To nie byłaby Brygada SOS, którą znałem. Nagato nie byłaby kosmitką, Asahina podróżniczką w czasie, Koizumi byłby zwykłym człowiekiem, a Haruhi nie posiadałaby nadprzyrodzonych mocy. Byłby to zwykły szczęśliwy klub.
Czy byłoby mi z tym dobrze? Może to lepszy pomysł?
Jak mogłem o tym myśleć? A kłopotliwe pomysły Haruhi przekraczające granice zdrowego rozsądku?
Bez sensu.
Dosyć tego!
Zgłupiałeś?!
Wystarczy!
"..."
Me serce krzyczało rozdzierane bólem.
Zwykły uczeń szkoły średniej, który został wplątany w wiele kłopotliwych sytuacji, stale skarżący się na Haruhi, mimo wszystko wciąż mogący żyć, by opowiadać o wszystkim. Taką rolę gram przez cały czas.
A teraz, Kyon, mówię do ciebie! Zadam ci bardzo ważne pytanie, więc słuchaj uważnie. Nie wykręcaj się od odpowiedzi. Zwykłe "tak" lub "nie" wystarczy.
Pytanie brzmi:
"Czy uważasz, że dziwne i wyjątkowe szkolne życie jest zabawne?"
Kyon, pospiesz się i odpowiedz wreszcie! Pomyśl! I co? Co o tym sądzisz? Powiedz. W świecie, w którym na każdym kroku towarzyszyła mi Haruhi, ataki obcych, zawiłe wytłumaczenia podróżniczki w czasie, filozoficzne dyrdymały espera, uwięzienia w Zamkniętej Przestrzeni, w których żyją wpadające w szał giganty, rozmowy z gadającym kotem, niezrozumiałe przeskoki w czasie, tajemnice, których Haruhi nie może poznać, muszę pozwalać dowodzić jej Brygadą SOS, nieustannie szukającą tajemniczych wydarzeń, mimo że nieświadomie powoduje ona wielki bałagan.
Czy to interesujące?
A może uważasz, że to cię irytuje i chcesz powiedzieć jej "dość", ponieważ zawsze uważałeś ją za idiotkę i postanowiłeś zignorować jej poczynania? No co? To prawda? Czy naprawdę tak uważasz?
Tamten świat był w zasadzie mało interesujący.
Jesteś pewny? Z tego wynika, że Haruhi w oryginalnym świecie musi być strasznie irytująca. Bez względu na to, co wymyśli, zawsze czujesz się melancholijnie. To naturalne, że taki świat cię nie interesuje. I nie próbuj zaprzeczać! Wiesz, że tak jest!
Jednak w głębi serca tak naprawdę sprawia ci to radość, bo taki świat jest ciekawy.
Pytasz, dlaczego?
Powiem ci:
Wcisnąłeś ''Enter''?
Wiesz, że to dla ciebie Nagato pozostawiła Program Awaryjnej Ucieczki.
Jesteś gotowy?
Wtedy twoja odpowiedź brzmiała "tak".
Mam rację?
Nasza Wielka Bogini Nagato zrobiła więcej, niż musiała, w celu stworzenia dla ciebie stabilnego świata, a ty musiałeś odrzucić jej ofertę. Gdy wtedy, w kwietniu, spotkałeś Haruhi, przyjąłeś ten idiotyczny świat za pewnik. Czy na pewno chcesz powrócić do tego szalonego świata kosmitów, podróżników w czasie i esperów wałęsających się po szkole? Dlaczego? Czyż przez cały czas nie narzekałeś na ciągłe przygnębienie?
Skoro tak było, dlaczego nie zignorowałeś Programu Awaryjnej Ucieczki? Decydując się pozostać w zupełnie normalnym świecie, poznałbyś Haruhi, Asahinę, Koizumiego i Nagato jako zwykłych uczniów i mógłbyś wieść spokojne życie pod przewodnictwem Haruhi. Skoro nie miałaby żadnych mocy, mógłbyś też pożegnać się z surrealistycznymi doświadczeniami.
Haruhi byłaby zwyczajną dziewczyną, która lubi rządzić innymi, Asahina nie musiałaby być podróżniczką z przyszłości, lecz jedynie słodką uczennicą, Koizumi byłby zwykłym uczniem niepowiązanym z żadną tajemniczą "Organizacją", a Nagato nieśmiałą i skromną miłośniczką literatury, która nie musiałaby korzystać z żadnych niezwykłych zdolności do obserwacji czy ochrony kogoś. Mimo że przez większość czasu jej twarz nie zdradzałaby żadnych emocji, śmiałaby się z tych samych żartów i z wściekłości rumieniła. Kto wie, może powoli nawet otworzyłaby się na ludzi, gdyby spędzić z nią trochę czasu.
Życie byłoby sielanką, a ty je porzuciłeś.
Dlaczego?
Zapytam cię jeszcze raz. Odpowiedz szczerze.
Czy uważasz, że Haruhi jest głównym magnesem na problemy i koszmary, które są interesujące? Odpowiadaj, szybko!
"Tak uważam."
Tak odpowiedziałem.
"Nie trzeba być naukowcem, by zrozumieć, że to naprawdę zabawne, więc nie zadawaj tak trywialnych pytań."
Gdyby ktoś naprawdę odpowiedział, że nic w tym interesującego, byłby skończonym idiotą. Jego mózg były po trzydziestokroć mniej skażony rozumem niż ten Haruhi.
Oczywiście chodzi mi o obecność kosmitów, podróżników w czasie i esperów!
Już obecność jednego z nich byłaby intrygująca, a tam jest ich troje naraz! Wraz z Haruhi można wyzwolić potężną moc. Nigdy nie będę się nudził. Jeśli ktoś ma jakieś zastrzeżenia do mojego toku myślenia, "ręcznie" mogę mu je wytłumaczyć.
"Więc to tak." - powiedziałem sam do siebie.
Wreszcie zostałem oświecony.
"Wciąż wolę oryginalny świat. Ten po prostu do mnie nie pasuje. Przykro mi, Nagato. Nie przyjmę prezentu od ciebie. Wolę tę wcześniejszą twoją wersję. Poza tym lepiej wyglądasz bez okularów."
Nagato spojrzała na mnie z zaskoczoną miną.
"O czym ty mówisz?"
Yuki, którą znam, nigdy nie zadałaby takiego pytania.
Ta dziewczyna nie ma pojęcia o trzech ostatnich dniach, kiedy odkryłem, że coś jest nie tak. Nic dziwnego, skoro dopiero się odrodziła i nigdy mnie nie spotkała na swojej drodze życia. Nie pamięta chwili, gdy wtargnęliśmy do pokoju klubowego.
Posiada wyłącznie sfabrykowane wspomnienia z biblioteki. Dopiero te najnowsze są takie same jak moje.
Kilka miesięcy temu zostałem uwięziony z Haruhi w szarej Zamkniętej Przestrzeni. Według Koizumiego był to nowy świat stworzony przez Haruhi.
Nagato prawdopodobnie skorzystała z tej mocy. Jakoś udało jej się ukraść tajemniczą zdolność Haruhi, by stworzyć ten świat.
Z pewnością było to dość wygodne rozwiązanie. Zawsze znajdzie się ktoś, kto chce zacząć wszystko od nowa lub cofnąć czas do chwili korzystnej dla siebie.
Ale zwykły człowiek nie byłby w stanie zrealizować takiego pragnienia. Sam nie chciałem zaczynać wszystkiego od początku, dlatego wróciłem wraz z Haruhi z Zamkniętej Przestrzeni.
Ten incydent spowodowany był przekazaniem boskich mocy z Haruhi na Nagato. Haruhi była tego zupełnie nieświadoma, natomiast Nagato straciła kontrolę i posunęła się na tyle daleko, że zmieniła świat.
"Nagato."
Ruszyłem w kierunku drobnej postaci. Nagato stała nieruchomo, patrząc na mnie.
"Ilekroć ktoś by mnie pytał, moja odpowiedź byłaby taka sama. Proszę, przywróć wszystko do normy łącznie z sobą. Spędźmy kolejny dzień w pokoju klubowym. Dopóki zechcesz, będę z tobą. Ostatnio Haruhi nie bez powodu błądzi, więc nie ma potrzeby używania mocy do zmiany świata. Przywróć wszystko do normalności."
W jej oczach za szkłami okularów pojawił się strach.
"Kyon."
Asahina pociągnęła mnie za rękaw i rzekła:
"Tłumaczenie wszystkiego Nagato na nic się nie zda. Ona się zmieniła. To zwykła dziewczyna bez mocy."
Nagle coś przyszło mi do głowy.
Długowłosa Haruhi z tego świata nazywała mnie Johnem. Była dziewczyną bez żadnych boskich lub demonicznych mocy, która wtargnęła bez wahania do North High. Okazywała duże zainteresowanie moją historią o Brygadzie SOS, mówiąc, że "brzmi zabawnie!"
Wciąż uśmiechający się Koizumi powiedział, że podoba mu się Haruhi. W moim stroju do WF-u miał nietęgą minę.
Zapraszając mnie do Klubu Literackiego, okularnica Nagato podzieliła się ze mną sfabrykowanymi wspomnieniami. Uśmiech na jej twarzy był niczym słońce wschodzące na horyzoncie. Chciałbym móc to oglądać.
Uświadomiłem sobie, że już nigdy nie spotkam tych ludzi. Szczerze mówiąc, będzie mi ich brakowało. Tyle tylko, że samo ich istnienie też było sfabrykowane. Nie byli Haruhi, Koizumim, Nagato i Asahiną, których znałem. Szkoda, że nie mogłem się z nimi pożegnać, ale już podjąłem decyzję. Chcę wrócić do Haruhi, Koizumiego, Nagato i Asahiny, których dobrze znałem.
"Przykro mi."
Wyciągnąłem pistolet i wycelowałem. Nagato zamarła. Widząc jej reakcję, poczułem się jak kryminalista. Doszedłem tak daleko, więc nie mogę się wahać.
"Wszystko wkrótce wróci do normy. Znów będziemy chodzić w różne miejsca, zjemy bożonarodzeniowy hotpot i pojedziemy do posiadłości w górach. Tym razem to ty możesz być Wielkim Detektywem. Rozwiążesz sprawę w chwili jej wyniknięcia, dobrze?"
"Kyon! Uważaj!"
Gdy Asahina krzyknęła, ktoś wbił mi coś w plecy. Przeszył mnie dreszcz. Poruszyłem się. W cieniu latarni zobaczyłem czyjąś sylwetkę. Kto to był?
"Nie pozwolę ci skrzywdzić Nagato!"
Odwróciłem głowę przez ramię i zobaczyłem bladą twarz dziewczyny.
Ryouko Asakura.
"Co do..."
Nie mogłem nic powiedzieć, bo nagle coś lodowatego wylądowało w moim brzuchu. Był to płaski obiekt wbity głęboko w moje ciało. Zimny. Poczucie dezorientacji było większe niż ból. Co się stało? Dlaczego? Skąd wzięła się tu Asakura?
"He, he."
Wydawało mi się, że miała na twarzy maskę, która zaczynała się uśmiechać. Asakura wycofała się, wyciągając zakrwawiony sztylet, którym mnie dźgnęła.
Tracąc równowagę, osunąłem się na ziemię.
Stojąca przede mną cały czas Nagato również upadła na ziemię, mówiąc ze strachem:
"Asakura?"
W geście pozdrowienia Asakura machnęła szwajcarskim scyzorykiem zalanym moją krwią i rzekła:
"Cześć, Nagato. Nie martw się, jestem przy tobie. Wyeliminuję każdego, kto ci będzie groził. Po to zostałam stworzona."
Asakura uśmiechnęła się i ciągnęła dalej:
"Tego pragnęłaś, prawda?"
Kłamstwo. Nagato nigdy by sobie tego nie zażyczyła. Ona nie zabija ptaków, które nie śpiewają wedle jej gustu. Zdecydowanie nie. Skoro Nagato zaczęła nieprawidłowo się zachowywać, nowo stworzona Asakura również zaczęła działać irracjonalnie, stając się cieniem Nagato.
Jej cień powoli wylądował na moim ciele. Po chwili przysłoniła mi widok na Księżyc.
"Wyślę cię w ostatnią drogę. Gdy zginiesz, wszystko będzie w porządku. To głównie przez ciebie Nagato cierpi. Boli cię? To się ciesz, bo to ostatni bodziec, jaki czujesz w swoim życiu."
Ostrze swym końcem celowało w moje serce. Krwawiłem. Czy to koniec? Umysł odmawiał posłuszeństwa. Traciłem poczucie rzeczywistości. Więc opętana Asakuro, taka jest twoja misja? Działać jako kopia zapasowa Yuki?
Ostrze ruszyło w dół.
W mgnieniu oka z boku pojawiła się czyjaś ręka.
!!!
Ktoś chwycił sztylet gołymi rękami.
"Kto to...?"
Gołymi rękami?! Skąd ja to pamiętam?
Widziałem już coraz mniej wyraźnie, więc nie mogę powiedzieć, kto to był. Niech ktoś zapali światło. Stała przede mną w świetle latarni ulicznej, więc nie widziałem twarzy. Wiedziałem, że ma krótkie włosy, mundurek North High, nie ma okularów. Tylko tyle. Koizumi! Gdzie jest ten gość od oświetlenia, gdy jest potrzebny?!
"Hę?!" - cicho zawołała Nagato, siedząc na ziemi. Jej okulary odbijały światło uliczne, więc nie widziałem wyraźnie jej twarzy. Czy to strach? Czy zdziwienie?
"Dlaczego? Przecież ty...! Dlaczego?!" - krzyczała Asakura. Zdawało się, że rozmawia z dziewczyną, która złapała ostrze gołymi rękami, ale ta milczała.
Słyszałem Asahinę, jakby była tuż obok mnie.
"Tak mi przykro... Kyon, powinieneś to wiedzieć, ale..."
"Kyon! Kyon! Nie! Nie możesz..."
Chyba były tu dwie Asahiny. Jedna dorosła i druga mała, którą znałem. Obie miały twarze zalane łzami, wstrząsając moim ciałem. Hej, to boli...
Hę? Co tu robi mała Asahina? Rozumiem obecność dorosłej, trzymającej mnie w ramionach i płaczącej, bo to ona tu ze mną przyszła, ale skąd, do diaska, wzięła się tu mała Asahina? Ach, już wiem. To jedno z tych złudzeń, gdy całe życie przebiega ci przed oczami.
To było straszniejsze niż uczucie bólu i widok krwi.
Cholera, umieram.
Gdy już czułem żal, że nie napisałem testamentu, poczułem, że ktoś pojawił się nade mną. Podniósł mnie i zabrał pistolet dany mi przez Nagato, rzucając go na ziemię.
Znajomy głos, choć nie pamiętałem czyj, rzekł:
"Przykro mi. Wybacz, ale mam swoje powody, by cię nie ratować. Mnie też to boli. Zajmiemy się resztą. Wiem, co robić, więc zaśnij."
Co on mówi? I kto to jest? Co zrobić? I czym się zajmie? Obraz śmiertelnego ciosu Asakury, podpierającej się na rękach i klęczącej na ziemi Nagato w okularach, dwóch Asahin i Haruhi w mundurku innej szkoły - wszystko stopiło się w jedno...
Powoli straciłem przytomność...
|