Ponieważ padło takie pytanie, a odpowiedź jest za długa, by dać ją w shoutboksie, przedstawię krótko, jak wygląda taki proces.
Na początku należy pobrać anime z napisami w języku, z którego chcemy tłumaczyć. My tłumaczymy z angielskiego, więc dlatego nasze relki nie wychodzą zaraz po RAWach. Musimy czekać, aż jakaś grupa anglojęzyczna przetłumaczy anime na zrozumiały dla nas język.
Następnie jeśli anime jest hardkiem, tłumaczę je w subedicie (tak wiem, nierozwijany staroć, ale dla mnie najwygodniejszy). W subedicie robię też orientacyjny timing. Eksportuję do .srt i importuję w aegisubie, w którym robię timing.
Jeśli anime jest sofsubem, wyciągam napisy z konternera za pomocą mkvextract i otrzymuję plik z napisami i timingiem grupy, która go tłumaczyła, a który i tak często poprawiam. Wtedy tłumaczę w aegisubie i w nim też robię ten nieszczęsny timing.
Ja preferuję softsuby jako plik źródłowy, bo łatwiej, szybciej i przyjemniej się tłumaczy.
Padło pytanie czy korzystamy z google translate. Otóż nie. Tam wychodzą takie kwiatki, że nie da się tego czytać. Tłumaczy się po prostu na podstawie tego, co się widzi na ekranie (napisy+akcja). Ja w swojej pracy korzystam natomiast ze słownika angielsko-polskiego YDP.
Po przetłumaczeniu poprawiam timing, robię jakieś efekty, jeśli są wymagane, łączę z RAWem za pomocą mkvmerge, wrzucam w sieć i już.
Tak to właśnie wygląda.
Edytowane przez Cain dnia 29/06/2014 00:39