Na końcu schodów stromych jak góra Fuji znajdował się dwór. Prawdopodobnie Haruhi ubolewała nad tym, ze wyglądał on całkiem zwyczajnie. Nie był willą w stylu japońskim, jak na to liczyła.
Trzypiętrowy budynek wydawał się dość płaski. Może ze względu na swą szerokość? Chciałem nawet policzyć, ile pokoi się w nim znajdowało. Wydaje mi się, że z powodzeniem dwie drużyny futbolowe mogłyby mieć tam oddzielne pokoje. Prawdopodobnie posiadłość została zbudowana po wykarczowaniu gęstych lasów na wzgórzu. Ale jak sprowadzono tu wszystkie materiały budowlane? Logistycznie musiało kosztować to dużo zachodu. Jestem naprawdę zdumiony tym, jak działał bogacz.
"Tędy proszę."
Koizumi wprowadził nas do holu niczym kamerdyner. Staliśmy w rzędzie. Nadszedł czas, by stanąć twarzą w twarz z właścicielem.
Haruhi wyszła z szeregu niczym koń wychylający się ze stada. Zrozumiałem, jak bardzo czekała na tę chwilę. Kilkakrotnie wysuwała z ust język i go chowała. Asahina z włosami zaczesanymi do tyłu robiła dobre wrażenie, a Nagato stała jak zwykle spokojnie niczym kot czekający pod drzwiami rzeźnika.
Koizumi odwrócił się i spojrzał na nas. Na jego twarzy rósł uśmiech, gdy naciskał przycisk interkomu przy drzwiach.
Ktoś się odezwał i Koizumi znów wymienił uprzejmości.
Kilka chwil później powoli otworzyły się drzwi.
Oczywiście nie trzeba mówić, że osoba, która nas powitała, nie miała na twarzy maski ani zabawnego kapelusza. Nie zaatakowała nas też ani nie rzuciła zagadkowej uwagi. Był to po prostu normalny mężczyzna w średnim wieku.
"Witajcie!"
Nie wiem, czy pan Keiichi Tamaru stał się bogaty nagle, czy stopniowo, ale teraz miał na sobie zwykłą koszulkę i spodnie robocze. Rozłożył szeroko ramiona i przywołał nas do siebie.
"Itsuki, ale na was czekałem. Szczerze mówiąc, nudno tu i pewnie bardzo będzie was frustrował ten trzydniowy pobyt. Prócz ciebie tylko Yutaka przyjął moje zaproszenie. O rany!"
Wzrok pana Keiichiego powędrował na moją twarz, a następnie na twarz Asahiny, Haruhi i Nagato.
"Itsuki, ale masz ładnych przyjaciół! Dużo mi opowiadałeś, ale są ładniejsi, niż myślałem. Na pewno wniesiecie trochę życia na tę samotną wyspę. Jesteście tu bardzo mile widziani."
Haruhi uśmiechnęła się serdecznie, Asahina pochyliła głowę, a Nagato stała bez ruchu. Trzy osoby i trzy różne reakcje, ale wszyscy, widząc pana Keiichiego, który tak serdecznie nas witał, mieli miny, jakby zobaczyli nauczyciela muzyki na lekcjach historii.
Po chwili Haruhi wysunęła się naprzód i rzekła:
"Jesteśmy bardzo wdzięczni za zaproszenie. To zaszczyt móc zatrzymać się w tak luksusowej rezydencji. W imieniu nas wszystkim chciałabym wyrazić swoją wdzięczność."
Mówiła tonem wyższym niż zwykle, jakby recytując słowa. Czy próbuje ukryć swoja naturę? Lepiej nim zrzuci owczy kożuch i ujawni wilcze kły, ściągnie niewidzialną maskę z twarzy.
Czy pan Keiichi Tamaru też tak pomyślał?
"Więc to ty jesteś Suzumiya? Jesteś inna, niż myślałem. Itsuki mówił, że jesteś bardziej... Jak by to powiedzieć, Itsuki?"
Piłka była po jego stronie. Jednak bez zmrużenia oka odparł z łatwością:
"Prostolinijną osobą? Chyba tak ją określiłem."
"Właśnie! Mówił, że jesteś dość prostolinijna."
"Naprawdę?"
Haruhi szybko zdjęła maskę i umieściła na twarzy uśmiech, który rzadko okazywała poza pokojem klubowym.
"Miło mi pana poznać! Proszę mi szczerze powiedzieć, czy w tej posiadłości działy się jakieś dziwne rzeczy? Może są jakieś przerażające plotki mieszkańców, że ta wyspa jest nawiedzona? To mnie najbardziej interesuje."
Nie mów o swoich zainteresowaniach osobie, którą dopiero co poznałaś. Ściślej mówiąc, nie gadaj głupot o tym, co mogło stać się w przeszłości właścicielowi. Co byśmy zrobili, gdyby nas tu zostawił?
Jednak pan Keiichi Tamaru był tak miłym człowiekiem, że tylko uśmiechnął się i powiedział:
"Mam podobne zainteresowania do twoich, choć ostatnio nic takiego nie słyszałem."
Uprzejmie wskazał ręką za siebie.
"Nie stójcie tak, rozgośćcie się! To budynek w zachodnim stylu, więc nie musicie ściągać butów. Pokażę wam wasze pokoje. Chciałem, by zrobił to pan Arakawa, ale chyba zajmuje się jeszcze bagażami, więc ja będę waszym przewodnikiem." - powiedział pan Keiichi i oprowadził nas po posiadłości.
Chciałbym pokazać wam plan posiadłości, by dobrze przekazać, gdzie znajdują się nasze pokoje, ale już od pierwszej klasy wiedziałem, że nie mam talentu do rysowania, więc nie będę was męczył. Powiem tylko, że nasze kwatery znajdowały się na drugim piętrze. Sypialnia pana Keiichiego i pokój Yutaki były na trzecim. Może to miało symbolizować ich więzi rodzinne. Pan Arakawa i panienka Mori mieszkali na pierwszym piętrze.
Tak to się przedstawiało.
"Czy ta posiadłość ma nazwę?" - zapytała Haruhi, a pan Keiichi uśmiechnął się ironicznie i odparł:
"Na razie jeszcze jej nie wymyśliliśmy, ale jeśli macie sugestie, to zamieniam się w słuch."
"Może więc nazwać go Domem Strachów lub Domem Horrorów? Co pan o tym myśli? Można by też ponazywać każdy z pokojów np: wysysający krew lub przeklęta komnata?"
"To świetny pomysł! Następnym razem, nim kogoś zaproszę, tak zrobię."
Nie mam zamiaru spać w pokoju, który samą nazwą może wywołać najgorsze koszmary.
Przeszliśmy przez halę i weszliśmy po schodach na drugie piętro. Wnętrze było wykonane jak w jakimś zajeździe z drzwiami do pokojów ustawionymi w rzędzie.
"Wszystkie pokoje są jedno- i dwuosobowe i są tej samej wielkości. Wybierzcie sobie, który chcecie."
Co powinienem zrobić? Nie chciałbym dzielić z nikim przestrzeni, ale jest nas pięcioro. Gdybym mógł wybierać, tylko Nagato przychodziłaby mi do głowy i pewnie nie miałaby nic przeciw temu. Ale gdybym głośno o tym powiedział, niechybnie zaraz zostałbym powalony przez cios Haruhi.
"Jedna osoba na pokój nie brzmi chyba źle." - stwierdził Koizumi.
"Skoro będziemy w nich tylko spać, nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy przechodzili z jednego do drugiego wedle uznania. Można zamknąć drzwi?"
"Oczywiście." - pan Keiichi Tamaru uśmiechnął się i skinął głową.
"Klucze znajdują się w szafce przy łóżku. Drzwi nie mają automatycznej blokady, więc nie musicie się martwić, że przez przypadek zatrzaśniecie sobie pokój. Zadbajcie tylko, żeby ich nie zgubić."
Klucz nie będzie mi potrzebny. W nocy drzwi mogą być nawet uchylone. Może Asahina wkradnie się do mnie przypadkiem, gdy wszyscy będą już spali. Poza tym nie mam ze sobą nic cennego, a nie sądzę też, żeby ktoś próbował coś ukraść, skoro grono podejrzanych jest tak wąskie. Gdyby jednak taki przypadek się wydarzył, złodziejem na pewno byłaby Haruhi.
"Pójdę sprawdzić, jak radzi sobie pan Arakawa. Przez ten czas możecie się rozejrzeć. Nie zapomnijcie też, gdzie są wyjścia awaryjne. Do zobaczenia." - rzekł pan Keiichi i zszedł na dół.
Haruhi tak opisała pana Keiichiego:
"Ponieważ nie ma w nim nic dziwnego, to czyni go jeszcze bardziej podejrzanym."
"A jeśli wyglądałby podejrzanie, to jak byś go określiła?"
"Już z wyglądu widać, że to dziwny człowiek!"
Zgodnie z logiką tej dziewczyny na tym świecie nie ma niczego niedziwnego. Jej standardy byłyby szokiem nawet dla ISO. Może powinnaś pracować dla JARO? Każdego dnia czułabyś się spełniona.
Zostawiliśmy bagaże i zebraliśmy się w dwuosobowym pokoju, który wybrała dla siebie Haruhi. To takie w jej stylu. Słowa "uprzejmy" i "skromny" nie istnieją w jej słowniku.
Dziewczyny w trójkę usiadły na łóżku, a ja na toaletce. Koizumi oparł się o ścianę i zrelaksowany założył ręce.
"Wiem!" - nagle krzyknęła Haruhi.
Zapytałem instynktownie:
"Co wiesz?"
"Podejrzany." - odpowiedziała szybko.
Z jej twarzy biła z jakiegoś powodu aura wielkiego detektywa.
Niepewnie rzekłem do pozostałej trójki:
"Jaki podejrzany? Przecież nic się nie stało. Dopiero przyjechaliśmy."
"Instynkt mi mówi, że podejrzanym jest właściciel. Jego pierwszym celem będzie pewnie Mikuru."
"Co?!"
Asahina wyglądała na porządnie wystraszoną. Trzymając się rąbka spódnicy Nagato, drżała jak królik na dźwięk trzepoczących skrzydeł orła.
"..."
Nagato milczała ze wzrokiem utkwionym gdzieś w powietrzu.
"Pytam, jaki podejrzany." - powtórzyłem.
I dodałem:
"Albo raczej w jakie przestępstwo chcesz uwikłać pana Keiichiego?"
"A skąd mam wiedzieć? Już po jego oczach widać, że coś planuje. Zazwyczaj się nie mylę. Na pewno spotka nas szokujące wydarzenie."
Byłoby dobrze, gdyby miała na myśli zwykłe przyjęcie-niespodziankę, ale spodziewałem się czegoś gorszego niż głupia imprezka.
"Pomyśl tylko. Pan Keiichi kryje się za uprzejmą maską. Jego oczy lśnią szaleństwem. Trzyma nóż, próbując rozpruć gościom brzuchy, ponieważ przypadkowo odkrył w lesie antyczny grobowiec i został opętany przez żądne krwi duchy."
"Czy coś aż tak głupiego może się naprawdę wydarzyć?"
Machnąłem ręką w powietrzu, wykonując gest mówiący "nie pakuj się w kłopoty".
Nieważne jak bym o tym myślał, ktoś, kogo zna Koizumi, nie mógłby czegoś takiego zrobić. Organizacja nie jest aż tak głupia i pewnie dokładnie wszystko wcześniej zbadała. Koizumi miał na twarzy swój zwykły, nieszkodliwy uśmiech, a pan Arakawa, panienka Mori oraz Yutaka Tamaru zupełnie nie wyglądali na przerażających ludzi. Poza tym Haruhi ma ochotę na tajemnicę, a nie na zakłócanie pola magnetycznego, prawda?
Jeśli coś by się miało wydarzyć, to pewnie byłyby to ze dwa morderstwa. Poza tym nie sądzę, by coś takiego miało się stać tylko dlatego, że ona sobie tego życzy. Pogoda na zewnątrz dopisuje, a morze jest spokojne. Wyspa nie jest zamkniętym kręgiem.
Co więcej, nieważne, jak szalona jest Haruhi, na pewno nie życzyłaby sobie czyjejś śmierci. Gdyby taka była, pewnie jej niecierpliwość już dawno by mnie zabiła, bo wciąż mam z nią do czynienia.
Haruhi, nie wyczuwając moich zmartwień, rzekła niewinnie:
"Najpierw chodźmy popływać! Co innego mamy robić nad morzem? Niech się każdy napływa, ile wlezie! Urządzimy sobie wyścig i zobaczmy, kogo pierwszego porwą fale!"
To nie jest zły pomysł, zwłaszcza że straż przybrzeżna czuwa.
Ale dopiero co przyjechaliśmy i już mamy wychodzić na zewnątrz? Może chociaż trochę odpoczniemy po tej wyczerpującej podróży? Skoro o tym mowa, nawet jeśli Haruhi nigdy nie bywa przemęczona, mogłaby nie traktować ludzi według własnych standardów!
"Co ty tam marudzisz? Słońce nie zajdzie, nawet jeśli złożysz ofiarę Apollo! Zaprzepaścimy wspaniałą szansę, jeśli nie pójdziemy przed zachodem słońca."
Haruhi rozłożyła szeroko ręce i objęła Asahinę i Nagato.
"Aaaa!" - Asahina zamknęła oczy i krzyknęła.
"..." - Nagato nie zareagowała w ogóle.
"Kostiumy kąpielowe! Kostiumy! Niech się wszyscy przebiorą. Spotkamy się w holu. Sama pomagałam je wybierać. Pewnie nie możesz się doczekać, Kyon?"
Haruhi zrobiła minę mówiącą "Wiem, o czym myślisz" i uśmiechnęła się złowrogo, odsłaniając białe zęby.
"Masz cholerną rację."
Przełamałem się i wstałem. Właśnie dlatego tu przyjechałem. Nie zgłaszam żadnych zastrzeżeń.
"Koizumi, czy plaża jest do naszej dyspozycji?"
"Oczywiście. Ludzie zwykle chodzą tam zbierać muszle, ale chętnych do kąpieli nie ma wielu, bo fale bywają wysokie a prąd silny. Jeśli chcesz urządzić wyścig..."
"Nie bądź śmieszny. Żartowałam! Fale porwałyby Mikuru. Niech nikt nie wypływa za daleko. Pozostańcie w moim polu widzenia."
Czy Haruhi naprawdę ma wzgląd na nasze bezpieczeństwo? Chyba będę musiał jej pomóc. Muszę przynajmniej mieć oko na Asahinę, by nie znikała mi z pola widzenia na dłużej niż dwie sekundy.
"Hej, Kyon!"
Palec Haruhi był skierowany prosto na czubek mojego nosa.
"Nie podoba mi się twój głupi uśmiech. Natychmiast przestań. Lepiej zmarszcz brwi. Zapomnij o aparacie!"
Pełny pasji Orient Ekspres Haruhi gnał co sił do przodu, ignorując wszelkie przeszkody i wydając rozkazy.
"Idziemy!"
Tak więc dotarliśmy do plaży.
Słońce już chyliło się ku zachodowi, ale jego promienie i tak były cieplejsze niż przystało na standardy lata. Fale obmywały piasek, a chmury szybowały po niebie. Nasze włosy rozwiewała bryza, niosąc zapach morza.
Chociaż to prywatna plaża, nie trzeba było robić sobie żadnych rezerwacji, bo i tak nikt nie przybywał na bezludną wyspę. No, może prócz tych wszystkich zagranicznych turystów oszukanych przez magazyny podróżnicze. Oprócz naszej piątki nie było nikogo. Nawet ptaków.
Poza mną i Koizumim jedynymi, którzy oglądali dziewczyny w ich kostiumach kąpielowych, były pąkle poprzyczepiane do skał.
Rozłożyłem matę pod parasolem i przymknąłem oczy, ciesząc się każdym ruchem Asahiny i patrząc nieśmiało, jak Haruhi podeszła do niej od tylu.
"Mikuru, pływanie jest najlepszym sposobem na zabawę. No chodź! Unikanie słońca jest niezdrowe!"
"Ach, nie lubię przebywać na słońcu."
Haruhi zignorowała protesty Asahiny i wepchnęła małą istotkę do wody.
"Aa! Słona!"
Asahina, zaskoczona banalnym faktem machała bezradnie rękami po powierzchni wody.
W tym samym czasie Nagato...
"..."
...usiadła na plażowym krześle i zaczęła czytać grubą powieść.
"Różni ludzie mają różne sposoby na czerpanie przyjemności."
Koizumi, grając w piłkę na plaży, otworzył usta, by pokazać mi swój uśmiech.
"Wolny czas należy spędzać w wybrany przez siebie sposób, bo w przeciwnym razie nie jest on wolnym czasem. Nie masz zamiaru korzystać z tych czterech beztroskich dni?"
Czy jedynie Haruhi nie bawi się tak, jak tego chce? Nie pomyślałem nawet o Asahinie, która została zmuszona do zabawy przez Haruhi, by zrozumiała znaczenie słowa relaks.
"Hej, Kyon, Koizumi! Chodźcie do nas!" - grzmiała Suzumiya niczym syrena alarmowa.
Nie licząc jej, chciałem tylko móc być blisko Asahiny. Wziąwszy piłkę plażową Koizumiego, ruszyłem po rozgrzanym piasku.
Gdy zaczęliśmy odczuwać zmęczenie, wróciliśmy do rezydencji, wzięliśmy kąpiel i oddaliśmy się odpoczynkowi w naszych pokojach. Na niebie świeciły już gwiazdy. Panienka Mori odprowadziła nas do jadalni.
Nadszedł czas kolacji.
Dziś była dość wykwintna. Nie sądzę, by przygotowano ją, by spełnić marzenia Asahiny, ale na naszych talerzach znalazła się ryba. Mnie, przyzwyczajonego do skromnych posiłków, aż wyprostowało, gdy zobaczyłem to wszystko. Mogę zjeść to wszystko za darmo? Naprawdę mogę?
"Rozgośćcie się." - rzekł pan Keiichi i uśmiechnął się hojnie.
"Ja sam jestem tym wszystkim znudzony, więc potraktujcie to jako nagrodę za tak daleką podróż. Właściwie jestem wybredny w dobieraniu gości, ale znajomi Itsukiego są jak najbardziej mile widziani."
Z jakiegoś powodu pan Keiichi był ubrany bardzo oficjalnie w porównaniu do tego, jakiego go ostatnio widziałem. Miał na sobie czarny smoking z muszką na szyi. Potrawy były mieszaniną kuchni japońskiej i zachodniej. Na stole jagnięcina przeplatała się z pieczoną rybą i jakimiś daniami na parze. Jedynie pan Keiichi jadł za pomocą noża i widelca. My poprosiliśmy o pałeczki.
"Wspaniałe! Kto to przyrządził?" - zapytała Haruhi, jednocześnie ujawniając swój niesamowity apetyt aspirujący do konkursu w prędkości jedzenia.
"Pan Arakawa jest tu również szefem kuchni. Prawda, że nieźle gotuje?"
"Muszę mu podziękować, proszę go później wezwać." - rzekła Haruhi niczym smakosz, który właśnie pochłonął obiad wysokiej klasy.
Spojrzałem na Asahinę, której oczy robiły się coraz większe z każdym kęsem, a następnie na Nagato - ta nie wydawała się jeść zbyt wiele, ale wciąż dokładała sobie jedzenia - i w końcu na Koizumiego, który uciął sobie wesołą pogawędkę z Yutaką.
"Podać coś do picia?" - zapytała panienka Mori ubrana w strój pokojówki i odgrywająca przez cały czas rolę kelnerki. Miała ze sobą małą butelkę wina i ciepło się uśmiechała. Chyba wina. I chociaż nieletniemu to nie przystoi, zdecydowałem się poprosić o kieliszek. Nigdy wcześniej nie piłem alkoholu, ale może dzięki niemu zyskam trochę odwagi. Poza tym uroczemu uśmiechowi panienki Mori nie sposób było odmówić.
"Co pijesz, Kyon? Też chcę."
Na wniosek Haruhi wino trafiło w ręce wszystkich.
Czułem, że to początek koszmaru.
Tego dnia odkryłem, że Asahina zupełnie nie toleruje wina, a Nagato to beczka bez dna. Co do Haruhi, jest beznadziejną pijaczką.
Ze względu na okoliczności wypiłem dość sporo i pamięć zaczęła mi szwankować, ale przypominam sobie, że Haruhi chwyciła za butelki i piła bez opamiętania, bez przerwy wychwalając pana Keiichiego.
"Ach, jest pan wspaniały. Dziękuję, że nas pan zaprosił. W zamian dam panu Mikuru. Niech ją pan wyćwiczy, by była lepszą pokojówką, bo jak na razie jest beznadziejna!"
Pamiętam, jak wrzeszczała.
Prawdziwa pokojówka Mori ułożyła butelki na stole niczym kręgle i podała nam z kosza na owoce plasterki jabłek i gruszek jako deser, a nasza klubowa pokojówka Asahina leżała na stole z całą czerwoną twarzą.
Nagato dokończyła swój kieliszek, a panienka Mori dolała jej wina. Nie wiem, gdzie w niej mieściło się tyle alkoholu, ale ona wciąż była trzeźwa, mimo że opróżniała kieliszek z kieliszkiem. Piła jak wieloryb wodę.
Yutaka zapytał z ciekawością:
"Czy z nią wszystko w porządku?"
Wyglądał na naprawdę zmartwionego. Wciąż jeszcze pamiętam ten widok.
Tej nocy najwyraźniej Koizumi odprowadził mnie nieprzytomnego do pokoju. Tak twierdził. Mówił, że śmierdziałem alkoholem jak Haruhi, ale skoro niczego nie pamiętam, nie chciałem go słuchać i niczego sobie przypominać. Potraktowałem to jako żart.
Wszystko przez to, że następnego dnia stało się coś, co w jednej chwili przegoniło naszego kaca.
Rankiem rozpętała się burza.
|