoli rozglądała się po klasie. Zatrzymała się na mnie (wciąż siedziałem z otwartymi ustami) i usiadła, nie zdobywając się nawet na odrobinę uśmiechu.

Próbowała dramatyzować?

Pewnie w tej chwili każdemu przez myśl przebiegły setki pytań i każdy zastanawiał się, jak powinien się w tej sytuacji zachować. "Czy powinienem ją wyśmiać?" - Nikt nie wiedział.

Cóż, sądząc po zakończeniu, nie próbowała ani dramatyzować, ani żartować. Zawsze miała poważną minę.

Zawsze była poważna.

To są fakty - niepodważalne.

Po ciszy, która zapadła na 30-kilka sekund, wychowawca z lekkim wahaniem dał znak następnej osobie i napięta atmosfera nieco opadła.

Tak się poznaliśmy.

Niezapomniane. Naprawdę chciałbym wierzyć, że to był zwykły zbieg okoliczności.

Po tym, jak zwróciła na siebie uwagę w pierwszym dniu, Haruhi z powrotem zaczęła zachowywać się jak normalna licealistka.

To była cisza przed burzą! Później to zrozumiałem.

Tak czy owak, do tej szkoły zostali przyjęci uczniowie z czterech gimnazjów w mieście - dobrzy uczniowie. Oczywiście z gimnazjum we wschodniej dzielnicy też, dlatego byli tu ci, którzy ukończyli szkołę wraz z Haruhi. Oni wiedzieli, co ta cisza oznacza. Niestety, nie znałem nikogo z jej gimnazjum, więc nikt nie mógł mi naświetlić, jak poważna była sytuacja.
Kilka dni po jej wybuchowej deklaracji zrobiłem coś, czego nigdy nie zapomnę - spróbowałem z nią porozmawiać przed lekcjami.

Byłem tym, który przewrócił pierwszą kostkę domina i wywołał reakcję łańcuchową!

Wiecie, gdy Haruhi siedziała cicho, sprawiała wrażenie zwykłej, słodkiej dziewczyny. Więc usiadłem sobie przed nią. Myślałem, że to zadziała. Co za naiwność. Niech ktoś sprowokuje rozmowę.

Jasne.

Zacząłem sam.

"Hej, hej."

Odwróciłem głowę w jej stronę, a uśmiech wypełniał moją twarz.

"Gdy się przedstawiałaś, mówiłaś poważnie?"

Haruhi, niewzruszona, siedziała z założonymi rękami i zaciśniętymi ustami. Po chwili spojrzała mi prosto w oczy.

"O czym?"

"O kosmitach."

"Jesteś kosmitą?"

Spojrzała z powagą.

"...Nie."

"Skoro nie jesteś, to czego chcesz?"

"...Niczego."

"Więc przymknij się. Tracisz czas."

Jej spojrzenie było tak chłodne, że powiedziałem "przepraszam", zanim jeszcze o tym pomyślałem. Haruhi Suzumiya niedbale ściągnęła ze mnie swój wzrok i zaczęła gapić się na tablicę.

Chciałem jeszcze rzucić słowo czy dwa, ale nie potrafiłem w głowie nic sklecić. W tej chwili do klasy wszedł nauczyciel i wybawił mnie z opresji.

Apatycznie odwróciłem głowę w kierunku jego biurka i zauważyłem, że kilku uczniów patrzy na mnie z wielkim zainteresowaniem. Drażniło mnie to. Gdy rzuciłem na nich wzrokiem, szybko sobie uświadomili, że mają śmieszny wyraz twarzy. Ktoś nawet z sympatia skinął mi głową.

Jak mówiłem, z początku mnie to zirytowało, ale później dowiedziałem się, że to byli uczniowie, którzy chodzili do gimnazjum z Haruhi.

Mój pierwszy kontakt z nią zakończył się totalnym fiaskiem. Zrozumiałem, że dla własnego bezpieczeństwa lepiej trzymać się od niej z daleka. Z taką myślą w mojej głowie minął mi tydzień.

Jednak w mojej klasie zawsze był ktoś, kto chciał spróbować porozmawiać z "patrzącą spod byka" Haruhi.

Większość z nich stanowiły rozgrymaszone dziewczyny. Zobaczyły, że ich koleżanka jest odizolowana, więc próbowały być uprzejme. To miłe, ale nie wiedziały, z kim zadzierają!

"Cześć, oglądałaś wczorajszy show w TV? Ten o 21:00."

"Nie."

"Czemu?"

"Nie wiem."

"A powinnaś obejrzeć. Nie rezygnuj z przyjemności. Chciałabyś mi coś o sobie powiedzieć?"

"Wkurzasz mnie!"

Tak to wyglądało.

Byłoby znacznie lepiej, gdyby nie mówiła, mając taką pokerową minę. Ale nie, ona pokazywała swoje zirytowanie zarówno miną, jak i głosem. To sprawiało, że każdy czuł się winny. Na koniec odchodził ze słowami "Rozumiem... Lepiej już pójdę..." i pytał się siebie "Co złego powiedziałem?".

Nie smućcie się, nic złego nie powiedzieliście. To problem Haruhi, a nie wasz.

Mimo że nie miałem nic przeciw jedzeniu w samotności, nie chciałem, by inni, jedząc z przyjaciółmi, mieli mnie za samotnika. Dlatego też, chociaż nie obchodziły mnie takie nieporozumienia, jadłem drugie śniadanie razem z kolegami z gimnazjum - Kunikidą i Taniguchim z gimnazjum w Wschodniej Dzielnicy.

Zaczęliśmy mówić o Haruhi.

"Próbowałeś porozmawiać z Suzumiyą?" - spytał niewinnie Taniguchi.

Przytaknąłem.

"A ona zaczęła gadać o jakichś dziwnych rzeczach i nie wiedziałeś, jak się zachować?"

"Dokładnie!"

Taniguchi włożył kawałek jajka do ust, przeżuł i powiedział:

"Jeśli ta dziewczyna byłaby tobą zainteresowana, nie gadałaby do ciebie od rzeczy. Doradzę ci coś - daj se siana! Powinieneś już wiedzieć, że nie jest do końca normalna."

"Chodziłem z nią do klasy przez trzy lata. Wiem, jaka jest."

W ten sposób zaczął swój monolog.

"Zawsze sprawiała kłopoty. Myślałem, że gdy pójdzie do liceum, zacznie trochę nad sobą panować, ale się przeliczyłem. Słyszałeś, co powiedziała, gdy się przestawiała, nie?"

"Masz na myśli tę gadkę o kosmitach?"

Kunikida, zajęty wyjmowaniem ości ze swojej ryby, nagle się wtrącił.

"Dokładnie. Już w gimnazjum robiła mnóstwo dziwnych rzeczy. Pamiętam nawet pewien szkolny akt wandalizmu!"

"Co się stało?"

"Kojarzysz takie urządzenie, do którego wsypuje się wapno i maluje linie na boisku? Jak to się zwie... No nieważne. Zakradła się w nocy razem z tym urządzeniem do szkoły i narysowała przeogromny symbol na boisku."

Na twarzy Taniguchiego zagościł figlarny uśmiech - najprawdopodobniej pamiętał to zdarzenie.

"To było naprawdę szokujące. Przyszedłem rano do szkoły i zobaczyłem ogromne koła i trójkąty. Nie wiedziałem, co to mogło być, więc poszedłem na czwarte piętro, żeby zobaczyć to z lotu ptaka. Na próżno - wciąż nie wiedziałem, co oznaczają te symbole."

"Chyba kiedyś już je widziałem. Nie pisali może o nich w gazetach? Było też zdjęcie z helikoptera! Symbol był podobny to piktogramów z Nazca," - powiedział Kunikida.

Nie słyszałem o tym wcześniej.

"Widziałem ten artykuł, widziałem. Tytuł brzmiał jakoś tak: "Tajemniczy wandal nawiedził nocą gimnazjum", prawda? Może chcesz wiedzieć, kto to był?"

"Nie gadaj, że to ona."

"Sama się do tego przyznała. Oczywiście została wezwana do gabinetu dyrektora. Wszyscy nauczyciele tam byli i pytali ją, dlaczego to zrobiła."

"Więc dlaczego to zrobiła?"

"Nie wiem." - stanowczo odpowiedział Taniguchi, próbując przełknąć ryż, który miał w ustach.

"Podobno nie chciała nic powiedzieć. Poza tym, gdy spojrzy na ciebie swym wściekłym wzrokiem, rezygnujesz z tego, co zaplanowałeś. Ktoś mówił, że narysowała symbole, by skontaktować się z UFO. Inni mówili, że to magiczny znaki mające wskrzeszać potwory albo, że próbowała otworzyć wrota portalu do innego świata itd. Było wiele spekulacji, ale dopóki sprawczyni sama nie puści pary z ust, nie dowiemy się, czy te plotki są prawdziwe. Do dziś stanowi to tajemnicę."

Z jakiegoś powodu widok Haruhi z jej stanowczą miną, rysującej w środku nocy linie na środku boiska zadomowił się w mojej głowie. Pewnie już wcześniej przygotowała sobie ten "zestaw do rysowania" i wapno w jakimś magazynie. Może nawet kupiła sobie latarkę! Przy jej słabym, żółtym świetle Haruhi Suzumiya wyglądała bardzo stanowczo i dramatycznie... Ok, to tylko moja wyobraźnia.

Ale, prawdę mówiąc, Haruhi Suzumiya prawdopodobnie zrobiła to właśnie dlatego, by przywołać UFO albo powołać do życia jakieś potwory, a może i nawet otworzyć jakiś międzywymiarowy portal. Pewnie pracowała nad tym całą noc - bezskutecznie. I jedyne, co jej z tego przyszło to kupa zawodu. Przynajmniej ja tak sądzę.

"Zrobiła nie tylko to!"

Kontynuował Taniguchi, kończąc drugie śniadanie.

"Kiedyś szedłem rano do klasy i zobaczyłem, że wszystkie stoliki zostały wyciągnięte na korytarz. Innym razem na suficie można było zobaczyć namalowane gwiazdy. Jeszcze innego dnia biegała dookoła szkoły, rozkładając wszędzie O-fuda*... wiesz, te chińskie talizmany. Nie potrafię jej zrozumieć."

Właśnie, Haruhi Suzumiyi nie było wtedy w klasie, bo wtedy nie rozmawialibyśmy o niej. Ale nawet gdyby była i nas słyszała, chyba nie zwróciłaby uwagi. Zazwyczaj Haruhi Suzumiya opuszczała klasę tuż po czwartej lekcji i wracała przed piątą. Nie nosiła ze sobą pudełka na drugie śniadanie, więc sądziłem, że szła na stołówkę, by tam coś zjeść. Ale przecież zjedzenie drugiego śniadania nie powinno zajmować aż godzinę, prawda? Ponadto znikała też po każdej lekcji. Dokąd chodziła?

"Jest dość popularna wśród chłopaków!"

Ciągnął Taniguchi:

"Jest ładna, mądra i ma dobrą figurę. Mimo że jest dość osobliwa, nie jest taka zła, gdy się nie odzywa."

"Skąd znasz te wszystkie plotki?" - spytał Kunikida, trzymając swoje pudełko, w którym było dwa razy tyle jedzenia co u Taniguchiego.

"Był taki okres, gdy zmieniała chłopaków jak rękawiczki. Z tego, co słyszałem, jej najdłuższy związek trwał tydzień, najkrótszy 5 minut. Na dodatek jedynym powodem, dla którego Suzumiya rzucała swoich chłopaków było to, że nie miała zamiaru zadawać się ze zwykłymi ludźmi."

Wyglądało to tak, jakby Taniguchi mówił, opierając się na własnym doświadczeniu. Gdy zobaczył na sobie mój wzrok, stał się nieco poddenerwowany.

"Słyszałem to od innych! Słowo! Z jakiegoś powodu nie odrzucała zalotników. Do trzeciej klasy każdy już to wiedział, więc nikt już nie mówił jej, co czuje. Mam dziwne przeczucie, że ta historia powtórzy się i tu, w liceum. Więc ostrzegam cię już dziś: daj sobie spokój. Mówi ci to ktoś, kto chodził z nią do tej samej klasy."

Mów, co chcesz, nawet nie zamierzałem tego robić.

Taniguchi wrzucił puste pudełko po śniadaniu do plecaka i zachichotał złowieszczo.

"Jeśli miałbym wybierać, wybrałbym Ryouko Asakurę."

Taniguchi wskazał skinięciem głowy grupkę dziewcząt siedzącą kilka stolików dalej. W środku tej grupki z promiennym uśmiechem na twarzy siedziała Ryouko Asakura.

"Według mojej analizy zdecydowanie należy do listy trójki najładniejszych pierwszoklasistek."

"Obejrzałeś już sobie każdą pierwszoklasistkę w szkole?"

"Pogrupowałem dziewczyny w kategorie od A do D. I uwierz mi, pamiętam tylko imiona tych, które należą do kategorii A. Czas w liceum możesz przeżyć tylko raz. Chcę, żeby mój był tak radosny, jak to tylko możliwe."

"Więc Ryouko Asakura należy do kategorii A?" - zapytał Kunikida.

"Do AA+! Spójrz na jej twarzyczkę, musi mieć pierwszorzędną osobowość."

Nawet ignorując egoistyczne komentarze Taniguchiego, można było zauważyć, że Ryouko Asakura ma inny typ urody niż Haruhi Suzumiya.

Po pierwsze: była piękna. Ponadto wiecznie uśmiechnięta. Po drugie: jej osobowość pasowała do opisu Taniguchiego. Nikt już nie miał odwagi rozmawiać z Haruhi Suzumiyą prócz Ryouko Asakury. Nieważne, jak chłodna była Haruhi, Ryouko od czasu do czasu wciąż próbowała nawiązać z nią kontakt. Miała w sobie tyle pasji, że zachowywała się prawie jak dyżurna. Po trzecie: ze sposobu w jaki odpowiadała na pytania nauczycieli można było wywnioskować, że był inteligentna. Zawsze udzielała dobrych odpowiedzi - w oczach nauczycieli była wzorową uczennicą. No i najważniejsze: była niesamowicie popularna wśród dziewcząt. Minął zaledwie tydzień, a ona już była w centrum zainteresowania żeńskiej części klasy. Tak, jakby spadła z nieba i była największą atrakcją!

W porównaniu do wiecznie wykrzywionej, opętanej światem sience-fiction Haruhi, wybór był oczywisty. Jednak obydwie kandydatki były poza zasięgiem możliwości Taniguchiego. Raczej nie ma szans na żadną z nich.

Był wciąż kwiecień i w tym czasie Suzumiya zachowywała się dość dobrze. Dla mnie był to całkiem spokojny miesiąc. Ostatni, zanim Haruhi zaczęła gdzieś znikać. Jednak w tym czasie obserwowałem jej ekscentryczne zachowania.

O co mi chodzi?

Wskazówka nr 1:
Codziennie zmieniała fryzurę. Co więcej, według moich obserwacji działo się to według jakiegoś klucza. W poniedziałki Haruhi przychodziła z rozpuszczonymi włosami w żadnym miejscu nie spiętymi czymkolwiek. Następnego dnia miała je związane w koński ogon. Ciężko mi się do tego przyznać, ale było jej w tym do twarzy. Kolejnego dnia miała dwa kucyki, później trzy, i tak aż do soboty, kiedy na głowie miała aż pięć kucyków związanych wstążkami. Zachowanie co najmniej tajemnicze!

Poniedziałek = 0, wtorek = 1, środa = 2...

Z każdym kolejnym dniem tygodnia rosła liczba jej kucyków. Od kolejnego poniedziałku cały proces powtarzał się od nowa.

Zupełnie nie widziałem w tym logiki.
Według tego schematu w niedzielę powinna mieć aż sześć kucyków... Chciałbym ją wtedy zobaczyć.

Wskazówka nr 2:
Klasy 1-5 i 1-6 miały WF razem i były podzielone na grupy żeńskie i męskie. Dziewczyny przebierały się w klasie 1-5 a chłopcy w 1-6. Na końcu lekcji poprzedzającej WF chłopcy z naszej klasy (1-5) przenosili się do klasy sąsiedniej, by się przebrać. Niestety, Haruhi całkowicie ignorowała chłopców znajdujących się jeszcze w klasie i ściągała swój marynarski mundurek, zanim oni zdążyli wyjść. Traktowała chłopaków jak dynie albo nawet kartofle i w ogóle nie zaprzątała sobie nimi głowy. Bez skrzywienia rzucała mundurek na biurko i ubierała strój do ćwiczeń. W tym momencie Ryouko Asakura wyganiała z klasy zapatrzonych, zdziwionych i osłupiałych chłopaków (mnie też).

Chodziły plotki, że dziewczyny wraz z Ryouko Asakurą jako ich liderką, próbowały przemówić Haruhi do rozumu, bezskutecznie.

W każdej klasie przed WF-em Haruhi ignorowała resztę uczniów i bez mrugnięcia okiem ściągała mundurek. Dlatego też na prośbę Ryouko, my, chłopcy, mieliśmy opuszczać klasę na drugi dźwięk dzwonka.

Ale szczerze mówiąc, Haruhi miała wspaniałą figurę... ach... to nie czas na takie opowiastki.

Wskazówka nr 3:
Pod koniec zajęć Haruhi zawsze była nieobecna. Gdy tylko rozbrzmiewał dzwonek, łapała za plecak i wręcz wystrzeliwała z klasy. Myślałem, że szła prosto do domu. Nie sądziłem, że zapisała się i uczestniczyła w zajęciach wszystkich kółek zainteresowań w szkole. Jednego dnia widziałem ją wrzucającą piłkę do kosza w zespole koszykówki, następnego, szyjącą poduszki w kółku szwaczek. Innym razem wymachiwała kijem w zespole hokejowym. Wydaje mi się, że do klubu baseballowego też się zapisała. Po prostu była członkinią każdego klubu sportowego w naszej szkole i każdy ją przekonywał, by dołączyła właśnie do nich. Lecz ona odrzucała wszystkie propozycje. Miała wymówkę:
"Wkurza mnie robienie codziennie tego samego."
Koniec końców, nie zapisała się nigdzie.

Co chciała osiągnąć?

Samoistnie wieść o "dziwnej pierwszoklasistce" rozeszła się po szkole lotem błyskawicy. Po miesiącu nie było osoby, która nie wiedziałaby, kim jest Haruhi Suzumiya. Aż do maja ludzie nie wiedzieli, kto jest dyrektorem, ale Haruhi Suzumiya była powszechnie znana.

Ze wszystkim co się działo - i czego powodem była zawsze Haruhi - nadszedł maj.

Chociaż w przeznaczenie wierzyłem mniej niż w istnienie potwora z Loch Ness, to jeśli ma ono jakiś wpływ na ludzkie życia, moja karuzela losu zaczęła się kręcić. Niewykluczone, że w jakichś odległych górach jakiś starszy człowiek miał "trochę" zajęcia w przepisywaniu moich kart losu.

Skończył się Złoty Tydzień i szedłem do szkoły. Nie wiem jaki był dzień tygodnia. Nienaturalnie gorące promienie majowego słońca grzały moją skórę i pokrywały mnie potem. Strome wzgórze wydawało się nie mieć końca. Czego chciał wtedy ode mnie świat? Żółtej febry czy co?

"Hej, Kyon."

Ktoś z tyłu klepnął mnie w ramię. Tym kimś był Taniguchi. Na ramieniu miał niechlujnie zarzucony blezer i pomięty, przekrzywiony na bok krawat.

"Byłeś gdzieś w czasie Złotego Tygodnia?"

"Zabrałem młodszą siostrę do babci na wieś."

"Nuda."

"A ty co robiłeś?"

"Pracowałem na pół etatu."

"Nie wyglądasz na takiego."

"Kyon, jesteś już w liceum, dlaczego wciąż zabierasz młodszą siostrę do babci? Powinieneś przynajmniej zachowywać się jak licealista."

Nawiasem mówiąc, Kyon to ja. Kilka lat temu nazwała mnie tak moja dawno nie widziana ciotka. Nagle wypaliła: "Rany boskie, ależ ten Kyon wyrósł!". Moja młodsza siostra to podłapała i zaczęła nazywać mnie Kyon. Reszta historii potoczyła się sama.

Moi przyjaciele, słysząc, jak siostra mówi do mnie "Kyon", poszli jej śladem. Od tego czasu jest to takie moje przezwisko.

Pomyśleć, że kiedyś siostra mówiła do mnie "braciszku"!

"W mojej rodzinie tradycją jest zjazd kuzynostwa podczas Złotego Tygodnia" - odpowiedziałem, gdy wspiąłem się na wzgórze.

Czułem się niekomfortowo, będąc spoconym.

Taniguchi nawijał jak zawsze. Chwalił się, ile to poznał w pracy słodkich dziewczyn i jak zaplanował wydanie zgromadzonych przez siebie oszczędności na randki itp. Szczerze mówiąc, tematy o ludzkich marzeniach i słodkości czyichś zwierzątek znajdują się w mojej księdze rozmów w rozdziałach "tematy najgłupsze na świecie".

Gdy tylko poznałem cały kalendarz randek Taniguchiego (najwidoczniej w monologu nie zatrzymał go mały problem - żadna nie chciała się z nim umówić), dotarliśmy do bram szkoły.

Gdy wszedłem do klasy, Haruhi Suzumiya siedziała już ławkę za mną, gapiąc się w dal. Miała dwa koki na głowie (więc chyba była środa). Usiadłem i zorientowałem się, że z jakiegoś powodu, który nie jest mi znany - być może sam już ześwirowałem - ponownie rozmawiam z Haruhi Suzumiyą.

"To z powodu kosmitów codziennie zmieniasz fryzurę?"

Ruchem robota Haruhi odwróciła swoją twarz w moją stronę i ze śmiertelna powagą zaczęła się na mnie gapić. Trochę się przestraszyłem.

"Kiedy zauważyłeś?"

Jej głos był tak zimny, że zdawało mi się, iż rozmawia z przydrożnym kamieniem. Przerwałem na chwilę, by pomyśleć.

"Hmmm... Od jakiegoś czasu."

"Naprawdę?"

Haruhi wsparła podbródek na dłoni. Wyglądała na zirytowaną.

"Uważam, że każdy dzień tygodnia tworzy inny wizerunek."

To była nasza pierwsza normalna rozmowa!

"Kolory: poniedziałek - żółty, wtorek - czerwony, środa - niebieski, czwartek - zielony, piątek - złoty, sobota - brązowy, a niedziela - biały."

Mniej więcej zrozumiałem, co chciała mi powiedzieć.

"Więc jeśli kolory zastąpimy cyframi, poniedziałek będzie zerem a niedziela szóstką, prawda?"

"Zgadza się."

"Ale czy poniedziałek nie powinien być jedynką?"

"A kto cię pytał o zdanie?"

"...No tak."

Pozornie nieusatysfakcjonowana moją odpowiedzią, Haruhi naburmuszyła się na mnie. Siedziałem tam w tej niezręcznej sytuacji, a czas powoli płynął.

"Czy ja cię już gdzieś kiedyś nie widziałam? Dawno temu?"

"Nie sądzę."

Po mojej odpowiedzi, pan Okabe spokojnie wszedł do klasy i nasza pierwsza w miarę normalna rozmowa dobiegła końca.

Chociaż nasza pierwsza konwersacja nie była czymś, o czym warto pisać, stała się punktem zwrotnym, na który czekałem!

Kolejna szansa na zamienienie kilku słów z Haruhi nadarzyła się przed godziną wychowawczą i jak zwykle nie było jej w klasie podczas przerwy. Ale skoro siedziałem przed nią, byłem prawie pewny, że moje szanse na rozmowę z nią są o niebo większe niż szanse innych.

Najbardziej wstrząsnęło mnie, że Haruhi rzeczowo mi odpowiadała. Sądziłem, że będzie mówiła coś w stylu: "Zamknij się, głupku!". Chyba byłem tak dziwny jak ona, skoro znalazłem odwagę, by z nią porozmawiać.

Zatem, kiedy przyszedłem do szkoły następnego dnia i odkryłem, że zamiast trzech kucyków, Haruhi ma krótkie włosy, popadłem w nastrój przygnębienia.

Jej długie włosy zostały skrócone aż do ramion. Mimo że wcześniej było jej w nich do twarzy, skróciła je dzień po tym, jak poruszyłem ten temat! Musiała zrobić to celowo, nie?

Gdy powiedziałem o tym Haruhi - "Nie bardzo" - odpowiedziała swoim tradycyjnym rozdrażnionym tonem, lecz niczego nie dała po sobie poznać. Nie miała zamiaru zdradzać mi swoich motywów.

Tego się spodziewałem, więc nie ma sprawy.


Komentarze
Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Copyright © 2013