Strona główna · Forum · Kontakt · FAQ
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Menu
Initial D
Anime
Manga
Postacie
Samochody
Live Action
Napisy
Gry
Inne

Wangan Midnight
Anime
Manga
Postacie
Samochody

Over Rev
Postacie
Manga

My Carrera
Manga

Countach
Manga

Inne projekty
Gungrave
Gunsmith Cats
Mezzo Forte
Over Drive
Shigurui
You're Under Arrest
Ah! My Goddess
Crystal Blaze
Shuto Kousoku Trial

Poboczem
Czytelnia
Recenzje gier
Gadżety

Kącik Haruhi
Powieści
1. Melancholia
2. Westchnienia
3. Znudzenie
4. Zniknięcie
5. Szał
6. Wahania
7. Intrygi
8. Oburzenie
9. Rozkojarzenie
10. Zaskoczenie cz. 1
11. Zaskoczenie cz. 2
Teatr Haruhi

Świat Haruhi
1. Postaci
2. Miejsca

Aktualnie online
Gości online: 1

Użytkowników online: 0

Łącznie użytkowników: 909
Najnowszy użytkownik: VictorChuth

Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

26/11/2022 23:33
Zajmuje się ktoś tutaj w mniejszym lub większym stopniu fotografią? Szukam paru rad Wink

26/08/2022 20:31
Nie wolno!

26/08/2022 16:12
No to zniknie z naszego downloadu.

24/08/2022 14:51
Czy wy widzieliście, że wychodzi manga initial D w polsce ! JPF

16/08/2022 14:04
Większość ludzi tymi autami jeżdzi na daily bo są na powietrzu, staticiem też jeżdzą. selekcja ostatnio podupadła to fakt.


Facebook Like



Nawigacja
Artykuły » Haruhism » Zniknięcie Haruhi Suzumiyi, Tom 4, Prolog
Zniknięcie Haruhi Suzumiyi, Tom 4, Prolog

Był zimny poranek. Tak zimny, że wydawało się, iż cały świat, gdy tylko lekko stuknie się go szpikulcem do lodu, rozpadnie się, wydając przyjemne trzaśnięcia. Sam zrobiłbym wszystko, żeby pozbyć się tego mrozu.

Zresztą taka była kolej rzeczy - nadeszła zima. Jeszcze do dnia Festiwalu Kulturalnego, czyli około miesiąc temu, panował nieznośny upał. Gdy tylko przyszedł grudzień, pogoda zmieniła się zupełnie na opak, zupełnie tak, jakby Matka Natura odzyskała wyczucie czasu. Całym swym ciałem odczułem, że w tym roku jakoś obyło się bez jesieni. Tylko nie mówcie mi, że ktoś jakimś czarem pomieszał tę układankę pór roku, bo wtedy chłodne powietrze z Syberii powinno popłynąć gdzieś indziej. Nie ma przecież potrzeby, by zjawiało się tu co roku.

Czyżby Ziemia wskoczyła na inną orbitę? Szedłem, poważnie troszcząc się o zdrowie Matki Natury, gdy usłyszałem:

"Cześć, Kyon!"

Podbiegł do mnie lekkomyślny człowiek i poklepał mnie po ramieniu ze swoim typowym lekkim nastawieniem. Ponieważ zatrzymanie się kosztowałoby mnie zbyt wiele wysiłku, po prostu obróciłem głowę w jego stronę.

"Cześć, Taniguchi." - odpowiedziałem i z powrotem obróciłem głowę, skupiając wzrok na szczycie wysokiego wzgórza.

"Wchodzimy na tę górkę właściwie codziennie, więc dlaczego nie mogą nam trochę odpuścić na lekcjach wychowania fizycznego? Wszyscy nauczyciele wf-u, w tym nasz wychowawca, Okabe, powinni mieć na uwadze uczniów, którzy muszą trudzić się z tą trasą. Swoją drogą, nauczyciele dojeżdżają do szkoły samochodami."

"Przestań narzekać jak stara babcia i zacznij się ruszać! To znakomite ćwiczenie! Idealne na rozgrzewkę, prawda? No, popatrz na mnie, ja nawet swetra nie noszę. Lato jest najgorsze, ale ta pora roku pasuje mi jak ulał!"

Dobrze jest być pełnym optymizmu, ale na czym go opierasz? Podziel się ze mną tą wiedzą.

Wiecznie otwarte usta Taniguchiego zmieniły się w uśmiech.

"Koniec z egzaminami semestralnymi! Dzięki temu można darować sobie naukę przez resztę roku. Nie uważasz, że to o wiele bardziej spektakularne od tego, co się zbliża?"

Czyste kartki z testami wylądowały na ławce każdego ucznia w tej szkole i w tym samym stanie zostały oddane. Jedyne, co może się na nich zmienić, to ocena, gdy kartki wrócą do uczniów.

Przypomniawszy sobie minę mamy, jaką zrobiła, gdy zaczęła się martwić o wyniki egzaminów, mina mi zrzedła. Gdy zdamy na drugi rok, nasza klasa zostanie podzielona według kierunków studiów, jakie obrali uczniowie. Sztuka czy nauka? Publiczny koledż czy prywatny? Te dylematy krążyły mi po głowie.

"A kogo to obchodzi?" - zaśmiał się Taniguchi - "Powinieneś martwić się o ważniejsze sprawy. Wiesz, jaki dzisiaj dzień?"

"17 grudnia." - odpowiedziałem - "I co z tego?"

"Jeszcze pytasz! Nie pamiętasz, jaki wyjątkowy dzień będzie w następnym tygodniu? Tak wyjątkowy, aż będziesz chciał tańczyć i śpiewać?"

"Och, już pamiętam."

W tej chwili odpowiedź przyszła mi do głowy.

"Zakończenie semestru. Nie mogę się doczekać ferii zimowych."

Jednakże Taniguchi patrzył na mnie jak dziki zwierz na ogień.

"Nie mówisz poważnie, powiedz, że nie. Jedyny taki dzień w roku! Pomyśl! To tak oczywiste, że samo powinno przyjść ci na myśl!"

"Hmm..."

Prychnąłem, tworząc przy tym biały obłok pary.

24 grudnia.

Dobra, wiem. Już widzę, jak pewna osoba przygotowuje złowieszczy plan bądź mistyfikację na następny tydzień. Nawet jeśli wszyscy wyczekiwali tego dnia, ja od początku wiedziałem, co się święci. Osoba, która takie wydarzenia zauważa szybciej, niż ja zdążę usiąść, siedzi za mną. Przez tyle czasu narzekała, że zaprzepaściła szansę na zrobienie czegokolwiek na Halloween, że nie mam wątpliwości, że tym razem zaatakuje.

Cóż, szczerze mówiąc, już wiedziałem, co zamierza zrobić.

Wczoraj w pokoju klubowym Suzumiya Haruhi wygłosiła następującą kwestię:

"Czy ktokolwiek ma plany na Wigilię?"

Haruhi, która wrzuciła swoją torbę zaraz po wejściu do pokoju, patrzyła na nas lekceważąco z błyskiem w oku, jakiego pozazdrościłyby jej gwiazdy Oriona.

Słysząc zbiorową ciszę, zabrała głos ponownie:

"Raczej nie macie żadnych planów. Dobrze to wiem. To oczywiste, zgadza się?"
Zesłałaby na nas zamieć, gdyby ktoś przyznał się, że śmie mieć jakiekolwiek plany.

W tej chwili ja i Koizumi graliśmy w TRPG. Asahina ubrana w strój pokojówki, tak jakby był jej ubraniem codziennym, ogrzewała dłonie nad grzejnikiem elektrycznym. Nagato czytała jedną z nowości science-fiction w twardej oprawie, poruszając tylko palcem i oczami.

Haruhi położyła dużą torbę na ramię wraz ze swoją szkolną torbą na podłodze po czym podeszła do mnie. Wypinając pierś, spojrzała na mnie z góry i przemówiła:

"Kyon, wiem, że nie masz żadnych planów. Nie ma potrzeby o to pytać, ale nie chcę wyjść na złą osobę, stwierdzając to bez potwierdzenia, toteż pytam cię."

Na całej twarzy wymalowała uśmiech taki sam jak ten, który należy do najsłynniejszego kota świata. Oddałem uśmiechniętemu konspiracyjnie Koizumiemu kostkę, którą akurat miałem rzucić, i odwróciłem się do Haruhi.

"A co, jeśli mam plany? Co ty na to?"

"Czyli nie masz żadnych!"

Kiwając na znak porozumienia z samą sobą, przeniosła wzrok ze mnie na Koizumiego. Hej, chwila, moment! Wciąż nie odpowiedziałem na twoje pytanie! Zresztą to nie pierwszy raz, kiedy nie mam nic w planach.

"Koizumi, idziesz na randkę ze swoją dziewczyną?"

"Jakby było przyjemnie, gdybym mógł!"

Potrząsając kostką spoczywającą w dłoni, Koizumi dramatycznie westchnął. Oczywiście on tylko grał i śmierdział nieszczerością na kilometr.

"Nie wiem, czy to sprawka dobrego, czy złego losu, ale mój terminarz na dni przed i po świętach jest pusty. Kręciłem się samotnie tu i tam, martwiąc się, jak mógłbym spędzić swój czas."

Na jego przystojnej twarzy wypisane było słowo KŁAMCA. Mimo to Haruhi dała się zwieść jego historyjce.

"Nie martw się! To największe z błogosławieństw!"

Potem Haruhi zwróciła się do służki.

"A co z tobą, Mikuru? Czy ktokolwiek poprosił cię, żebyś razem z nim obejrzała, jak w środku nocy deszcz zmienia się w śnieg? Swoją drogą, jeśli ktoś powie ci takie bzdury bez zająknięcia, wtedy po prostu daj mu kosza."

Patrząc na Haruhi dużymi, szeroko otwartymi oczyma, Asahina wyglądała na kompletnie zaskoczoną nagłym przesłuchaniem.

"Cóż, w porządku. Nie mam nic w planach... Ech, środek nocy...? Ach... w każdym razie, może zrobię ci herbaty..."

"Piekielnie gorącą proszę! Ostatnia herbata ziołowa była wprost kapitalna."

Haruhi złożyła zamówienie.

"T-tak! To zajmie mniej niż minutkę."

Asahina z rozpromienioną twarzą postawiła czajnik na przenośnym palniku. Czy robienie herbaty naprawdę jest takie zabawne?

Kiwając głową z satysfakcją, Haruhi odwróciła się do Nagato.

"Yuki?"

"Nie."

Szybkie pytanie - szybka odpowiedź i Nagato czyta dalej, nawet nie drgając.

"No i proszę."

Po zakończeniu tegoż intensywnego dialogu Haruhi ponownie odwróciła się w moją stronę z aroganckim uśmiechem. Spojrzałem na nieruchomą twarz Nagato, która była w pełni skupiona na książce zupełnie tak, jakby ta rozmowa jej nie dotyczyła. Pomyślałem sobie, że może oszczędzać słowa na jakąś ciętą ripostę. Mogłabyś spędzić chwilę choć na udawaniu, że pamiętasz o tym, co masz robić!

Haruhi uniosła dłoń.

"Projekt przyjęcia świątecznego Brygady SOS przeszedł jednogłośnie. Jeśli macie jakieś uwagi bądź zastrzeżenia, proszę podać mi je po przyjęciu. Jeśli będzie potrzeba je rozpatrzyć, zrobię to."

Innymi słowy, znów mamy do czynienia z dobrze znanym schematem: nie cofnie się przed tym, co postanowi, bez względu na wszystko. Te pytania o plany to był tylko gest, choć w porównaniu z jej zachowaniem sprzed pół roku, można uznać to za postęp. Jeszcze jakieś kolejne pół roku i zacznie pytać innych o opinię na temat jej pomysłów.

Z twarzą wyraźnie mówiącą, że wszystko układa się po jej myśli, Haruhi zaczęła grzebać w swojej torbie leżącej na podłodze.

"Przy okazji nikt nie powinien być nieprzygotowany na Gwiazdkę, prawda? Dlatego kupiłam kilka rzeczy. Przede wszystkim, aby odpowiednio spędzić ten czas, potrzebne są nastrojowe gadżety!"

Z torby powyjmowała śnieżny sprej, złote i srebrne koronki, paczki pełne cukierków, pluszowe renifery, białą wełnę, wieńce, czerwono-zielone transparenty, gobelin przedstawiający Alpy, nakręcane bałwanki, szerokie świeczniki, duże świąteczne skarpety, w których zmieściłyby się przedszkolaki, płyty CD z kolędami...

Z uśmiechem na ustach, jak u sąsiadki częstującej dziecko słodyczami, Haruhi delikatnie porozmieszczała na stole świąteczne gadżety jeden po drugim.

"Wpuszczę trochę nastroju do tego pustego pokoju. Pozytywną atmosferę zapewniającą udane obchody świąt Bożego Narodzenia dostarczą odpowiednie dekoracje. Czy jak byliście mali, też tak robiliście?"

Czy to robiłem, czy nie, pokój mojej siostry z pewnością zostanie udekorowany w ciągu kilku następnych dni. Mama pewnie zagoni mnie do pomocy i w tym roku. Nawiasem mówiąc, moja siostrzyczka, która kończy jedenaście lat i w przyszłym roku przechodzi do piątej klasy, jakimś cudem wciąż wierzy w Świętego Mikołaja. Nie zdaje sobie sprawy z podkładanych przez rodziców po kryjomu prezentów, co ja zauważyłem już dawno temu we wczesnym etapie mojego życia.

"Bierz przykład z niewinnego serduszka siostrzyczki! Przede wszystkim, musisz uwierzyć w sny. Inaczej nie dostaniesz nawet tego, co pozornie jest łatwe do zdobycia. Wiesz, nikt nie wygrywa loterii, nie kupując losu. Możesz sobie życzyć, że ktoś da ci zwycięski los warty milion dolarów, ale to się nie stanie!"

Haruhi, wyjąc z zachwytu tak, jak jeszcze nikt, wyciągnęła stożkowatą czapkę imprezową i założyła ją sobie na głowę.

"Będąc w Rzymie, rób to, co robią Rzymianie. Gdy jesteś na wsi, kieruj się zasadami wsi. Boże Narodzenie również ma swoje zasady, których trzeba się trzymać. Dlatego niewielu jest ludzi, którzy obchodzą urodziny w złych humorach. Hej, nawet Pan Jezus z pewnością ucieszyłby się, widząc, jak dobrze się bawimy!"


Na temat narodzin Chrystusa powstało wiele teorii, nawet sam rok jego narodzin jest tajemnicą. Ale nawet ja nie jestem na tyle głupi, żeby wygłaszać wszystkie znane mi teorie, będąc obojętnym na panującą atmosferę. Co więcej, gdyby Haruhi dowiedziała się, że różne dni przyjmuje się jako datę narodzin Chrystusa, wtedy wypaliłaby na pewno tekstem w rodzaju: "W takim razie w każdy taki dzień obchodźmy Boże Narodzenie!", i musielibyśmy przynosić choinkę kilka razy na rok. Wszczęlibyśmy awanturę, gdybyśmy poddali pod wątpliwość rok rozpoczęcia Nowej Ery - to nie podlega dyskusji. Czy to kalendarz Rzymian, czy starożytnych Babilończyków, wszystkie zrobione są tak, by dopasować się do gustów ludzi. Dla ciał niebieskich, spoczywających w niezmierzonym kosmosie, takie sprawy nie mają znaczenia i będą po prostu dalej robiły to, co robią, do końca swoich dni. Och, jaki cudowny jest wszechświat!

Mój młodzieńczy duch był instynktownie łechtany przez tajemnice Wielkiego Wszechświata, ale Haruhi miała w głębokim poważaniu moje sny. Tak entuzjastycznie, jak panda wprowadza własny ład w pokoju, tak Haruhi wciskała świąteczne dekoracje w każdy kąt, nawet założyła czapkę na głowę zaczytanej Nagato i napisała "Wesołych Świąt!" na oknie, używając swojego śniegu w spreju.

Wszystko fajnie, ale wiesz, że na zewnątrz ten napis będzie widziany od tyłu?

Podczas gdy Haruhi była w pełni skupiona na swojej pracy, Asahina przydreptała do nas jak mechaniczny dziadek do orzechów, niosąc tacę z kubkami herbaty.

"Suzumiyaaa, herbata gotowa."

Pojawienie się Asahiny w stroju pokojówki było niczym objawienie się anioła wprowadzające przyjemne doznania w moim sercu bez względu na to, ile razy na nią patrzyłem. Nawet pomimo tragicznego losu, jaki ją spotyka, niemal za każdym razem, gdy Haruhi coś sobie ubzdura, Asahina zdaje się zachowywać dobry humor i to mimo zbliżającego się przyjęcia Bożonarodzeniowego. W porównaniu do rozdawania ulotek w stroju króliczka albo występowania w filmie w podniecających kostiumach byłoby znacznie przyjemniej bawić się na przyjęciu brygadowym.

Ale czy na pewno tak będzie?

"Dziękuję, Mikuru."

Haruhi błyskawicznie wzięła kubek i stojąc w miejscu, wychyliła go do dna. Asahina patrzyła na nią z niewinnym uśmiechem.

Haruhi wypiła cały gorący napar w kilka sekund, a jej uśmiech poszerzył się dwukrotnie.

Zły omen. To ten uśmiech, który pojawia się, gdy myśli o czymś nieprzyzwoitym. Po tak długim czasie, jaki z nią spędziłem, nawet ja byłem w stanie się zorientować.

Problemem był...

"Znakomity smak, Mikuru. Chciałabym ci coś dać, może nie w ramach wdzięczności, raczej jako wczesny prezent."

"Och, naprawdę?"

Urocza pokojówka otworzyła szerzej powieki.

"To prawda. Tak prawdziwa prawda, że nie ma nic bardziej prawdziwego. To tak prawdziwe jak Księżyc okrążający Ziemię i jak Ziemia okrążająca Słońce. Możesz nie wierzyć Galileuszowi, ale mnie owszem!"

"Uch, d-d-dobrze."

Haruhi raz jeszcze sięgnęła do torby.

Wyczuwając na sobie czyiś wzrok, obróciłem się, nawiązując kontakt wzrokowy z Koizumim, który wzruszył ramionami i uśmiechnął się blado. Mógłbym go trzasnąć za ten niejasny przekaz, ale jakoś go zrozumiałem. On też nie spędził ponad pół roku z Haruhi na darmo i zdziwiłbym się, gdyby nie domyślał się, co będzie dalej.

Tak pomyślałem.

Problem w tym, że na całym świecie nie ma osoby ani lekarstwa na kaprysy Haruhi. Osobiście obdarzyłbym największymi honorami tego, kto wymyśliłby coś takiego.

"Ta-daaam!"

Z dziecinnym efektem dźwiękowym Haruhi wyjęła ostatni ze świątecznych przedmiotów z dna torby. A był to...

"To... to jest..."

Asahina cofnęła się odruchowo, a Haruhi zaczęła wyjaśniać z miną wiekowego maga przekazującego swój kostur uczniowi.

"Mikołaj, to strój Mikołaja! Pasuje jak ulał! To niepisane prawo: nie można uczcić ważnego okresu bez nastrojowego kostiumu! Proszę bardzo! Pomogę ci się przebrać."

Stopniowo zbliżając się do cofającej się Asahiny, Haruhi rozkładała w rękach - bez wątpienia, strój Świętego Mikołaja.



Po chwili ja i Koizumi zostaliśmy wyrzuceni z pokoju klubowego. Mogłem tylko w cierpieniu wyobrażać scenę przebierania Asahiny.

"Ech", "Ach", "Uchh". Rozpaczliwe jęki bombardowały mnie wraz z niepożądanymi obrazami, przez co wydawało mi się, że mogę sobie dokładnie wyobrazić to, co się dzieje w środku. Dobra, może nadszedł dla mnie czas, żebym zwariował.

Po pewnym czasie zanurzania się w wyobrażoną scenę Koizumi podjął temat do rozmowy, prawdopodobnie dla zabicia czasu:

"Szkoda mi Asahiny."

Facet ze zbyt dobrą urodą i manierami oparł się o ścianę ze skrzyżowanymi rękoma.

"Robi mi się znacznie lżej na sercu, gdy widzę, jak dobrze bawi się Suzumiya. W przeciwieństwie do chwil, w których Suzumiya jest zdenerwowana."

"Dlatego, że powstają Zamknięte Przestrzenie, gdy jest zła?"

Przeczesując palcem wskazującym grzywkę, odpowiedział:

"Tak, również dlatego. Nic nie przeraża bardziej mnie i moich kolegów niż obecność Zamkniętych Przestrzeni i Wcieleń. Może ci się wydawać, że są proste do wyeliminowania, ale tak naprawdę wiąże się z tym bardzo dużo pracy. Dziękuję swoim szczęśliwym gwiazdom, że od tej wiosny, częstotliwość pojawiania się tych zjawisk stopniowo spada."

"To znaczy, że wciąż się pojawiają od czasu do czasu?"

"Rzadko. Ostatnio zdarzają się między północą a świtem, gdy Suzumiya śpi. Prawdopodobnie kiedy śnią jej się koszmary, podświadomie tworzy Zamknięte Przestrzenie."

"Przytomna czy we śnie, zawsze jest kłopotliwa!"

"Niezupełnie!"

Koizumi odpowiedział mi ostrym głosem, co - szczerze mówiąc - trochę mnie zaskoczyło. Z jego twarzy zniknął uśmiech, za to jednak zaczął świdrować mnie wzrokiem.

"Domyślam się, że nie wiesz, jaka była Suzumiya, zanim znalazła się w liceum. Przez trzy lata, od chwili rozpoczęcia obserwacji do jej przejścia do szkoły średniej, nie wyobrażaliśmy sobie, że będzie wesoło śmiać się każdego dnia. To się zaczęło, odkąd poznała ciebie - nie, właściwie, to odkąd wróciliście z Zamkniętej Przestrzeni. Umysł Suzumiyi znacznie się ustabilizował i jest w stanie nieporównywalnie lepszym niż w gimnazjum."

Bez słowa spojrzałem na Koizumiego, czując się tak, jakbym miał zginąć, gdybym odwrócił wzrok.

"Bez wątpienia Suzumiya się zmienia. Co więcej, w dobrym kierunku. W naszym interesie leży, aby dalej tak się rozwijała i sądzę, że ty również tego chcesz. Dla niej Brygada SOS jest niezastąpioną społecznością. Tutaj może spotkać ciebie, Asahinę, istotna jest też Nagato i, wybacz moją zarozumiałość, ale sądzę, że ja również. Wszyscy staliśmy się niemal jednym sercem i ciałem."

Ależ ty masz logikę.

"To prawda. Ale wcale nie brzmi źle, zgadza się? Chciałbyś widzieć Haruhi uwalniającą swoje Wcielenia co chwilę? Wybacz, ale to nie jest dobre hobby."

To nie moje hobby i nawet nie myślę o zmianie tego stanu rzeczy. I żeby to było jasne!

Koizumi zmienił wyraz twarzy, przywracając swój zagadkowy uśmiech.

"Dobrze to słyszeć. Skoro już mówimy o zmianach, nie ograniczają się one tylko do Suzumiyi. Wszyscy się zmieniamy. Włącznie z tobą, Asahiną i mną. Być może i Nagato. Oprócz Suzumiyi wszyscy zmienią swój tok myślenia w większym bądź mniejszym stopniu."

Cofnąłem się. Nie dlatego, że ugodził mnie w czuły punkt. Nie wziąłem tego do siebie, więc nie ugodził mnie mentalnie. Co mnie zaskoczyło to fakt, że ten gość zauważył, że Nagato się zmienia, krok po kroku. Oszukiwanie podczas gry w baseball, oddziaływanie na Tanabatę sprzed trzech lat, likwidacja olbrzymiego świerszcza, kryminalne przedstawienie na samotnej wyspie, powtarzające się wakacje... Podczas gdy robiliśmy to i owo, ograniczone gesty i zachowania Nagato zmieniały się minimalnie, ale były to zauważalne zmiany. Aż na myśl przychodzą wspomnienia naszego pierwszego spotkania w klubie literackim. To nie była iluzja. Oczy otworzyły mi się szerzej, gdy to do mnie dotarło. Ta dziewczyna zachowywała się dziwnie, nawet na samotnej wyspie. Nawet na publicznym basenie. Nawet na Festiwalu Tańców O-bon. Zachowywała się również całkowicie odmiennie, gdy grała rolę czarownicy w filmie i podczas gry przeciwko kółku informatycznemu...

Ale to dobrze, prawda? Świetnie, że Haruhi się zmienia, ale myślę, że zmiany Nagato są najważniejsze!

"Dla dobra świata," - powiedział uśmiechnięty Koizumi - "organizacja przyjęcia świątecznego jest niską ceną. Poza tym zapewne będzie zabawnie, więc nie widzę powodów do narzekania!"

Kiedy zacząłem tracić nerwy, nie mogąc wymyślić żadnej riposty, drzwi otworzyły się na oścież.

"Gotowe!"

Ponieważ drzwi otwierały się do wewnątrz, naturalnie ja, będąc oparty o drzwi, wpadłem do środka z głośnym łoskotem upadając na plecy.

"Heee?!"

Głos dobiegający z góry nie należał do mnie ani do Haruhi, lecz do Asahiny. Innymi słowy, gdy leżąc na plecach, spodziewałem się zobaczyć sufit, na drodze mojego wzroku stanęło coś innego.

"Hej, Kyon! Nie podglądaj!" - to już była Haruhi.

"Ach, aach..." - a to znowu Asahina, wciąż zszokowana, płakała i cofała się. Przysięgam na cały panteon bóstw, widziałem tylko nogi!

Z pomocą Haruhi ciągnącej mnie za kołnierz udało mi się wstać.

"Zboczony Kyonie! Chciałeś zobaczyć bieliznę Mikuru? Jesteś zacofany o dwa miliony pięć tysięcy sześćset lat! Zrobiłeś to celowo, prawda? PRAWDA?!"

To twoja wina, otworzyłaś drzwi bez żadnego ostrzeżenia. To był wypadek. Wypadek, Asahino! - słowa znajdowały się w moich ustach, ale oczy powędrowały gdzie indziej. Jakie było ostatnie pytanie?

"Aaaach..."

Skupiłem wzrok na samej Asahinie, stojącej z zarumienioną twarzą.

Czerwony strój z białymi obszyciami. Czerwona czapka z puchatym pomponem... Mając na sobie tylko to, zawstydzona Asahina złapała swoją spódniczkę oburącz i wpatrywała się we mnie z załzawionymi oczami.

To musiał być Mikołaj, ideał pod każdym kątem, nieskazitelny i bez wad. W tej chwili to musiała być prawdziwa tożsamość Asahiny - wnuczka zniedołężniałego Mikołaja, który w tajemnicy przepisał na nią cały swój rodzinny majątek.

Gdybym to rozpowiedział, 80% uwierzyłoby w to. Moja siostra byłaby wśród tych 80%. Bez wątpienia.

"Wprost fantastycznie." - to Koizumi wyraził swoje zdanie - "Przepraszam, ale tylko takie banalne określenie przyszło mi do głowy. Świetnie na tobie leży. Zdecydowanie."

"Wiedziałam!"

Haruhi oparła się na barkach Asahiny i pogładziła ją po policzkach.

"Czyż nie jest przesłodko urocza? Mikuru, więcej pewności siebie! Od dziś do dnia przyjęcia świątecznego będziesz oficjalną Mikołajową Brygady SOS! Spełniasz wszystkie wymogi do tego stanowiska!"

Bezradna Asahina westchnęła. Mimo wszystko tym razem Haruhi miała rację. Nikt nie podważyłby jej zdania, pomyślałem sobie. Gdy odwróciłem się do Nagato, drobna, krótkowłosa, cicha dziewczyna dalej czytała książkę.

Wciąż miała na głowie stożkowatą czapkę.



Później Haruhi ustawiła nas w rzędzie i stanęła przed nami.

"Zrozumiano? W tych czasach nie wolno ślepo podążać za każdym Mikołajem, jakiego spotkacie na ulicy. Oni są fałszywi. Prawdziwego można spotkać tylko w wyjątkowych miejscach na Ziemi. Mikuru, ty musisz zachować dodatkową czujność! Nie bierz rzeczy od Mikołajów, których nie znasz. I nie przytakuj na wszystko, co powiedzą."

Nie najlepsza porada, zwłaszcza po tym, jak sama zrobiłaś z Asahiny fałszywego Mikołaja.

Nie mówcie mi, że ta dziewczyna mimo swojego wieku, tak jak moja siostra, wierzy w poczciwego staruszka, który bezinteresownie obdarowuje ludzi na całym świecie. Zresztą, ta sama dziewczyna przesłała życzenia Orihime i Hikoboshi, więc to nie jest niemożliwe. Wątpliwości zachowam dla siebie. To znaczy, hej, Święta Asahina objawiła się w tym pokoju! Ona, która przerosła prawdziwego. Czegóż więcej można sobie życzyć? Gdyby znalazł się ktoś, komu by to nie wystarczyło, otrzymywałby skargi od wszystkich trzech krajów skandynawskich.

Tak się zastanawiałem nad źródłem kapitału ospałego staruszka pracującego raz w roku.

"Hej, Kyon. Pomysł urządzenia wielkiego przyjęcia świątecznego jest sam w sobie dobry. Ale przyszedł za późno, więc to będzie tylko świętowanie urodzin Chrystusa. Ale w przyszłym roku urządzimy przyjęcia urodzinowe dla Buddy i Mahometa. Inaczej nie będzie sprawiedliwie!"

To może jeszcze będziemy świętować narodziny założycieli Manicheizmu i Zaratusztrianizmu? Widząc tyle różnych obchodów, te wielkie postaci, które teraz znajdują się wysoko w chmurach, pewnie oddają salwy wymuszonego śmiechu. Cóż, Haruhi nie robi tego dla świętowania, ona chce mieć wymówkę dla urządzenia głośnej imprezy. Jednak jeśli jakiś duchowny będzie chciał karać za taką bezczelność, niech obarczy całą winą Haruhi. Moja rola jako jej pomagiera jest bardzo mała.

W takiej sytuacji, u którego Bóstwa mógłbym szukać wstawiennictwa? Gdy tak rozmyślałem, Haruhi zajęła "tron" głównodowodzącej i lekceważąco spojrzała na mnie.

"Co będzie odpowiednie? Hotpot? Sukiyaki? O krabie nie ma mowy. Wyciąganie mięsa ze skorupy doprowadza mnie do szału. Dlaczego kraby nie mogą mieć jadalnych skorup? Dlaczego nic z tym nie zrobiły podczas procesu ewolucji, pytam się?"

Po to właśnie rozwinęły się u nich skorupy! Nie po to przetrwały naturalną selekcję w głębinach morza, żeby zaspokajać twój żołądek!

Koizumi podniósł rękę i zabrał głos.

"Dlatego powinniśmy zarezerwować jakieś miejsce. Zbliżają się święta i jeśli się nie pospieszymy, wszystkie będą zajęte."

Niezbyt mnie ciągnie do miejsc, które on poleca. Jeszcze zdarzyło by się tak, że jakiś zwariowany właściciel sklepu pojawiłby się podczas obiadu i zaimprowizował kolejną komedię z morderstwem w roli głównej.

"Och, o to nie musisz się martwić."

Nawet jeśli miała ten sam wyraz twarzy co ja, Haruhi potrząsnęła głową, na której zagościła uśmiechnięta twarz. Oto, co powiedziała:

"Urządzam je tutaj. Wszystkie niezbędne akcesoria są na miejscu. Nie ma tylko jedzenia. Zastanówmy się... Trzeba przynieść opiekacz do ryżu. Swoją drogą alkohol jest surowo zabroniony, odkąd przysięgłam sobie, że w życiu nie będę piła."

Wolałbym, żebyś przysięgła sobie coś innego... Ale do głowy jako pierwszy przyszedł mi inny problem, którego nie można odrzucić bez zastanowienia. "Tutaj?" - rozejrzałem się po pokoju.

Na wyposażeniu znajdował się już czajnik i przenośny piecyk, nawet lodówka. Haruhi przyniosła wszystko, co się tylko dało podczas swoich rządów w Brygadzie SOS, ale nie mówcie mi, że to wszystko z uwagi na ten dzień! Do tej pory piecyk był bardzo przydatny dla Asahiny, która mogła tu przyrządzać prawdziwą herbatę. Ale czy to dobry pomysł, żeby w szkole, w takim starym i obskurnym pokoju, gotować? Tego nie można zignorować. Rozpalanie otwartego ognia w tym budynku jest zabronione!

"Będzie dobrze."

Niezrażona tym wszystkim Haruhi promieniała jak cudowne dziecko, które posiada talent kucharski bez dyplomu.

"Zachowanie tego w tajemnicy dostarczy jeszcze więcej zabawy. Jeżeli samorząd szkolny albo jeden z nauczycieli tu przyjdzie, pokażę im mój spektakularnie przyrządzony hotpot. Po czymś takim będą wprost wniebowzięci jakością potrawy i ze łzami w oczach obdarzą nas specjalnym zezwoleniem na nasze przyjęcie! Wspaniale! Genialnie!"

Choć Haruhi ignorowała wszystko co problematyczne, mogła naprawdę zrobić wszystko, gdyby musiała. Więc domyślam się, że jej zdolności kucharskie muszą być tak dobre, jak mówi. Ale hotpot? Kiedy się na to zdecydowaliśmy? Pamiętam, że skończyliśmy dyskusję na tym, że nie będzie kraba. Wychodzi na to, że udaje, że słucha opinii innych, by potem samej wyciągnąć wnioski z własnych myśli - cóż, nie po raz pierwszy. Przebaczyć i zapomnieć...

Właśnie tak było wczoraj. Gdy opowiedziałem Taniguchiemu skróconą wersję tych wydarzeń, dotarliśmy do szkoły.

"Przyjęcie świąteczne..."

Gdy przekroczyliśmy bramę szkoły, Taniguchi wciąż miał problemy z powstrzymywaniem się od śmiechu.

"Tylko Suzumiya mogłaby to zrobić. Przyjęcie z hotpotem w pokoju klubowym. Cóż, upewnij się, że żaden z nauczycieli nie dowie się o tym! Mielibyście nie lada kłopoty, gdyby tak się stało."

"No to przyjdziesz?"

W związku z tym, o czym mówiliśmy wcześniej, chciałem go zaprosić. Haruhi pewnie nie przejęłaby się jego obecnością. On, Kunikida i Tsuruya funkcjonowali jako Trio Zapychaczy, gdy mieliśmy kłopoty ze znalezieniem ludzi.

Jednakże Taniguchi pokręcił głową.

"Wybacz, Kyon. Tego dnia nie będę miał wolnego czasu, żeby zajmować się durnym hotpotem! Buahahaha!"

No i po grzyba tak rechoczesz?

"Słuchaj: przebywanie w grupie dziwaków i przyrządzanie hotpotu podczas przyjęcia świątecznego jest tylko dla niepopularnych kujonów. Bardzo mi przykro, ale już pożegnałem się z tą grupą."

Doprawdy?

"Cóż, ja jestem poza zasięgiem. Już sobie namalowałem czerwone serduszko na dacie 24 grudnia w terminarzu! Przyjmij moje przeprosiny. Przeprosiny z GŁĘBI SERCA. Bardzo, BAAAARDZO MI PRZYKROOOO!"

Co się, do cholery, wyprawia? Jakim cudem ten osioł Taniguchi znalazł sobie dziewczynę, podczas gdy ja bawię się w tajemnicze gierki z Haruhi i innymi w Brygadzie SOS?

"Kim ona jest?" - spytałem, z całych sił starając się nie brzmieć cynicznie.

"Uczennica z Kouyouen. Bezpieczna partia, no nie?"

Akademia Kouyouen. Szkoła średnia przeznaczona tylko dla dziewcząt znajdująca się przy stacji u stóp wzgórza. Mieści się dokładnie w punkcie startowym naszej wycieńczającej wspinaczki, więc każdego ranka widzimy paradę czarnych blezerów, będących ich mundurkami. Szkoła jest znana z elitarnego poziomu, ale bardziej godnym uwagi faktem jest to, że nie muszą męczyć się wspinaczką. Nie, wcale nie zazdroszczę Taniguchiemu.

"O co ci chodzi? Przecież masz Haruhi! Hotpot... I ona go zrobi, tak? Własnoręcznie zrobiony hotpot wydaje się trochę głupim i tanim pomysłem, ale wam powinien odpowiadać. Zazdroszczę ci, Kyon!"

Drań. Przytoczył z powrotem temat Wigilii, żeby się wywyższyć?

"Hmm, chyba najwyższy czas, żebym zdecydował gdzie i jak spędzić czas. Jestem taki zakłopotany!"

Już brakowało mi siły i słów.


Po szkole nie wydarzyło się nic specjalnego. Koizumi i ja zostaliśmy zagonieni przez Haruhi do wieszania przyniesionych przez nią dekoracji. Haruhi wydawała polecenia i pokazywała tu i ówdzie palcem. Asahina, wciąż w stroju Mikołaja, była naszą maskotką od herbaty. A Nagato czytała książkę w twardej oprawie, ponownie nosząc stożkowatą czapkę.

Po czym nadszedł koniec dnia. Składniki hotpotu wciąż nie zostały wybrane. Jedyna decyzja, jaka została podjęta, mówiła o tym, że ja mam być chłopcem na posyłki i zostałem wysłany na zakupy. Z czego mógłby być ten hotpot? Nie chciałbym mieć byle czego, bo jeszcze mogłoby niemiło pachnieć.

To jest za długie jak na prolog. Jednakże powyższy tekst w istocie jest tylko prologiem, i niczym więcej. Prawdziwie istotne wydarzenia zaczną się od następnego dnia. Mogły zacząć się już dziś, ale to bez znaczenia.

Następnym dniem był 18 grudnia, gdy nawet górskie powietrze było zamarznięte. Tego dnia spadłem w otchłań przerażenia.

Z góry uprzedzam: wcale nie było mi do śmiechu.

Komentarze
Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Copyright © 2013