Strona główna · Forum · Kontakt · FAQ
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Menu
Initial D
Anime
Manga
Postacie
Samochody
Live Action
Napisy
Gry
Inne

Wangan Midnight
Anime
Manga
Postacie
Samochody

Over Rev
Postacie
Manga

My Carrera
Manga

Countach
Manga

Inne projekty
Gungrave
Gunsmith Cats
Mezzo Forte
Over Drive
Shigurui
You're Under Arrest
Ah! My Goddess
Crystal Blaze
Shuto Kousoku Trial

Poboczem
Czytelnia
Recenzje gier
Gadżety

Kącik Haruhi
Powieści
1. Melancholia
2. Westchnienia
3. Znudzenie
4. Zniknięcie
5. Szał
6. Wahania
7. Intrygi
8. Oburzenie
9. Rozkojarzenie
10. Zaskoczenie cz. 1
11. Zaskoczenie cz. 2
Teatr Haruhi

Świat Haruhi
1. Postaci
2. Miejsca

Aktualnie online
Gości online: 1

Użytkowników online: 0

Łącznie użytkowników: 909
Najnowszy użytkownik: VictorChuth

Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

26/11/2022 23:33
Zajmuje się ktoś tutaj w mniejszym lub większym stopniu fotografią? Szukam paru rad Wink

26/08/2022 20:31
Nie wolno!

26/08/2022 16:12
No to zniknie z naszego downloadu.

24/08/2022 14:51
Czy wy widzieliście, że wychodzi manga initial D w polsce ! JPF

16/08/2022 14:04
Większość ludzi tymi autami jeżdzi na daily bo są na powietrzu, staticiem też jeżdzą. selekcja ostatnio podupadła to fakt.


Facebook Like



Nawigacja
Artykuły » Haruhism » Znudzenie Haruhi Suzumiyi, Tom 3, Rozdział 4
Znudzenie Haruhi Suzumiyi, Tom 3, Rozdział 4

To, co widzę przed sobą, jest tak szokujące, że zupełnie zapomniałem o przeszywającym me ramiona bólu.

Leżę teraz na podłodze, nie mogąc się podnieść i jestem zaskoczony tym, co widzę. Nie mogę się też poruszać, ponieważ na plecach mam coś ciężkiego jak kotwica i nie mogę się tego pozbyć. Ale teraz nie ma to większego znaczenia. Koizumi, który był za mną podczas wyważania drzwi, leży teraz na mnie i jest prawdopodobnie równie oszołomiony jak ja. Złaźże ze mnie! Nie miałem nawet siły, żeby mu to powiedzieć. Możecie sobie wyobrazić, jak zaskoczony byłem.

Jak to możliwe? Nie wierzę, że to w ogóle się dzieje. Nic w tym śmiesznego. Co powinniśmy robić?

Za oknem niebo przecięła błyskawica. Kilka sekund później huk grzmotu przeszył mnie aż do żołądka. Istna nawałnica. Już od wczoraj szaleje nad całą wyspą.

"Jak to możliwe?"

Usłyszałem jęk. To pan Arakawa, który upadł wraz ze mną i Koizumim.

Koizumi wreszcie zszedł mi z pleców. Przeturlałem się po podłodze i usiadłem.

Spojrzałem jeszcze raz na niewiarygodną scenę przede mną.

Na dywanie nieopodal drzwi leżał człowiek, który upadł podobnie jak ja. Był to nie kto inny niż będący w średnim wieku właściciel tej posiadłości, który nie zszedł dziś rano na posiłek. Rozpoznałem go po ubraniu, które na sobie miał jeszcze wczoraj, gdy życzył nam dobrej nocy. Był jedyną osobą, która zupełnie niepotrzebnie w środku lata nosiła garnitur. Zatrudniał pana Arakawę i był właścicielem posiadłości.

Pan Keiichi Tamaru.

Pan Tamaru leżał na podłodze z przerażoną miną, nie poruszając żadnym mięśniem. To chyba normalne, bo wyglądał na martwego.

Skąd jestem tego pewny? Cóż, odpowiedź nasuwa się sama. Przedmiot wystający z jego klatki piersiowej wygląda bardzo znajomo. To rękojeść nożyka do owoców, który znajdował się zeszłego wieczoru w koszu z owocami.

Mogę się założyć, że z drugiej strony ów rękojeści przytwierdzone jest metalowe ostrze, bo w przeciwnym razie nie mogłaby ona wystawać pionowo z klatki piersiowej. Innymi słowy nóż tkwił w korpusie pana Keiichiego.

Nie sądzę, by ktokolwiek mógł żyć, mając nóż wbity prosto w serce.

Tak właśnie było z panem Keiichim.

"Aaaa!"

Zza wyważonych drzwi dobiegł mnie przerażony krzyk. Odwróciłem wzrok i zobaczyłem Asahinę zakrywającą usta rękami. Intuicyjnie cofnęła się za Nagato, która stała za nią, i złapała ją za ramiona. Nagato spojrzała na mnie z chłodnym wyrazem twarzy i opuściła głowę jakby w głębokim zamyśle.

Oczywiście, gdzie my, tam i ona.

"Kyon... Czy on... Czy on..."

Haruhi też wyglądała na oszołomioną, wystawiając głowę z boku Asahiny, by zobaczyć, co się dzieje. Kocimi oczami patrzyła na pana Keiichiego, który udał się na wieczny spoczynek.

"Nie żyje?"

Bardzo rzadko mówiła tak cicho i z przejawami trwogi. Odwróciłem się, żeby coś powiedzieć i zobaczyłem, że Koizumiemu też z twarzy zniknął uśmiech, a pojawił się wyraz zakłopotania. Panienka Mori również stała w korytarzu.

Nie było tylko jednej osoby, która była wczoraj przez cały dzień, a dziś zniknęła.

Pokój, do którego trzeba było się włamać, żeby wejść, martwy właściciel i osoba, która zniknęła. Co to wszystko ma znaczyć?

"Mówię ci, Kyon..."

Haruhi zaczęła jeszcze raz, a jej twarz zdradzała objawy dyskomfortu. Miałem nawet wrażenie, że chce się na mnie oprzeć.

Kolejna błyskawica oświetliła cały pokój. Burza, szalejąca od wczoraj, zaczynała przechodzić. Fale, dziko rozbijające się o wybrzeże wyspy, tworzyły wraz z nawałnicą piorunujący efekt dźwiękowy.

Właściciel samotnej wyspy leżący na środku zamkniętego pokoju z nożem wbitym w serce w trakcie szalejącej burzy. To właśnie widziałem.

Mogłem tylko zmusić się do myślenia.

Hej, Haruhi.

Ty to stworzyłaś?

Przypomniałem sobie całą historię, która doprowadziła Brygadę SOS do tego wydarzenia.

Cofnijmy się do chwili, gdy do wakacji zostało kilka dni.


Był czerwiec, środek lata. Słońce tak prażyło, że aż marzyłem o wakacjach.

Jak zwykle spędzałem czas w naszej kwaterze głównej, byłej siedzibie Kółka Literackiego, ciesząc się herbatą zaparzoną przez Asahinę. Chociaż już doszedłem do siebie po wynikach testów międzysemestralnych, ilekroć pomyślałem o zmianach, jakie dosięgną naszą klasę, nie mogłem się odprężyć. Chciałem po prostu uciec od tego wszystkiego.

W mgnieniu oka wymyślałem rożne sposoby, by przekonać samego siebie, że rzeczywistość, w której przyszło mi się znaleźć, jest jednym wielkim kłamstwem. Gdy już zastanawiałem się, z którego skorzystać...

"Przepraszam, dobrze się czujesz?"

Ocknąłem się ze snu, w którym byłem kosmicznym spadochroniarzem skaczącym z ciemnej strony Księżyca, atakującym budynek parlamentu.

"Wyglądasz dziś bardzo ponuro. Nie smakuje ci moja herbata?"

"Nie, nie." - odpowiedziałem.

Twoja herbata jest zawsze słodka jak ambrozja, mimo że parzysz ją ze zwykłych liści kupionych na wyprzedaży.

"To wspaniale."

Asahina, mająca na sobie letni kostium służącej, odetchnęła z ulgą. Rzuciła mi łagodny uśmiech, więc odpowiedziałem jej tym samym. Twoje szczęście jest moim szczęściem. Nawet mędrzec latami podróżujący przez najdalsze góry nie znalazłby eliksiru równie skutecznego jak uśmiech Asahiny. Moje myśli stały się jaśniejsze niż tafla jeziora Mashu na Hokkaido. Byłem nawet w stanie usłyszeć trąby anielskie.

Czułem, że rozsiewam pasję niczym św. Franciszek z Asyżu przekonujący, że ptaszki to nasze siostry mniejsze, ale w końcu się poddałem. Nie dlatego, że przeszkadzały mi piękne wypowiedzi, lecz ponieważ w tej chwili, nucąc, weszła pewna irytująca osoba.

"Cześć! Jak wam poszły testy?" - zapytał Koizumi, kładąc na stole planszę do Monopolu, którą ze sobą przyniósł.

Przez niego ponownie wróciłem na ciemną stronę Księżyca, myśląc, jak zatrzymać te wszystkie myśli. Dlaczego nie możesz grać w Monopol w milczeniu? Powinieneś brać przykład z Nagato, siedzącej cichutko w kącie i czytającej książkę.

Otwarłszy książkę grubą jak encyklopedia, Nagato w letnim mundurku usiadła na składanym krześle. Niczym szklana statua wzrok miała skupiony na książce. Z pewnego punktu widzenia wyglądała jak cyfrowa egzystencja, która kochała przyswajać fizyczne dane. Ciekawe, czy miała ku temu jakiś szczególny powód.

"..."

Teraz tak sobie myślę, czy wszyscy w naszym klubie mają tak dużo wolnego czasu?

Lekcje skończyły się dziś bardzo wcześnie. Dlaczego wszyscy jeszcze tu tkwią? Ja przynajmniej mam konkretny powód. Gdybym nie napił się herbaty Asahiny przynajmniej raz dziennie, stałbym się zombie. W weekendy zaczynam zdradzać pierwsze symptomy.

Żartuję. Myśleliście, że mówię poważnie? Z tego, co zauważyłem, od kiedy przyszedłem do tej szkoły, niektórzy mają tendencję do traktowania żartów bardzo poważnie. W ostatnich kilku miesiącach doświadczyłem tego i wiem, że się nie mylę. Trzeba oddzielać żarty od powagi, bo może wydarzyć się coś strasznego.

Otworzyłem torbę i wyciągnąłem z niej kanapkę, którą dostałem od kochającego społeczeństwa.

Skoro odliczamy dni do wakacji, musi być jakiś konkretny powód, dla którego wszyscy się tu znajdujemy. Albo i nie.

Mówię tak, ponieważ Brygada SOS została utworzona bez żadnego konkretnego powodu, a może raczej z jego braku. W sumie to lepiej. Zamiast robić coś naprawdę głupiego, lepiej pozostać w tym nic nie znaczącym stanie, ponieważ nie trzeba zbyt wiele myśleć.

"Ja chyba też coś zjem."

Asahina starannie przygotowała sobie herbatę, wyciągnęła zdobione pudełko śniadaniowe i usiadła naprzeciw mnie.

"Na mnie nie zwracajcie uwagi, zjadłem na stołówce." - rzucił Koizumi.

Nikt cię o zdanie nie pytał.

Nagato natomiast zaspokajała swój głód czytaniem książek.

Asahina podniosła pałeczkami ryż, na którym kremem była namalowany uśmiech i zapytała:

"A gdzie jest Suzumiya? Jeszcze nie przyszła."

Mnie nie pytaj. Pewnie łapie gdzieś cykady. Przecież jest lato.

Koizumi odpowiedział za mnie:

"Widziałem ją na stołówce. Miała niesamowity apetyt. Jeśli wszystko, co zjadła przerobi na energię, to ciekawe, ile tego będzie?"

Nie mam ochoty tego przeliczać. Jeśli chce, to niech się zamknie na stołówce aż do wieczora.

"Nie sądzę. Powiedziała, że ma coś ważnego do ogłoszenia."

Nie rozumiem, z czego się cieszysz? Czegokolwiek by nie wymyśliła, nie będzie z tego żadnej korzyści dla społeczeństwa, prawda? Masz pamięć mniejszą niż dyskietka?

"Poza tym skąd tyle wiesz?"

Koizumi odpowiedział od niechcenia:

"Powiedziałbym ci, ale Suzumiya wolałaby przekazać ci to osobiście. Nie chciałbym psuć jej nastroju, dlatego zachowam milczenie."

"I tak nic mnie to nie interesuje."

"Doprawdy?"

"Tak, ponieważ z twojego tonu wynika, że ta idiotka znów wymyśliła coś głupiego. Nie wiem, ile minut spokoju mi jeszcze zostało, ale wiem, że wkrótce się on skończy..."

Chciałem jeszcze ciągnąć dalej, ale przeszkodził mi dźwięk z impetem otwieranych drzwi.

"Świetnie! Wszyscy już są!"

Oczy Haruhi świeciły jak spektrometr.

"Dziś mamy arcyważne spotkanie, więc każdego, kto by się spóźnił, chciałam ukarać. Ale widzę, że zaczęliście już pielęgnować ducha drużyny. Wyśmienicie!"

Mowa-trawa. Nie wiedziałem nawet, że dziś mamy jakieś ważne spotkanie.

"Na pewno masz mnóstwo czasu."

Chciałem ją uspokoić.

"Słuchajcie. Sekret jedzenia na szkolnej stołówce tkwi w tym, by przyjść przed samym jej zamknięciem. Wtedy panie nakładają większe porcje. Ale ważne jest też dobre zgranie w czasie, bo nic to nie da, jeśli przyjdzie się, gdy wszystko zostało już wyprzedane. Dziś mamy więc szczęśliwy dzień!"

"Naprawdę?"

Dla kogoś takiego jak ja, kto rzadko jada obiady w stołówce, taka informacja była zwyczajnie bezużyteczna.

Haruhi usiadła na krześle głównodowodzącej.

"Odłóżmy ten temat na bok."

"To ty go zaczęłaś."

Haruhi zignorowała mnie i zawołała do Asahiny, która ostrożnie jadła pałeczkami.

"Mikuru, z czym kojarzy ci się lato?"

"Hę?"

Asahina zakryła usta, przeżuwając i łykając pożywienie.

"Lato? Z Festiwalem O-Bon?"

Haruhi bezustannie mrugała oczami, słysząc tak tendencyjną odpowiedź.

"Festiwal O-Bon? A co to, do diaska, jest? Nie zrozumiałaś mnie źle? Nie pytam cię o to, co odbywa się w lecie, tylko o to, co pierwsze przychodzi ci na myśl."

O czym ty, do cholery, gadasz?

Haruhi powiedziała rzeczowo:

"Wakacje! Czy to wymaga myślenia?"

Cóż za prostolinijne myślenie.

"Więc co nadchodzi wraz z wakacjami?"

Haruhi zadała kolejne pytanie i spojrzała na zegarek, naśladując mimiką jego tykanie.

Być może z powodu wywartej presji, Asahina zaczęła myśleć gorączkowo.

"Eee, to... Morze!"

"Racja! Blisko. A co wiąże się z morzem?"

Co to ma być? Gra w skojarzenia?

Asahina przechyliła głowę.

"Marynowane ryby?"

"Źle! Całe lato minie, nim się domyślisz. Mówię, że musimy wybrać się na wakacyjną wycieczkę!"

Patrzyłem na uśmiechniętą twarz Koizumiego i z minuty na minutę robiłem się coraz bardziej zły. To jest to ważne ogłoszenie, o którym mówiłeś?

"Wycieczkę?" - zapytałem powoli, a Haruhi energicznie skinęła głową.

"Tak, wycieczkę."

Może to i normalne, że szkolne kluby organizują coś takiego, ale czy my też musimy? Chyba nie zaciągnie nas w góry w poszukiwaniu niezidentyfikowanych tajemniczych zwierząt, których i tak nie znajdziemy?

Spojrzałem kolejno na Asahinę, Koizumiego i Nagato, i zauważyłem zaskoczoną minę, uśmiechniętą twarz i twarz bez wyrazu.

"Wycieczkę? Jaką?" - zapytałem.

"Wycieczkę Brygady SOS."

"Ale co będziemy robić?"

"Mieć wycieczkę."

Co?

Wybierasz się na wycieczkę w celu pojechania na wycieczkę?

Przecież to tak samo, jakbym powiedział: "boli mnie boląca głowa", "ta tragiczna gra jest tragiczna", lub "smażę smażoną rybę".



"Jakie to ma znaczenie? Środki i cele tego przedsięwzięcia są takie same. Poza tym to oczywiste, że boląca głowa boli. Kto słyszał, żeby ktoś cieszył się z bólu?"

Nie wiem, czy Haruhi jest z gramatyką na bakier, czy może mówi innym dialektem, ale prawdziwy problem leży w samej wycieczce.

"A dokąd zamierzasz pojechać?"

"Na samotną wyspę i to taką, która znajduje się na samym środku oceanu."

Nigdy nie słyszałem o wypracowaniu "Moje dwuletnie wakacje". Skąd też przyszedł jej do głowy taki pomysł?

"Myślałam o kilku miejscach."

Na twarzy Haruhi pojawiły się oznaki podniecenia.

"Nie mogłam się zdecydować, czy wybrać morze, czy góry. Na początku pomyślałam, że góry będą wygodniejsze, ale tylko w zimie gwałtowna burza może nas odizolować od świata. Poza tym za dużo tam zachodu."

Może wybierzesz się na Grenlandię?

Nie... Pytanie raczej brzmi: "Dlaczego musimy coś takiego robić?"

"Chcesz utknąć w domu na wzgórzu?"

"No pewnie! Inaczej nie będzie zabawnie. Ale zapomnijmy o górach! Tam pojedziemy w zimie. A tego lata wybieramy się na samotną wyspę na morzu!"

Skończ z tą obsesją na punkcie samotnych wysp. - pomyślałem, ale nie znalazłem żadnego argumentu. Zresztą i tak nie warto byłoby się jej sprzeciwiać. Poza tym o tej porze roku "morze" brzmi zachęcająco. Może trafimy na jakieś spa?

"Pewnie, że tam są, prawda Koizumi?"

"Hmm, mam nadzieję, że tak. Chociaż to naturalne spa bez ratowników i straganów."

Szybko spojrzałem na Koizmiego wzrokiem pełnym podejrzeń. Dlaczego pomagasz jej w tym słowotoku?

"Dlatego że..."

Wyjaśnienie Koizumiego zostało przerwane przez Haruhi.

"Ponieważ to on zaproponował nam to miejsce!"

Haruhi włożyła ręce do szuflady, wyciągnęła z niej kolorową opaskę i napisała na niej: "zastępca głównodowodzącej".

"W uznaniu za zasługi awansuję cię na zastępcę głównodowodzącej Brygady SOS!"

"To dla mnie zaszczyt."

Koizumi z wdzięcznością przyjął opaskę. Spojrzał na mnie i mrugnął okiem. Pozwól, że ci wyjaśnię: wcale nie jestem o to zazdrosny. Kto by chciał taki dziwny prezent?

"To jest to! Czterodniowa luksusowa podróż! Przygotujmy się na nią psychicznie!"

Haruhi zdawała się patrzeć na nas wzrokiem mówiącym "I to by było na tyle", sądząc, że wszyscy jesteśmy zadowoleni z jej decyzji.

"Chwileczkę."

Zrobiłem krok naprzód.

"Gdzie jest ta wyspa? A podróż? Co to, do cholery, ma być? Dlaczego Koizumi nam to zaproponował?"

Koizumi, określony przez Haruhi mianem tajemniczego ucznia z wymiany, jest oczywiście nadprzyrodzoną istotą, a jego "Organizacja" jest jeszcze bardziej podejrzana. Może zabiorą nas do tajemniczego laboratorium, by wykonać autopsję na Haruhi i Nagato?

"Mam bardzo bogatego dalekiego krewnego." - odpowiedział Koizumi i rzucił rozbrajający uśmiech.

"Jest tak bogaty, że kupił sobie bezludną wyspę i wybudował na niej posiadłość. Właśnie ją ukończył. Kilka dni temu była uroczysta ceremonia otwarcia, ale nikt nie był skłonny udać się na nią tak daleko, więc postanowił zaprosić bliskich i znajomych. Stąd ta propozycja."

Ta wyspa jest bardzo dziwna? Zacząłem sobie przypominać historię Robinsona Cruzoe, którą przeczytałem dawno temu.

"Nie, to miała być bezludna wyspa. Zbliżają się wakacje i Brygada SOS jedzie na wycieczkę. Będzie zabawniej, jeśli pojedziemy wszyscy razem. Właściciel z chęcią nas ugości."

"Więc to tak!" - krzyknęła Haruhi.

Rzuciła uśmiech, który pewnikiem wpędzi nas w kłopoty.

"Samotna wyspa! Ogromna rezydencja! To rzadka okazja. Nie mogę się doczekać, aż tam pojadę. Idealnie wpisuje się w klimat Brygady SOS!"

"Dlaczego?" - zapytałem.

"Co samotna wyspa i posiadłość mają wspólnego z twoją ulubioną czynnością, którą jest szukanie tajemniczych zjawisk?"

Niestety, Haruhi zanurzyła się już w swój własny świat.

"Samotna wyspa na środku oceanu! I posiadłość! Koizumi, twój krewny ma naprawdę dobry gust. Świetnie się z nim dogadam."

Wszyscy, z którymi dobrze się dogadujesz, są dziwakami. Właściciel rezydencji też musi być bardzo osobliwy.

Nie wiem, czy Nagato słyszała ogłoszenie Haruhi. Asahina na pewno, bo aż przestała jeść.

"Nie martw się, Mikuru. Możesz tam dostać wszystkie ryby, jakie zechcesz! Mam rację?"

"Postaram się to załatwić." - odparł Koizmi.

"Wszystko w temacie."

Haruhi wyciągnęła kolejną opaskę z szuflady. Ile ona ich tam ma?

"Ku samotnej wyspie! Czeka tam na nas wiele ciekawych rzeczy. Zdecydowałam już, jaką misję tam wykonamy!" - powiedziała, pisząc na opasce flamastrem.

Literki ułożyły się w tekst "Główny detektyw".


"Chciałbym wiedzieć, co knujesz."

"Nic specjalnego."

Nie próbuj zaprzeczać!

Haruhi wyszła z pokoju po radosnym ogłoszeniu wieści. Nagato i Asahina zrobiły podobnie. Tylko Koizumi został. Rozczesał włosy palcami i powiedział:

"To prawda. Nawet jeśli bym jej niczego nie zasugerował, Suzumiya i tak znalazłaby sposób, żeby gdzieś pojechać, prawda? Wakacje są dość długie. Wolałbyś szukać Tsuchinoko w górach, zamiast chodzić po plaży?"

"Tsuchinoko? Zapomnij. Nawet nie tłumacz mi, co to jest. Wiem wystarczająco dużo."

"Przed trzema dniami spotkałem Suzumiyę w księgarni przed dworcem. Gapiła się w mapę Japonii i szukała magazynów traktujących o niezidentyfikowanych tajemniczych zwierzętach."

Wycieczka w poszukiwaniach właśnie ich? To chyba nic wielkiego, ale przerażający jest fakt, że Haruhi spodziewa się jakieś znaleźć.

"Wydaje mi się, że chciała z czymś wrócić do domu. Miałem wrażenie, że planuje zacząć od góry Hiba. Lepiej chyba jednak jest opalać się nad morzem. Poza tym zaświtało mi coś w głowie."

To chyba dla ciebie niezwykła przypadłość. Z drugiej jednak strony, różnica między oglądaniem dziewczyn w kostiumach kąpielowych a wspinaczką górską w skwarze jest dość znacząca.

"Kluczem jest prywatna bezludna wyspa, tak zwany zamknięty krąg."

O to właśnie miałem zapytać. Pytanie o niewiadome to chyba najlepsza polityka.

"Czym jest zamknięty krąg?"

Uśmiech Koizumiego nie był nawet zbyt irytujący. Jeśli ktoś twierdził, że tak jest, miał chyba problemy z oczami. Nawet ja to wiedziałem.

"Być może istnieje pewne podobieństwo..." - uśmiechnął się i przerwał na chwilę - "A może lepszym wyrażeniem byłoby zamknięta rzeczywistość?"

Nie wiem, jak zabawnie wyglądałem, ale Koizumi zachichotał.

"Żartowałem. Zamknięty krąg to tajemnicze pojęcie. Oznacza sytuację, w której został utracony kontakt ze światem zewnętrznym."

Wyjaśnij mi to tak, żeby każdy mógł zrozumieć.

"To splot wydarzeń często widoczny w klasycznych powieściach kryminalnych. Na przykład, gdybyśmy pojechali na narty..."

Tak, jasne. Czy Haruhi nie wspominała o górach?

"Wycieczka w góry nie jest taka zła, ale co, gdyby rozpętała się zamieć?"

Zanim byśmy tam pojechali, musielibyśmy najpierw sprawdzić prognozę pogody.

"I tu tkwi problem. Zostalibyśmy odcięci przez zamieć, grubą warstwę śniegu i ani nie moglibyśmy się stamtąd wydostać, ani nikt nie mógłby do nas dotrzeć."

To wymyśl coś!

"Nie byłoby żadnego wyjścia z tej sytuacji. Dlatego nazywa się to zamkniętym kręgiem. W takich okolicznościach zazwyczaj coś się dzieje. Najczęściej ktoś zostaje zamordowany. Zatem mamy już tło wydarzeń. Podejrzany nie może uciec tak jak i inni, i nikt z zewnątrz też nie może się dostać, nie mówiąc już o policji. Nie byłoby zabawnie, gdybyśmy musieli osaczyć podejrzanego jak szczura."

Ale co ty mi próbujesz powiedzieć?

"Ach, przepraszam. Innymi słowy Suzumiya chce, byśmy uczestniczyli w takim tajemniczym wydarzeniu.

"Więc dlatego wybrała wyspę?"

"Tak, samotną wyspę. Pomyślałem, że stworzy sytuację, w której w jakiś sposób wyspa zostanie zamknięta i nikt nie będzie mógł uciec, podczas gdy ktoś zostanie zamordowany. Posiadłość w samym środku zamieci albo samotna wyspa w tropikalnej burzy idealnie się nadają do stworzenia zamkniętego kręgu, w którym nie ma sposobu, by można było zaangażować władze. Idealne miejsce na tajemnicze wydarzenie kryminalne."

"Tobie chyba też się to podoba."

Haruhi nie straciła jeszcze nad sobą kontroli tego lata, ale nie musisz jej do tego zachęcać. I nie mówię tego z zazdrości o opaskę zastępcy głównodowodzącej.

"Ja też lubię takie klimaty."


Nie miałem ochoty na kłótnię z nim, ale musiałem przyznać, że mnie się to nie podobało.

Koizumi zignorował moje preferencje i kontynuował, jakby czytał jakąś pracę doktorską:

"Pomyśl o detektywach. Zwykle prowadzą normalne życie i rzadko zostają uwikłani w niewytłumaczalne morderstwa."

"To ma sens."

"Ale dlaczego detektywi z kart powieści angażują się w kolejne zagadkowe sprawy? Może wiesz?"

"Bo gdyby tego nie robili, nie byłoby o czym pisać."

"Masz absolutną rację. Takie rzeczy dzieją się tylko w fikcyjnym świecie powieści. Jednak z realnych wydarzeń też można dobrze się bawić, bo Suzumiya pragnie być w świecie fikcji."

Ciężkie myślenie - to właśnie dla niego założyła Brygadę SOS.

"By trafić na surrealistyczne wydarzenia, trzeba znaleźć odpowiednią lokalizację. Bo właśnie w taki sposób detektywi w powieściach trafiają na zagadki. Ktoś musi grać pierwsze skrzypce. Jeśli pragnie, by tajemnicze wydarzenia zapukały do jego drzwi, musi posiadać krewnego, który jest genialnym detektywem, lub sam musi być oficerem policji i czekać, aż opublikują taką powieść o nim."

To ma sens. Wiem, że Nagato kocha powieści sci-fi, ale nie sądziłem, że może też lubić tajemnice. Haruhi natomiast lubuje się pewnie w obydwu.

"Dla kogoś z zewnątrz wcielenie się w rolę detektywa wymaga wciągnięcia go w niespodziewane okoliczności i rozwiązanie zagadki w najszybszy możliwy sposób."

"Ale nic się nie bierze znikąd."

Koizumi skinął głową.

"Tak. W rzeczywistości rzadko jest tak jak w powieści. Szanse trafienia na morderstwo w zamkniętej sali w szkole są bardzo niskie. Dlatego też Suzumiya myśli o sprowokowaniu bardziej sprzyjających okoliczności."

Idiom "postawić coś na głowie" nagle przyszedł mi na myśl.

"I samotna wyspa jest odpowiednim miejscem na taką wycieczkę. Z jakiegoś powodu większość ludzi określiłoby tę scenerię jako odpowiednią na zagadkę morderstwa."

Co masz na myśli, mówiąc "większość ludzi"? Twoja większość jest chyba w mniejszości.

"Bo dziwne wydarzenia trafiają się tam, gdzie pojawia się detektyw. To nie przypadek, a raczej zdolność przyciągania do siebie tajemnic. To nie wydarzenia przyciągają detektywów, lecz detektywi przyciągają wydarzenia."

Spojrzałem na Koizumiego z miną, jakbym wdepnął w ślimaka.

"Jesteś tego w pełni świadom?"

"Zawsze jestem. Nie pozwiązuję detektywów z zamkniętym kręgiem, ja po prostu staram się przedstawić tok myślenia Haruhi. Powodem tej całej podróży jest fakt, że Suzumiya chce wcielić się w rolę detektywa."

Co jej potrzeba do tego? Możliwe, że gdyby miała napisać scenariusz tego wszystkiego, sama zagrałaby jednocześnie podejrzanego i detektywa.

"I tak lepsze to niż wycieczka w góry w celu szukania Tsuchinoko albo Wielkiej Stopy. Ja powiedziałem tylko Suzumiyi, że znam kogoś, kto zbudował posiadłość na wyspie i zaprasza gości. Oczywiście nie oczekuję żadnego morderstwa."

Odprężający uśmiech Koizumiego i jego wzruszanie ramionami doprowadzało mnie do pasji.

"Próbuję tylko zapewnić Suzumiyi trochę rozrywki. W przeciwnym razie, kto wie, na co mogłaby wpaść, gdyby popadła w nudę. Łatwiej będzie nam nad wszystkim zapanować, mając wszystko w swoich rękach."

"Nam?"

"To nie ma nic wspólnego z Organizacją. Chociaż dla pewności złożyłem raport. Może i jestem esperem, ale jestem też zwykłym uczniem. Poza tym chyba nie ma niczego złego w wycieczce? To normalne wśród uczniów. Wycieczka z przyjaciółmi to chyba nic wielkiego, prawda?"

Byłoby dobrze, gdyby Haruhi też traktowała ją jak zwykłą wycieczkę. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby wybrała gorące źródła lub plażę. Ale po co jej samotna wyspa? Mówimy o Haruhi. Pewnie już ma w zanadrzu ze dwa tajfuny.

Dobra, nieważne. Posunęłaby się daleko, ale nie na tyle, by ktoś zginął, bo w szkole byłoby już mnóstwo martwych ciał. Wiele ważnych rzeczy było do rozważenia, więc zagłębiłem się w refleksji.

Cztery dni i trzy noce nad morzem w lecie. Biała plaża i prawdopodobnie kojące słońce. Chyba mogę to znieść. Dalej, panie Słońce!

Ach tak. Lepiej przygotuję się na hipnotyzujący widok Asahiny w kostiumie kąpielowym.


Właściciel posiadłości był niezwykle hojny, udzielając nam bezpłatnych noclegów i wyżywienia. Musieliśmy zapłacić jedynie za powrotną podróż.

I tak spotkaliśmy się w przystani promowej w procie w oczekiwaniu na nasz środek transportu.

Haruhi nie mogła się już doczekać. Zakończenie roku było wczoraj, więc dziś mamy pierwszy dzień wakacji. Wygląda na to, że krewni Koizumiego nie mieli pojęcia, jaki termin podróży wybierzemy, ale pierwszy dzień był tylko i wyłącznie powodem niepokoju Haruhi. Wszelkie nadzieje na nacieszenie się moimi letnimi wakacjami bez konieczności oglądania twarzy Haruhi zostały rozniesione w pył. Wszystko przez jej obecność, która była również sensem jej istnienia.

"Dawno nie płynęłam promem."

Haruhi pochyliła się w przód i przez molo spojrzała na szare morze w oddali. Jej ciemne włosy jedwabiście trzepotały w bryzie, gdy stała na skraju pomostu.

"Ale wielki statek! Niesamowite, że utrzymuje się na wodzie."

Asahina, trzymając w rękach dwie walizki, spojrzała z podziwem na prom. Miała na sobie białą letnią sukienkę i słomkowy kapelusz na głowie. Wyglądała czarująco. Koronkowe paski z kapelusza miała zawiązane pod podbródkiem. Oczy błyszczały jej jak u dziecka, gdy patrzyła na prom, jakby był starożytną drewnianą łodzią wykopaną przez archeologów. Może w jej czasach statki nie pływają po wodzie?

"..."

Twarz Nagato jak zwykle była bez wyrazu. Patrzyła w logo namalowane na kadłubie promu. Wreszcie nie miała na sobie mundurka, lecz koszulę bez rękawów, a do niej żółto-zielony parasol. Jednym słowem wyglądała jak chorowita dziewczynka, która właśnie opuściła szpital. Szkoda, że nie mam ze sobą aparatu. Gdybym zrobił jej zdjęcie, pewnie mógłbym je sprzedać Taniguchiemu za sporą sumkę.

"Pogoda jest wspaniała. Chyba najlepsza na rejs, mimo że będziemy podróżowali drugą klasą." - rzekł Koizumi.

"To nam odpowiada."

Nie chodzi o wielkość kabin. Bo nawet jeśli rejs będzie długi, jest jeszcze przynajmniej dziesięć lat za wcześnie na to, byśmy mieli prywatne kabiny dla siebie. To przecież zwykła wycieczka szkolna.

Technicznie nie jest to oczywiście wyjazd ze szkoły. Właściwie to nie można go nawet poważnie traktować, bo powinien być z nami nauczyciel-opiekun, a takiego Brygada SOS nie ma. Wszystko przez to, że szkoła nas nie uznaje. Obecność nauczyciela byłaby tu zaskakująca. W North High nie można nawet założyć klubu bez opieki nauczyciela. Według mnie, nawet gdyby jakiś zgodził się nami opiekować, Haruhi uznałaby to za zbędne, bo w przeciwnym razie zapisałaby się do jakiegoś kółka. Zamiast tego zapisała nas do swojego.

Gdy się rozciągałem, Asahina powoli do mnie podeszła. Jej okrągłe oczy stały się jeszcze okrąglejsze.

"Jak pływa taki ogromny statek?"

Jak pływa? Ot tak, bo chyba nie ma jakiegoś szczególnego sposobu. W czasach Asahiny nie uczą o tym w szkołach?

"Naprawdę? Pływa... Masz rację. Rozumiem. Więc to znaczy być nieświadomym otoczenia."

O czym ty mówisz? Asahina skinęła głową z poważną miną.

Pozwól, że zapytam. Jedno pytanie nie zaszkodzi.

"Czy statki w przyszłości pływają za pomocą obecnie znanej technologii?"

"Myślisz, że ci powiem?"

Usłyszawszy taką odpowiedź, pokręciłem głową. Nie myślałem. Spróbowałem zadać kolejne pytanie.

"Muszą mieć morze?"

Asahina dotknęła końcówki kapelusza i przechyliła głowę.

"Jest morze."

"Wspaniale to słyszeć."

Nie wiem, czy pochodzi z bliskiej, czy odległej przyszłości, ale dobrze wiedzieć, że Ziemia nie zamieni się w pustynię. O ile oczywiście morze będzie czystsze niż teraz.

Chciałem wyciągnąć od niej więcej przydatnych informacji.

"Kyon! Mikuru! Co wy robicie? Już czas!" - krzyknęła głośno Haruhi, oznajmiając, że pora już, by wejść na pokład.


Komentarze
Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Copyright © 2013